Tym przewrotnym tytułem chcę zachęcić do przeczytania kilku refleksji które nasunęły mi się po przeczytaniu kilku atrykułów o sytuacji na granicy z Białorusią.
Oto mamy ewidentną sytuację prowokacji, wymierzonej w intersy Reczypospolitej Polskiej przez inne państwo, Bialoruś. Prowokacja taka jest zakłóceniem normalnego funcjonowania obszaru rozgraniczenia terytoriów dwóch państw, które zwązane są podpisanymi umowami.
Umowy te przewidują odpowiedni porządek prawny oraz faktyczny i zasady obowiązujące tak postępowania obu tron w przypadkach zakłóceń funcjonowania rozgraniczenia, jak i ich obywateli i służb. Słowem są to ustalenia dość ścisłe.
Od kliku conajmniej dni obserwujemy te, jak ja to nazywam, zakłócenia z rosnącym niepokojem. Jedną ze składowych tego niepokoju jest fakt zbliżania się wojskowych ćwiczeń armii Bialorusi i Rosji o nazwie Zapad. Wiemy, że ich założeniem jest potencjalna agresja skierowana właśnie w stronę zachodnią, czyli najpierw Polski.
Nie może być przypadkiem poprzedzenie owych ćwiczeń, prowokacją wywołaną przy użyciu imigrantów albo "imigrantów". Z pewnością nie chcielibyśmy za chwilę przekonać się, że ćwiczenia nagle przeistoczą się w coś znacznie gorszego. Zadaniem służb i instytucji naszego państwa jest właściwa ocena sytuacji i zagrożenia oraz przygotowanie się do odpowiednich reakcji.
Można śmiało przyjąć, że osoby postronne zakłócają pracę służb i wojska, wnosząc dodatkowe zamieszanie oraz stwarzając potencjalne lub nie, niebezpieczeństwo ułatwienia prowokacji bądź wykorzystania takich osób do niej.
Tymczasem obserwuję zachowania polityków oraz innych osób postronnych przypominające niedzielny piknik w jakimś lesie. Letnia sceneria wśród lasów i łąk, stojący sobie swobodnie jacyś uzbrojeni osobnicy za pasem ziemi zaoranej albo i nie zaoranej. Jacyś cywile chcący uchodzić za imigrantów. Polscy poslowie chodzacy z naręczami pudełek z jedzeniem. Mamy pewność że to wogóle jacyś imigranci? Kim są uzbrojeni osobnicy luzacko zachowujący się po drugiej stronie? Może to właśnie prowokatorzy wyczekujący sygnału od ukrytych w zaroślach dowódców, oceniajacych rozwoj sytuacji? Mamy pewność że za chwilę nie stanie się coś nieodwracalnego? A jeśli mamy to, na jakiej podstawie? Bo osobnicy podający się za imigrantów tak mówią?
Wątpliwości mnożą się gdy zadajemy sobie te i podobne pytania.
Zarysowałem powyżej scenarusz którego z pewnością wszyscy chcielibyśmy uninkąć. Ale czy jesteśmy w stanie dostatecznie kotrolować sytuację? A jak kontrolować, kiedy wokół po naszej stronie, kręcą się osoby postronne, o których prawdziwych intencjach możemy powiedzieć tylko tyle, że nie wiemy jakie są? Mamy jako państwo tak bezgraniczne zaufanie do każdego kto się tam pojawił? Do dziennikarzy albo tylko takich którzy może ich udają? Do posłów, albo osób które tylko biorą pensję poselską, bo ich prawdziwym płatnikiem jest zupelnie ktoś inny? Bo to może i tak wygladać, prawda? Patrząc na to z punktu widzenia ochrony interesów naszego państwa.
Jako zatroskany obywatel, oczekujący od służb, ministerstw i rzadzących polityków dzialań na najwyższym profesjonalnym poziomie, oczekiwał bym zamknięcia całego obszaru dla osob postronnych, odizolowanie go szczelnym kordonem policji albo innych służb.
Uważam bowiem, że w sytuacji prawdziwie niebezpiecznej, mając na względzie każdy, najdrobniejszy aspekt bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, cała sytuacja powinna od samego początku być ściśle kotrolowana przez odpowiednie służby i osoby.
To czego w tej chwili potrzebujemy najmniej, jest pogłębienie się tej prowokacji i rozszerzenie jej o osoby postronne, na których dzialania agendy państwowe nie mają wpływu lub mają ograniczony. Takie osoby powinny być usunięte z obszaru który kontrolują polskie służby.
Takie działania, jak tych dwóch prowokatorów i nieodpowiedzialnych osobników podających się za posłów oraz tej osoby podającej się za posłankę, powinny być udaremnione już na kilometr od miejsca gdzie doszło do zaostrzenia sytuacji. Wejście każdego posła na teren objęty kontrolą służb, powinno odbywać się wyłącznie w asyście funcjonariuszy służb. Poslowie lub inne upoważnione do odwiedzenia tego miejsca osoby, powinny być wcześniej poinstruowane o sytuacji przez dowodzącego oddziałami ochrony. Powinny być poważnie ostrzeżone o możliwych konsekwencjach dla tych osób w związku z ich obecnością. Powinny zostać rzeczowo poinformowane o konieczności zapewnienia im ochrony osobistej ze względu na odpowiedzialność dowodzącego za osoby na tym terenie. Wreszcie osoby takie powinny zostać wyposażone (naklonione do założenia) w osobisty sprzęt ochronny czyli kamizelki kuloodporne, chełmy i okulary typu gogle. Dlaczego tak? Bo jeśli nastąpi eskalacja prowokacji podczas ich obecności, wówczas całe odium zaistniałej sytuacji spada na polskie władze, służby i dowodzącego akcją.
Tak w zarysie powinny wyglądać działania już od pierwszych minut tego konfliktu. Wlaśnie po to, aby zapobiec prowokacji która - teoretycznie - mogłaby być inspirowana przez wladze Bialorusi, albo agenturę rosyjską z wykorzystaniem na przyklad posłów albo agentów wmieszanych w osoby postronne.
Dodatkowym zyskiem z wykorzystania takich procedur i działań, byłoby uniemożliwienie odstawiania tej szopki którą ogladaliśmy, a która w moich oczach ośmiesza nas, jako poważne państwo.
Łukaszenka i Putin ogladają te sceny i śmieją się do rozpuku. Z nas się śmieją i naszego niepoważnego państwa. Ale to tylko margines tej sprawy.
Dlatego że gdyby przyjąć, że to my ich prowokujemy w taki sam spsób, można by oczekiwać że jedyną odpowiedzią na takie zaczepki, mógł by być jedynie odgłos karabinu maszynowego skierowanego w naszą stronę. Bo, wbrew pozorom, Rosja i do pewnego stopnia także Białoruś, W PEWNYCH ASPEKTACH to poważne państwa, które takie sprawy traktują wyjątkowo serio.
Ale nie bez znaczenia jest w takich przypadkach wykazanie należytej, wręcz śmiertelnej powagi przy kontroli i rozwiązywaniu takich konfliktów. To w takich przypadkach widac jak na dłoni na ile zdeterminowane są działania służb państwowych, agend, ministerstw i rządów. Ma to także niebagatelne znaczenie dla wysłania informacji Łukaszence, że żarty kończą się tam gdzie przebiega granica państw. On to zrozumie jako pierwszy na Białorusi. Zanim trafi doń nasza nota dyplomatyczna.
Tyle, że mam poczucie że piszę to niejako "zamiast" odpowiednich działań naszego państwa. Bo chyba nikt tak poważnie i tak drobiazgowo o nasze państwo nie dba. Choć przecież za to tym ochotnikom i wybrańcom płacimy.
Oto mamy ewidentną sytuację prowokacji, wymierzonej w intersy Reczypospolitej Polskiej przez inne państwo, Bialoruś. Prowokacja taka jest zakłóceniem normalnego funcjonowania obszaru rozgraniczenia terytoriów dwóch państw, które zwązane są podpisanymi umowami.
Umowy te przewidują odpowiedni porządek prawny oraz faktyczny i zasady obowiązujące tak postępowania obu tron w przypadkach zakłóceń funcjonowania rozgraniczenia, jak i ich obywateli i służb. Słowem są to ustalenia dość ścisłe.
Od kliku conajmniej dni obserwujemy te, jak ja to nazywam, zakłócenia z rosnącym niepokojem. Jedną ze składowych tego niepokoju jest fakt zbliżania się wojskowych ćwiczeń armii Bialorusi i Rosji o nazwie Zapad. Wiemy, że ich założeniem jest potencjalna agresja skierowana właśnie w stronę zachodnią, czyli najpierw Polski.
Nie może być przypadkiem poprzedzenie owych ćwiczeń, prowokacją wywołaną przy użyciu imigrantów albo "imigrantów". Z pewnością nie chcielibyśmy za chwilę przekonać się, że ćwiczenia nagle przeistoczą się w coś znacznie gorszego. Zadaniem służb i instytucji naszego państwa jest właściwa ocena sytuacji i zagrożenia oraz przygotowanie się do odpowiednich reakcji.
Można śmiało przyjąć, że osoby postronne zakłócają pracę służb i wojska, wnosząc dodatkowe zamieszanie oraz stwarzając potencjalne lub nie, niebezpieczeństwo ułatwienia prowokacji bądź wykorzystania takich osób do niej.
Tymczasem obserwuję zachowania polityków oraz innych osób postronnych przypominające niedzielny piknik w jakimś lesie. Letnia sceneria wśród lasów i łąk, stojący sobie swobodnie jacyś uzbrojeni osobnicy za pasem ziemi zaoranej albo i nie zaoranej. Jacyś cywile chcący uchodzić za imigrantów. Polscy poslowie chodzacy z naręczami pudełek z jedzeniem. Mamy pewność że to wogóle jacyś imigranci? Kim są uzbrojeni osobnicy luzacko zachowujący się po drugiej stronie? Może to właśnie prowokatorzy wyczekujący sygnału od ukrytych w zaroślach dowódców, oceniajacych rozwoj sytuacji? Mamy pewność że za chwilę nie stanie się coś nieodwracalnego? A jeśli mamy to, na jakiej podstawie? Bo osobnicy podający się za imigrantów tak mówią?
Wątpliwości mnożą się gdy zadajemy sobie te i podobne pytania.
Zarysowałem powyżej scenarusz którego z pewnością wszyscy chcielibyśmy uninkąć. Ale czy jesteśmy w stanie dostatecznie kotrolować sytuację? A jak kontrolować, kiedy wokół po naszej stronie, kręcą się osoby postronne, o których prawdziwych intencjach możemy powiedzieć tylko tyle, że nie wiemy jakie są? Mamy jako państwo tak bezgraniczne zaufanie do każdego kto się tam pojawił? Do dziennikarzy albo tylko takich którzy może ich udają? Do posłów, albo osób które tylko biorą pensję poselską, bo ich prawdziwym płatnikiem jest zupelnie ktoś inny? Bo to może i tak wygladać, prawda? Patrząc na to z punktu widzenia ochrony interesów naszego państwa.
Jako zatroskany obywatel, oczekujący od służb, ministerstw i rzadzących polityków dzialań na najwyższym profesjonalnym poziomie, oczekiwał bym zamknięcia całego obszaru dla osob postronnych, odizolowanie go szczelnym kordonem policji albo innych służb.
Uważam bowiem, że w sytuacji prawdziwie niebezpiecznej, mając na względzie każdy, najdrobniejszy aspekt bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, cała sytuacja powinna od samego początku być ściśle kotrolowana przez odpowiednie służby i osoby.
To czego w tej chwili potrzebujemy najmniej, jest pogłębienie się tej prowokacji i rozszerzenie jej o osoby postronne, na których dzialania agendy państwowe nie mają wpływu lub mają ograniczony. Takie osoby powinny być usunięte z obszaru który kontrolują polskie służby.
Takie działania, jak tych dwóch prowokatorów i nieodpowiedzialnych osobników podających się za posłów oraz tej osoby podającej się za posłankę, powinny być udaremnione już na kilometr od miejsca gdzie doszło do zaostrzenia sytuacji. Wejście każdego posła na teren objęty kontrolą służb, powinno odbywać się wyłącznie w asyście funcjonariuszy służb. Poslowie lub inne upoważnione do odwiedzenia tego miejsca osoby, powinny być wcześniej poinstruowane o sytuacji przez dowodzącego oddziałami ochrony. Powinny być poważnie ostrzeżone o możliwych konsekwencjach dla tych osób w związku z ich obecnością. Powinny zostać rzeczowo poinformowane o konieczności zapewnienia im ochrony osobistej ze względu na odpowiedzialność dowodzącego za osoby na tym terenie. Wreszcie osoby takie powinny zostać wyposażone (naklonione do założenia) w osobisty sprzęt ochronny czyli kamizelki kuloodporne, chełmy i okulary typu gogle. Dlaczego tak? Bo jeśli nastąpi eskalacja prowokacji podczas ich obecności, wówczas całe odium zaistniałej sytuacji spada na polskie władze, służby i dowodzącego akcją.
Tak w zarysie powinny wyglądać działania już od pierwszych minut tego konfliktu. Wlaśnie po to, aby zapobiec prowokacji która - teoretycznie - mogłaby być inspirowana przez wladze Bialorusi, albo agenturę rosyjską z wykorzystaniem na przyklad posłów albo agentów wmieszanych w osoby postronne.
Dodatkowym zyskiem z wykorzystania takich procedur i działań, byłoby uniemożliwienie odstawiania tej szopki którą ogladaliśmy, a która w moich oczach ośmiesza nas, jako poważne państwo.
Łukaszenka i Putin ogladają te sceny i śmieją się do rozpuku. Z nas się śmieją i naszego niepoważnego państwa. Ale to tylko margines tej sprawy.
Dlatego że gdyby przyjąć, że to my ich prowokujemy w taki sam spsób, można by oczekiwać że jedyną odpowiedzią na takie zaczepki, mógł by być jedynie odgłos karabinu maszynowego skierowanego w naszą stronę. Bo, wbrew pozorom, Rosja i do pewnego stopnia także Białoruś, W PEWNYCH ASPEKTACH to poważne państwa, które takie sprawy traktują wyjątkowo serio.
Ale nie bez znaczenia jest w takich przypadkach wykazanie należytej, wręcz śmiertelnej powagi przy kontroli i rozwiązywaniu takich konfliktów. To w takich przypadkach widac jak na dłoni na ile zdeterminowane są działania służb państwowych, agend, ministerstw i rządów. Ma to także niebagatelne znaczenie dla wysłania informacji Łukaszence, że żarty kończą się tam gdzie przebiega granica państw. On to zrozumie jako pierwszy na Białorusi. Zanim trafi doń nasza nota dyplomatyczna.
Tyle, że mam poczucie że piszę to niejako "zamiast" odpowiednich działań naszego państwa. Bo chyba nikt tak poważnie i tak drobiazgowo o nasze państwo nie dba. Choć przecież za to tym ochotnikom i wybrańcom płacimy.
(2)
1 Comments
Idę trochę dalej w swoich wnioskach
28 September, 2021 - 19:11