Admirał Graf von Spee: fatum

 |  Written by  |  18

W chwili wybuchu I WŚ Wschodnioazjatycka Eskadra Krążowników Kaiserlichemarine dowodzona przez wiceadmirała, hrabiego Maximiliana von Spee (ur.1861) stacjonowała w chińskim porcie Qingdao (Cingtao), znajdującym się na terenie Jiaozhou, kolonii niemieckiej w Chinach. Trzon sił niemieckich stanowiły 2 krążowniki pancerne („Gneisenau” i „Scharnhorst”) oraz 3 lekkie („Dresden”, „Leipzig” i „Nurnberg”).

 

Wypowiedzenie wojny Niemcom przez Japonię pozbawiło okręty niemieckie bazy – Cingtao zostało oblężone już 2 września, a zdobyte 7 listopada 1914 roku – a siły cesarskiej marynarki japońskiej oraz australijskiej Royal Navy skutecznie blokowały Niemcom możliwość dłuższego operowania na Pacyfiku i obrony tamtejszych terytoriów kolonialnych. Sam von Spee twierdził, że jeden australijski okręt, krążownik liniowy „Australia” jest silniejszy niż cały jego zespół.

 

W tej sytuacji niemiecki admirał, któremu dowództwo Kaiserlichemarine pozostawiło swobodę decyzji, postanowił podjąć próbę powrotu do Niemiec drogą wokół Przylądka Horn, a potem przebijając się na północ przez Atlantyk. Zdawał sobie jednak sprawę, że był to straceńczy plan o nikłych szansach powodzenia. Jego przeciwnicy również mieli tę świadomość. Ówczesny I Lord Admiralicji, Winston Churchill, powiedział nawet, że von Spee jest jak cięty kwiat w wazonie – pięknie wygląda i pisana mu śmierć. Ale niemiecki dowódca ani myślał rezygnować z walki.

 

Po rozpoczęciu działań na azjatyckim i pacyficznym teatrze wojny okręty eskadry wyruszyły na rutynowy patrol – ciężkie krążowniki do Ponape na Karolinach – wyznaczając spotkanie całości na jednej z wysp archipelagu Marshalla, Pagan . Stamtąd pozbawiony wiarygodnego obrazu sytuacji von Spee wysłał do Honolulu na Hawajach lekki krążownik „Nurnberg” w celu uzyskania informacji w niemieckim konsulacie. Potem eskadra krótko operowała w rejonie niemieckiego Samoa i na wodach Tahiti, a następnie skierowała się ku wybrzeżom Ameryki Płd.

 

1 listopada pod Coronelem u wybrzeży Chile von Spee odniósł spektakularne zwycięstwo nad brytyjską eskadrą admirała Christophera Cradocka, zatapiając dwa jego krążownik pancerne. I to był łabędzi śpiew Wschodnioazjatyckiej Eskadry Krążowników... Niemiecki dowódca wiedział o tym doskonale; gdy podczas spotkania z Niemcami zamieszkującymi w Valparaiso wręczono mu bukiet kwiatów dla uczczenia zwycięstwa pod Coronelem powiedział, że doskonale nadadzą się na jego grób.

 

Po okrążeniu Przylądka Horn 1 grudnia 1914 roku, 8 tego miesiąca okręty niemieckie podeszły pod Port Stanley na Falklandach, chcąc ukoronować swoje zwycięstwo zbombardowaniem znajdującej się tam bazy brytyjskiej. Ale von Spee nie wiedział – bo i skąd miał wiedzieć – że znajduje się tam już silny zespół brytyjski, wysłany przez Admiralicją po porażce pod Coronelem. Jego dowódca, wiceadmirał sir Frederick C. Doveton-Sturdee dysponował 2 krążownikami liniowymi, 3 krążownikami pancernymi, dwoma krążownikami lekkimi, jednym pomocniczym, a dodatkowo osadzonym na mieliźnie niedoszłym uczestnikiem klęski pod Coronelem, starym pancernikiem HMS „Canopus”, odgrywającym rolę baterii artyleryjskiej.

 

Wynik tej bitwy był druzgocący; uszedł z niej tylko lekki krążownik „Dresden”, który zresztą w 3 miesiące później został osaczony przez Brytyjczyków i zatopiony przez własną załogę u wybrzeży Chile. Z załogi „Scharnhorsta”, z pokładu którego dowodził von Spee, nie uratował się nikt. Z innych okrętów – w sumie tylko 215 marynarzy. Ogółem Niemcy stracili ponad 2200 ludzi. Straty brytyjskie wyniosły 10 zabitych i 19 rannych.

 

Tak rozpoczynała się Wielka Wojna na morzach i oceanach świata. Zwycięstwo i klęska. Historia dopisała potem nieoczekiwane i przewrotne post scriptum, które rozegrało się niemal dokładnie w dwudziestą piątą rocznicę tego epizodu.

 

W 1934 roku zwodowano w Wilhelmshaven ciężki krążownik typu Deutschland (okręty tego typu nazywano pancernikami kieszonkowymi), który dla upamiętnienia bohatera Kaiserslichemarine ochrzczono imieniem „Admiral Graf Spee” I dla niego wody Południowego Atlantyku okazały się niełaskawe. Wysłany tam jeszcze przed rozpoczęciem II WŚ, 21 sierpnia 1939 roku z misją korsarską okręt został zatopiony przez własną załogę po bitwie z eskadrą brytyjską u ujścia La Platy 17 grudnia 1939 roku. Jego dowódca, komandor Hans Langsdorff, popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę.

 

Poniżej:

 

Scharnhorst” , okręt flagowy eskadry i wiceadmirał, hrabia Maximilian von Spee

 

Admiral Graf Spee" i jego dowódca, komandor Hans Langsdorff

 

 

 

 

5
5 (6)

18 Comments

Obrazek użytkownika Sawicki Marek

Sawicki Marek
Dzięki za ten kawałek historii mi nie znanej. Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Hela61

Hela61
Bardzo interesujące są Twoje opowieści. Zarchiwizuję je, jeśli można, dla wnuka, bo tego mu w szkole nie powiedzą. Mam nadzieję na obiecane następne odcinki. Pozdrawiam. PS. Zasłużyłeś na 5 gwiazdek.
Obrazek użytkownika tł

Helu, być czytanym przez Twojego Wnuka to prawie perspektywa... nieśmiertelności! Przynajmniej z mojego punktu widzenia... ;-)))

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Hela61

Hela61
I w ten sposób staniesz się klasykiem do prac którego sięgają pokolenia. Czego Ci wraz z 11.letnim wnukiem, fanatykiem historii życzę. :)
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Jak zwykle, bardzo interesująca opowieść.
I to "fatum" faktycznie niezwykłe.
Jeśli jednak dobrze zrozumiałam, to te dwie tragedie dzieliło 25, a nie -jak napisałeś - 35 lat
(1914 - 1939).
Obrazek użytkownika tł

Oczywiście! Dziękuję za sprostowanie, zaraz poprawię!

Fatum.... Żeby zostać na morzu.... Może wiesz, że oficjalnym pretekstem wizyty pancernika "Schlezwig Holstein" w Gdańsku pod koniec sierpnia 1939 roku był udział w uroczystościach ku czci marynarzy z zatopionego w sierpniu 1914 roku krążownika "Magdeburg"? Ale czy wiesz, że ostatecznie wrak :Schlezwiga" spoczął niedalego wraku "Magdeburga"? Fatum ;-).

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Jest takie powiedzenie: "Historia lubi płatać figle". :)
Może nie jest to najlepsze podsumowanie tragedii kosztujących życie wielu osób, ale samo się nasuwa na myśl w takich przypadkach.
Obrazek użytkownika javelin

javelin
Linkowany tekst przeczytałem w "realu" tzn. na papierze. Zaiste w necie jest tylko appetizer. 

Dzięki za linka, bardzo a propos, Javelin to nazwa z tradycjami :) Był brytyjski myśliwiec Javelin (z mojego ulubionego okresu wczesnych powojennych odrzutowców, kiedy wszystko było możliwe) a teraz kierowany pocisk ppanc, tym razem amerykański. 
Obrazek użytkownika tł

Brytyjski Javelin był pociskiem ziemia-powietrze (p.lot), a amerykański FGM 148 Javelin, ziemia-ziemia (p.panc). ;-).
Obrazek użytkownika ossala

ossala
i sentymentem. Maciej uwielbiał historię, a wszelkie bitwy morskie i najbardziej te z udziałem łodzi podwodnych - szczególnie.
OT: mam podejrzenia graniczące z pewnością, że tej Twojej notki tudzież jej obszernych fragmentów nikt cytował nie będzie (sam - wiesz - gdzie) - dla zobrazowania poziomu blogerów, którzy tu piszą.
Pozdrawiam
 

Ossala

Obrazek użytkownika tł

Nie nalegam, aby cytowano mnie sama wiesz gdzie ;-)))! A co do poziomu, ta notka zaczyna się na poziomie morza, a kończy na dnie ;-)!

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>