
Jeśli kupujesz krowi pracek sądząc, że to jednak coś innego – kupiłeś sobie bardzo wartościową lekcję życia.
Jak podaje biztok.pl w Stanach Zjednoczonych doszło do pewnego ekstremalnego eksperymentu. 27 listopada, w tradycyjnym już dniu wyprzedaży, sprzedano nałogowym konsumentom 30 tysięcy stylowych pudełeczek po 6 zielonych od sztuki. Czarny, markowy sześcianik podpisany stylową czcionką, z eleganckim i wykwintnym tekstem Bullshit (dosłownie: „krowi placek”, w przenośni: „g-prawda”) zawierał zasuszony bullshit właśnie.
Część konsumentów była wielce zszokowana. Firma odpowiedziała na reklamacje zbiorczo na twiterze: If you buy the poop expecting it to be something else that’s not poop, you’re actually buying a valuable life lesson for $6. (Jeśli kupujesz kupę sądząc, że to coś innego niż kupa – kupiłeś wartościową lekcję życia za jedyne 6 baksów).
To pierwszy od dłuższego czasu news o naprawdę wartościowej sztuce nowoczesnej. Tak! bo ten happening, czy tam performens, czy jak to tam zwać – był udany, wciągnął ludzi, zrobił ich w balona bazując na ich bezmyślnych odruchach. A na dodatek nie jest płytki i prowadzi wkręconych i nie tylko ich – do głębszych refleksji. Faktycznie zwraca na coś, konkretną ludzką wadę, uwagę. Super! To jest właśnie sztuka nowoczesna jaką da się lubić!
Skojarzenia można przenieść także na nasze podwórko. W końcu mamy wielkie doświadczenie w sprzedawaniu „starego gówna w nowym papierku”. Skojarzenia autora popłynęły w kierunku wyprzedaży w marketach. Moje suną, jeśli ku marketom, to bardziej ku tym „tele”. W „tele” kupujemy sobie przy okazjach elekcyj różne „g. w papierkach” - do sejmu, sejmików, rad powiatowych i gminnych. Wybieramy, bo to ładne, markowe, fajne, miłe.
I tutaj w zasadzie mógłbym skończyć. Wystukać na klawiaturze jakąś żartobliwą puentę o platformie i lemingach. Ale czy by to do czegokolwiek nowego prowadziło? Bynajmniej! Dlatego dla puenty – wróć! I powtóreczka:
W „tele” kupujemy sobie przy okazjach elekcyj różne „g. w papierkach” - do sejmu, sejmików, rad powiatowych i gminnych. Wybieramy, bo... bo to mierne, bierne, ale wierne, krzykliwe i opozycyjne, a cóż tam że leniwe. A czegóż się spodziewać za 6 dolców? Wybieramy, bo szyld. A potem wielkie zdziwienie, że miesiąc przed wyborami nasz pupilek był transferowany od czerwonych i trzy miesiące po nich nas opuści. Potem się dziwimy, że poseł daje się banalnie złapać na pseudo-obyczajówce, jak dzieciak – przez co jego grillowanie kosztuje nas ukrycie przed publiką spraw ważnych. Potem się dziwimy, że nasz „antysytemowy” radny zaraz po elekcji wchodzi w tak bardzo systemową koalicję. Itd.! Jacy my jesteśmy wtedy zdziwieni!
Chcemy czegoś więcej niż bullshit? Zainwestujmy więcej niż te kilka groszy! Ograniczmy bezrefleksyjne odruchy.
Źródło: http://www.biztok.pl/lifestyle/Obnazyli-bezrefleksyjny-konsumpcjonizm-Ku...
Img.: http://www.tygodnikzamojski.pl/artykul/34912/ceny-z-przeceny-ruszyly-wyp... @kot
11 Comments
bez żartów
20 December, 2014 - 21:44
Powiedziałbym, że przewrotna myśl ma drugie dno: doceń ciężką pracę rolnika, którzy przerzuca to gówno po to, żebyś mógł włożyć do garnka to i owo. A to z Ciebie wyjdzie i spłynie do Wisły nie jest już tak wartościowe i bezpieczne, aby używać tego do nawożenia.
Placek do wody, woda do
21 December, 2014 - 17:54
Do Autora
21 December, 2014 - 12:16
Jakoś trudno sobie wyobrazić, że właściciel sklepu, a tym bardziej sieci handlowej (skoro miałby to być eksperyment z zakresu socjologii) zaryzykowałby swoją markę i utratę klientów, sprzedając taki "towar".
A już odpowiedź na rzekome reklamacje, w dodatku zbiorowa, czyli za pośrednictwem mediów - czysta fikcja. No chyba, że właściciel sieci postanowił efektownie popełnic biznesowe samobójstwo.
Zatem nie było eksperymentu ze sprzedażą... ulubionego powiedzonka*) anglojęzycznej części świata?
Ależ był!
Sprzedano bullshit news.
*) Polak, Niemiec i Anglik podczas wędrówki trafili na niewielkie jezioro o ciekawych właściwościach. Gdy wskakując do niego wypowiedziało się słowo - życzenie co do rodzaju cieczy, zawartość jeziora stawała się zgodna z tym życzeniem.
Jezioro było na pustyni, nic wiec dziwnego, że jego cudowne właściwości nie były powszechnie znane - większość wedrowców wskakując wołało bowiem:
-O, woda!
Ale Polak, który wcześniej słyszał (od Ruskich) o tym jeziorze, zawołał:
-Wódka! - I wskoczył.
Niemiec, gdy Polak wytłumaczył kolegom, o co chodzi, krzyknął:
-Bier!
I po chwili pływał w złocistym, chłodnym piwie.
Wędrowcy nie dowiedzieli się, na co ochotę miał Anglik. Bowiem ten wskakując do jeziora zaczepił nogą o wystający kamień...
Bullshit news
21 December, 2014 - 17:51
W każdym razie szczerze wątpię, czy taka akcja byłaby zabójcza dla sprzedawcy. Dziwnymi torami krążą humory konsumetów. ;)
A żarcik przedni.
Jestem skłonny...
21 December, 2014 - 20:58
A co do zasadności walki z debilną bezrefleksyjnością, to oczywiście pełna zgoda z Autorem...
Pzdr,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Hunie
22 December, 2014 - 00:04
Pociski...
22 December, 2014 - 10:08
Jakieś dobre kilka miesięcy temu mój Starszy Chłopak naśmiewał się (wraz ze swoimi kolegami), że Amerykanie są tak "zryci", że kupują specjalne pociski, które będą skuteczne w przypadku ataków zombie...
Jako, że mój szacunek dla ogromu ludzkiej głupoty jest zaiste wielki i zasadniczo bardzo trudno już mnie zadziwić - odśmiałem temat i zapomniałem o nim na długo... Kilka tygodni temu przypomniałem sobie o tym pierwszy raz, gdyż oba moje Chłopaki dorwały gdzieś 4 sezony serialu "The Walking Dead" (czy jakoś tak...), a tam w każdym odcinku jest chyba po kilka masowych odstrzałów zombie.. No, a po raz drugi przypomniałe sobie wczoraj, czytając w notce Jabolissimusa, jak to ludkowie przaśni kupują masowo suszoną i zgrabnie konfekcjonowana krowią kupę...
Starszy Chłopak już nie pamiętał, gdzie dorwali to info o pociskach, więc sam musiałem zrobić
mała kwerendę:
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Amerykanie-kupuja-pociski-przeciwko-Zombie,wid,14397800,wiadomosc.html?ticaid=114062
i tutaj, proszę, zwróć uwagę na ważne info:
"Producenci zapewniają, że ich skuteczność został a sprawdzona i że powinny być one używane wyłącznie do zabijania zombie."
Wynika z niego bezsprzecznie, że:
a) zombie naprawdę istnieją,
b) można prowadzić ich odstrzał...
Tutaj trochę mniejsze odmęty szaleństwa:
http://www.se.pl/usa/amerykanie-kupuja-pociski-na-zombie_262645.html
A tu jednak trochę większe:
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/582345,Ameryka-boi-sie-zombie-Rosnie-sprzedaz-broni
gdyż: "Niektórzy klienci traktują amunicję przeciwko zombie jako żart i używają jej by strzelać do tarcz z postaciami żywych trupów. Są jednak i tacy, którzy wolą być przygotowani na każdą ewentualność. "
A tutaj ciekawostka, Radio Głos Rosji wskazuje, że może mieć to związek z atakami amerykańskich kanibali, wymienionych tu z imienia i nazwiska:
http://polish.ruvr.ru/2012_06_10/77673667/
Uważam, że wyłożenie (przynajmniej) 25 baksów na jeden pocisk Zombie Max to już większy wysiłek, niż skromne 6 baksów na pudełko z krowim ....dziełem. Zauważ, że jakbyś chciał mieć przygotowany kompletny rewolwer anty-zombie, to juz trzeba wyłozyć konkretnie 150 baksów...
No i pozostaje pytanie, jak liczna jest przeciętna, atakująca banda zombie?
No i (po raz drugi) najważniejsza kwestia: jak my, Polacy, mamy się bronić??
I tym refleksyjnym akcentem zkończę niniejszy koment...
Pozdrawiam,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Hunie
22 December, 2014 - 11:18
Hunie!
22 December, 2014 - 12:20
A już ciut tylko poważniej i refleksyjniej. Może trza jakiesiś pociski antylemingowe szykować. Takie co to niekoniecznie eliminują, wystarczyłoby czasami unieruchomić, np. w dniu wyborów. Lemingi i fałszerzy.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Łaska konsumencka
21 December, 2014 - 18:23
To prawda! Potwierdzają to na przykład wyniki wyborów...
A co powiecie na to
23 December, 2014 - 01:17