
Ostatni wylew nazistowskich bredni o Polsce pokazuje nam wszystkim jak problem prawdy historycznej jest ważny dla naszego kraju. Widać wyraźnie że nie załatwi się tego publikacjami naukowymi, filmami dokumentalnymi. To trafia do wąskiego grona odbiorców, do tego takich którzy znają prawdę, ponieważ się tym interesują. Nie wystarczą też filmy fabularne w "naszym stylu", czyli robione za parę baniek. To może nawet stać się przebojem, jednak tylko na krajowym rynku. Tu też jednak każdy zna prawdę.
Ilość kłamstw wylanych na nasz kraj i naród, zmusza do działania równie okazałego. To musi być coś czego nie zakrzyczy jakiś publicysta czy krytyk. Polska musi sfinansować pierwszą superprodukcję na poziomie światowym. To musi być film z budżetem rzędu kilkuset milionów złotych. Jeśli film o Bondzie może kosztować około 350 milionów dolarów, to film mający zadać kłam brunatnej bredni musi kosztować minimum 200 milionów dolarów.
Idealnym tematem na taki film jest historia Jana Karskiego. Urodzony w Łodzi, w katolickiej rodzinie. Studiował we Lwowie.
W 1938 r. wrócił do Warszawy, ukończył wyższy kurs służby zagranicznej i został zatrudniony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. [...] 17 września 1939 r. pod Tarnopolem oddział został wzięty do niewoli radzieckiej. Kozielewski wykazał się znakomitą intuicją: nie przyznał się do stopnia oficerskiego (na mundurze miał naszywki podchorążego) i zniszczył swój paszport dyplomatyczny. Dzięki temu w listopadzie 1939 r. został objęty wymianą jeńców z Niemcami i przewieziony na teren Generalnego Gubernatorstwa. W innym wypadku zapewne zginąłby w Katyniu. Kozielewski uciekł z pociągu niemieckiego i dotarł do okupowanej przez Niemców Warszawy.[...] W styczniu 1940 r. wyruszył przez Słowację, Węgry, Jugosławię i Włochy do Francji. W Angers podyktował wielostronicowy raport o sytuacji w kraju. Ten tzw. pierwszy raport Karskiego zawierał również informacje o pierwszej fali przemocy wobec Żydów.[...] Raport o likwidacji getta warszawskiego znalazł się w prasie londyńskiej 24 listopada 1942 r. Sam Karski dotarł do Londynu nieco później. Po kilku tygodniach rozpoczął misję, która trwała do końca wojny: informowania o strukturach Polskiego Państwa Podziemnego oraz o sytuacji w Polsce. Spotykał się z politykami żydowskimi, polskimi, brytyjskimi, z dziennikarzami, pisarzami, wpływowymi przedstawicielami opinii publicznej. W połowie 1943 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie przedstawiał swój raport politykom amerykańskim. W lipcu został przyjęty przez prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta. sprawiedliwi.org.pl
Jego raporty spotkały się jednak z niedowierzaniem.
Wtedy go nie wysłuchano, może teraz dzięki filmowi cały świat pozna prawdę. Prawdę o tym że zostaliśmy napadnięci przez sojusz naziztowsko-komunistyczny Berlina i Moskwy.
Tytułową rolę musi zagrać ktoś z I ligi Hollywoodu. Ktoś w stylu DiCaprio, Deepa. Oczywiście ów film musi być kandydatem do Oscara.
Na to nas musi być stać. Albo na poważnie zaczynamy mówić prawdę, albo półgębkiem po kątach tak by nikt nie usłyszał. Czas półśrodków już minął. Historia Karskiego ukazuje całą prawdę o stosunku naszego państwa do okupantów oraz sytuacji Żydów. Nikt nam tu nic nie zarzuci. Robić, nie gadać, nie płakać! Oni maja "Superwizjer", my miejmy superprodukcję "Karski".
8 Comments
@zuberegg
31 January, 2018 - 09:34
Reżyseria: Quentin Tarantino (ten od "Bękartów wojny")
Scenariusz: Jerzy Kosiński (nie szkodzi, że nie żyje, ghostwriterzy żyją nadal)
W roli głównej: Adrien Brody (po "Pianiście" zna historię II WŚ)
Producent: Lew Rywin (któżby inny?)
PS. Nie martw się! Nie Ty jeden śnisz na jawie ;-) !
tł
31 January, 2018 - 11:25
@zuberegg
31 January, 2018 - 12:37
Hollywood jest jednym z ostatnich adresów, pod które można się w tej sprawie zgłaszać. Pomyśl sobie o Melu Gibsonie, który wiele lat temu coś tam chlapnął o Żydach po pijaku ;-).
tł
31 January, 2018 - 12:43
Andy Garcia
31 January, 2018 - 13:39
Ale jeśli myślisz, że minister Gliński prędzej da złotówkę na taki film, niż 20 milionów na "Pokłosie II", to gratuluję optymizmu. Już prędzej zbiórka publiczna.
Tylko że jest jeszcze problem dystrybucji i medialnej promocji (krytyka). Z prawie pewną niechęcią dystrybutorów, nagonką, przemilczaniem i wyszydzaniem poradziłby sobie chyba film w rodzaju "Żyda Sussa". Gwarantowany ogromny sukces frekwencyjny. Ale i ogromne kłopoty.
karlin
31 January, 2018 - 18:14
A ciemu
08 February, 2018 - 18:38
Albo Ferdek ?
Czekam na " Hurricane".
A jeśli Pan Świrski z Glińskimi tego świata nadal będą coś stękać nieporadnie zamiast wziąć się do realnej pracy za moje pieniądze - pojadę do tej Warszawy, poczekam na nich pod drzwiami i w gębę nacharkam.
Mam kurwa dość pobladłych nagle "polityków", bo ambasadoressa się skrzywiła.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
@zuberegg
31 January, 2018 - 13:55