Walutowy hazard

 |  Written by Gadający Grzyb  |  27

Banki pod tym całym blichtrem uprawiają lichwę i cinkciarstwo, połączone na dodatek z grą w trzy karty.


Ostatnie dni upłynęły w atmosferze finansowego trzęsienia ziemi do jakiego doszło za sprawą uwolnienia przez szwajcarski bank centralny kursu franka, w efekcie czego jego cena wzrosła skokowo z niecałych 3,6 do 4,3 PLN. Przypomniało to wszystkim o problemie ryzyka kursowego z jakim zmagają się ci, którzy zaciągnęli kredyty hipoteczne w szwajcarskiej walucie. Z jednej strony padły bliżej niesprecyzowane obietnice pomocy „frankowiczom”, z drugiej natomiast wylała się fala zawistnego hejtu na zasadzie „sami tego chcieli” i „wiedzieli w co wchodzą”.

Czy „frankowicze” rzeczywiście wiedzieli w co się pakują? Wiedzieli i nie wiedzieli. Teoretycznie byli ostrzegani o ryzyku kursowym, ale wszystko to podawane było w takim sosie, by kredytobiorca odniósł wrażenie, że to ryzyko jest minimalne, a już na pewno kurs franka nie skoczy powyżej pewnego poziomu tolerancji. Dyskretne techniki manipulacyjne są w relacjach z potencjalnymi klientami na porządku dziennym. Ciekaw jestem, czy na przykład banki przed zawarciem umowy w czasach gdy frank kosztował dwa złote z groszami pokazywały symulację warunków spłaty, gdy tenże frank będzie grubo powyżej czterech złotych? Ponadto zwróćmy uwagę, że równolegle warunki kredytów złotówkowych były wręcz zaporowe, stawiając klientów pragnących mieć własne mieszkanie w sytuacji bezalternatywnej. Można było albo zgodzić się na ryzyko kursowe, albo zrezygnować z marzeń o własnych czterech ścianach.

Branża bankowa funkcjonuje w dużej mierze dzięki zaufaniu. Wymaganie, by przeciętny człowiek dysponował specjalistyczną wiedzą na temat finansów jest utopią. Zostaje więc wspomniane zaufanie. Oznacza ono, że idąc po kredyt zakładam, iż bank mnie nie orżnie. To w końcu nie jest jakiś pokątny lichwiarz, czy cinkciarz na rogu, tylko poważna instytucja. Tymczasem prawda jest taka, że banki pod tym całym blichtrem uprawiają lichwę i cinkciarstwo właśnie, połączone na dodatek z grą w trzy karty. Bo jak inaczej nazwać np. brane z sufitu tabele przeliczeniowe? Niezorientowanym wyjaśniam, że nagminną praktyką wielu banków było arbitralne ustalanie kursu franka, a co za tym idzie – wysokości raty, zazwyczaj w oderwaniu od cen rynkowych czy średniego kursu NBP. Do tego dochodzi tzw. spread, polegający na tym, iż bank wypłacał kwotę kredytu wg ceny kupna, zaś spłatę ustalał wg ceny sprzedaży.

Czym jest tak naprawdę kredyt walutowy? Otóż jest to nic innego jak zakład – klient „gra” na to, że kurs waluty nie zmieni się znacząco w okresie na jaki zawarto umowę, bank natomiast „gra” na zwyżkę kursu w dłuższym okresie, co gwarantuje mu dodatkowe dochody. Oczywiście bank, jako instytucja fachowa, naganiająca sobie klientów w okresie taniej waluty jest tu na z góry wygranej pozycji – niczym szuler naciągający frajerów na partyjkę pokera. Mamy zatem do czynienia ze specyficznym hazardem – i wszystko byłoby ok, gdyby kredytobiorca miał tego świadomość, tzn. wiedział, że wchodzi nie do banku, tylko do kasyna, punktu bukmacherskiego czy innej szulerni. Banki w istocie oferowały pod nazwą kredytu „produkt wysoko złożony, o charakterze spekulacyjnym”, jak stwierdził barceloński sąd w 2013 r, rozwiązując na wniosek kredytobiorcy tego typu umowę.

Klienci banków wystawieni są na nieograniczone ryzyko kursowe, bank natomiast nie ryzykuje niczym – w ostateczności przejmie zadłużone mieszkanie, zresztą często mamy do czynienia z sytuacją, gdy po latach spłacania kredytu jego pozostała kwota wciąż znacząco przekracza wartość kupionej nieruchomości. Na marginesie zwrócę uwagę na jeszcze jeden długofalowy aspekt procederu – klient wypruwając sobie żyły spłaca kredyt niemal do emerytury, a gdy już na nią przechodzi okazuje się ona na tyle nędzna, że zostaje zmuszony do zawarcie tzw. odwróconej hipoteki, w wyniku której dom lub mieszkanie tak czy inaczej finalnie staje się własnością banku. Genialny szwindel.

Budżet państwa nie musi na „frankowiczów” wydawać ani grosza. Wystarczy systemowe rozwiązanie prawne nakazujące przewalutowanie kredytu na złotówki po kursie z dnia zawarcia umowy, bądź po uśrednionym kursie NBP z dotychczasowego okresu jej trwania – czyli wymuszenie na bankach, by wzięły na siebie część ryzyka. Banki na tym nie stracą, ponieważ i tak zgarną swoje oprocentowanie, marże itd. - zostaną jedynie pozbawione nieuprawnionego zysku wynikającego z zastosowania „produktu spekulacyjnego”. Jest to zasadne tym bardziej, że banki de facto żadnych franków nie pożyczały! One pożyczały złotówki i pozyskują również złotówki, a cały „myk” polegał na stworzeniu czysto wirtualnej konstrukcji w ramach której te złotówki indeksowane są według kursu obcej waluty.

Można było tak zrobić na Węgrzech, podobnie w Chorwacji, gdzie tamtejszy sąd rozpatrując pozew zbiorowy nakazał przewalutowanie na kuny – więc dlaczego nie w Polsce? Trzeba tylko chcieć – no chyba, że obecny reżim siedzi głębiej w banksterskich kieszeniach, niż to sobie wyobrażamy.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://podgrzybem.blogspot.com/2013/08/gra-kredytem.html

http://podgrzybem.blogspot.com/2014/03/kredytowa-szulernia.html

Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 4 (23-29.01.2015)

5
5 (5)

27 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Dziś czytałem, że Belka zacząć wydawać rezerwy, żeby bronić kursu franka.
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Nie tyle kursu franka, co kursu złotego - ponoć sprzedaje franki, by zbić ich cenę. Ale to jest działanie na krótką metę.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Jonathan

Jonathan
spekulacyjne? Zabawne.. Tylko ile musiałby sprzedac franków, żeby zachwiac kursem? I na jak długo? Tydzień? Dwa? W przypadku kredytów na lat 30 to żałosne...
Nie wspomniałeś jeszcze o drugim trendzie wywodzącym się z innych działań bankowych, a mianowicie o stałym, zapoczątkowanym upadkiem Lehman Brothers , spadku wartości nieruchomości. Oznacza to, że frankowi kredytobiorcy tracą pokrycie kredytu. 2008  - europejska reaktywacja.

Be careful what you wish for, cause it may come true.
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Wspomniałem :)
"zresztą często mamy do czynienia z sytuacją, gdy po latach spłacania kredytu jego pozostała kwota wciąż znacząco przekracza wartość kupionej nieruchomości"
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Jonathan

Jonathan
To o czym piszesz, może być pochodną li tylko zmian kursowych kredytu walutowego. Natomiast w przypadku znaczącego spadku wartości zabezpieczenia kredytu - czyli nieruchomości - bank może zażądać:
a/ drugiego zabezpieczenia (rodzice państwa mają jakies mieszkanko, prawda?)
b/ zażądać spłaty całości kredytu, czyli de facto wypowiedzieć umowę. Kilka takich przypadków już było.

Be careful what you wish for, cause it may come true.
Obrazek użytkownika Danz

Danz
To są działania pozorne, akurat mój kuzyn jest dyrektorem informatycznym jednego z banków w Polsce.
Pytałem go o plotki w sprawie frankowiczów, ponoć przedstawiciele banków powiedzieli już Kopacz krótkie: niet, gdy prosiła o ewentualną akcję ratunkową, aby ocalić te 67% wyborców PO, które nabrało kredytów w frankach.
 Cytuję opinię kuzyna: tak długo jak będzie można, tak długo będzie się golić lemingi, do żywej skóry, a jak się już nie da, to się wyśle stada do rzeźni. Zagraniczne banki nie mają zmiłowania dla polskich lemingów i nie ustąpią na krok.
Akurat w tym mu wierzę, tak jak nie wierzę marionetkowemu rządowi Kopacz.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
"więc trzeba doić, strzyc to bydło, a kiedy padnie zrobic mydło" - Szpotański wiecznie zywy, niezależnie od ustroju.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Oczywiście, że to są działania pozorne.
I oczywiście, że banki nie popuszczą.

Rząd może zrobić dwie rzeczy: zmusić banki do przewalutowania pokursie sprzed skoku lub dorzucić z budżetu w ramach vezposredniej "pomocy" dla frankowiczów.

Może też nie robić nic.

Gadania o pomocy będzie dużo, to rok wyborczy.
A konkretne działania...
Na opcję pierwszą się nie odważą. Druga jest możliwa.
 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
"Na opcję pierwszą się nie odważą. Druga jest możliwa."
I tego boję się najbardziej - tej drugiej opcji. Będzie to szczucie ludzi przeciw sobie, tak jak miało to miejsce z podkreślaniem górniczych przywilejów. Teraz poszczuje się (już tak się dzieje) nie-frankowiczów przeciw frankowiczom. Dziel i rządź. Tymczasem przewalutowanie nie kosztowałoby nawet złotówki. Po prostu banki zostałyby pozbawione zysków (to może podpadać pod "bezpodstawne wzbogacenie") wynikających z zastosowania instrumentu spekulacyjnego wciskanego pod pozorem kredytu.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Hun

Hun
"...aby ocalić te 67% wyborców PO, które nabrało kredytów w frankach."...

frankowicze to en gros wyborcy PO? Bo jakoś wytłumaczyć sobie tego nie umiem...

Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Max

Max
Troszkę inaczej to było, chyba.
Ja słyszałem o 62%, nie 67%.

I nie, że 62% wyborców PO wzięło te kredyty, a że 62% kredytobiorców przyznawało się do sympatii dla PO. Niby podobnie, ale nie to samo.

pzdr

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Danz

Danz
O ile pamiętam to Budyń pisał o 67%, RAZ w saloniku mówił o 62% deklarujących poparcie dla PO, WSieci pisali też o 67%, tak, że przyjmijmy circa 62% frankowiczów to osoby głosujące na PO i mające "zaufanie do polskich banków" (osobna kwestia czy są to naprawdę polskie banki).  Tak według przeprowadzonych sondaży deklarowali się "frankowicze", ponoć w warszawskim lemingradzie 30% apartmentów to "frankowskie" (lata kredytów to głównie 2005-07).
Pozdrawiam.

http://wpolityce.pl/polityka/185315-bankowcy-banksterzy-odpowiedza-za-ma...

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Max

Max
To nie był nawet poker, to były "trzy karty". Współczuję naciągnietym, ale też pamiętam jak znajomi kilka lat temu pukali się w czoło patrząc na mnie, kiedy mówiłem, że we frankach to ja bym raczej oszczędzał, bo kurs się zmieni, prędzej czy później.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Tyle, że naciągnięci nie mieli świadomości, że to gra w trzy karty - że pod pozorem kredytu wciska się im coś zupełnie innego. Kolejna sprawa - warunki kredytu złotówkowego były dla wielu zaporowe, stąd jeśli chcieli kupić mieszkanie, nie mieli de facto wyboru - musieli zapożyczyć się we frankach. Obecnie trwa proces grupy frankowiczów przeciw Getin Noble Bank - twierdzą m.in., że doradcy bankowi z premedytacją wprowadzali ich w błąd co do skali ryzyka kursowego i zniechęcali do kredytu złotówkowego. Z kolei pracownicy banków przyznają nieoficjalnie, że "góra" bardzo mocno naciskała na realizowanie planów sprzedażowych kredytów we frankach. To był zaplanowany skok.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Ok. A wiesz, jaka jest średnia rata (przed skokiem kursu, czyli: była, kilka miesięcy temu) kredytu wziętego we frankach?
1700 złotych. 
Jakie z tego wnioski, to wiadomo.

I popatrz tu, wiem, ze to GW (sam fakt, ze to piszą, wymowny, prawda?), ale nie sądzę, zeby kłamali, bo to łatwo sprawdzić:

http://wyborcza.pl/1,75478,17308727,W_dluzszej_perspektywie_kredyt_we_fr...

Wiesz, otarłem się mocno o ekonomię, nawet na tyle, ze rozważałem studia na tym kierunku zamiast (splunac trzy razy przez lewe ramię) psychologii. A potem pasłem się i tak ekonomicznymi kursami. I coś tam jeszcze pamiętam, wiec generalnie tematyka nie jest mi do końca obca.

Ciekawa sprawa z tym uwzględnieniem ujemnego LIBOR-u.. idą na to? O.

PS. Sprawdź pm, zaraz poślę.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Hun

Hun
...ptaszki ćwierkały i bezzębnym staruchom takowe rzeczy Szklana Kula ujawniała... Że w Polszcze głupców Legijon upadnie...

A która waluta przez kilka lat zwiększyła swoją wartość nie o dwa-dzieścia procent, ale dwa-razy? jest taka jeszcze jedna? Jak jest, to rozważę opcję przyłączenia się do glanowania frankowców...

Pzdr, Hun

EDIT
Do tego czasu pozwolę sobie na "ciśnięcie" tych, którzy (tak do końca) nie wiedzą, o czym piszą...


"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Toteż napisałem, że frankowicze nie wiedzieli, bo banki z premedytacją założyły na nich pułapkę. Mnie ochota na franki przeszła, gdy znajomi kilka lat temu wzięli taki kredyt i co miesiąc nerwowo sprawdzali kurs.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Hun

Hun
Moje "anse" to akurat zasadniczo nie do Ciebie. Twój tekst przeczytałem z uwagą i uważam, za właściwie "wyważony", biorąc po uwagę całą tą gównianą sytuację...
Jeśli ktoś chce podyskutować o frankowiczach - właczę się jak najbardziej, ale nie pod komentami w stylu "hehe, widziały gały, co brały", albo "nie będziemy was spłacać z budżetu". Załączam im staropolskie: Na drzewo...

Pzdr
Franciszek H.

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Max

Max
Nie glanuję ich. Nie wszyscy muszą lubieć kursy walut studiować. Banki powinny wyjasnić, że to jest moment "frankowej bessy" (2006-2008) i ta waluta stoi nisko, w związku czym się opłaca - ale to może się zmienić. Bo już nie lata, ale dziesięciolecia - wskazywały ogólny trend. Trend, o którym klient może nie wiedzieć, ale bank wie, z pewnością. I nie mówi.

Tu jest przekręt. 

A teraz? Cóż, uważam, ze normalny rząd powinien wziąć za pysk banki. Przewalutowackredyty frankowe po jakiś przyzwoitym kursie. Mogli to zrobić wcześniej, przecież nadciagajace "odmrożenie" kursy franka nie było tajemnicą. Od dłuzszego czasu obowiązuje gdzienigdzie UJEMNA stopa procentowa, czyli - za trzymanie walorów w określonych bankach , w określonej walucie - się PŁACI. Paranoja, ale to prawda.

Było wiadomo od co najmniej pół roku. Przy okazji, należałoby też pamiętać o Polakach, którzy pobrali kredyty w złotówkach, a jest ich też trochę. Nawet więcej.

No i tak (pozornie) biorę rozbrat z moimi ogólnie liberalnymi poglądami ekonomicznymi. Ale w Polsce nic nie działą jak powinno, tak wszystko jest "popsute", że nie ma innej rady - na razie - jak odgórne (de)regulacje.

Fantazje. O czym ja piszę... Polski rząd... Rząd Kopaczki...
Wiadomo, jak będzie...

pozdrawiam

PS. Popatrz tu: http://www.money.pl/pieniadze/wiadomosci/artykul/ujemne-stopy-procentowe...

18 grudnia - "analitycy".

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Hun

Hun
...przynajmnie jeden - dobry powód, zebym się miał przejmować tymo bogaczami:
"o Polakach, którzy pobrali kredyty w złotówkach, a jest ich też trochę."
Proszę... a czy ich było więcej,? tego, to już nie wiem... Może właśnie nie było?

Pzdr, H
 

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Max

Max
Bogaczami, Hunie?
??

Parę milionów Polaków (jak nie 10 mln) ma kredyty w złotówkach. Większe, mniejsze, ale zawsze minimum te kilkaset złotych miesięcznie. Zazwyczaj tysiąc złotych plus
Chcesz, sprawdzę dokładnie.

A ci "bogacze" te z spłacają, twardo, i tez im ciężko.
Ze średniej pensji, ile to teraz - 3900 brutto?
85% ma poniżej, zazwyczaj grubo poniżej, tej średniej.

Myślisz, że tylko tych z frankami "siepnęło"?
Pod górkę ma co najmniej połowa tego narodu...
 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Danz

Danz
GW-cza wysmarowała już kilka paszkwili pod adresem Kaczyńskiego i PiS.  A PiS twardo nic, słowa nie powiedział, krótko mówiąc "prawda sama się obroni" (znasz to zdanko, prawda?).
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
No właśnie - dlaczego PiS nie zgłosi projektu ustawy przewalutowującej kredyty - choćby po to, by pokazać, że coś robi (w roku wyborczym!).
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
to jest kolejna (po opcjach walutowych dla przedsiębiorstw) pułapka 
z toksycznymi produktami bankowymi, tym razem zastawiona na
klientów indywidualnych. I wystarczająco skuteczna.

Banki losem ludzi się nie przejmą, bo to nie są (w zdecydowanej
większości) polskie banki. Choć niedawno jeden miglanc w S24
ostro ze mną polemizował, że jest inaczej.

Oczywiście, można to zrobić szybko i dla państwa bezkosztowo,
ale na to potrzebne są cojones Orbana. U nas tego nie widzę.

Co gorsza, Janusz Szewczak twierdzi, że ta frankowa pułapka
może skutkować wywróceniem całego naszego systemu bankowego,
właśnie dlatego, że banki wcale nie operowały CHF. Tylko sobie
robiły korzystne i zyskowne denominacje walutowe.

Dałem stosowne linki pod tekstem Budynia.

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Oczywiście, to jest odpowiednik pamiętnych opcji (wtedy naciągano przedsiębiorców głownie na jeny) skrojony pod klientów indywidualnych. Pocieszające jest to, że sporo zrobionych w opcje w końcu powygrywało procesy z bankami, może tu będzie podobnie. Ciekawe jak zakończy się pozew zbiorowy przeciw Getin Noble.
Oby system się nie wywrócił - bo ten rząd z pewnością pośpieszyłby "ratować" banki - czyli futrować je z naszych pieniędzy (lub za pożyczone, co na jedno wychodzi).
pozdr.
GG

Więcej notek tego samego Autora:

=>>