
Wczoraj w publicznej TV miał możność (pierwszy raz po 8 latach) mówić dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński. Tzn. miał tę możność nadzwyczaj utrudnioną, ponieważ do każdego wypowiedzianego przez niego zdania wtrącał się bezczelnie (lepiej powiedzieć - po chamsku) - niejaki Szczerba (ponoć poseł) - pozbawiony elementarnej kultury obowiązującej w publicznym dyskursie.