
Określenie „kandydat na...” stało się dziś jak kolejny spot wyborczy. Całkiem zresztą skuteczny. I tak, na przykład, oznajmienie światu że Radosław Sikorski jest kandydatem na sekretarza generalnego NATO upewniło wdzięcznych rodaków że Pakt istnieje głównie po to żeby bronić Polskę od złego, oznajmienie że Donald Tusk będzie kandydatem na szefa dowolnego unijnego gremium dało przeżuwaczom papki pewność że Polska trzęsie Unią Europejską a ostatnim hitem wakacji były „przecieki” ze źródeł tych co zawsze, że europejska dyplomacja właśnie zamierza stanąć murem za interesami Polski i nie może się już doczekać aby zastąpić Katherine Ashton Radkiem Sikorskim – no bo skoro kandyduje to znaczy że mamy w Europie najsilniejszą pozycję od czasów Bolesława Chrobrego. Inaczej by przecież nie kandydował, nie?
Podobnie miało być z ogłoszeniem kandydatury Piotra Glińskiego, który konsekwentnie od dwóch lat – i moim zdaniem bardzo słusznie – jest proponowany na premiera rządu technicznego. Profesor jest przedstawiany jako człowiek który może zgromadzić wokół siebie grono fachowców którzy uzdrowią zasady funkcjonowania państwa. Ogłoszenie kandydata stało się jednak jak publikacja spotu który ma załatwić sprawę. Tyle tylko że za ogłoszeniem kandydatury profesora Glińskiego nie poszło żadne uwiarygodnienie że PiS istotnie chce zresetować dotychczasowy skostniały system ponadpartyjnego administrowania państwem. Spot o nazwie profesor Piotr Gliński nie przekonał Polaków – mimo że zarówno doświadczenie, jak i intelekt, wiedza i osobowość Piotra Glińskiego byłaby niewątpliwie impulsem jakiego w polskiej polityce nie było od 1989 roku. Ludzie w to jednak nie uwierzyli bo poza Piotrem Glińskim nie zaprezentowano żadnego środowiska eksperckiego, a człowiek który miał przekonać że PiS to nie tylko działacze partyjni nie był w stanie udowodnić że nie jest sam. Zaufanie prezesa Kaczyńskiego nie wystarczyło.
W ostatnich dniach profesor Jadwiga Staniszkis rozwinęła kolejny wyborczy plakat pod tytułem „Anna Strężyńska na prezydenta”. Kandydaturę tą – z uwagą że Pani Strężyńska byłaby jednak lepszym premierem niż prezydentem – poparła także redaktor Janina Jankowska. Oczywiście dorobku pani Strężyńskiej nie trzeba przypominać – zresztą kto chce może sobie poszukać – znajdzie bez problemu. Można nawet pokusić się o twierdzenie że jest to osoba o wiele bardziej rozpoznawalna niż profesor Gliński gdy PiS przedstawił go jako kandydata na premiera rządu technicznego. Pani Strężyńska też ma ogromny potencjał treści do umieszczenia na plakacie.
I dokładnie tak samo plakat ten zostanie zamalowany jak zamalowany został plakat z wizerunkiem profesora Glińskiego. Bo dziś wyborów nie wygra żadna partia – dziś wybory wygra ten kto pokaże że partia jedynie obsługuje jakieś aktywne społecznie środowisko. Czy Platforma wygrywa wybory dlatego że jest prężną partią? - ale wręcz przeciwnie – sukcesy Platformy opierają się głównie na tym że przekonała swoich wyborców iż gwarantuje dominującą pozycję światłemu gronu środowiskowemu – od Wajdy, przez Owsiaka, Kondrata czy Tomasza Karolaka po Rosatiego, Petru czy Orłowskiego. Sama Platforma to od lat ciąg afer i przepychanek – ale nie ma to najmniejszego znaczenia bo ten zaprzęg ciągnie środowisko. PiS takiego środowiska wyborcom nie przedstawił. Oczywiście że bez partii kandydaci tacy jak Strężyńska czy Gliński zostaną zmasakrowani i zgnojeni przez platformiane media – finansowane z publicznych spółek w ciągu tygodnia – najwyżej miesiąca. Partia musi tym ludziom zapewnić warunki pracy – inaczej się po prostu nie da. Ale bez nich – bez pielęgnowania ich niezależności i budowania ich środowiska obok partii – PiS nigdy nie zdobędzie takiego wpływu na władzę żeby potem zapewnić im warunki do zreformowania kraju. I każdy kolejny „profesor Gliński” zostanie po prostu zadeptany. To jest symbioza.
Owszem – od lat prawicowi publicyści załamują ręce na przykład nad niezagospodarowanym potencjałem panelistów programu Polska Wielki Projekt czy ekspertów którzy brali udział w konferencjach programowych organizowanych przez PiS, mimo że z tego środowiska można by prawdopodobnie utworzyć „gabinet cieni” w ciągu kilku tygodni. Problem ten był zresztą jednym z tematów polemiki Jarosława Kaczyńskiego z profesor Jadwigą Staniszkis podczas premiery wydawniczej książki „Czas na zmiany” [1]
I to niewątpliwie prawda że PiS w ostatnich latach zorganizował bardzo wiele przedsięwzięć które pociągnęłyby zwycięstwo każdej partii, ale żadna z tych inicjatyw nie przebiła się przez publiczne media – w każdym razie nie w godzinach oglądalności. To żadna tajemnica że ekipa Kraśki, Lisa, Smoktunowicz czy Jethon to ludzie zaangażowani w obsługę propagandy jednej partii, ale przecież mimo wszystko w ostatnich miesiącach jednak przedstawiciele PiS-u gościli w publicznych mediach. Dlaczego więc byli to wyłącznie politycy? Choć uczciwie trzeba przyznać widać w PiS-ie bardzo zasadnicze zmiany. Jarosław Selin, Dawid Jackiewicz, Jadwiga Wiśniewska, Andrzej Duda, Jacek Sasin czy Witold Waszczykowski to naprawdę mocna ekipa która gra dziś w medialnym wizerunku PiS-u pierwsze skrzypce. Ale to wciąż nie ma nic wspólnego z prezentacją republikańskiego środowiska które od wielu lat jest wokół PiS-u skupione. Środowiska które potrafił skupić wokół siebie na Lech Kaczyński, choć dopiero kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej zaczęło być zauważalne że katastrofa ta – poza śmiercią kilkudziesięciu wybitnych osobowości – zmiotła też z życia publicznego ogromnie ważne środowisko polityczne – nie tylko ideologiczny ale także merytoryczny (Narodowa Rada Rozwoju) „think tank” polskiego życia publicznego.
Dziś zamiast dyskutować na temat tego czy Anna Strężyńska nadaje się na kolejny plakat pod tytułem „kandydat na …” zastanówmy się na przykład jak wykorzystać potencjał „Zgromadzenia Obywatelskiego – Czas na zmiany” [2] które bez echa zostało zapoczątkowane 19 lipca 2014 roku. Zamiast szukać kandydatów na burmistrzów i prezydentów miast spośród działaczy partyjnych szukajmy najpierw ludzi spoza partii których PiS będzie mógł poprzeć nie zmuszając ich do zaopatrzenia się w legitymację partyjną. Siłą partii jest środowisko a nie skład zarządu.
[1]http://www.youtube.com/watch?v=C84nYA1uAOc
[2] http://www.youtube.com/watch?v=O_46tNTJNUM
3 Comments
@waw
26 August, 2014 - 17:16
Polfic
26 August, 2014 - 22:32
Moj optymizm leży wlasnie w tym ze PiS po tych siedmiu latach doświadczeń i spontanicznego oburzenia i aktywności wielu srodowisk intelektualnych, naukowych i obywatelskich ma zaplecze na ktorym naprawdę moze zbudować silna administrację ktora nie bedzie musiala się zasłaniać propgandą.
Ale to wszystko można zmarnotrawić. Za darmo nie bedzie.
Pozdrawiam
@waw
27 August, 2014 - 11:35