
Cisza wyborcza A.D. 1947 zaczęła się na długo przed wyborami. Choć nie wprowadzał jej żaden akt prawny, to zupełnie nieformalnie obowiązywała na obszarze całego kraju. Działały antycypacja, pragnienie zgody i żądanie Bezpieczeństwa. Albo wspierało się "blok demokratyczny" swoim entuzjazmem bądź biernością albo skazywało się na niebyt - nierzadko fizyczny. Nad zapewnieniem tej grobowej ciszy czuwały nie tylko MO, KBW, UB, sądy i prokuratura.
Atmosferę zadumy wspomagały całkiem liczne gromady dziarskiej młodzieży - aktywistów których bez trudu nauczono stawiać dbałość o poziom demokratyzacji ponad nauką i pracą. Ludzi tych łączyły formalne Związki - Walki Młodych i Młodzieży Wiejskiej. Jeździły wojskowe grupy ochronno-propagandowe - gniazda karabinów maszynowych czuwały po wsiach nad zapewnieniem ciszy a agitatorom udawało się szerzyć demokrację. Celne strzały, celne argumenty - to szło w parze. W parze szła również robota partyjna nad elektoratem i nad komisjami oraz ordynacją. Pracowali dziennikarze, satyrycy, poeci i graficy.

Wybory zostały zarządzone na 19 stycznia 1947r.
* * *
* * *
... chyba w nocy 12/13 stycznia 1947r, Puszcza Knyszyńska, wieś Zofiówka albo Grądy, mroźna śnieżna zima. Ujadające psy potwierdzały, że jakiś okruch 832-osobowej nagonki zbliża się do zabudowań. Z jednego gospodarstwa do ucieczki rzucił się człowiek w samej bieliźnie. Ledwo co zdążył buty założyć, jakieś okrycie, porwane w pośpiechu, trzymał w ręku. Dobiegał do pobliskiego lasu - moment i uszedłby. W tym czasie jednak, mówili potem, że milicjant, porwał konia z obejścia, dosiadł na oklep i dogonił bezbronnego uciekającego - na zimno zastrzelił i powrócił. Tak zginął "Rzemieślnik" - stolarz Henryk Kochański, partyzant oddziałów "Dzięcioła" i "P-8". Od jakiegoś czasu chorował, zwolniony z oddziału bez broni, leczył się u zaprzyjaźnionych gospodarzy. Nie był ofiarą walki ani sądowego mordu - odstrzelono go jak wściekłe zwierzę - taki czas, wyciszano teren, pogłębiano refleksję.
* * *
Troska o czystość przestrzeni publicznej, w przededniu wyborów, stawiała wymagania w wymiarze indywidualnym - zastępca starosty powiatu pułtuskiego, Stanisław Proboszcz, zmienił swoje jątrzące nazwisko na Orski.
* * *
Helena Wolińska Mjr. Ciszę zakłócono jej w przeddzień wyborów - 18.01.1947r. krótko po północy. Jako Szef Kancelarii Głównej Komendy Głównej MO musiała potwierdzić zgodność telefonogramu 263 z 16, o zatrzymaniu "przez bandę P.-8" pod Białymstokiem pociągu 2151. Sprawa mogła mieć fatalny wpływ na morale elektoratu. Dobrze, że chociaż oddźwięk był niewielki.

* * *
To w ogóle zły dzień. Poprzedniego dnia żołnierze KBW udali się do Nowin Kasjerskich - jednej z tych wiernych wsi. Tam "po agenturalnych doniesieniach" zatrzymali ludzi których, zwłaszcza w okresie tak pojętej ciszy, należało izolować od wpływu na społeczeństwo. Następny meldunek opisuje - zresztą dość fałszywie - ciąg dalszy. "Bandyci ukryci w lesie" nie dali wywieźć aresztowanych - skandal.

* * *
Dziwnie się czułem przeglądając materiały o tamtych czasach. Déjà vu. Powojenne zagrożenia społeczne i polityczne, ówcześni ideologiczni przeciwnicy DZISIAJ (sic!) na ogół zgodnie postrzegają jako śmiertelne i nie podlegające dyskusji. Jednak to właśnie wśród nich niuansowaniu postaw i działań, rzecz jasna, nie było końca.* * *
Chyba jednak Czytelnikowi należy się post scriptum.
Można domniemywać, że nie było kupowania głosów za wódkę - można ;-)... co jednak mieli robić ci, którzy musieli, lub chociaż tylko bardzo chcieli?
Pamiętajmy też o ówczesnych rekordowych frekwencjach, choć naciągane, to i tak biły na głowę dzisiejszy udział obywateli w święcie demokracji.
(3)