Dorota Stańczyk, członkini Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Katowicach, która odważnie ujawniła fakt, że w listopadowych wyborach samorządowych z drugiego protokołu tej komisji zniknęło 130 tys. ważnych głosów, jest w niebezpieczeństwie.
Wprawdzie władza sądownicza, a konkretnie Sąd Okręgowy w Katowicach, z właściwą sobie dezynwolturą 15 lutego 2015 roku uznała, że nie ma sprawy, ale suwerenem władzy państwowej, w tym sądowniczej, (o czym sędziowie i politycy zdają się zapominać) pozostaje naród albo społeczeństwo, jak kto woli.
Tak się składa, że mimo sugestii samozwańczego cesarza III RP, polskie społeczeństwo, a w każdym razie jego znacząca i coraz szybciej rosnąca część nabiera przekonania, że listopadowe wybory samorządowe (nie tylko zresztą w Katowicach) zostały sfałszowane. Co gorsza, ta niezbyt pewnie miła władzy konstatacja upowszechniła się do tego stopnia, że w obliczu dwóch tegorocznych elekcji: prezydenckiej i parlamentarnej suweren powołał właśnie do istnienia szeroki społeczny Ruch Kontroli Wyborów.
*
Jak wiadomo, akcja wywołuje zwykle reakcję. Toteż anonimowi zwolennicy demokracji sterowanej i przewidywalnej, w której zapobiegliwe i skuteczne planowanie rządzących ma przewagę nad przypadkowymi wynikami głosowania elektoratu, postanowili działać.
W pięć dni po (dokonanym w poetyce mafijnej) ostrzeżeniu ojca Doroty Stańczyk, anonimowi dla opinii publicznej, ale zapewne dobrze znani swym przełożonym sprawcy przystąpili do realizacji planu. Zaczęli, jak na nich, delikatnie, ale zarazem stanowczo. A ponieważ Dorota Stańczyk niezłomnie trwa przy swym zamiarze doprowadzenia sprawy do końca, stąd wniosek, który pojawił się w na początku tego tekstu.
O szczegółach kryminalnego w istocie procederu zastraszania dzielnej kobiety informuje opinię publiczną Andrzej Rozpłochowski, jeden z historycznych liderów Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, który w liście otwartym z 1 marca br. przedstawia szczegóły, pisząc m.in.:
23 lutego w środku dnia, do skromnej firmy jej ojca w Bytomiu podeszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich pozostał na zewnątrz, a drugi wszedł do lokalu i tak powiedział do pracującego ojca: ona ma za dużego ryja. Jeśli zamknie ryja, to możemy pomóc. Następnie opuścił lokal. Ojciec p. Doroty ustalił, iż dwaj mężczyźni wsiedli do zaparkowanego "za winklem" ciemnego osobowego auta i odjechali.
5 dni później, czyli wczoraj 28 lutego, ojciec p. Doroty rano stwierdził, że kłódki przy bramie wjazdowej i przy drzwiach posesji, na której znajduje się jego zakład, są powyginane jak jakimś łomem tak, iż nie można było ich otworzyć.
Prawdopodobnie nocni sprawcy tego ataku są oczywiście nieznani. Rodzice Doroty Stańczyk są zaszokowani tą sytuacją, ale wiedzą, że to bandyckie nękanie dzieje się z powodu obywatelskiej postawy ich córki. Dorota Stańczyk powiedziała mi, że nie da się zastraszyć. Nigdy i przed niczym się nie ugnie, cokolwiek miałoby się jeszcze wydarzyć.
Rozpłochowski słusznie konkluduje, że tylko upublicznienie i jak najszersze nagłośnienie brutalnej presji wywieranej na Dorotę Stańczyk i jej rodzinę może zatrzymać decyzje i działania sprawców tych karygodnych poczynań.
Trzeba pamiętać, że będziemy mieć tylko tyle wolności, ile sobie wywalczymy. Tym bardziej że nie tylko Polska, ale i świat wchodzi teraz w bardzo niebezpieczny zakręt.
Wprawdzie władza sądownicza, a konkretnie Sąd Okręgowy w Katowicach, z właściwą sobie dezynwolturą 15 lutego 2015 roku uznała, że nie ma sprawy, ale suwerenem władzy państwowej, w tym sądowniczej, (o czym sędziowie i politycy zdają się zapominać) pozostaje naród albo społeczeństwo, jak kto woli.
Tak się składa, że mimo sugestii samozwańczego cesarza III RP, polskie społeczeństwo, a w każdym razie jego znacząca i coraz szybciej rosnąca część nabiera przekonania, że listopadowe wybory samorządowe (nie tylko zresztą w Katowicach) zostały sfałszowane. Co gorsza, ta niezbyt pewnie miła władzy konstatacja upowszechniła się do tego stopnia, że w obliczu dwóch tegorocznych elekcji: prezydenckiej i parlamentarnej suweren powołał właśnie do istnienia szeroki społeczny Ruch Kontroli Wyborów.
*
Jak wiadomo, akcja wywołuje zwykle reakcję. Toteż anonimowi zwolennicy demokracji sterowanej i przewidywalnej, w której zapobiegliwe i skuteczne planowanie rządzących ma przewagę nad przypadkowymi wynikami głosowania elektoratu, postanowili działać.
W pięć dni po (dokonanym w poetyce mafijnej) ostrzeżeniu ojca Doroty Stańczyk, anonimowi dla opinii publicznej, ale zapewne dobrze znani swym przełożonym sprawcy przystąpili do realizacji planu. Zaczęli, jak na nich, delikatnie, ale zarazem stanowczo. A ponieważ Dorota Stańczyk niezłomnie trwa przy swym zamiarze doprowadzenia sprawy do końca, stąd wniosek, który pojawił się w na początku tego tekstu.
O szczegółach kryminalnego w istocie procederu zastraszania dzielnej kobiety informuje opinię publiczną Andrzej Rozpłochowski, jeden z historycznych liderów Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności, który w liście otwartym z 1 marca br. przedstawia szczegóły, pisząc m.in.:
23 lutego w środku dnia, do skromnej firmy jej ojca w Bytomiu podeszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich pozostał na zewnątrz, a drugi wszedł do lokalu i tak powiedział do pracującego ojca: ona ma za dużego ryja. Jeśli zamknie ryja, to możemy pomóc. Następnie opuścił lokal. Ojciec p. Doroty ustalił, iż dwaj mężczyźni wsiedli do zaparkowanego "za winklem" ciemnego osobowego auta i odjechali.
5 dni później, czyli wczoraj 28 lutego, ojciec p. Doroty rano stwierdził, że kłódki przy bramie wjazdowej i przy drzwiach posesji, na której znajduje się jego zakład, są powyginane jak jakimś łomem tak, iż nie można było ich otworzyć.
Prawdopodobnie nocni sprawcy tego ataku są oczywiście nieznani. Rodzice Doroty Stańczyk są zaszokowani tą sytuacją, ale wiedzą, że to bandyckie nękanie dzieje się z powodu obywatelskiej postawy ich córki. Dorota Stańczyk powiedziała mi, że nie da się zastraszyć. Nigdy i przed niczym się nie ugnie, cokolwiek miałoby się jeszcze wydarzyć.
Rozpłochowski słusznie konkluduje, że tylko upublicznienie i jak najszersze nagłośnienie brutalnej presji wywieranej na Dorotę Stańczyk i jej rodzinę może zatrzymać decyzje i działania sprawców tych karygodnych poczynań.
Trzeba pamiętać, że będziemy mieć tylko tyle wolności, ile sobie wywalczymy. Tym bardziej że nie tylko Polska, ale i świat wchodzi teraz w bardzo niebezpieczny zakręt.
(10)
11 Comments
Obstawiałbym lokalną
03 March, 2015 - 09:35
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Ja też.
03 March, 2015 - 20:26
Jestem, Animelo, z Krakowa.
03 March, 2015 - 20:47
Chodze na wybory samorządowe, ale mnie mierżą. Złudzenia co do kompetencji, motywacji, etyki kandydujących (potem sprawujących funkcje z wyboru) straciłęm w okolicach roku 2000, kiedy to do żłoba dorwali się ówczesni "nasi" czyli AWS. Zbyt wiele nieładnych rzeczy widziałem. A teraz jest o 15 lat III RP gorzej.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Animelo, miło Panią tu widzieć!
03 March, 2015 - 23:01
i zapraszam częściej :)
Pozdrowienia,
Waldemar Żyszkiewicz
Piszesz, Maksie, przekonująco...
03 March, 2015 - 22:58
że takie poczucie bezkarności może się pojawić już na szczeblu władz
samorządowych, nawet bez poparcia 'góry', jeszcze bardziej przygnębia.
PS Przepraszam Ciebie i wszystkich Gości za tak długą nieobecność,
ale byłem dziś przez cały dzień poza siecią :(
Waldemar Żyszkiewicz
Mam skórkojadów :-)
03 March, 2015 - 13:03
Brawo, Boldandcharmie!
03 March, 2015 - 23:04
w Salonie24 nieśmiało wysunął sugestię, że ten w czapce
kogoś mu przypomina :)
Pozdro,
Waldemar Żyszkiewicz
Z materiałów RKW
03 March, 2015 - 13:06
Zastraszanie Doroty Stańczyk i jej rodziny! Boją się Ruchu Kontroli Wyborów!
Przypomnijmy, że Pani Dorota Stańczyk wzięła udział w powołaniu Ruchu Kontroli Wyborów w Częstochowie i zgłosiła chęć do prowadzenia szkoleń dla osób, które chcą zostać członkami komisji wyborczych.
Tomaszu, bardzo potrzebna...
03 March, 2015 - 23:11
presji, nieustannej czujności i solidarnie prowadzonych działań. Bo wiedzą,
że jest ich mniej.
A zawsze są w mniejszości, bo konfitury dzielone sprawiedliwie przestają
być konfiturami. Dlatego tak bardzo im zależy na lęku, bierności i atomizacji
każdej wspólnoty: rodziny, narodu, Kościoła.
Pozdrawiam,
Waldemar Żyszkiewicz
Wysłaliśmy do Komendy policji
03 March, 2015 - 14:14
Prosimy o zdecydowane działanie w celu odnalezienia sprawców zastraszania pani Doroty Stańczyk i jej rodziny.
Mamy nadzieję, że profesjonalizm Pana i pracujących pod Pana komendą policjantów pozwoli wszystkim nam poczuć się bezpiecznie.
Pozwoli przekonać się, że żyjemy w państwie prawa.
Mamy nadzieję Wasze działania w celu ochrony korzystania przysługujących nam praw społecznych i obywatelskich doprowadzą do ukarania przestępców.
/-/ podaliśmy
imiona nazwiska adres
i do wiadomości
rzecznika Komendy Głównej Policji
rzecznikkgp@policja.gov.pl
Myślę, że dobrym dopowiedzeniem do Waszej akcji...
04 March, 2015 - 00:03
W dużej mierze sami jesteśmy winni naszemu zniewoleniu, gdy ze strachu albo dla wygodnictwa akceptujemy zło, a nawet głosujemy na mechanizm jego działania. Jeśli z wygodnictwa czy lęku poprzemy mechanizm działania zła, nie mamy wtedy prawa tego zła piętnować, bo my sami stajemy się jego twórcami i pomagamy je zalegalizować.
Egzamin z męstwa zdali robotnicy w sierpniu 1980 roku, a wielu z nich zdaje go nadal.
Okazali męstwo uczniowie szkoły w Miętnem, którzy odważnie stanęli w obronie Krzyża Chrystusowego. Egzamin z męstwa zdali w ostatnim czasie nasi wiezieni bracia, którzy nie wybrali wolności za cenę zdrady swoich i naszych ideałów.
Niech na koniec będzie nam ostrzeżeniem świadomość, że naród ginie, gdy brak mu męstwa, gdy oszukuje siebie, mówiąc, że jest dobrze, gdy jest źle, gdy zadowala się tylko półprawdami. Niech na co dzień towarzyszy nam świadomość, że żądając prawdy od innych, sami musimy żyć prawdą. Żądając sprawiedliwości, sami musimy być sprawiedliwi. Żądając odwagi i męstwa, sami musimy być na co dzień mężni i odważni.
Waldemar Żyszkiewicz