Chłopcy z Placu Grunwaldzkiego

 |  Written by Seaman  |  7

Jak każdy kilkuletni brzdąc ledwo co odrosły od ziemi, chyba niemal codziennie borykałem się z problemami przerastającymi mnie o głowę albo jeszcze bardziej. Kiedyś posprzeczałem się z moim rówieśnikiem, gdyż on stanowczo utrzymywał, że kula wystrzelona z karabinu nie doleci "stąd do Warszawy". To „stąd” oznaczało Plac Grunwaldzki w Gdyni, gdyż właśnie tam miał miejsce nasz dyskurs. Mgliście sobie przypominam, że ja byłem mocno przekonany, że kula do stolicy doleci, koleżka jednak nie ustępował. Żaden z nas nie był w stanie przygwoździć przeciwnika dowodem nie do obalenia. Jak pamiętam, to w końcu wybraliśmy na rozjemcę jakiegoś pana siedzącego na ławeczce nieopodal, który ku mojemu żalowi przyznał rację adwersarzowi – kula do Warszawy nie doleci!

To zdarzenie może być oczywiście przyczynkiem do dyskusji na temat różnic pomiędzy zagadnieniami ekscytującymi chłopczyków dzisiaj i przed pół wiekiem, ale nie o to mi chodzi. Ja sobie przypomniałem ów incydent z dzieciństwa w kontekście tragikomicznie kuriozalnej wypowiedzi premiera Donalda Tuska. Tak się bowiem składa, że premier polskiego rządu prawdopodobnie ma problemy identyczne z tymi, które dręczyły mnie jako małoletnie chłopię.

Otóż w związku z odbywającą się olimpiadą premier Donald Tusk odwiedził w sobotę w Zakopanem Szkołę Mistrzostwa Sportowego, którą ukończyli między innymi nasi medaliści olimpijscy. I tam szef rządu wygłosił następujące oświadczenie: - „Ktoś, kto zdobywa dla Polski złoty medal olimpijski, jest większym bohaterem niż wybitny aktor”. Proszę zwrócić uwagę na to iście dziecięce pomieszanie materii w głowie premiera – na jednym polu zestawił i porównał sportowy sukces, bohaterstwo i aktorstwo. Czyż to nie jest ten sam poziom, który ja prezentowałem z górą pół wieku temu na Placu Grunwaldzkim w Gdyni?

I mnie właśnie dręczy coś na kształt zazdrości dzisiaj, że ja niestety wyrosłem z tamtych krótkich spodenek, a szef rządu jakby zachował umysłową świeżość niewinnego pacholęcia. Ja już na zawsze straciłem ów spontaniczny dar zachwytu, który czyni dzieciństwo stanem błogiej szczęśliwości i pozwala bez większych rozterek na przeżywanie szczerych emocji z powodów - powiedzmy sobie szczerze – błahych aż do śmieszności, a nawet wręcz głupich.

Ktoś powie, że wyciągam pochopne albo nawet złośliwe wnioski z typowo piarowskiego występu premiera. To prawda, że ta wizyta Tuska w szkole była czysto propagandowa, jak nie przymierzając jakiegoś peerelowskiego sekretarza w pegieerowskim gospodarstwie w czasie żniw. To prawda, że gdyby nieco wcześniej Andrzej Wajda dostał Oscara za film o Wałęsie, to premier Tusk udałby się w te pędy do łódzkiej filmówki i tam na słynnych schodach oświadczył, że zdobywca Oscara jest większym bohaterem niż złoty medalista olimpijski. Na sto procent by tak było, nie mam co do tego wątpliwości.

Jednak to nie zmienia postaci rzeczy, że szef polskiego rządu w pogoni za sondażami popada w krwawy infantylizm na poziomie kilkulatka. Stwierdzenie, że mistrzostwo olimpijskie jest większym bohaterstwem niż wybitne aktorstwo, czyli zestawianie na jednej płaszczyźnie zupełnie nieporównywalnych zjawisk i pojęć, jest tak porażająco naiwne, że ja nawet wzdragam się to bliżej uzasadniać, bo czytelnicy bloga żachną się, że mam ich za głupków. To jest jakiś szczyt infantylizmu umysłowego w konkurencji rządzenia dużym państwem w Europie XXI wieku. Wyczyn na miarę wpisu do Księgi Rekordów Guinnessa albo Ig Nobel Prize, czy czegoś podobnego.

I on to mówił do uczniów, którzy przecież z racji wieku gotowi są takie bzdury wziąć za dobrą monetę. Nie wiem, czy jakiś nauczyciel obecny przy tym wystąpieniu, ośmielił się potem wyjaśnić dzieciakom, że szef polskiego rządu plótł kompletnie od rzeczy. Wątpię, czy taki się znalazł, ale nawet jeśli się znalazł, to i tak niedobrze, bo na to samo wychodzi. Uświadomienie dzieciakom, że krajem może rządzić skandalicznie niezborny delikwent, to jest zgorszenie publiczne, tak czy siak.

Ale druga strona medalu wygląda jeszcze bardziej ponuro, wygląda bowiem, że na ten infantylizm chłopców z Placu Grunwaldzkiego cierpi ekipa Donalda Tuska. Czy ktoś się kiedyś głębiej zastanowił, dlaczego taki minister Nowak naraził na pośmiewisko swoją ministerialną karierę, szpanując zegarkami? Dlaczego dorosły człowiek pożycza drogie zegarki i paraduje przed kamerami dumnie prężąc nadgarstek do obiektywu? Co on ma w głowie? Otóż ja przypuszczam, że dla niego to była właśnie taka dziecięca pokusa nie do przezwyciężenia. Furda ministerialny stołek, co mu tam zarządzanie infrastrukturą, gabinety i sekretarki, czy posiedzenia rady ministrów, skoro on do nieprzytomności pokochał blichtr, szpan, błyszczące gadżety.
 

Skoro już zacząłem od wspomnienia, to przytoczę jeszcze inne, tym razem z dzieciństwa mojego syna. Wówczas chyba trzylatek, bawił się przy mnie jakimiś klockami, a ja trochę nieobecny myślami wpatrywałem się w niego i w pewnej chwili on mnie przywołał do rzeczywistości takim uradowanym głosem: - „Tato, ty na MNIE patrzysz?!” A kiedy ja równie radośnie mu przytaknąłem, to on się z zachwytu wręcz rozpromienił, wiecie, tak, że od widoku człowiekowi serce w mgnieniu oka topnieje i już na zawsze ten obraz szczęśliwego dzieciaka zostaje pod powiekami.

I ja tak sobie myślę, że kiedy minister Nowak siedział na tych niezliczonych konferencjach prasowych i kątem oka zerkał, czy rękaw marynarki lub mankiet koszuli nie zasłaniają mu tych jego zegarków, to on musiał być również tak wewnętrznie rozpromieniony – wszyscy patrzą na moje zegarki! To jest właśnie feblik wiecznych chłopców, oni n naprawdę nie potrzebują władzy, oni pragną jedynie jej zewnętrznych oznak. Wyłącznie to ich naprawdę kręci.

Jako chłopców kręcił ich plastykowy pistolecik na wodę, a potem przerzucili się na inne gadżety. Różnica jest tylko w cenie, natomiast nie ma żadnej merytorycznej różnicy pomiędzy pistolecikiem na wodę z mojego dzieciństwa a szpanerskim zegarkiem Nowaka z jego dorosłości. To jest dokładnie ten sam zachwyt chłopców z Placu Grunwaldzkiego.

Wiem oczywiście, że dookoła nich aż ciemno się robi od korupcji, defraudacji, kombinacji; dym wali pod niebo od kolejnych afer. Jednak to nawet ich za bardzo nie dotyczy w tym sensie, że oni krążą po innej orbicie niż jakieś  Rychy i Zbychy. Taki Tusk czy Nowak nie muszą się wdawać w żadne machloje, im wystarczają koneksje, układy, znajomości, wzajemne przysługi świadczone przez ludzi podobnej pozycji, nie tylko w kraju. Natomiast za nic w świecie nie pozbędą się chłopięcego zachwytu nad błyskotkami, kubańskimi cygarami, bo to jest ich natura i charakter, i zamiłowanie. Do tego potrzebna im władza, bo zapewnia nieskończony strumień nowych szpanerskich wrażeń. Wieczni chłopcy z Placu Grunwaldzkiego.

I w tym kontekście nie można uciec od prostych pytań. Czy ci chłopcy są w stanie zmodernizować kraj, lub przeprowadzić reformy? Albo bardziej na czasie: Czy chłopcy z Placu Grunwaldzkiego mogli postawić się Putinowi? Czy mogli powstrzymać krwawą bandę Janukowycza? Czy potrafią trzasnąć pięścią w stół, żeby zmusić do konkretnej akcji niemrawych unijnych buców? Na to wszystko odpowiedzieć można również pytaniem: A czy kula karabinowa doleci stąd do Warszawy? 

5
5 (2)

7 Comments

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Mam podobne odczucia.  Tusk, Nowak, Graś to pozerzy, kibice, chłopcy na posyłki, którzy potrafią udawać twardzieli, gdy mają za sobą resortowe mafie, media i tak zwany "układ".  Ich prawdziwa sprawność to "tweeterowa polityka Sikorskiego", czy płaszczenie się przed Merkelową Tuska. 
Nic dodać, nic ująć. Dlatego jestem przeciwny jakimkolwiek debatom z tymi "politykierami".
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Seaman

Seaman
" Ich prawdziwa sprawność to "tweeterowa polityka Sikorskiego", czy płaszczenie się przed Merkelową Tuska. "

Twitterowi wojownicy. Napisałem kiedyś taki tekst "O Radku, twitterowym wojowniczku". Polecam:)
Pozdrawiam
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
określenia chłopcy w krótkich majtkach.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Już wygooglowałem.  Ciekawie o pijarowcach Tuska pisze Suski na naszych.blogach.

Trudno pisać o czymś innym, kiedy na ulicach Kijowa toczy się walka o wolność Ukrainy. Co więcej nawet należy ocenić postawę naszego rządu. Donald Tusk dwa dni temu mówił, że za sytuację na Ukrainie odpowiada i rząd i opozycja. We wtorek było to stanowisko rządu, główny przekaz w Internecie w sprawie Ukrainy.

Dziś kilka godzin szukałem wypowiedzi Tuska o Ukrainie z przed kilku dni, w której premier zarzucał opozycji na Majdanie, że jest tak samo winna jak rządzący. I nic nie ma, wyparowało! Dodawał jeszcze, że sankcje wobec dyktatorskich władz nie mają sensu. Ta zdumiewająca wypowiedż stawiająca na równi obywateli domagających się demokracji z dyktatorską władzą wywołała falę krytyki. Kiedy dotarło do świadomości pijarowców PO, że jest to wypowiedź ostatecznie kompromitują Tuska i jego politykę zagraniczną, wymyślili, jak ratować skórę i odzyskać inicjatywę. Kompromitująca wypowiedź znika z Internetu a Tusk występuje w sejmie. Oczywiście treść wystąpienia sejmowego jest skorygowana. Tusk potępia władzę i opowiada się za sankcjami. Proponuje także spotkanie wszystkich sił politycznych ponad podziałami w sprawie Ukrainy. Oczywiście media z zachwytem cytują Tuska i przedstawiają go, jako lidera obrony wolności demokratycznych na Ukrainie. Nikt nawet nie zająknął się, że szef rządu zmienił diametralnie zdanie zaledwie w ciągu kilkunastu godzin. Tymczasem z Internetu zginęły wpisy z poprzednim stanowiskiem Tuska a czytając doniesienia po debacie w sejmie, można odnieść wrażenie, że to Tusk jest najzagorzalszym zwolennikiem wsparcia walczących na Majdanie i to on wzywa Europę do sankcji.

Taka wolta i to z wymazaniem poprzednich wypowiedzi to ordynarna manipulacja i nowa cenzura!

 

No właśnie, jak trzeba to się słowa Tuska wytnie, a ciemny leming to kupi.  Takiego fajnego mamy premiera, taka fajna jest ta IIIRP, tacy fajni są fajnopolacy i tak fajnie Titanic tonie.  A że jest cenzura, że znikają całe fragmenty oficjalnych wypowiedzi premiera, że to kolejna kompromitacja... no cóż, lemingi nie myślą.  No bo jest fajnie.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S

Niech jutro o godzinie 20 w polskich oknach zapłoną świece w geście solidarności z Ukraińcami i w celu upamiętnienia ofiar

- zaapelował premier Tusk godzinę temu.

Obrazek użytkownika Seaman

Seaman
"

Niech jutro o godzinie 20 w polskich oknach zapłoną świece w geście solidarności z Ukraińcami i w celu upamiętnienia ofiar

- zaapelował premier Tusk godzinę temu."

I to jest wszystko na co tego błazna stać.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>