Stająca na czele prawicowego Frontu Narodowego, Marine Le Pen wstrząśnięta zamachami w Paryżu w 2015 roku, kiedy to w trzech eksplozjach i w sześciu strzelaninach zginęło 130 osób zamieściła na Twitterze trzy wstrząsające zdjęcia przedstawiające brutalność i zezwierzęcenie islamskich zbrodniarzy i terrorystów z państwa islamskiego. Można się tylko domyślać, że jej celem było uzmysłowienie opinii publicznej, z jakim przeciwnikiem ma do czynienia Francja i Europa. Tylko w ten sposób można było przeciwstawić się lewakom, którzy próbowali i nadal próbują zamazywać tożsamość terrorystów oraz ukrywać odpowiedzialność konkretnych europejskich polityków za dramat jaki zgotowali zwykłym obywatelom UE wpuszczając na nasz kontynent islamskich imigrantów.
Dzisiaj po trzech latach od zamieszczenia tych trzech zdjęć francuski sąd nakazał w ramach prowadzonego dochodzenia skierować Marine Le Pen na badania psychiatryczne. Ja widać i we Francji aż roi się od lewackich tuleyów i łączewskich w togach. Zapewne francuski sąd wsłuchał się w głos wicemichnika Jarosława Kurskiego z „Gazety Wyborczej”, który niedawno mówił w Paryżu, że: „Nacjonalistyczny rząd w Polsce zagraża projektowi europejskiemu, a na Twitterze przestrzegał: Fatalne wieści z Francji. Rassemblement National Marine Le Pen, o krok od zwycięstwa w eurowyborach. Bez mobilizacji zwolenników UE na całym kontynencie, Europa się zawali. Wtedy prof. Legutko i prezydent Putin i Duda będą zachwyceni. Za klęskę, zapłacą nasze dzieci”. Jak widać w lewackich łbach rodzą się pomysły reanimowania psychuszek i łagrów, w których można będzie izolować krytyków i przeciwników „nowego wspaniałego świata” i „społeczeństwa otwartego”, w których budowę zaangażował się żydowski miliarder i spekulant giełdowy, George Soros wysługujący się masonerii i „globalnej elicie”, w której bryluje „pokolenie’68”.
No, ale co tam Francja. Można powiedzieć, że tamtejszy sąd w sprawie Marine Le Pen jest tylko mocno spóźnionym marnym naśladowcą naszej „kasty nadzwyczajnych ludzi”, których przedstawiciele z sądu rejonowego w Warszawie już w czerwcu 2011 roku kierowali Jarosława Kaczyńskiego na badania psychiatryczne, o czym jako pierwsza z nieukrywaną radością informował stacja TVN24. Przypomnę jeszcze uzasadnienie decyzji warszawskiego sądu. Podparto się tym, że Jarosław Kaczyński sam przyznał w mediach, że po stracie najbliższych w smoleńskiej tragedii przyjmował przepisane mu środki uspokajające. Dodam, że w tamtym czasie w szpitalu w stanie krytycznym przebywała mama prezesa PiS, śp. Jadwiga Kaczyńska.
Dla większości Polaków nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś po stracie najbliższych przyjmuje leki uspokajające. Dla sądu już takie oczywiste to nie było. Cała sprawa bardzo podnieciła Ewę Siedlecką, która w „Gazecie Wyborczej” tak wówczas kreśliła najwspanialszy dla środowiska Michnika scenariusz: „Jeśli oskarżony nie wykona polecenia sądu, sąd może zarządzić zatrzymanie go i doprowadzenie na badania siłą”. Szkoda, że Siedlecka nie podpowiedziała, aby rozgrzani psychiatrzy postawili Jarosławowi starą i doskonale sprawdzoną sowiecką diagnozę, czyli schizofrenie bezobjawową. Jednym słowem sądy nad Sekwaną są opóźnione w stosunku do tych znad Wisły o całe siedem lat. U nas zanim skierowano Jarosława Kaczyńskiego na badania psychiatryczne przeprowadzono kilka miesięcy wcześniej rozpoznanie bojem. To pod rządami dzisiejszego „króla Europy” Donalda Tuska przymusowo internowano i umieszczono na siedem dni w szpitalu psychiatrycznym mężczyznę, który chciał na ścianie Ministerstwa Kultury umieścić kwiaty i zdjęcie pary prezydenckiej. Tymczasem żadna kara nie spotkała osobnika, który obrzucił fekaliami tablicę pamiątkową umieszczoną na fasadzie Pałacu Prezydenckiego.
Wszystkim oburzonym, a także tym zachwyconym decyzją francuskiego sądu chciałem tym krótkim tekstem przypomnieć tylko, że w sędziowskim lewackim peletonie z metą w psychuszkach nasza „kasta nadzwyczajnych ludzi” jedzie w żółtych koszulkach liderów. Francuzi dopiero raczkują, ponieważ nie mają tuleyów w togach wyhodowanych w esbeckich rodach.
Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
Dzisiaj po trzech latach od zamieszczenia tych trzech zdjęć francuski sąd nakazał w ramach prowadzonego dochodzenia skierować Marine Le Pen na badania psychiatryczne. Ja widać i we Francji aż roi się od lewackich tuleyów i łączewskich w togach. Zapewne francuski sąd wsłuchał się w głos wicemichnika Jarosława Kurskiego z „Gazety Wyborczej”, który niedawno mówił w Paryżu, że: „Nacjonalistyczny rząd w Polsce zagraża projektowi europejskiemu, a na Twitterze przestrzegał: Fatalne wieści z Francji. Rassemblement National Marine Le Pen, o krok od zwycięstwa w eurowyborach. Bez mobilizacji zwolenników UE na całym kontynencie, Europa się zawali. Wtedy prof. Legutko i prezydent Putin i Duda będą zachwyceni. Za klęskę, zapłacą nasze dzieci”. Jak widać w lewackich łbach rodzą się pomysły reanimowania psychuszek i łagrów, w których można będzie izolować krytyków i przeciwników „nowego wspaniałego świata” i „społeczeństwa otwartego”, w których budowę zaangażował się żydowski miliarder i spekulant giełdowy, George Soros wysługujący się masonerii i „globalnej elicie”, w której bryluje „pokolenie’68”.
No, ale co tam Francja. Można powiedzieć, że tamtejszy sąd w sprawie Marine Le Pen jest tylko mocno spóźnionym marnym naśladowcą naszej „kasty nadzwyczajnych ludzi”, których przedstawiciele z sądu rejonowego w Warszawie już w czerwcu 2011 roku kierowali Jarosława Kaczyńskiego na badania psychiatryczne, o czym jako pierwsza z nieukrywaną radością informował stacja TVN24. Przypomnę jeszcze uzasadnienie decyzji warszawskiego sądu. Podparto się tym, że Jarosław Kaczyński sam przyznał w mediach, że po stracie najbliższych w smoleńskiej tragedii przyjmował przepisane mu środki uspokajające. Dodam, że w tamtym czasie w szpitalu w stanie krytycznym przebywała mama prezesa PiS, śp. Jadwiga Kaczyńska.
Dla większości Polaków nie ma nic dziwnego w tym, że ktoś po stracie najbliższych przyjmuje leki uspokajające. Dla sądu już takie oczywiste to nie było. Cała sprawa bardzo podnieciła Ewę Siedlecką, która w „Gazecie Wyborczej” tak wówczas kreśliła najwspanialszy dla środowiska Michnika scenariusz: „Jeśli oskarżony nie wykona polecenia sądu, sąd może zarządzić zatrzymanie go i doprowadzenie na badania siłą”. Szkoda, że Siedlecka nie podpowiedziała, aby rozgrzani psychiatrzy postawili Jarosławowi starą i doskonale sprawdzoną sowiecką diagnozę, czyli schizofrenie bezobjawową. Jednym słowem sądy nad Sekwaną są opóźnione w stosunku do tych znad Wisły o całe siedem lat. U nas zanim skierowano Jarosława Kaczyńskiego na badania psychiatryczne przeprowadzono kilka miesięcy wcześniej rozpoznanie bojem. To pod rządami dzisiejszego „króla Europy” Donalda Tuska przymusowo internowano i umieszczono na siedem dni w szpitalu psychiatrycznym mężczyznę, który chciał na ścianie Ministerstwa Kultury umieścić kwiaty i zdjęcie pary prezydenckiej. Tymczasem żadna kara nie spotkała osobnika, który obrzucił fekaliami tablicę pamiątkową umieszczoną na fasadzie Pałacu Prezydenckiego.
Wszystkim oburzonym, a także tym zachwyconym decyzją francuskiego sądu chciałem tym krótkim tekstem przypomnieć tylko, że w sędziowskim lewackim peletonie z metą w psychuszkach nasza „kasta nadzwyczajnych ludzi” jedzie w żółtych koszulkach liderów. Francuzi dopiero raczkują, ponieważ nie mają tuleyów w togach wyhodowanych w esbeckich rodach.
Artykuł ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
(1)
1 Comments
Te tuleye to też nie nasz "wynachodek"
19 October, 2018 - 21:23
Przypomina się tutaj dowcip o Miszy, który trafił do gułagu - za lenistwo. Bo gdy, w "pijanym widzie", rozmawiając z Griszą przyznał, że jemu też nie podoba się lokalny przywódca partii, lokalny dyrektor kołchozu, ani też - żaden przedstawiciel KC partii i żaden członek rządu - a rano - "z lenistwa" nie zgłosił na milicji treści "rozmowy", co natomiast uczynił Grisza - to zrozumiałe, że powodem zesłania było "lenistwo".
Na ogół - większość Moskali lenistwem nie grzeszyła - psychuszki zbierały żniwo.
Francja ma natomiast to, na co zasługuje. Zaczęli lewacy, dokończą muslimy. Muszkieterów ani bohaterów dawno już tam nie ma.
Pozdrawiam serdecznie,