
„Gdy chcesz przejść przez jezdnię”, stań przy przejściu dla pieszych, popatrz najpierw w lewo, potem w prawo, potem znów w lewo, a gdy upewniłeś się, że nic nie nadjeżdża, szybkim krokiem, lecz nie biegiem, przejdź na drugą stronę”.
Tak nas uczyli, prawda? Rodzice, starsze rodzeństwo, nauczyciele, a nawet pan milicjant, który przychodził do szkoły na pogadanki. I później, gdy nastała telewizja, niby przypadkiem, bohaterowie filmów dla dzieci tak właśnie przechodzili przez ulice.
„Zatrzymaj się, przepuść samochody (one jadą szybko i długo hamują), popatrz w lewo, potem w prawo i znów…”
Dziś świat jest inny. Dziś uczy się, że pieszy ma pierwszeństwo, że to kierowca musi się zatrzymać. „Oczywiście, trzeba zachować ostrożność, bo zdarzają się nieodpowiedzialni kierowcy”. Ale za nie przepuszczenie pieszego, który wykazuje zamiar przejścia przez jezdnię, grozi mandat. I punkty karne.
Smyk niewiele większy od swojego tornistra, podbiegając zbliża się do przejścia. Nie patrzy w lewo, ani w prawo. Jadę prawym pasem, zwalniam. Popatrzył na mnie. Już chce wchodzić na zebrę. Kątem oka dostrzegam w lusterku zbliżający się wewnętrznym pasem samochód. Jedzie szybko. Zbyt szybko! Nie wyhamuje. Ja jadę minivanem, tamten „naleśnikiem”. Chłopiec widzi tylko mnie i samochody za mną, tamtego nie ma szans.
Zdejmuję nogę z hamulca, wjeżdżam na przejście. Malec patrzy na mnie ze złością; zajechałem mu drogę, gdy już prawie wchodził na pasy, przestraszył się.
Popełniłem wykroczenie. Tak, wiem: 10 punków i 350 zł. Tamten tyle samo punktów i chyba 500 zł.
Chyba - bo w pobliżu nie było policji.
A chłopiec żyje.
ed. SG, il. http://nasygnale.pl/
Tak nas uczyli, prawda? Rodzice, starsze rodzeństwo, nauczyciele, a nawet pan milicjant, który przychodził do szkoły na pogadanki. I później, gdy nastała telewizja, niby przypadkiem, bohaterowie filmów dla dzieci tak właśnie przechodzili przez ulice.
„Zatrzymaj się, przepuść samochody (one jadą szybko i długo hamują), popatrz w lewo, potem w prawo i znów…”
Dziś świat jest inny. Dziś uczy się, że pieszy ma pierwszeństwo, że to kierowca musi się zatrzymać. „Oczywiście, trzeba zachować ostrożność, bo zdarzają się nieodpowiedzialni kierowcy”. Ale za nie przepuszczenie pieszego, który wykazuje zamiar przejścia przez jezdnię, grozi mandat. I punkty karne.
Smyk niewiele większy od swojego tornistra, podbiegając zbliża się do przejścia. Nie patrzy w lewo, ani w prawo. Jadę prawym pasem, zwalniam. Popatrzył na mnie. Już chce wchodzić na zebrę. Kątem oka dostrzegam w lusterku zbliżający się wewnętrznym pasem samochód. Jedzie szybko. Zbyt szybko! Nie wyhamuje. Ja jadę minivanem, tamten „naleśnikiem”. Chłopiec widzi tylko mnie i samochody za mną, tamtego nie ma szans.
Zdejmuję nogę z hamulca, wjeżdżam na przejście. Malec patrzy na mnie ze złością; zajechałem mu drogę, gdy już prawie wchodził na pasy, przestraszył się.
Popełniłem wykroczenie. Tak, wiem: 10 punków i 350 zł. Tamten tyle samo punktów i chyba 500 zł.
Chyba - bo w pobliżu nie było policji.
A chłopiec żyje.
ed. SG, il. http://nasygnale.pl/
(7)
13 Comments
Jeden pas w jednym kierunku i
15 January, 2014 - 21:08
W lusterku zauważyłem wyprzedzajacy mnie samochód, to była przyczyna. Wyprzedził nas i miał już gotowe miejsce, aby się w ostatniej chwili schować.
Co by sie stało, gdybym tego nie zrobił?
Pięć samochodów poniosłoby konsekwencje nieostrożnej jazdy dwóch głupków bez wyobraźni.
(to było na Wale Miedzeszyńskim w latach 70-tych)
Głupki bez wyobraźni
15 January, 2014 - 22:03
Gdyby pozostawiono stary system w spokoju, chłopiec o którym piszę czekałby, aż przejadą samochody. Zawsze jest taka chwila!
Już pomijam tutaj taki "drobiazg", że jeden pieszy jest ważniejszy niż kilku kierowców. A niby z jakiej racji? Czy jego czas jest bardziej cenny?
Pomijam też "aspekty ekologiczne", tak chętnie podnoszone przy każdej innej okazji.
Gdybym zastosował się do durnego przepisu, patrzyłbym bezradnie, jak inny kierowca zabija dziecko.
Chętnie przeczytałbym komentarz w tej sprawie jakiegoś mądrego policjanta z "drogówki".
a są tacy ?
15 January, 2014 - 22:47
trochę nie na temat
15 January, 2014 - 23:47
A z pieszymi, "że mogą się włączać w ruch drogowy bezmyślnie, bez odpowiedzialności za swoje kroki", to prawda
Tak sie teraz uczy.
Najważniejszy powinien być "złoty środek" obustronna odpowiedzialność za zachowanie się w ruchu i pojazdów (rowery!!!, motocykle!!!)
i pieszych.
Np. wchodzenie na jezdnię, i ostentacyjne patrzenie się w drugą stronę, spowolniając jednocześnie swe kroki.
Jak kur...o łazisz ?
15 January, 2014 - 23:50
Po kilku latach pobytu za granicą przyzwyczaiłem się do wysokiej kultury na drodze gdzie pieszy jest traktowany jak człowiek i często jest przepuszczany przez jezdnie pomimo braku przejścia dla pieszych. Każdorazowy pobyt na urlopie w Polsce wprawiał mnie w osłupienie pod względem tego co się na drogach działo. Wszechobecne chamstwo, frustracja i pogoń do nikąd. Aby być obiektywnym napisze również, że zauważyłem w ciągu tych kilku lat również poprawe. Bywa, że kierowca przepuszcza pieszego czy wpuszcza do ruchu innych kierowców mrugnięciem świateł. Oczywiście wiem, że nie wszyscy użytkownicy dróg zachowują sie nagannie ale niestety ta część zapewne duża mniejszość, o której piszemy jest zdecydowanie bardziej zauważalna. A teraz historyjka z przed roku, kiedy byłem w lipcu na urlopie. Ładny słoneczny poranek, ludzie spokojnie przemieszczają się pomiędzy sklepami w małym urokliwym miasteczku na południu Polski. W pewnym momencie powolnym krokiem młoda kobieta z wózkiem dochodzi do przejścia dla pieszych i widząc, że najbliższy pojazd wyłania się powoli z za ostrego zakrętu kilkadziesiąt metrów dalej spokojnie wchodzi na jezdnie. W tym momencie słychać cholerny chałas wydobywający sie z podziurawionego gwoździem tłumika (tzw. tuning) i w mgnieniu oka stara bm'ka zjawia sie przed pasami i hamuje z piskiem opon.
Z za uchylonej przyciemnionej szyby klient po czterdziestce wykrzykuje "jak kór...o łazisz ?"
Po czym również z przerażliwym rykiem i piskiem opon niemal nie rozjechał w/w pani z małym dzieckiem w wózku, która na szczęście zdążyła uciec. Słoneczny poranek toczył się dalej jak by nigdy nic, przecież nic sie nie stało.
trzeba uważać
16 January, 2014 - 22:14
Dodatkowo wraz z modą na mp3 czy telefony komórkowe przybyło osób które stwarzają po prostu zagrożenie.
Dwa miesiące temu na jednej z w-wskich ulic widziałem jak karetka pogotowia mało nie rozjechała młodej dziewczyny. Karetka jechała na sygnale, wszyscy piesi oczywiście zatrzymali się poza młoda osobą z ogromnymi słuchawkami na uszach.
Jest jeszcze jedna praktyka, która mam nadzieje nie przyjdzie do nas z Rosji. A tamże stała się tak modna że ów kraj słynie z największej ilości kamer pokładowych, które kierowcy instaluja w swoich samochodach juz jako wyposażenie niemal obowiązkowe.
Czemu?
A temu:
http://www.kierowca.tv/697/celowe_wbieganie_pod_samochod_zeby_wyludzic_o...
Trzeba uważać...
16 January, 2014 - 23:03
Ale wracając jeszcze do mojej "przygody" - nie to chciałem w niej podkreślić. W opisywanym zdarzeniu było dwóch bezmózgowców.
Jeden to kierowca "naleśnika", który wyprzedzał przed przejściem dla pieszych - rzecz bezdyskusyjna pod każdą szerokością geograficzną.
Drugi, to bezmózgowiec zbiorowy, ten z kawałkiem władzy w ręku, który wymyślił i dopuścił do idiotycznej zmiany przepisów. Pod płaszczykiem dbałości o bezpieczeństwo na drogach, oduczył pieszych dbania o własne bezpieczeństwo, a co gorsza - zmieniając "program nauczania", wygenerował dodatkowe zagrożenie w ruchu drogowym.
ABM króluje
17 January, 2014 - 03:49
Podstawą w bezpieczeństwie na drodze jest wzajemny szacunek i kultura, nie regulacje prawne.
Dodatkowym elementem powinna być jeszcze zasada ograniczonego zaufania i tego powinno się uczyć od najmłodszych lat.
Pomimo tego, że masz zielone światło to i tak zwracasz uwagę na drogę poprzeczną bo idiotów za kółkiem nie brakuje, którzy lubią sobie na ryzykanta śmignąć na czerwonym. Tak samo powinien postępować pieszy, który pomimo tego że wchodzi na przejście dla pieszych gdzie ma "pierszeństwo" to powinien zachować czujność jeszcze większą bo niestety w starciu z pędzącym autem zaliczy KO.
Ja na codzień jeżdżę w Szkocji po tutejszych drogach. Niestety niebędę porównywał i wykazywał różnic bo tutaj poprostu nie ma czego porównywać. Napiszę tylko, że raczej żadko tutaj dochodzi do sytuacji jaką opisałeś o ile dochodzi.
Zacznę od tego, że tak jak w Polsce pieszy ma tutaj również pierszeństwo na przejściu dla pieszych. Ale w zachowaniu pieszych i kierowców tutaj i w Polsce są zasadnicze różnice. Jeśli chodzi o kierowców to praktycznie żadko spotykam się z sytuacją aby kierowca zbliżając sie do przejścia nie zatrzymał się widząc pieszych chcących przejść przez drogę. Z drugiej strony pieszy zbliżając się do przejścia nie wchodzi na nie dopuki pojazd nie zatrzyma sie lub kierowca da sygnału światłami czy ręką co ma oznaczać "widzę cie, możesz bezpiecznie przejść".
To jest zasada nigdzie nie zapisana ale w praktyce działa rewelacyjnie. Podobnie się ma sytuacja jeśli chodzi o skrzyżowania gdzie nikt nie ma pierszeństwa i myślę że stąd się wzieła zasada z pieszymi. Kiedy ruwnocześnie na skrzyżowaniu znajdzie się kilka aut obowiązuje zasada uprzejmości, po nawiazaniu kuntaktu wzrokowego o ile to możliwe. I tak jak wyżej jeden z kierujących dobrowolnie ustępuje pierszeństwa i wpuszcza klienta z przawej strony dając mu sygnał światłami bądź ręką. Zdażały mi się komiczne sytuacje, kiedy to na skrzyżowaniu naraz znalazłem się wraz z 3 innymi pojazdami i uprzejmie wszyscy na wzajem się wpuszczaliśmy, ale każdy miał kogoś z prawej i chciał go wpuścić.
Z drugiej strony lepiej się w takiej sytuacji pośmiać niż później płakać bo auto rozbite, ręka złamana etc.
Wracając do sytuacji w jakiej się znalazłeś to mogę Ci tylko pogratulować zimnej krwi i wyobraźni za kołem bo niejeden by się zatrzymał nieświadom tego, że go idiota wyprzedza. Pozdrawiam
Czy w Szkocji jest ruch prawostronny?
19 January, 2014 - 14:26
"ale każdy miał kogoś z prawej i chciał go wpuścić"
Pierwszeństwo z prawej
23 January, 2014 - 09:17
Przy ruchu lewostronnym ta reguła obowiązuje zawsze, z wyjątkiem oczywiście dróg podporzadkowanych, ale to regulują znaki drogowe, jak wszędzie.
Ruch prawostronny jest wynaturzeniem, rodem z Rewolucji Francuskiej, kiedy jej przywódcy szaleli na punkcie zmian, mających spowodować, że świat po ich rewolcie będzie inny, bardziej "oświecony".
Stąd metr, kilogram, hektar, litr, nowe nazwy miesięcy i ten nieszczesny ruch prawostronny. Przed rewolucją pojazdy konne w Paryżu, tak jak na "całym świecie" mijały się, mając siebie nawzajem po prawej ręce. Jeźdźcy też, co było wynikiem kalkulacji - lepiej mieć potencjalnego uzbrojonego przeciwnika z prawej; wszak wiekszość ludzi jest praworęczna.
"Lewostronny" kierowca ma wygodniej na rondzie, bo gdy do niego dojeżdża, ma nadjeżdżający po rondzie pojazd też z prawej. Nie musi się przestawiać "aha, to rondo". Klasycznym przykładem zamieszania jest "rondo-nie rondo" we Wrocławiu, które jest skrzyżowaniem z dużą wysepką. Albo inne skrzyżowanie w tym mieście (nie pamiętam w którym miejscu, ale gdzieś po drodze z centrum w kierunku lotniska), gdzie jedzie się po okręgu, ale trzeba przepuszczać pojazdy jadące z prawej.
Przy ruchu lewostronnym na zwykłym skrzyżowaniu zasada pierwszeństwa z prawej powoduje, że ruch jest bardziej płynny, bo "ten z mojej prawej, gdy go zauważę, ma jeszcze przed sobą pół szerokości jezdni, więc zdażę przejechać", co w gęstej zabudowie, przy słabszej widoczności nie jest bez znaczenia.
Pozdrawiam
PS
Poczta na blogu chyba nie działa...
Znam to
23 January, 2014 - 09:41
Ttam, zdaje się, przy dwóch wjazdach pierszeństwo ma jadący na rondzie, a przy dwóch pozostałych wjeżdżający na rondo. Ktoś nieźle pogłówkował.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Ro,
18 January, 2014 - 12:52
Kierowca oczywiście z dużym wyprzedzeniem wie kto i kiedy ma ochotę wejść na jezdnię!
Dlatego może stosownie zareagować.
Czy kierowca owego maluch preparował sobie "zimny łokieć"? ;)))))
Pozdrawiam serdecznie!
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie!
19 January, 2014 - 11:35
Ale to nie był "maluch" - to była honda. Dlatego "naleśnik", że miała bardzo niskie zawieszenie, i tym bardziej jej kierowca nie mógł widzieć chłopca.
Pozdrawiam.