Ferdynand Goetel - "Zachód i Katyń"

 |  Written by Geolog1988  |  25
Pozwolę sobie zamieścić dzisiaj kolejny tekst Ferdynanda Goetela, pt. "Zachód i Katyń", który został po raz pierwszy opublikowany w piśmie "Wiadomości" w 1951 roku. Jest on swoistą "kontynuacją" poprzednio zamieszczonego przeze mnie tekstu tego autora pt. "Czas pogardy".

Tak jak obiecałem w komentarzach pod poprzednim tekstem - najpierw moje krótkie przemyślenia, które mam nadzieję zachęcą do polemiki ;-)

Od zawsze, my Polacy, uważaliśmy siebie za kraj bardziej zachodni niżby wynikało z naszego położenia. Od zawsze wierzyliśmy w to, że jesteśmy częścią tej Starej, Silnej, Katolickiej, Rycerskiej, Imperialnej Europy. Niestety, czasy kiedy to Polska rozdawała karty na arenie Europejskiej minęły razem z zaborczym zniewoleniem, a mamy to w dużej mierze na własną prośbę.
Już w czasach Napoleona Bonaparte a potem w 1918 roku, nasz tak ukochany Zachód nie widział w Polsce niczego innego jak "bufora" między Rosją a Niemcami. Wasala, który, kiedy przyjdzie taka potrzeba, ugnie się pierwszy pod łapą drapieżnego rosyjskiego niedźwiedzia. Marionetki, której historią manipuluje się tak, by nikt nie wiedział jak było naprawdę, i by używać jej do własnych celów politycznych, czy przerzucania odpowiedzialności. Czy to za Katyń, czy to za, na przykład za Holocaust...

Polska jako marionetka jest dziś na rękę największym graczom. Gdy w końcu ktoś zacznie dbać o interesy Polski to jest przedstawiany jako oszołom, niebezpieczny ekstremista, podły bandyta etc. Pamiętamy przecież przeniesienie przez Premiera Kaczyńskiego sprawy embarga na polskie mięso w Rosji na forum Unii Europejskiej, które zostało przez nasze "autorytety" okrzyknięte "machaniem szabelką".

Ferdynand Goetel, jak widać z poniższego tekstu, wierzył w solidarność między narodami Europy Zachodniej i Polski, wierzył, że pomogą one w zajęciu się sprawą Zbrodni Katyńskiej. Ta wiara okazała się niestety bardzo mylna i dzisiaj również nie mamy na co liczyć, ponieważ pogląd o "końcu historii", o "pozostawieniu historii historykom" jest najbardziej dominującym w tej kwestii. Dopóki ktoś nie będzie miał w sprawie Katynia jakiegoś zysku, dopóty nie pomoże.

Przykład: w poprzedniej kampanii wyborczej Obama najpierw powiedział o "polskich obozach śmierci", za co nigdy oficjalnie nie przeprosił. Dzięki tym słowom zyskał uznanie i głosy mieszkających w USA Niemców. Żeby natomiast niedługo potem zdobyć głosy naszej Polonii zezwolił na odtajnienie amerykańskich dokumentów na temat Katynia. Amerykański historyk Allen Paul (autor książki "Katyń") stwierdził z brutalną szczerością, że to dokumenty trzydziestego albo jeszcze dalszego rzędu, które nawet w czasie II wojny światowej nie wniosłyby nic do tej sprawy. W świat jednak poszedł przekaz, że Obama zrobił "coś tak wielkiego i zaszczytnego" dla Polski i to na niego ma głosować Polonia.

Starczy mojego komentarza. Niech przemówi pióro Ferdynanda Goetela a wierzcie mi Państwo - tekst jest naprawdę mocny!
"Pamiętam dobrze opór wśród tzw. miarodajnych czynników w Warszawie, jaki musiałem pokonywać w 1943 r. wyjeżdżając do Katynia. Po powrocie stoczyłem całą walkę, by sprawę narzucić polskiemu Czerwonemu Krzyżowi. W pierwszych dniach nie chciano jeszcze uwierzyć, iż zbrodnia jest dziełem bolszewików. Później, gdy wymowa zdarzenia stawała się coraz bardziej wyraźna, zrozumiano wreszcie całą grozę zbrodni, jej znaczenie polityczne. Wstrząs moralny nie był zapewne tak silny, jakby się tego można było spodziewać. Lata okupacji oswoiły już ludzi ze zbrodnią. Szaleństwo niemieckie przyczyniło się do tego, że Katyń oszołomił tylko na krótko opinię polskiego społeczeństwa. W chwili bowiem, gdy prasa i megafony niemieckie głosiły patetycznie szczegóły o Katyniu i piętnował Rosjan, pierścień gestapowców otoczył getto warszawskie, dokonując gigantycznych zbrodni wyniszczenia zamkniętych w nim Żydów. Przeciętny warszawiak, mając na oczach dowód tego, co popełnić są w stanie Niemcy, położył i Katyń na ich karb. Ludzie przenikliwsi zdawali sobie jednak sprawę, że wymordowanie jeńców polskich w Katyniu jest dziełem Rosjan. Wszakże był to okres, w którym działała już instrukcja "Burza" [1]. Przyspieszyć klęskę Niemiec, przyczynić się do niej, zaważyć w chwili zwycięstwa - oto były cele zbyt ważne, by występować z oskarżeniem przeciw jednemu z niemieckich sprzymierzeńców.

- Ja pana rozumiem - rzekł mi pewien konspiracyjny polityk.
- Sprawa jest ważna i nawet ma znaczenie historyczne, ale taktyka nie pozwala jej podejmować dziś.

Taktyka... Myślałem nieraz o niej. Pojęcie to ma z pewnością wielkie znaczenie w działaniu politycznym. Cóż jednak stanie się, gdy zastosujemy taktykę w sprawach moralnych? Czy można usprawiedliwić wytyczenie jakiegoś 38 równoleżnika na mapie sumienia, i osądzić, że jest to strefa nieprzekraczalna? A jednak linię taką wytyczono. Próba przełamania jej przez Sikorskiego skończyła się gorzką nauczką dla nietaktownych Polaków. Rosja zerwała stosunki dyplomatyczne z Polską, Zachód przyjął ten fakt do wiadomości, wszystko razem było wstępem do opuszczenia sprawy polskiej przez Zachód. Zmieciony z powierzchni ziemi, Katyń nie przestał istnieć jako zagadnienie moralne, dziś najcięższe i wciąż domagające się rozwiązania.

Taktyka spowodowała znane już umycie rąk przez trybunał norymberski. Taktyka zmusiła i Polaków, że na procesie norymberskim przedstawili jedynie bezimienną i słabo opracowaną broszurę i nie zdobyli się na stanowczy głos protestu, choć powinni byli już wiedzieć, że na arenie politycznej niewiele mamy do wygrania. Taktyka każe w sprawie Katynia milczeć oficjalnej opinii zachodniej i po dziś dzień. Jest co prawda w Ameryce komitet do sprawy Katynia pod przewodnictwem ambasadora Bliss-Line'a, człowieka najlepszej woli, ale drzwi Departamentu Stanu są dla niego zamknięte. Znana jest historia raportu ppłk. Van Vlieta[2]. Wiemy, że raport ten zniknął w tajemniczych okolicznościach. Nie mamy żadnych wątpliwości, czyja ręka dokument usunęła. Śledztwo podobno się toczy. Należy przypuszczać, że toczyć się będzie długo, tak długo jak tego wymagać będą względy taktyczne w stosunku do całej sprawy katyńskiej. Sądzę też, że dla Polaków jest rzeczą obojętną, kto i w jakich okolicznościach sprzątnął raport Van Vlieta. Ważne jest wytoczenie sprawy, która pomimo wszystkich taktycznych starań, dojrzewa i nabiera dynamicznego ciężaru, tak jak nabierają go zbrojenia całego zachodniego świata. Słyszę nieraz głos, że wytoczenie sprawy katyńskiej zbiegnie się z trzecią wojną światową. I chyba nie będzie inaczej. Wśród licznych spraw moralnych, powodujących dziś rozdźwięk pomiędzy Rosją i Zachodem, Katyń jest sprawą osobliwego znaczenia. Sam jeden wystarcza, by wywołać i usprawiedliwić wojnę.

Dobrze więc się stało, że wyszedł drugi nakład książki o Katyniu [3]. Czytelnik polski na obczyźnie jest już podobno przesycony relacjami z czasów okupacji. Odwracając się od ubiegłych lat, zapomina jednak, że rezygnuje tym samym z całego naszego przewodu, którym nie jest 'martyrologia', lecz właśnie nie wymierzona dotąd sprawiedliwość. Nie o mesjanizm chodzi, ale o nieustępliwe, wytrwałe i twarde żądanie rozrachunku. Świadectwem tej postawy jest właśnie książka o Katyniu.

Nie ma potrzeby roztrząsać jej z punktu widzenia dokumentacji. Przytoczone w niej fakty są już dostatecznie sprawdzone i skontrolowane. W nowym wydaniu książka zawiera niepodane dotychczas ilustracje i relacje, wyjątek 'katyński' z pamiętników Churchilla oraz sprawozdanie o amerykańskim raporcie ppłk. Van Vlieta. Innowacją jest również skorowidz nazw miejscowości i nazwisk.

Ale czy w następnym wydaniu nie należałoby omówić następstw, jakie wywołała zbrodnia katyńska? Nie chodzi mi tu o zdarzenia areny polityki światowej, ale o los kilku osób związanych ze sprawą katyńską. Pierwszą z nich jest dr med. Grodzki, który razem ze mną był w Katyniu w delegacji polskiej. Według posiadanych przeze mnie informacji, za których ścisłość ręczyć nie mogę, dr Grodzki został zamordowany przez bojówkę komunistyczną w lasach pod Jabłonną, jeszcze w 1943 roku [4]. Jak się przedstawia ta sprawa? Osobą drugą jest prokurator dr Martini, który po wejściu bolszewików do Polski prowadził dochodzenie katyńskie z ramienia prokuratury polskiej. Martini, jak wiadomo, został zastrzelony. Powodem miała być zemsta uwiedzionej przez niego dziewczyny, córki kompozytora Maklakiewicza. Zabójczyni, czy też zabójców nie pociągnięto do odpowiedzialności [5].Byłoby rzeczą ważną, gdyby sprawa Martiniego została oświetlona, chociażby w zakresie znanych nam faktów i dat. Trzecią osobą jest Iwan Kriwoziercow, najważniejszy dziś nieżyjący świadek oskarżenia. Kto miał możliwość zetknąć się z tym człowiekiem i z jego furią wewnętrzną, z jaką chciał dojść prawdy o Katyniu, jak ważny był los i życie Kriwoziercowa. Przybył on do Anglii wraz z II Korpusem. Uzyskał prawo azylu i pracował na równi z innymi w jednym z prowincjonalnych miast Anglii. Przed dwoma laty zmarł. Autentycznej wersji jego zgonu nie można ustalić. Według jednym powiesił się na baraku, według innych zamordowano go w bójce w barze publicznym. Pytam, czy znane jest orzeczenie coronera ustalające przyczyną gwałtownej śmierci? Gdzie jest mogiła Kriwoziercowa? Sądzę, że ów 'dalszy ciąg' Katynia nie powinien być zlekceważony. Stanowi on ostrzeżenie nie tylko dla ludzi związanych ze sprawą katyńską pośrednio czy bezpośrednio. Jest przestrogą dla całego świata. Jest próbą posiania lęku i zdławienia każdego człowieka, który przezwycięża zmowę milczenia i przekracza równoleżnik wykreślony przez tchórzostwo i obawę spojrzenia prawdzie w oczy. Jest i świadectwem, że ręka skrytobójcza i kierująca nią wola działa nieprzerwania.

W dziejach ludzkości było wiele zdarzeń okrutnych i haniebnych. Wyrównane nie zostały nigdy, gdyż rozrachunek pomiędzy sprawiedliwością a zbrodnią nie jest nigdy zupełny i nie ma możliwości odpłacić złoczyńcy tą samą monetą okrucieństwa. Sprawiedliwość wydaje więc wyrok, na jaki ją stać - sumienie świata, choć i świadome, że nie wszystko zostało rozliczone, kładzie krzyż na sprawie.

Tak stało się ze zbrodniarzami wojennymi Niemców. Żadnej jednak ze zbrodni niemieckich podobnie jak żadnej ze zbrodni popełnionych dawnymi czasy, świadomie nie przemilczano. I nie ma doprawdy wypadku, by cenzura, ta oficjalna i ta publiczna, popierała skrytobójcę, nie dopuszczając w ogóle do wyjaśnienia przewodu zbrodni. I tu jest 'moralne' zwycięstwo, które odniósł i odnosi ciemny zbrodniarz katyński nad całym 'oświeconym' światem zachodnim, zwycięstwo, którego my, naiwni, romantyczni Polacy, zrozumieć nie chcemy i nie możemy, gdyż wchodzi w grę cała nasza wiara w Zachód i moralną wartość jego kultury."

1. Kryptonim planu i akcji zbrojnej AK w 1944 roku, który zakładał stopniową mobilizację oddziałów i atakowanie wycofujących się wojsk niemieckich, aby przywrócić władzę państwa polskiego przed wkroczeniem Armii Czerwonej.
2. Amerykański oficer John H. Van Vliet jako jeniec wojenny został skierowany przez Niemców do Katynia w kwietniu 1943 roku; przekonany o winie władz sowieckich, napisał w tym duch raport tuż po uwolnieniu w 1945 roku, który to raport został natychmiast utajniony przez Amerykanów i najpewniej zniszczony.
3. Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów z przedmową Władysława Andersa
4. Do dzisiaj niewiele wiadomo o dr Grodzkim, w tym o okolicznościach jego śmierci.
5. Roman Martini nie został zastrzelony - mordercy posłużyli się sztyletem i kluczem instalacyjnym. Jolantę Słapiankę skazano na 15 lat więzienia za współudział w zabójstwie. Do zabójstwa przyznał się też jej narzeczony, Stanisław Lubicz-Wróblewski, który po aresztowaniu zbiegł z więzienia i wstąpił do antykomunistycznej partyzantki. Ujęty ponownie, został skazany na karę śmierci - wyrok wykonano w 1947 roku.
 
Tomasz "Geolog"
Pozdrawiam Serdecznie
5
5 (5)

25 Comments

Obrazek użytkownika JaN

JaN
Codzienne wbijanie miliona gwoździ w miliony łbów przynosi efekty. Ludzie oduczyli się myśleć samodzielnie. Sowiecka agentura ma coraz większe wpływy na całym świecie a cel określony jak w "Folwarku Zwierzęcym" i "Roku 1984" 
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Zarówno "Folwark zwierzęcy" jak i "Rok 1984" miały być swoistą przestrogą. To, że okazały się rzeczywistością pokazuje nam dokąd zmierza świat oraz to jak bardzo w niektórych kwestiach, mimo szczerych i dobrych chęci jesteśmy bezsilni...

Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Tak masz rację, czytanie komentarzy na interii, czy na portalu wpolityce.pl, wywołuje u mnie poczucie bezsilności.  
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Hun

Hun
...za kolejny tekst F. Goetela.
To, że nikt się z nami nie liczy i to, że za sprawą możniejszych jesteśmy rozgrywani i ustawiani jak przygłupi parobek, wiadome jest od dawna...
Dla mnie nowością jest wiedza, w jaki sposób i jak aktywnie sprawa Katynia była zamiatana pod dywan przez wszystkie strony jeszcze (już??) podczas trwania wojny...
Nie mieliśmy, mamy i nie bedziemy mieli sojuszników... A taki układ, że sąsiedzi się pożrą a tu znajdą się ludzie silni i zdeterminowani już był.. 100 lat temu...

Pozdrawiam, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Śp. Prezydent Lech Kaczyński próbował ustawić Polskę na pozycji liczącego się, przynajmniej na arenie europejskiej gracza. Słuchając jego wypowiedzi, czytając wywiady z nim nie można nie dostrzec jego wizji Polski silnej i suwerennej, opierającej się przede wszystkim na prawdzie a zwłaszcza prawdzie historycznej! Dlatego 10 kwietnia 2010 roku wybrał się wraz z pozostałymi pasażerami TU-154M na obchody zbrodni katyńskiej.
Od 2007 roku nie jesteśmy rozgrywani tylko i wyłącznie przez silniejszych od nas, ale również przez ekipę Donalda T. a swoistym zacementowaniem tejże polityki była katastrofa smoleńska i wszystkie związane z nią "incydenty".
Gdy byłem dzieckiem, mój dziadek powtarzał mi widząc, co się dzieje w Polsce po transformacji:
"Tomek, pamiętaj - V rozbiór Polski odbędzie się bez jednego wystrzału". Obserwując proces prywatyzacji coraz bardziej uświadamiam sobie jak prawdziwe są te słowa.
Czytając w tekście Ferdynanda Goetela przykłady dziwnych śmierci ludzi walczących o prawdę o Katyniu nie sposób nie zauważyć analogii z "dziwnymi" zgonami ludzi związanych z katastrofą smoleńską. Czy już zawsze będziemy skazani na "seryjnego samobójcę"?

Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika Hun

Hun
Ekipa Donalda Tuska jest imho "zadaniowa", tzn. wspiera interes sąsiadów zza Odry. Nie będę uprawiał jakiejś histerycznej propagandy i w kazdym z PO widział "niemieckiego sługusa", ale najważniejsze figury wiedzą w co i za czyje grają. Wszystko, co trzeba, zawarł ś.p. Rewizor w swoim tekście o nieprzemijającej aktualności "Jak zmanipulowano wybory w 2007 roku":
http://abakus.salon24.pl/80600,jak-zmanipulowano-wybory-w-2007-roku

A takie przypadki jak Graś "cieciujący" u Niemca w zamian za mieszkanie, a pełniący funkcję koordynatora d.s służb specjalnych to tylko wisienka na tym patologicznym torcie. W każdym normalnym kraju tacy ludzie są eliminowani z polityki, u nas - tacy politycy eliminują innych. To tylko pokazuje, w jak koszmarny sposób as już, jako państwa, nie ma...

Pozdrawiam,
Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Nie tylko sąsiadów zza Odry, ale równeż "przyjaciół" z Moskwy i tych wszystkich, dzięki "pomocy" których można odpowiednio napełnić kieszenie i konta bankowe. Sprzedaż akcji PGE, przekręty przy budowie Elektrowni atomowej, sprzedaż Lotosu, sprzedaż Azotów, umożenie 500 mln zł kary spółce J&S itd. Można by wymieniać i wymieniać bratnią pomoc udzieloną w ciągu ostatnich 7 lat zagraniczym kolesiom a wisienką na torcie jest zachowanie "ekipy" w sprawie zbrodni katyńskiej i bezpośrednio z nią zawiązanej katastrofy smoelńskiej.

Gdy w 2005 roku pojawiła się informacja o słynnym "dziadku z Wermachtu" Tuska, to on zamiast powiedzieć coś w stylu "przecież nie było mnie wtedy na świecie, przecież nie mogę odpowiadać za czyny dziadka" etc postanowił zastosować jakieś dziwne figury retoryczne, które miały tyle wspólnego z prawdą, co Niesiołowski z normalnością.

Dziękuję za ciekawy link.

Pozdrawiam Serdecznie
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
a jakże prawdziwe słowa:

"I tu jest 'moralne' zwycięstwo, które odniósł i odnosi ciemny zbrodniarz katyński nad całym 'oświeconym' światem zachodnim, zwycięstwo, którego my, naiwni, romantyczni Polacy, zrozumieć nie chcemy i nie możemy, gdyż wchodzi w grę cała nasza wiara w Zachód i moralną wartość jego kultury."

Najsmutniejsze jest jednak to, że "ciemny katyński zbrodniarz" do dziś odnosi swe zwycięstwo nie tylko wspomagany przez Zachód, ale przy niemałym udziale wcale nie romantycznych a jak najbardziej cynicznych i zdemoralizowanych Polaków.

Pozdrawiam i bardzo dziękuję, trzeba wydobywać, przypominać i promować takie teksty.

 

Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Przerażająca jest również nasza ciągła wiara w Zachód. Wiara, która nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia ani żadnych podstaw a opierająca się na ciągłym przeświadczeniu, że Zachód nas obroni. Dlaczego miałby to zrobić? Na jakiej podstawie? Jeśli nie będzie miał w tym żadnego interesu, to nie kiwnie nawet palcem w bucie.
Ferdynand Goetel zrozumiał to już ponad 60 lat temu a nie miał przecież takich możliwości, np. technicznych jak my dzisiaj. Jest to zapewne jeden z powodów tego, że w III RP jest on postacią zapomnianą a jeśli już się o nim wspomina, to przedstawia się go w jak najgorszym świetle a przypisywany mu przydomek "Faszysta" jest chyba jednym z łagodniejszych, jakie "udało mi się" usłyszeć w dyskusjach dotyczących jego osoby.

Dziękuję za miłe słowa.
Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
Napisałeś: Od zawsze, my Polacy, uważaliśmy siebie za kraj bardziej zachodni niżby wynikało z naszego położenia. Od zawsze wierzyliśmy w to, że jesteśmy częścią tej Starej, Silnej, Katolickiej, Rycerskiej, Imperialnej Europy.

Nie tylko "uważaliśmy siebie", ale byliśmy i jesteśmy krajem przynależącym do cywilizacji zachodniej, mimo usilnych zabiegów zmiany tego stanu rzeczy.

Zawsze denerwowało mnie mówienie o jakimś powrocie Polski do Europy, przyjmowaniu Polski do Europy, wstępowaniu do Europy; zastanawianie się, czy też aby Polacy są dość europejscy. Szczególne nasilenie takiej frazeologii można było zaobserwować w okresie przedunijnym. Wynika ono, moim zdaniem, z udatnie wpojonej nam przez komunę niskiej samooceny jako społeczeństwa i narodu i też jakiegoś fałszywego wstydu, że jesteśmy Polakami.

I nie tyle "wierzyliśmy", co naprawdę jesteśmy częścią tej starej, dobrej Europy. Teraz trzeba się tylko dobrze zastanowić, gdzie jest ta stara, dobra, katolicka i rycerska Europa, a gdzie my jako naród i państwo i usilnie poszukiwać punktów wspólnych.

 

Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Napisałem, że "uważaliśmy siebie", ponieważ w naszej historii prawie nigdy się nie załapaliśmy do "zachodniego towarzystwa". Zawsze byliśmy tylko swego rodzaju bastionem, który stanowił bufor między "oświeconym" Zachodem a "zacofanym" Wschodem i z tej okazji od początku jesteśmy wykorzystywani w niecnych gierkach i spiskach silniejszych, których nie wiedzieć czemu, wielu z nas uważa za przyjaciół i sojuszników.
Mimo, że nasza historia pokazuje, że bliżej nam do Zachodu niż do Wschodu, to jednak od zawsze patrzy się na nas z niechęcią bądź z żądzą łatwego zysku, co w ostatnich 7 latach jest po prostu nieprawdopodobne.
Tekst Ferdynanda Goetela, według mnie, pokazuje tą wiarę w naszą przynależność do Zachodu. Wiarę, która została jednak bardzo szybko i to brutalnie zweryfikowana.

"Teraz trzeba się tylko dobrze zastanowić, gdzie jest ta stara, dobra, katolicka i rycerska Europa" - może się Pani ze mną nie zgodzić, ale ja bardziej powiedziałbym: Trzeba się zastanowić czy ta stara, dobra, katolicka i rycerska Europa jeszcze istnieje...

Pozdrawiam Serdecznie i bardzo dziękuję za ten komentarz! :-)
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
kona pod ciosami lewactwa, multikulti i innej politpoprawności oraz Szatana (jakkolwiek  to brzmi, a brzmi moherowo, czyli absurdalnie. Jako Ciemnogrodzianka z urodzenia, pochodzenia i przekonania udzieliłam sobie prawo do takich sądów).

Może jeszcze i nie całkiem ta Europa zabita, maszerowały wszak przez nią jakieś marsze w obronie i przeciwko. Może uda się jeszcze ją reanimować na czas jakiś. Nie mam jednak specjalnej na to nadziei, i - szczerze mówiąc - jest mi to już trochę obojętne, choć wstyd za to, co robi pokolenie moich dzieci, bo to znaczy, że nie przyłożyłam / nie przyłożyliśmy się dość dobrze do ich wychowania.

PS Bardzo proszę, Geologu - "Nick do Nicka niech się TY-ka". Nieco mnie onieśmiela, kiedy piszesz do mnie "Pani".blush

 

Obrazek użytkownika nutka

nutka
Tak należy przywracać pamięć wspaniałych patriotów(Goetel byl wszak zakazany przez 45 lat,wycofano z bibliotek  jego ksiązki).Obecnie "cool" i "trendy" jest niejaki N.Davies.


PS.Mnie również dziadek mówił ucz się Danutka niemieckiego(a ja niestey wolałam angielski),bo
Niemcy nie muszą podbijać nas militarnie oni zaanektują nas gospodarczo)

pozdrawiam,nutka
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Dziwne, ale moja Babcia również przestrzegała przed Niemcami. Co do Normana Daviesa, to napisał kilka ciekawych książek... niestety jego ostatnie wypowiedzi stawiają go w pozycji coraz mniej... uczciwej  i wiarygodnej.  Jego wybór jako historyka jest...., przyznam dość dziwaczny.
Tyle w tym temacie.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Jak dla mnie Norman Davis po prostu "scelebryciał" tak jak np. prof. Antoni Dudek czy prof. Andrzej Paczkowski, których kiedyś uważałem (tak jak Davisa) za naprawdę bardzo porządnych ludzi.

Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Mój ś.p. Tatko - po "zdradzie" płk. Kuklińskiego również twierdził, że nie będzie już w Europie wojny militarnej, natomiast rozpoczęła się wojna ekonomiczna, w której wygranymi będą Niemcy. Nie mniej - "Zachód" wierzy głęboko w UE - dzięki której "jest tak dobrze, bo od tylu lat nie mamy wojny"! Duńczycy nie wierzą mi (chyba z wyjtąkiem "mojego" Duna), że Niemcy już są beneficjentami owej wojny. Powtarzam im to do znudzenia, i zazwyczaj kończy się prośbą o "odpuszczenie" tematu. ONI NIE CHCĄ WIEDZIEĆ.
A co do Daviesa - zastanawiam się, z jakimi kręgami polskich "elyt" jest on obecnie związany. Bo wypowiada się jak "tuba" Platformy. Kiedyś obracał się w kręgach opozycji - z tych czasów był znany memu Ojcu, wówczas też reprezentował zupełnie odmienne poglądy, przynajmniej w kontaktach prywatnych.
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
O Dudku i Paczkowskim mam podobne zdanie. I to nie polega wcale na celebryctwie, tylko na omijaniu prawdy lub nie powiedzeniu prawdy - dlaczego?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi albo o pieniądze, albo...
Może wypowiedzą się nasi B@B historycy!
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Przepraszam, ale się pomyliłem. Chodziło mi o prof. Antoniego Dudka! Imienia nie pomyliłem ;-) Prof. Nowaka cenię, szanuję i mam prawie wszystkie jego ksiażki ;-)

Jeszcze raz przepraszam za pomyłkę i dziękuję za jej wyłapanie ;-)

Pozdrawiam Serdecznie! ;-)
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Jeśli można spytać - czytał Pan może "Historię polityczną Polski 1989-2012" Antoniego Dudka?

PS. Wolałem słowa wypowiedziane podczas debaty nad odwołaniem Andrzeja Leppera z funkcji wicemarszałka Sejmu przez samego śp. Andrzeja Leppera - "Jak nie wiemy, o co chodzi, to wiemy, o co chodzi" ;-)

Pozdrawiam Serdecznie!
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Szkoda mi czasu. ;)))) A Daviesa ostatnia przeczytana o Powstaniu Warszawskim i "chwatit". Przyjaciel Bartoszewskiego :)))
Też pozdrawiam
Obrazek użytkownika Geolog1988

Geolog1988
Dziękuję za szczerą odpowiedź ;-)
I bardzo dobrze ;-)
Nawet nie wie Pan jak ja żałuję zmarnowanych pieniędzy i czasu na czytanie w większości pierdół zawartych we wspomnianej książce Dudka, która diametralnie różni się od wydanej kilka lat wcześniej przez krakowskie ARCANA "Historii politycznej Polski 1989-2005".
Jakiś czas temu w dwumiesięczniku ARCANA można było przeczytać polemikę Dudka z bodajże prof. Staniłko na temat książki tego pierwszego o IPN-ie i o ile pan Staniłko napisał swoje uwagi, które w mojej ocenie bardzo dobrze uargumentował, o tyle odpowiedź prof. Dudka ograniczyła się tylko i wyłącznie do ataku na osobę Pana Staniłko.
"Powstanie Warszawskie" dostałem z 2-3 lata temu na urodziny, ale po przeczytaniu "Smoka wawelskiego nad Tamizą" nie wiem czy powinienem się za nią zabierać...
Pozdrawiam Serdecznie! ;-)
Obrazek użytkownika nutka

nutka
Kiedyś usłyszałam jak brać studencka rozpływała się w zachwytach nad panem A.Dudkiem ,cytuję 
"swietny wykladowca","rozległa wiedza","potoczystość wypowiedzi" i pomyślałam z jaką wiedzą ukończy studia ta zachwycona młodzież.

ps.polecam innego historyka H.Głębockiego (imperium rosyjskie,sowieckie,PRL--domena prac Głębockiego)

pozdrawiam  

Więcej notek tego samego Autora:

=>>