​Prawicowca kanapa w obronie TVN

 |  Written by kokos26  |  0
Nałożenie przez KRRiT na TVN kary w wysokości 1,48 mln złotych wywołało burzliwą dyskusję i co najciekawsze nadawcę z Wiertniczej w obronę wzięło nie tylko lewactwo z „Gazetą Wyborczą” na czele. Na portalu wPolityce.pl głos zabrał redaktor Piotr Skwieciński pisząc: „Linię polityczną TVN uważam (ja, subiektywnie) za szkodliwą dla Polski. Ale próba przeniesienia tej oceny na grunt prawa i ukarania owej telewizji za sposób, w jaki relacjonowała grudniowy kryzys 2016 roku, może zaowocować skutkami, groźnymi dla polskiej demokracji”. Łukasz Warzecha twierdzi, że: „Można nie cierpieć TVN i mieć liczne uwagi. Ale kara tej wielkości bez podania żadnego konkretnego zarzutu, za relacjonowanie sprawy tak politycznie drażliwej - mówiąc delikatnie – niepokojąca”. Z kolei Igor Janke już w bardziej stanowczym tonie pisze na Twitterze: „Mam nadzieję, że idiotyczna i groźna decyzja KRRiT będzie cofnięta. W wolnym kraju nie wolno karać mediów za stronniczość”. No i czas na głos polityka obozu dobrej zmiany. Wicepremier Jarosław Gowin: „Mnie się ta kara nałożona na TVN, skądinąd stację, którą uważam za bardzo stronniczą i też osobiście wobec mnie, (...) zdecydowanie nie podoba”.
 
Minął rok od nieudanej próby zamachu stanu i jak widać emocje bardzo opadły, a czas uleczył rany zadane kanapowym prawicowcom. Skwieciński pisze o „grudniowym kryzysie 2016 roku”, a Janke ówczesną postawę stacji TVN wyrozumiale zakwalifikował tylko, jako „stronniczą”. Z kolei Gowinowi decyzja KRRiT się „zdecydowanie nie podoba”. Od razu przypominają mi się „wydarzenia grudniowe” z 1970 roku, jak propaganda komunistyczna nazywała rzeź dokonaną na robotnikach Wybrzeża. Czyżby niektórzy do dziś mieli we krwi strach przed nazywaniem rzeczy po imieniu? Przypomnę, co 27 grudnia 2016 roku mówił Jarosław Kaczyński: „Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu. […] Media osiągnęły dno. Po pierwsze, brały bezpośrednio udział w próbie puczu, później ataku na Sejm. Ona się wprawdzie nie udała, bo okazali się za słabi, ale taką próbę podjęto, a media zwoływały ludzi, by wzięli w niej udział. To coś w państwie demokratycznym niesłychanego”.
 
No więc jak to jest bohaterscy dziennikarscy i polityczni „chłopcy prawicowcy”? Za udział w antypaństwowym puczu, przewrocie, zamachu stanu – zwał jak zwał – nikt nie powinien ponosić żadnej odpowiedzialności? Ustawa medialna mówi wprost: „Koncesję telewizyjną można cofnąć, jeśli rozpowszechnianie programu powoduje zagrożenie interesów kultury narodowej, bezpieczeństwa i obronności państwa lub narusza normy dobrego obyczaju”.
Nie ma poważniejszego wewnętrznego zagrożenia dla państwa niż zamach stanu wymierzony w legalne władze. Można więc powiedzieć, że KRRiT zachowała się niezwykle łagodnie, ponieważ zgodnie z literą prawa mogła stacji TVN odebrać koncesję i prawdę mówiąc powinna to zrobić, jeżeli rzeczywiście chcemy żyć w poważnym państwie prawa.
 
Czarno widzę skuteczne przeprowadzenie zapowiadanej repolonizacji mediów, do której od dawna nawołujemy na lamach „Warszawskiej Gazety”. Obawiam się nie tyle o ataki Berlina Brukseli i całej lewackie międzynarodówki. Najbardziej boje się „głosów rozsądku” dochodzących z tej całej prawicowej kanapy, której odwaga zaczyna i kończy się właśnie na owej kanapie. Jeżeli tak szybko zapomnieli o ubiegłorocznej próbie obalenia legalnego rządu, roli w tym TVN-u oraz Donaldzie Tusku przybywającym na ten czas do Polski by zagrzewać spiskowców do walki, to czego możemy się po nich spodziewać, gdy do sejmu trafi ustawa repolonizująca media? Czy ona w ogóle wejdzie pod obrady skoro i w Zjednoczonej Prawicy nie brakuje papierowych tygrysów, którzy już dziś na samą myśl o tej ustawie trzęsą krótkimi portkami, choć jej zapisy ani trochę nie odbiegają od rozwiązań prawnych stosowanych dzisiaj w Niemczech czy Francji? Nie udawajmy, że zagrożenia są tylko po drugiej stronie barykady. One istnieją także po prawej stronie. Terror poprawności politycznej zorał umysły wielu politykom i dziennikarzom, których na wyrost zaliczyliśmy do prawicowo-patriotycznego obozu. Oni niestety dają o sobie tchórzliwie znać przy każdej odważnej próbie wybicia się Polski na niepodległość i niezależność.       
 
Tekst ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>