4 czerwca 1989 - początek końca "Solidarności"

 |  Written by Geolog1988  |  8
Dzisiejszy tekst chciałbym rozpocząć poleceniem wydanym 26 czerwca 1989 roku przez szefa SB gen. Henryka Dankowskiego swoim podwładnym:

"ze względu na sytuację, jaka wytworzyła się po wyborach do Sejmu i Senatu proszę o przesłanie w trybie pilnym na moje ręce następujących dokumentów:
1. Charakterystykę aktualnie wybranych posłów i senatorów, będących aktualnie naszymi współpracownikami [...] proszę uwzględnić stopień ich związania z naszą służbą, dyspozycyjność w realizacji zadań, a także ugrupowanie polityczne, które reprezentują.
2. Charakterystykę osób, które nie są formalnie naszymi współpracownikami, lecz z którymi w różnej formie utrzymywany jest stały lub okresowy kontakt operacyjny [...]. Osoby z w[yżej] wym[ienionych] grup, które są zarejestrowane w ewidencji Biura "C" (tajni współpracownicy, kontakty bądź zabezpieczenie) należy zdjąć z ewidencji operacyjnej [...] nie powinno to oznaczać przerwania kontaktu operacyjnego. Przeciwnie, należy podejmować różnorodne działania, by osoby te były coraz bardziej związane z nami i coraz bardziej dyspozycyjne w realizacji zadań [...]".

Jak podają źródła IPN w tamtym czasie miało być w Polsce około 100 tys. Tajnych Współpracowników SB. Tego możemy być pewni. Ile natomiast osób było wówczas w jakikolwiek sposób uwikłanych w kontakty z komunistycznym aparatem represji? 200 tysięcy? 300 tysięcy? Może więcej... Wiadomo na pewno również, że dominującą ich część stanowili reprezentanci ówczesnej opozycji, środowisk naukowych, artystycznych, twórczych, dziennikarskich etc.

Czy możemy mówić, że w wyborach 4 czerwca 1989 roku komuniści ponieśli klęskę? Nie możemy, bowiem Komitet Obywatelski otrzymał tyle głosów, ile miał otrzymać, czyli legendarne 35%. Wynik ten nie był żadnym zaskoczeniem dla partyjnych towarzyszy, ponieważ został on z góry ustalony podczas obrad "okrągłego stołu" i skutecznie uniemożliwiał przeciwstawienie się "konstruktywnej" opozycji towarzyszom z PZPR.
Drugim argumentem podważającym mit 4 czerwca 1989 roku było - zgodnie z sowieckim wzorcem - przesunięcie centrum władzy z KC PZPR do pałacu prezydenckiego. Do kompetencji przyszłego prezydenta, którym miał zostać towarzysz generał Wojciech Jaruzelski miało należeć m. in. uznaniowe prawo do rozwiązania kontraktowego parlamentu.
Dzisiaj zwolennicy 4 czerwca 1989 roku mówią: "Ale przecież ekipa Jaruzelskiego skapitulowała, ponieważ opozycja miała swojego premiera w osobie Tadeusza Mazowieckiego". W mojej ocenie ten gest dobrej woli ze strony Jaruzelskiego i reszty towarzyszy miał przede wszystkim wytworzyć wśród okrągłostołowej opozycji przede wszystkim poczucie wdzięczności na zasadzie "choć nie musimy, to oddajemy wam władzę". Ta wspaniałomyślność do dziś jest gloryfikowana przez rzesze polskich autorytetów moralnych.
Rzeczywistość jednak wyglądała zupełnie inaczej - komuniści utrzymali bowiem jeszcze przez długi czas najważniejsze narzędzie kontroli nowego-starego systemu jednocześnie zabezpieczając ostatecznie swoje interesy zarówno biznesowe jak i polityczne. Spowolnienie procesu demokratyzacji, utrzymanie niemal całkowitej kontroli nad resortami siłowymi i ciągłe przedłużanie trwania kadencji parlamentu kontraktowego, brak lustracji i dekomunizacji oraz wiele innych, dziś zapomnianych spraw - to największe sukcesy ówczesnej ekipy Jaruzelskiego, z którymi ówczesna opozycja nie potrafiła i nie chciała sobie poradzić. Jaki wpływ mogli mieć na to zmobilizowani przez gen. Henryka Dankowskiego Tajni Współpracownicy? Tego się chyba już nigdy nie dowiemy.

W marcu i kwietniu 1990 roku na Węgrzech przeprowadzono w dwóch turach wolne wybory. W marcu 1990 roku to samo miało miejsce w NRD, w maju 1990 roku w Rumunii, w czerwcu 1990 roku w Czechosłowacji i Bułgarii.
W Polsce pierwsze wolne wybory do Sejmu i Senatu przeprowadzono dopiero na jesień 1991 roku.Polska była wówczas ostatnim krajem byłego bloku wschodniego, w którym wyłoniono parlament w wolnym głosowaniu!

Dzisiaj, 25 lata później, mało kto chce rozmawiać o faktach i ich konsekwencjach dla współczesnej Polski, ponieważ jesteśmy świadkami batalii moralnej. Środowisko związane z opozycją "konstruktywną", "Gazetą Wyborczą" etc wciąż mówią o "jedynej drodze", która mogła zapewnić Polakom wyjście z komunizmu. Drogą tą było dogadanie się z komunistami...

Przytoczony przeze mnie na początku cytat pokazuje jak dopracowana była taktyka ekipy Wojciecha Jaruzelskiego. Taktyka ta zapewnia do dziś odpowiednie korzyści odpowiednim ludziom.
4 czerwca 1989 roku nie skończył się w Polsce komunizm... 4 czerwca 1989 roku przedstawiciele Komitetu Obywatelskiego i "Solidarności" po prostu zapomnieli, że listę krajową poparła ogromna większość Polaków, która zaufała tym ludziom... Między innymi dzięki temu postkomuna wróciła do władzy już w 1993 roku...
 
Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie

ilustracja pobrana przez Autora z: http://bi.gazeta.pl/im/3/7030/z7030323Q.jpg    Hun
5
5 (3)

8 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
myślę, że to nie był koniec Solidarności. Koniec tej prawdziwej, z 1980 r. był 13.12.1981 r.
A to, co się później, w 1988 r. "odrodziło", było ustalone, kontraktowe, podrobione.
Wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy. Trudno zapomnieć tę młodzieńczą wiarę i nadzieję, że teraz to już "Jesteśmy wreszcie we własnym domu..." - to było hasło wyborcze OKP, kończyło się: "Nie stój, nie czekaj, pomóż".  Pomagaliśmy jak się dało. Pamiętam, przyjechałam na wybory do rodzinnej miejscowości, przywiozłam plakaty wyborcze, jeszcze w sobotę, do późna (chyba nie było czegoś takiego jak cisza wyborcza) rozwieszałyśmy je z przyjaciółką. Tam były potrzebne, bo w małych miejscowościach niewiele ich było.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Nie da się jednak ukryć, że ogromna rzesza Polaków mimo wszystko dalej wierzyła w cudowny mit "Solidarności", w mit "stoczni", w mit wolności, która jest na wyciągnięcie ręki. Dlatego tak dużo ludzi po prostu wzięło się do roboty, mimo, że nikt tak naprawdę nie wiedział (i dalej nie wie), co tak naprawdę ustalono w Magdalence.
Przez mit "Solidarności" i wiarę w to, że coś się w końcu zmienia najbardziej radykalnie nastawieni do komunistycznego reżimu przedstawiciele opozycji skupieni wokół:
- Grupy Roboczej Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", czyli wokół m.in. Andrzeja Gwiazdy i Andrzeja Słowika,
- "Solidarności Walczącej" Kornela Morawieckiego,
- Konfederacji Polski Niepodległej Leszka Moczulskiego,
- Niezależnego Zrzeszenia Studentów,
- Federacji Młodzieży Walczącej,
- ruchu "Wolność i Pokój",
- Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość i wielu innych mniej znanych organizacji anty-systemowych uważali, że negocjacje z komunistami są zdradą ideałów milczeli w imię wolności. Wolności, która dla wszystkich była najskrytszym marzeniem.

Dzisiaj, 25 lat później, słyszę z ust mojego taty, który wówczas zebrał Wałęsie prawie 200 podpisów jak mówi:
"Byłem frajerem!. Gdybym wiedział chociaż część tego, co wiem dzisiaj, to olałbym to wszystko i zajął się Tobą i Łukaszem (miałem wtedy roczek a brat 2 latka) a nie jeździł po ludziach za podpisami i nie kolportowałbym "Wyborczej"."

Dlatego uważam 4 czerwca 1989 za początek końca "Solidarności" - mitu, w który tak bardzo Polacy wierzyli, który ostatecznie przepadł 4 czerwca 1992 roku.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika KaNo

KaNo
Ostatnie próby jej reaktywacji miały miejsce podczas strajków w 88 roku (majowy i sierpniowy). Zakończyły się one nieudaną akcją zwołania posiedzenia Komisji Krajowej (mającej ciagle mandat wyborczy) w styczniu 89r. Zarejestrowany 17 kwietnia 89 związek zawodowy z nowym statutem nie miał już nic wspólnego z NSZZ Solidarność. Nawet członkostwo w nowym związku liczyło się od 89 roku.
Do nowego związku już się nie zapisałem, na wybory 4 czerwca nie poszedłem.

Jaki był prawdziwy wynik wyborów w czerwcu, tego nie wiemy. Ponieważ do dzisiaj nie znamy (w przeciwieństwie do drugiej strony) liczby agentów służb PRL-owskich wprowadzonych do sejmu i senatu z list OKP.
 
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Dzień dobry.

"Solidarność" jako Wolny Związek Zawodowy na pewno, jednak początek końca mitu "Solidarności", o którym pisałem wyżej w komentarzu, według mnie przypada na dzień 4 czerwca 1989 roku, kiedy to nasi bohaterowie, którzy brylowali wówczas na ekranach telewizorni zdradzili wszystkich, którzy w nich wierzyli i wszystkie ideały które przez tyle lat głosili.
Jestem pełen podziwu dla ludzi, którzy po 4 czerwca 1989, mówiąc kolokwialnie, wzięli się do roboty na rzecz dobra Polski, ponieważ większość z nich nie wiedziała co takiego zaplanowali dla nas "bohaterowie Solidarności".
Odnośnie ostatniego zdania w Pana komentarzu: Pamięta Pan histerię mediodajni po tym, jak Jan Pospieszalski pokazał w swoim porgramie "Bliżej" wypowiedź Geremka, który mówił, że trzeba zniszczyć "Solidarność" i budować ją od nowa na zasadach bardziej socjalistycznych? Awantura nie była wówczas o to, że puszczono zmanipulowaną wypowiedź, ale o to, że ktoś w ogóle ośmielił się zaprezentować ją Polakom.
I takie moje, raczej naiwne, pytanie na koniec: Czy podjęcie dzisiaj próby lustracji dałoby jeszcze jakikolwiek pozytywny efekt?

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika KaNo

KaNo
to nie jest mit, a tym bardziej związany z "bohaterami, którzy brylowali wówczas na ekranach telewizorni". To co zdołała osiągnąć Solidarność musiało zostać wykluczone w wyniku porozumień okrągłostołowych. Dlatego wykreowano fałszywych bohaterów, wyroby "czekoladopodobne". Robi się to do dzisiaj, patrz Tusk, Komorowski, Krzywonos. Nie znajdziesz ich w materiałach źródłowych dotyczących Solidarności. Podobnie z lustracją, szczególnie po 92 roku ruszyła kampania przeciwko niepotrzebnej już lustracji. Lustracja nie ogranicza się jedynie do współpracy z SB czy WSI (to powinno całkowicie dyskwalifikować w wielu sytuacjach), dotyczy również kontaktów ze światem przestępczym, korupcji, niejasnych powiązań z zagranicą. Pod hasłem przecz z lustracją zapewniono sobie przy okazji nigdzie nie zadekretowany immunitet. Popatrz na kuriozalne wyroki sądowe, działania prokuratury łamiące prawo, postawę władz uczelnianych, mediów... zapewne sam jesteś w stanie bez problemów uzupełnić tą listę.
Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Sawicki Marek

Sawicki Marek
Solidarność dzisiaj,POd wodzą  Dudy,to twór działający dla nierządu Tuskowego.

Gdzie się podziała moja Solidarność z roku 81,i gdzie ci wspaniali ludzie,gdzie ten zapał gdzie ten duch walki o lepsze jutro,i wolną Polskę,gdzie ci kapłani którzy wygłaszali płomienne kazania,
a w nas rosła siła,i jedność.

Ubecja zabrała nam Solidarność,i wstawia POdróbki,jak Krzywonos,Komorowskiego,itp.

A prawdziwi Bochaterowie Solidarności,sa zniesławiani,i żyją w nędzy tak jak pani Jadwiga Chmielewska,podobnie było z śp Anną Walentynowicz.

I to my nato pozwoliliśmy,by zabijano Polskość,a my staliśmy i nic nie robilismy,by temu zapobiec.

A teraz skundlone POlactwo liczy żydo-ubeckie srebrniki,które dostali za niszczenie Polski.

A my stoimy jak te stado baranów przeznaczonych na rzeż,i tylko umiemu beczeć,i każdy liczy że to nie jego będą zarzynać,tylko somsiada z boku.

I zostaną tylko niewolnicy,niezdolni do myślenia,ale zdolni do niewolniczej pracy,za miskę ryżu.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Dziadkowie i przede wszystkim tata niejednokrotnie opowiadali mi o tamtej "Solidarności". Osobiście uważam, że takie relacje są czasem warte dużo więcej niż niejedno opracowanie.
Dziadkowie mówili o niewiarygodnym zaufaniu i wsparciu, o prawdziwej solidarności międzyludzkiej. Odnosiło się wrażenie, że jeśli dzisiaj zacznie strajkować Ośrodek Zdrowia w miejscowości Szczerców, to jutro strajkować będą wszystkie Ośrodki Zdrowia w Polsce.
Tata opowiadał o radości i wierze w nową, lepszą Polskę, w wolność, w osiąganie niemożliwego.

Z wypiekami na twarzy słuchałem ich relacji a oni z tymi samymi wypiekami o tym wszystkim opowiadali.
Dzisiaj dziadkowie są u Pana Boga w Niebie a tata uważa, że nie można zbyt długo żyć przeszłością.

Panie Marku - nie uogólniałbym pisząc "I to my na to pozwoliliśmy". My właśnie na to nie pozwoliliśmy, czego dowodem jest polityka historyczna prowadzona przez Śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Problem jednak polega na tym, że jesteśmy w mniejszości i nie mamy tylu środków i możliwości co "wyroby czekoladopodobne", jak to świetnie zauważył wyżej Pan KaNo.

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Nic dodać, nic ująć :-)
Być może niepotrzebnie użyłem słowa "mit", ale zrobiłem to w dobrej, pozytywnej wierze, ponieważ miałem na myśli, tak jak Pan wyżej napisał osiągnięcia Solidarności, które musiały zostać wykluczone w wyniku porozumień okrągłostołowych.

Dziękuję za odpowiedź i przepraszam, ponieważ wydaje mi się, że mamy podobne zdanie, jeśli chodzi o meritum a nasze poglądy różnią się co najwyżej w szczegółach :-)

Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie! :-)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>