Co w głowach mają feministki, takie jak K. Szczuka?

 |  Written by krzysztofjaw  |  3

Miałem na ten temat nie zabierać w ogóle głosu, bowiem zgadzam się z Ł. Warzechą, że z idiotami płci męskiej i żeńskiej nie warto rozmawiać ani polemizować. A od zawsze też piszę, że tylko jakaś wartość jest warta choćby krytyki, natomiast pustka warta jest tylko zmilczenia, pogardy lub politowania.

Niestety w dzisiejszych wieczornych Wiadomościach TVP usłyszałem wypowiedź Kazimiery Szczuki. Wpierw nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Naprawdę. Musiałem odczekać pewien czas, aby na stronie internetowej TVP posłuchać jeszcze raz tej tyrady i upewnić się, że naprawdę feministka Kazimiera Szczuka powiedziała to, co powiedziała... a brzmiało to w odniesieniu do niepłacenia alimentów przez M. Kijowskiego tak:

""To nie o to chodzi. Gdyby Mateusz Kijowski wyszedł i powiedział: "ja płacę alimenty" to by został wybuczany"".

No cóż... Chyba nie trzeba komentować antykobiecej i w ogóle ludzkiej aberracji umysłowej Pani Kazimiery Szczuki.

I tylko na koniec kilka refleksji, które wcześniej napisałem w kilku komentarzach do tekstów na temat kongresu tzw. kobiet.

O kobietach, prawdziwych kobietach będących na co dzień kobietami można by dyskutować (wśród mężczyzn - męskim spojrzeniem) godzinami.

Nie ma nic wspanialszego niż kobiecość, w każdym obszarze normalnej kobiety... W odniesieniu np. do 150 lat Koła Gospodyń Wiejskich jest to szczególne ważne, zważywszy na ich rolę w odzyskiwaniu i pomocy w utrzymaniu naszej polskiej niepodległości. Podobnie jest z prawdziwymi kobietami z małych i dużych miast. To właśnie kobieta-Polka jest w naszym kraju gloryfikowana i nie jest przypadkowym w Polsce kult Matki Boskiej.

Natomiast jakiś kretyński odłam kobiet (no może bab albo kobieton czy babo-chłopów) jest feministkami.

Otóż żadne środowisko - niezależne czy męskie, kobiece czy mieszane - nie jest tak przeciwko kobietom jak feministki.

One wprost nienawidzą kobiet i nienawidzą tego, że są jednak tymi kobietami (pomijam czy tak jest w istocie). Negują wszystkie naturalne cechy kobiet wynikające z biologii, ducha i natury kobiecej. Negują w ogóle kobiecość, wspaniałą kobiecość odróżniającą je od mężczyzn, co jest zgodne po prostu z naturalnością i odmiennością dwóch płci. Było tak zawsze i tak pozostanie...

Jest coś irracjonalnego w tych feministkach i faktycznie idiotycznego. Sprawiają wrażenie po prostu kretynek i tego nie można nie zauważać. Żadna normalna i naturalna kobieta nie jest feministką. Mało tego, żadna normalna i naturalna kobieta nigdy nie będzie działała przeciwko swojej płci tak jak to robią feministki. Pomijam tu też fakt, iż wśród feministek występuje nadreprezentatywność lesbijek i kobiet mających uraz do mężczyzn związany np. z odrzuceniem ich ze względu na urodę, poglądy czy też zachowania albo też zwykłej męskiej podłości (niestety zdarza się).

W ogóle samo istnienie feministek jest aracjonalne i inicjujące jakiś kompleks niższości płci pięknej. A przecież to właśnie kobiecość i naturalność jest najpiękniejszym co mają kobiety.

Bezcelowe jest jakieś dążenie, aby kobiety były jak mężczyźni albo mężczyźni jak kobiety. To jest po prostu chore i należałoby to leczyć.

Współczuję tym kobietom (?)... No dobrze niech będzie... babom. To jakieś anaturalne stwory nad którymi tylko można ubolewać lub im właśnie współczuć.

Pozdrawiam

Img.: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,20068468,zaprotestowaly-... @kot

5
5 (2)

3 Comments

Obrazek użytkownika Bolo Mauser

Bolo Mauser
Bo nie było w historii ludzkości takiego idjotyzmu, który  nie został by kiedyś, gzieś w jakimś środowisku uznay za norme.....
 
Obrazek użytkownika HdeS

HdeS
Pytanie jest ciekawe ale czy ważne? A jeżeli ważne to z jakiego powodu? A jeżeli już będziemy wiedzieli to co z tą wiedza zrobić? Pytań więcej niż uczestników ostatniego marszu KazirODziarzy. A odpoweidzi? Mogą być banalne. Jak intelekt feministek. Najprostszą odpowiedzią jaka mi się nasuwa, że jest to mieszanka niedokołysania w dzieciństwie, pielęgnowanie urazów prawdziwych i urojonych, ograniczone zdolności i możliwości przy maksimum ambicji co w sumie generalnie sprowadza się do stanu zwanego niedopieszczeniem. Każdy przypadek ma różne proporcje składników z różnymi domieszkami dozowanymi indywidualnie. Taka mieszanka autorska można by rzec. Współczucie i ubolewanie to praktycznie są jedyne działania jakie można podjąć w przypadku tak dalece zwyrodniałych intelektów. Proszę zauważyć buńczuczną nazwę tego sabatu - Kongres Kobiet. Kogo reprezentuje ten "Kongres"? Ile w nim uczestniczy kasjerek z Biedronki albo salowych czy bezrobotnych szwaczek z Łodzi? Feminizm nie jest ruchem czy ideą, to stan umysłu. Umysłu szczelnie zamkniętego w szklanym akwarium, chociaż terrarium byłoby bardziej zasadne. Prosze sobie spróbować wyobrazić męską odmianę feminizmu (ciekawe swoja droga jak można by coś takiego nazwać). Coś takiego jest niemożliwe. Faceci spotykają się we własnym gronie aby się napić (nachlać), ponarzekać na swoje "stare" (do których skruszeni potulnie wracją na palcach by ich nie obudzić) pooglądać mecz i poprzechwalać się ile to lasek nie zaliczyli (na ogół są to marzenia i reminiscencje z filmów jakie w internecie obejrzeli). Ale nigdy nie zbiorą się aby narzekać że są ciemiężeni przez kobiety i z tego powodu będą wlczyć i paradować po ulicach z idiotycznymi transparentami "pierdolę nie rodzę"...oj, trochę się zagalopowałem. Są kliniczne przypadki typu Blumsztajn, ale to wyjątki potwierdzajacy regułę. Normalne Kobiety jeżeli chcą się spotkać i obrobić tyłki przyjaciółkom, powymieniać się uwagami o modzie i dzieciach albo w swych wyśnionych a czasem i realnych Księciach z Bajki to nie organizują Kongresu. Siadają przy kawusi i jest genialnie! Feministki nie porozmawiają o facetach typu "ciacho" bo mają w głowach buzujące koktajle Mołotowa. W którymś momencie musi nastąpić eksplozja, wypalenie i spalony ugór. A wydajesię to takie proste - pomysleć, uśmiechnąć się, rozejrzeć się bez klapek na oczach dookoła i poprosić dobrych i życzliwych ludzi o pomoc. Grechuta onegdaj śpiewał: "podróże kształcą, a zwłaszcza dookoła świata". Czy one tylką zdążą odbyć do końca taką podróż? Nie sądzę. Na szczęście to one muszą z tym żyć, my nie. Jedynie co musimy to cierpliwie znosić te fanaberie i nie traktować ich ani poważnie, ani osobiście.
Pozdrawiam
Obrazek użytkownika krzysztofjaw

krzysztofjaw
Logicznie Pan to wypunktował i rzeczywiście być może i należałoby je znosić i zamilczeć, ale one faktycznie dostaja pieniądze na te swe lewackie fanaberie i oficjalnie już działają na niekorzyść rodziny i normalnych kobiet: żon, matek, pracownic z jednoczesną identyfikacją ze swoją kobiecością. Takie normalne kobiety dla feministek są wrogiem. Te otorbione to jakaś cgyba choroba...

Oczywiście, że każdy przypadek feministki jest inny, choć kiedyś mój przyjaciel określił je jako w większości SDN... Może jest to trochę wulgarne i może krzywdzące, ale w kategoriach dowcipu i do końca się z tym określeniem nie zgadząjąc rozwinę skrót: "syndrom dolnego niedopchnięcia" ;)

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>