ro - blog

 |  Written by ro  |  0
Klient UMOWNY – to taki klient, którego w ZASADZIE nie ma, ale przyjmuje się, że jest.
Lub odwrotnie: jest, ale jakby go nie było.
Czyli w sensie olwellowskim jest to NIEKLIENT .
Nie należy klienta UMOWNEGO mylić z klientem ODMOWNYM, to jest takim, który zamiast odpowiedzi, dostaje odmowiedź.
Klient UMOWNY zajmuje wyższe miejsce w hierarchii klientów. Z tego względu przewidziano dla niego specjalne okienko.
Odmowiedź można dostać w każdym.
5
5 (3)
 |  Written by ro  |  4
Czasem czołowi publicyści potrafią podnieść ciśnienie, i to tak, że rzuca się wszystko i chce się gryźć!
Oto pan redaktor Piotr Skwieciński, człowiek o poglądach bliskich prawicy, a w każdym razie bardzo odległych od „resortowych dzieci”, podjął temat wpadki telewizji CNN, która „raczyła zaliczyć monumentalny pomnik Obrońców Twierdzy Brzeskiej do grupy kilkunastu najpaskudniejszych pomników świata
4.666665
4.7 (3)
 |  Written by ro  |  7
Z okazji "srebrnych godów", czyli okrągłej dwudziestej piątej rocznicy wydudkania na strychu Polaków w Magdalence dwaj wybitni posłowie: Grabarczyk i Wenderlich przygotowują treść stosownej uchwały sejmowej.  Patrząc na osoby oraz ugrupowania, które obaj panowie reprezentują, można powiedzieć, że historia zatoczyła koło.

Kiszczak z Urbanem tarzają się po podłodze ze śmiechu.
Jaruzelski się nie tarza, bo zawsze był z niego sztywniak.
5
5 (5)
 |  Written by ro  |  5
No to grono osób pragnących by powstało Muzeum Żołnierzy Wyklętych poszerzyło się o trzy osoby. A przynajmniej o dwie, za to bardzo ważne. Oto Bronisław Komorowski ustami swego złotoustego ministra Nałęcza oświadczył, że bardzo popiera pomysł, by muzeum powstało w budynku więzienia na Rakowieckiej (popiera, mimo że jest to inicjatywa młodzieżówki Prawa i Sprawiedliwości). Pan minister Nałęcz dodał, że rozmawiał rówież z ministrem Biernackim, który także jest gorącym zwolennikiem powstania tego muzeum.
5
5 (4)
 |  Written by ro  |  13
„Gdy chcesz przejść przez jezdnię”, stań przy przejściu dla pieszych, popatrz najpierw w lewo, potem w prawo, potem znów w lewo, a gdy upewniłeś się, że nic nie nadjeżdża, szybkim krokiem, lecz nie biegiem, przejdź na drugą stronę”.
Tak nas uczyli, prawda? Rodzice, starsze rodzeństwo, nauczyciele, a nawet pan milicjant, który przychodził do szkoły na pogadanki. I później, gdy nastała telewizja, niby przypadkiem, bohaterowie filmów dla dzieci tak właśnie przechodzili przez ulice.
4.857145
4.9 (7)

Strony