8 lat PiS - zbrojenia

 |  Written by Smok Eustachy  |  1
Jak pisałem PiS nie był w stanie wyczyścić MON z sowieckich złogów, które to złogi razem z lobbystami blokowały wszelaką realną modernizację wojska. Raz że sitwy te miały wpływy, a dwa trudno odróżnić lobbystę od kogoś gadającego z sensem. Starali się więc obejść MON, co obarczy ich jednak problemami: 1. Offset, czyli inwestycje u nas, jakie poczynić ma dostawca uzbrojenia kupowanego za granicą. Bardzo problematyczny, bo podnosi cenę i generuje koszty u nas. Ale trzeba mieć jakąś podkładkę na to, analizy stosowne. PiS nie zrobił i pojawiło się info, że na etapie decyzji nie był rozważany i brany pod uwagę. 2. 300 tysięcy armia. Czy jest realna taka liczba? Pojawiły się wątpliwości, uzasadnione dodam. Poszczególne roczniki coraz mniejsze są i skąd wziąć ludzi do tego? Pojawiły się pogłoski o próbie wrzucania pracowników cywilnych do służby, aby liczebność se nabić. Zabrakło dyskusji społecznej, która by objaśniła społeczeństwo. Żeby wyjaśnić, czemu akurat 300 000, za ile lat to będzie. Podobnie jest alternatywna koncepcja, aby najpierw doprowadzić istniejące jednostki do stanu używalności, a dopiero potem tworzyć nowe. TVP przy okazji odstawiało typową żenadę. Na plus na pewno trzeba ocenić Kraby, K2, K9, Abramsy, FA 50, Borsuki. Borsuki coś ucichły ostatnio. Przy czym nie ma żadnej platformy porozumienia z totalnymi, którzy są za budowaniem bram powitalnych: Jak Sejm 4-letni uchwalił armię, tak Targowica ją skasowała i tak będzie teraz. Jak już pisałem Tusk będzie się starał maksymalnie skasować zbrojenia, nawet kaskę wypłacać, ale sprzętu nie odbierać. Tu analogie neosanacji z poprzednią sanacją są największe i kompleksowe.
5
5 (2)

1 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
ale potrzebien. Mam tylko zastrzeżenia do tego: "aby najpierw doprowadzić istniejące jednostki do stanu używalności, a dopiero potem tworzyć nowe". W rzeczywistości łatwiej i per saldo taniej jest tworzyć jednostki od zera, dobrze je uposażać, dopieszczać, dobierać zespół od nowa, niż reformować stare, gdzie często mijają lata zanim nowy dowódca zorientuje się, na czym polega miejscowy "układ" i jak go rozstawić po kątach. Tak jak ciężko jest leczyć ludzi z depresji, tak równie ciężko jest dźwigać instytucje z marazmu i demencji. Przy ciągłej rotacji władzy w państwie wyborczym, główną strategią części oficerów i żołnierzy jest zachować miejsce pracy i maksymalnie wykorzystać możliwości dorabiania się na lewo.
Jeśli patrzymy na historię i taki skrajny przykład, jak Służba Bezpieczeństwa PRL, to uderzający jest fakt nieustających jej reorganizacji, przesuwania struktur z jednych departamentów do drugich, tworzenia nowych komórek zadaniowych - jednym słowem stałęgo dostosowania ministerstwa do potrzeb. Takiego też zarządzania potrzebuje wojsko. Nie ma idealnej struktury dla całości armii, poszczególne jednostki teoretycznie takie same (np. brygady pancerne) będą zawsze w różnym stopniu ukompletowane, gotowe do działania lub wyspecjalizowane. Potrzebne jest towrzenie zawsze pewnej liczby jednostek nowych, eksperymentowanie. Tak mi się wydaje...

Więcej notek tego samego Autora:

=>>