W wielkich bólach i przy jeszcze większych kontrowersjach sejm w końcu powołał nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, co oczywiście zostało skomentowane w „internetach” - = > PIS zawłaszcza Trybunał
Szanowny autorze i szanowni komentatorzy.
Dlaczego udajecie głupszych niż faktycznie jesteście, przypisując PiS-owi (a także i Platformie) niecne intencje?
A przecież "tak krawiec kraje, jak materii staje"...
I każda większość rządząca zawsze będzie "zawłaszczała Trybunał", bo kwaśniewsko-geremkowska konstytucja na to przyzwala, a nawet i do tego po cichu zachęca.
Bo wiele instytucjonalnych słabości zostały świadomie w tę konstytucję wmontowanych,
aby tylko "Polska nie rosła w siłę, a ludzie nie mogli żyć dostatniej".
Bo np. nieprzypadkowo wpisano tam b. mgliście określony podział władzy i kompetencji między rząd (czyli premiera i stosownych ministrów) i prezydenta, tak by raz po raz dochodziło do paraliżowania naszej władzy wykonawczej … i to rozwiązanie nadal b. skutecznie tę władzę potrafi paraliżować, nawet gdy osoby piastujące te funkcje są z tej samej opcji politycznej. A co dopiero mówić, gdy na szczytach państwa dochodzi do kohabitacji politycznych rywali…
Jeden przykład nieuniknionych i w gruncie rzeczy przez nikogo niezawinionych "gorszących sporów" między L. Kaczyńskim i D. Tuskiem już mieliśmy... A spory kompetencyjne między A. Kwaśniewskim i L. Millerem, czy między A. Dudą i A. Macierewiczem?
Podobnie jest z Trybunałem - brak ustawowego wymogu uzyskania kwalifikowanej większości parlamentarnej (w skali 2/5, 2/3 lub 3/4) przy powoływaniu nowych sędziów, skutecznie usuwa konieczność stosownych kompromisów, podważa status tego organu, niwelując prestiż jego orzeczeń oraz prowadzi do gorszących sporów (i mało budujących dyskusji) przy powołaniach.
Bo ten, kto akurat wygra wybory - ten zawsze będzie kuszony, by "wepchnąć" tam "swoich ludzi" - bo do tego przecież wystarczy mu zwykła większość na sali sejmowej.
I dlatego upoważnione jest stwierdzenie, że autorzy konstytucji (a przede wszystkim ich sponsorzy!) nie kierowali się interesem Polski i Polaków.
Bo niby skąd się tam wzięło niesłychane uprzywilejowanie interesów określonej korporacji zawodowej - np. sędziowskiej (KRS) - kosztem praw ogółu obywateli?
A komu to też mogło wtedy zależeć, byśmy ustawicznie „w tym kraju” byli skazywani na "gorszące spory i awantury", utrwalające w świecie nasze najgorsze stereotypy narodowe?
Przecież nad takimi niedojrzałymi awanturnikami i ustawicznymi wichrzycielami,
i do tego "najwyraźniej nie zasługującymi na własne państwo"
KTOŚ
- uhm…"starszy i mądrzejszy"?
- będący "bardziej dojrzałą demokracją"?
- czy też „mający do tego wielowiekowe prawa”?
powinien roztoczyć kuratelę, by "ich wreszcie ustawić do pionu” ,
przed "ich ostatecznym ucywilizowaniem i zeuropeizowaniem"...???
I dlatego należy sobie w końcu uświadomić, że miejsce konstytucji z 1997 roku jest w tej samej kategorii antypolskich posunięć, co wieloletnia (i b. dobrze skoordynowana) perfidna akcja dyfamacyjna wobec naszego kraju, przypisująca nam haniebny udział w Holokauście…
Bo ta konstytucja gwarantuje podział społeczeństwa na zwalczające się obozy…
I nieprzypadkowo siły i ludzie źle nam życzący wywindowali ją ostatnio na piedestał, tak by za świętokradztwo uchodziła jakakolwiek myśl o jej nowelizacji (nie mówiąc już o pomysłach zastąpieniu jej całkiem nowa ustawą zasadniczą – bo wtedy to chyba niebiosa by się oberwały, a i krowy definitywnie przestały by dawać mleko)…
I na dziś to masy skołowanych na amen otuańczyków, dalej bezradnie kręcą się w chocholim tańcu, nieśmiało - ale zawsze na podany im sygnał! - od czasu do czasu popiskując:
„KON-STY-TU-CJA!!!
KON-STY-TU-CJA!!!”
A jak nisko upadliśmy po hekatombie okupacji i dekadach peerelowskiego skarlenia, niech świadczą te słowa…
P.S. I dlatego sprawą najwyższej wagi jest jak najszybsze uchwalenie całkiem nowej konstytucji, gdyż wtedy uruchomione zostaną nowe energie społeczne i wytyczony zostanie nowy kierunek rozwoju.
Bo wejście konstytucji w życie zawsze stanowi nowe rozdanie i wprowadzenie nowych reguł gry.
I szkoda, że tak mało Polaków dostrzega dziś te prawdy, zadowalając się pętającymi nas i marnującymi nasze wysiłki ograniczeniami… Bo jak długo można nadrabiać opóźnienia i rozwijać się "na pół gwizdka"?