Jeśli spojrzymy w ten sposób na to, co nastąpiło w środę, to jak najbardziej spełnia to kryteria kompromisu. I to kompromisu dla nas korzystnego.
Bo po drugiej, żydowsko-izraelskiej, stronie bynajmniej nie ma poczucia tryumfu. Choć strona państwowa zachowuje urzędowy optymizm, to częste są reakcje, które można podsumować tak: nie wykorzystaliśmy szansy. Nie wymusiliśmy na Polakach uznania oczywistej prawdy. A w tle czuć jeszcze coś innego: ten konflikt powinien skończyć się zmuszeniem Polaków do ceremonialnego autoponiżenia, mogliśmy to osiągnąć, i co…?
„Haaretz” ogłosił wręcz, że oto Izrael… podporządkował się polskiej polityce historycznej, i „zdecydował przeoczyć, iż wielu Polaków uczestniczyło w prześladowaniu i mordowaniu Żydów”. Przywódca Unii Syjonistycznej Itzik Shmuli ogłosił, że zmiana ustawy nie idzie wystarczająco daleko, bo wciąż, jak to określił, „będzie zabronione wspominanie roli, odegranej przez Polaków w zbrodniach przeciw Żydom”. Jego zdaniem w tym kontekście Izrael nie wypełnił przyrzeczenia, danego ofiarom Holocaustu – że „polskie zaprzeczanie i zamazywanie nie przyniesie sukcesu”. Zaś sławetny Yair Lapid, liberalny przywódca, którego atak na Polskę zapoczątkował jedną ze spirali mijającego (chyba) kryzysu nazwał nowelizację „kiepskim dowcipem”, stwierdzając że cała ustawa powinna zostać „wymazana z polskiego prawa”, a Polacy „winni prosić martwych o przebaczenia”.
Jeśli porozumienie, tak oceniane przez radykałów z drugiej strony nie jest kompromisem, to nie wiem, co w takim razie można byłoby kompromisem nazwać.
A jest jeszcze coś. Na początku tego kryzysu, po uchwaleniu ustawy już przez obie izby parlamentu, pisałem na łamach tego portalu, że choć jest ona ewidentnie nieprzemyślana, to w obliczu tak potwornej agresji, z jaką mieliśmy wtedy do czynienia, prezydent powinien podpisać nowe prawo, bo „teraz potrzebny jest jednoznaczny opór. Manifestacja determinacji w obronie polskiej suwerenności”, „co nie wyklucza, oczywiście, podjęcia nawet niebawem prac nad nowelizacją nowelizacji. Wtedy, kiedy partnerzy stworzą nam do tego polityczną i psychologiczną przestrzeń”.
https://wpolityce.pl/polityka/401717-kompromis-pokazuje-ze-wcale-nie-jes...