Od zbrodni popełnionej przez sowieckich i żydowskich „partyzantów” w Koniuchach, na obrzeżu Puszczy Rudnickiej, mija właśnie 70 lat. Śledztwo w tej sprawie, po interwencjach Kongresu Polonii Kanadyjskiej i załączeniu licznych dowodów, toczy się już prawie 13 lat.
Co dotychczas zrobiono, co ustalono? Pion śledczy IPN co roku publikuje lakoniczny komunikat, którego treść praktycznie nie zmienia się, choć mijają lata, które powinny być poświęcone na dokonanie szeregu ustaleń i intensywne informowanie opinii publicznej. Wystarczy przypomnieć sprawę Jedwabnego – tam „wszystko” zrobiono przez rok, aby na okrągłą, 60. rocznicę praktycznie zamknąć sprawę. Dziś już mało kto pamięta, że było to umorzenie postępowania, pozostało w nim mnóstwo niewyjaśnionych i niedokończonych wątków, a wątpliwości pozostało nie mniej niż na początku śledztwa. A może nawet więcej.
W sprawie Koniuch jest inaczej. Po latach gromadzenia informacji przez badaczy i publicystów (które na bieżąco otrzymywali śledczy lub z których mogli bez przeszkód korzystać, ponieważ były natychmiast publikowane) dysponujemy częściowymi listami zarówno ofiar dokonanej tam 29 stycznia 1944 r. masakry, jak też jej sprawców.
Okazuje się jednak, że zbrodnia zbrodni nierówna. W sprawie Jedwabnego można było sprawstwo przypisać Polakom, i to jeszcze przed solidnymi badaniami sprawy. W Koniuchach taki zabieg jest jednak niemożliwy, zatem milczą na ten temat czołowe media, a samozwańcze autorytety moralne, które zawsze mają usta pełne frazesów, w tej sprawie wymownie nie zabierają głosu. „Gazeta Wyborcza” wymieniła tę miejscowość bodajże raz: 7 maja 2001 r. podała (za komunikatem PAP): „Drewniany krzyż upamiętni ofiary masakry około 50 mieszkańców wsi Koniuchy na Litwie”. Tylko tyle.
Nikogo nie oszczędzili
Co wiemy o tej zbrodni?(...)http://www.naszdziennik.pl/mysl/66642,mordowali-bezbronnych.html
2 Comments
Niechciane śledztwo
29 January, 2014 - 10:16
Przed siedemdziesięciu laty, 29 stycznia 1944 r., „partyzanci” sowieccy stacjonujący w Puszczy Rudnickiej otoczyli niewielką polską wieś Koniuchy na Wileńszczyźnie. Pod zarzutem kolaboracji z okupantem niemieckim dokonali na mieszkańcach strasznego mordu i puścili z dymem wszystkie zabudowania.
W rzeczywistości owa „kolaboracja” polegała na mało skutecznej próbie przeciwdziałania nieustannym rabunkom dokonywanym przez sowieckich „partyzantów”.
Chaim Lazar, jeden z licznych „partyzantów” żydowskich biorących udział w tej „akcji”, wspominał: „Nasz oddział otrzymał rozkaz, aby zniszczyć wszystko, co się rusza, i zamienić wieś w popioły”. Tak się też stało. W ciągu jednej nocy życie straciło 36 osób, a 14 zostało ciężko rannych. Prawdopodobnie były dalsze zgony. Zginęło co najmniej 40 Polaków, w tym kobiety i dzieci.
Rozmiary tej tragedii dorównują więc pogromowi kieleckiemu. Ale w odróżnieniu od jego sprawców Genrikas Zimanas vel Gienrich (Henoch) Ziman ps. „Jurgis”, który dowodził całością „akcji”, został po wojnie odznaczony w PRL Orderem Virtuti Militari! „Partyzanci”, którzy popełnili tę zbrodnię – przeważnie uciekinierzy z getta wileńskiego – po wojnie przenieśli się do Polski Ludowej, gdzie byli bezkarni.
Gdy w lutym 2001 r. Kongres Polonii Kanadyjskiej zwrócił się do Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – Instytut Pamięci Narodowej o podjęcie śledztwa w sprawie okrutnego mordu w Koniuchach, nie mogliśmy przewidzieć, że potrwa ono aż do dzisiaj – czyli 13 lat. Nic nie wskazuje na to, by faktycznie miało się ono ku końcowi.
Zaznaczyć należy, iż od samego początku nie brakowało dowodów w tej sprawie.(...)http://www.naszdziennik.pl/mysl/66616,niechciane-sledztwo.html
@Ursa Minor
29 January, 2014 - 10:46
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Nalibokach
Pozdrawiam