Z drogi

 |  Written by Signa  |  13
   Wyjechaliśmy tak szybko, że żadne z nas nie pomyślało o kanapkach. Droga wiodła przez wioski zabudowane drewnianymi domkami z gankiem, z płotami wśród malw. Specjalnie wybraliśmy boczne drogi, z dala od głównej trasy, żeby uniknąć tirów. Kolega, który znał tę trasę zapewniał, że jest niewiele dłuższa, i że można obejrzeć po drodze widoczki jak ze skansenu.
Miał rację.
Jechaliśmy tak w słońcu wśród pól, mijając kolejne wsie, wypatrując rzeźbionych sterczynek i żurawi przy studniach.
Koło południa dopadł nas głód. Od tego momentu zaczęliśmy rozglądać się także za jakimś sklepem. Bez efektu. Malownicze przydrożne krzyże i pasieka z ulami z wydrążonych pni już nie wzbudzały entuzjazmu.
 Gdzie ci ludzie robią zakupy? Może zapytać... Wioski wyglądały jak wymarłe. Wreszcie trafił się rowerzysta: - O, tu zaraz, kawałek w bok i macie sklep.
Był. Czynny do 12., potem przerwa chyba do 16., i znów czynny.
Wróciliśmy na główną drogę i pojechaliśmy dalej. Na przedmieściu małego miasteczka przy ukraińskiej granicy znaleźliśmy sklep. Zapach świeżego chleba po prostu wdzierał się przez otwarte okna samochodu. To był zapach dzieciństwa, zapach rozgrzanej mąki, prawdziwy, najprawdziwszy, piękny.
Pognaliśmy do środka. Za ladą sprzedawczyni wyładowywała bochenki ze skrzynki na półkę. Chleby były wielkie i okrągłe, każdy jak dla licznej rodziny na tydzień.
Kobieta wzięła jeden bochenek i odłożyła na blat z boku, potem przekroiła bochen na pół, wreszcie na ćwiartki. Odcięła kromkę i ugryzła. - Swieżutki.
Zastanawialiśmy się, ile tego chleba kupić. Pół takiego bochna na dwoje to za dużo.
Poprosiliśmy o ćwiartkę i przekrojenie jej na pół.
Nie sprzedajemy chleba na cwierci – powiedziała sprzedawczyni. - Sprzedajemy tylko całe.
Ale my nie potrzebujemy całego chleba. Po prostu zgłodnieliśmy, wystarczyłoby nam po kromce. Co zrobimy z takim bochnem...
Aaaa! - sprzedawczyni się uśmiechnęła, wzięła swoją ćwiartkę z bocznego blatu, przekroiła na dwie gigantyczne pajdy i wręczyła nam po jednej.
Ile się należy?
Sprzedawczyni wzruszyła ramionami: - Nic. Wy przecie z drogi.  
5
5 (5)

13 Comments

Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
po której stronie ukraińskiej granicy jechaliście?
Czytałem raz jeszcze.
Wydaje mi się, że po stronie ukraińskiej - żurawie, sterczynki.
Chociaż i strona polska pasuje - wioski zabudowane drewnianymi domkami z gankiem, z płotami wśród malw.

Pięknie opisany nastrój  -  mówi się (mówiło się) sielski, anielski.
Obrazek użytkownika Signa

Signa
To znaczy po naszej - w obecnych granicach. Ażurowe zdobienia ganków, faliste wycinane nadokienniki i podokienniki, te wszystkie ganeczki jak z koronek, były u nas. Wsie, które wyglądały jak wymarłe, takie właśnie były. Młodsi wyjechali do miast, starsi powymierali. Wschodnia część dawnego województwa chełmskiego, a może zamojskiego?  Na styku tych województw mniej więcej.smiley
Obrazek użytkownika SmokGorynycz

SmokGorynycz
chleb z lokalnej piekarni. Chrupiąca, brązowa skórka na wierzchu, pyszny miękisz. Kosztował 4 złote, wybiegaliśmy na dużej przerwie, składalismy się po złotówce, sklepowa kroiła na ćwiartki, jedliśmy łapczywie pod sklepem albo na boisku. Za nami stado wróbli czekające na swoja kolej. A dzisiejszego chleba to ptakom dawać nie można...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Obrazek użytkownika Signa

Signa
wręcz przeciwne. Wprawdzie jeszcze nie dodawano polepszaczy i konserwantów, ale pamiętam, że często do osiedlowego sklepu przywozili chleb, którym można było zabić albo rynek brukować. Po przekrojeniu pokazywał się marmurek szary z burym. Przywozili toto od razu stare i suche. Pamiętam to ze schyłkowej komuny.
Za to w tych dobrych piekarniach było prawdziwe pieczywo.
Obrazek użytkownika tł

Ładna opowieść :-).

Okropna ilustracja :-(. Toż to jakiś chlebopodobny produkt, najpewniej tzw. baltonowski.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Signa

Signa
że się Panu podobało.smiley
Za ilustrację przepraszam, ale nic lepszego nie miałam, a nie chciałam brać z internetu.
Obrazek użytkownika Igor Zamorski

Igor Zamorski
Dziękuje pięknie.
Oj zapachniało tym świeżym chlebem i w moim domu za  Pani sprawą :)
Zamigotała też iskierka otuchy  co do losów Polski w sercu mojem.
Obrazek użytkownika Signa

Signa
Bardzo lubię sobie przypominać tę chwilę, i ten odruch sprzedawczymi, wyniesiony z domu, ze zwyczajów.smiley Kiedyś tak po wsiach wędrowców karmiono, a już obowiązkowo każdy mógł dostać wodę ze studni.
Obrazek użytkownika Sawicki Marek

Sawicki Marek
Ćwiartkę takiego chleba i małą śmietankę za 1,50 żł w butelce,i w szkole człowiek nie chodził głodny,bardzo często kupowaliśmy na dużej przerwie,


pozdrawiam
Obrazek użytkownika Signa

Signa
Mój Mąż też coś takiego pamięta smiley Teoretycznie i dziasiaj można podobnie, bo są takie jogurty do picia, tylko pieczywo już często plastikowe.
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Ja płaciłem za śmietankę kapslowana srebrnym kapslem aluminiowym w małej szklanej butelce 6 złotych.
(Rok 1952-53?).
Obrazek użytkownika SmokGorynycz

SmokGorynycz
mleko litrowe - 2,10 zł
chleb cały okrągły - 4 zł
bułka mała 10 gr
bułka duża - 20 gr
śmietana (zależnie od zawartości tłuszczu) - 1,60 - 1,80 (0,25 albo 0,3 litra)
kefir, maślanka - 1,2 - 1,4 zł
żołnierzyk plastikowy - do 5 zł :))))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
"Rewolucje przerażają, ale kampanie wyborcze wzbudzają obrzydzenie."
Obrazek użytkownika Sawicki Marek

Sawicki Marek
Rok 1964,jeśli pamięć mnie nie myli 1,50 do 1,75.


pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>