Budujmy polską „soft power” na Ukrainie!

 |  Written by Gadający Grzyb  |  60

Co zrobić, by Ukraińcy sami, nie wiedząc nawet kiedy, zmienili się w realizatorów naszych interesów?

I. Soft power i strefy wpływów

Według definicji wpływowego amerykańskiego politologa Josepha Nye, „soft power”, czyli „miękka siła”, to zdolność państwa do pozyskiwania sojuszników i zdobywania wpływów dzięki atrakcyjności własnej kultury, polityki i ideologii. Jest to zatem wielce użyteczne narzędzie wykorzystywane przez mocarstwa do budowania stref wpływów w miejsce brutalnych nacisków ekonomicznych i militarnych („hard power”). W naszym regionie, szczególnie w Polsce, „soft power” stosują chociażby Niemcy, bardzo skutecznie korumpując w ten sposób miejscowe elity, a z ich pomocą – całe kraje, tworząc tą drogą podglebie dla uwspółcześnionej wersji Mitteleuropy. Od czasu kijowskiego Majdanu możemy obserwować również starcie niemieckiej „soft power” i rosyjskiej „hard power” (aneksja Krymu, inwazja w Donbasie) na terytorium Ukrainy, gdzie uciera się na naszych oczach zasięg wpływów Mitteleuropy i Eurazji. I właśnie w ukraińskim kontekście chciałbym poruszyć problem polskiej „soft power” - czyli czegoś, co przez nasze elity, zarówno z prawej, jak i z lewej strony, jest kompletnie zaniedbane. Na dzień dzisiejszy można wręcz stwierdzić, iż polska „miękka siła” w zasadzie nie istnieje. Jest to kardynalny błąd, bo bez tego instrumentu nie mamy co marzyć o regionalnym przywództwie, a wszak m.in. taki jest deklarowany cel polityki zagranicznej idącego do władzy obozu patriotycznego – niezależnie, czy nazwiemy owo przywództwo „polityką jagiellońską”, „międzymorzem”, czy jeszcze inaczej.

Jeśli wierzyć doniesieniom z niedawnego spotkania „formatu normandzkiego” w Paryżu (Merkel, Putin, Hollande, Poroszenko), gros czasu podczas obrad zamiast kwestii ukraińskiej i realizacji postanowień z Mińska, zajął problem Syrii, rosyjskiego zaangażowania na Bliskim Wschodzie i europejskich nadziei na ustabilizowanie sytuacji w tamtej części świata, co przyczyniłoby się do zatamowania imigranckiego tsunami zalewającego Unię Europejską. Oznacza to konieczność zrewidowania przez Unię (czytaj – Niemcy) stosunku do Rosji, wycofanie sankcji i jakieś koncesje na rzecz Putina na Ukrainie. Innymi słowy – Ukraina i niemiecki człowiek w Kijowie (Poroszenko) zostali przehandlowani w zamian za nadzieję na powstrzymanie wędrówki ludów. Efektem będzie powstanie na Ukrainie politycznej luki, w którą Polska – przy odpowiednio zręcznym postępowaniu – mogłaby się wcisnąć. Oczywiście, pod warunkiem, że nie poprzestałaby na czczych deklaracjach poparcia dla „samostijnej Ukrainy”, tylko poszłyby za tym konkretne działania.

II. Jaka Ukraina?

Na początek jednak należy odpowiedzieć sobie na pytanie, do czego potrzebna jest Polsce Ukraina i jakie miałoby być to państwo. Otóż Ukraina jest nam potrzebna jako strefa buforowa i państwo frontowe odpychające na wschód Rosję wraz z jej neoimperialnymi ambicjami. Jednak absolutnie nie leży w naszym interesie, by Ukraina była państwem silnym i sprawnym, jak to roją sobie na krajowym rynku najbardziej zagorzali kibice Majdanu. Silna Ukraina prowadziłaby bowiem niezależną politykę, która mogłaby kolidować z naszymi planami, lub nawet być Polsce wroga. Tak więc, prawdziwie „samostijna Ukraina” nie jest nam do niczego potrzebna. Potrzebna jest nam Ukraina formalnie niepodległa, ale słaba – mniej więcej taka, jaka jest dzisiaj – na wpół zdechłe państwo, balansujące na granicy upadku i trwale skonfliktowane z Rosją. No, może trochę bardziej uporządkowane wewnętrznie, z nieco niższym poziomem (ale nieznacznie niższym) oligarchizacji i korupcji, by nie rozleciała się ze szczętem – ale tylko tyle. W takiej wodzie można już myśleć o łapaniu ryb.

W tym kontekście warto poruszyć nadzieje reprezentowane przez społeczność Kresowian, że Galicja Wschodnia nie jest dla Polski bezpowrotnie stracona i kiedyś może „wrócimy do Lwowa”. Realiści uznają tego typu postulaty za mrzonki – bo i Polaków zostało na Ukrainie jak na lekarstwo, i trudno wyobrazić sobie korektę granic w stylu zaproponowanym przez Żyrinowskiego (rozbiór Ukrainy między Rosję i Polskę, przy pozostawieniu jakiejś kadłubowej formy państwowości), poza tym – wiązałoby się to z nagłym pojawieniem się w naszych granicach licznej i śmiertelnie nienawidzącej Polaków mniejszości destabilizującej państwo i rozsadzającej je od wewnątrz. Wszystko zgoda, „twarda” aneksja byłaby (niezależnie od naszych realnych możliwości) gigantycznym błędem, ale przecież nie jest to jedyny sposób. A jak to zrobić mądrze, tak by Ukraińcy sami, nie wiedząc nawet kiedy, zmienili się w realizatorów naszych interesów? Nie trzeba sięgać daleko, wystarczy spojrzeć i wyciągnąć wnioski z polityki „miękkiej aneksji”, jaką na terytorium Polski realizują Niemcy i zastosować ją w odniesieniu do Ukrainy.

III. Miękka aneksja

Przede wszystkim, Niemcy działają dwutorowo – na zmianę strasząc nas i obłaskawiając. Rolę straszaka pełni ziomkostwo i Związek Wypędzonych, co jakiś czas spuszczany ze smyczy, by pogrozić Polsce z pozycji rewizjonistycznych i rewindykacyjnych. My każdorazowo reagujemy na te „kopnięcia w klatkę” spazmem oburzenia... i wtedy do głosu dochodzą „dobrzy Niemcy”, uspokajając nas, mówiąc, że ci cali wypędzeni, to tylko grupka krzykaczy, tolerowanych ze względu na wewnętrzne uwarunkowania polityczne i wyborcze, a tak naprawdę, to przecież Niemcom zależy na konstruktywnej współpracy w ramach zjednoczonej Europy, niemieckie fundacje angażują się w sferze edukacji, kultury, przełamywania barier itp. Powinniśmy tę grę w dobrego i złego gestapowca przenieść na grunt ukraiński. Upraszając sprawę, rolę „wypędzonych” mogliby pełnić Kresowianie formułując możliwie głośno żądania powrotu Lwowa do Macierzy, na co „odpowiedzialne i umiarkowane” czynniki polskie reagowałyby przekazem pozytywnym – współpracy kulturalnej, regionalnej itp. Jak to wygląda w praktyce?

Otóż Niemcy, szczególnie na Śląsku, prowadzą politykę systematycznego korumpowania elit – m.in. za pomocą rozbudowanego systemu fundacyjno-grantowego. Przykładem skuteczności takiego neokolonialnego kulturkampfu może być sprawa wykładu mjr Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim, który odbywał się w ramach obchodów rocznicy powstania niemieckiej socjaldemokracji założonej przez wrocławianina - Ferdynanda Lassalle’a. Współorganizatorem wydarzenia była afiliowana przy SPD Fundacja im. Friedricha Eberta oraz powiązany z nią Ośrodek Myśli Społecznej im. Ferdynanda Lassalle’a. Jak wiadomo, na protestujących przeciw wykładowi Baumana władze uniwersytetu nasłały policję, podważając tym samym autonomię uczelni, przy czym, jak bez cienia zażenowania wyjaśnił podczas rozprawy sądowej prorektor ds. kontaktów z zagranicą, prof. Adam Jezierski – uczyniono to na wyraźne życzenie niemieckiego konsula. Oto skutki „soft power”.

Inny przykład – jak się niedawno dowiedziałem, Niemcy są jednym z czołowych sponsorów polskich badań archeologicznych. Efektem jest nagły wysyp znalezisk śladów obecności na naszych terenach... Gotów. Idźmy dalej – od pewnego czasu można zaobserwować renesans starej teorii o germańskich początkach państwa polskiego, wedle której Mieszko I miał być Wikingiem o imieniu Dago, który ze swą drużyną ukonstytuował polską państwowość – analogicznie jak Waregowie stworzyli Ruś Kijowską. Wreszcie kontakty pozainsytucjonalne – niemieccy turyści są najbardziej pożądanymi gośćmi, co skutkuje dwujęzycznymi szyldami pensjonatów i niemieckim menu w restauracjach. Dochodzi do sytuacji, gdy obsługa lokalu uwija się jak w ukropie przy „niemieckich stolikach”, ignorując polską część klienteli. Miałem możliwość naocznie się o tym przekonać podczas wypadu w Góry Stołowe i pobytu w Kudowie-Zdroju. W sezonie cała Kotlina Kłodzka zmienia się w kolejny „land” ze znacznym udziałem zaawansowanych wiekowo niemieckich emerytów, często przywożących ze sobą dzieci i wnuki, by rozejrzały się po „heimacie”.

IV. Polska „soft power” na Ukrainie

Taką właśnie strategię powinniśmy przyjąć na kierunku ukraińskim. Wejść na Ukrainę z własnymi fundacjami, systemem grantowym, sponsorować współprace kulturalną, wydawniczą, uniwersytecką... Słowem - oswajajmy, obezwładniajmy, korumpujmy i uzależniajmy od siebie ukraińskie elity. Róbmy za dobrych wujków wspierających ukraińską kulturę i naukę - tak, jak za dobrych wujków robią u nas Niemcy ze swą „grantozą” i fundacjami. Chętnych wśród niedoinwestowanych, wygłodniałych ukraińskich uczonych oraz „ludzi kultury” nie zabraknie, tak jak nie brakuje takich u nas. Może się nawet okazać, że w sumie nie wyjdzie to drogo, a skutki mogą być imponujące: pro-polska „V kolumna” wśród ukraińskich elit. Wejdźmy z naszymi mediami - wykupujmy ukraińską prasę, tak jak Niemcy wykupili naszą, twórzmy ukraińskojęzyczne portale, fundujmy stypendia dla tamtejszych dziennikarzy - i werbujmy, werbujmy, werbujmy... Niech to dla ukraińskiego dziennikarza będzie wyróżnieniem otrzymać polski medal, a nie dla naszego żurnalisty – ukraiński...

Na kolejnym etapie, niech skaptowane przez nas ukraińskie autorytety młotkują swoich braci pedagogiką wstydu - tym bardziej, że jest za co - niech trują im o Wołyniu, tak jak u nas truje się o Jedwabnem. Stwórzmy tam legion Grossów uprawiających narodowe samobiczowanie - tym bardziej, że w odróżnieniu od „naszego” Grossa nie będą musieli kłamać. Wreszcie, niech na tamtejszych salonach antypolonizm stanie się dyskwalifikującą przypadłością, jak u nas antysemityzm, czy negatywny stosunek do Niemiec. Od strony politycznej wspierajmy koncepcję regionalizacji Ukrainy, tak byśmy mogli dogadywać się i swobodnie działać na poziomie lokalnym, bez konieczności oglądania się na władze w Kijowie. Stwórzmy własną „szkołę liderów” na wzór tej amerykańskiej, przez którą przeszedł cały tabun polskich polityków, z Beatą Szydło włącznie. A w końcu może się okazać, że zachodnia Ukraina z Lwowem sama trafi w nasze ręce - i to bez przesuwania granic, bo Polacy i tak będą się tam czuli u siebie, tak jak „u siebie” czują się Niemcy przyjeżdżający na Śląsk, zaś ukraińskie władze będą pacyfikowały siłami policji banderowców na jedno zmarszczenie brwi polskiego konsula...

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Zapraszam na „Pod-Grzybki” ------->http://www.warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/2635-pod-grzybki

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 40 (14.10-20.10.2015)

5
5 (3)

60 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
W zasadzie każdą Twoją tezę, Grzybie, można by podważyć argumentacją przeciwną i to rzetelną argumentacją, a nie erystyką.

Nie wchodząc w szczegóły (bo to komentarz, a nie polemika z Autorem), nie istnieje soft-power bez hard-power. Te dwie siły się wspierają i nie ma jednej bez drugiej. Zatem pomysł by Polska prowadziła konkurencję o rząd dusz na Ukrainie bez realnego wsparcia militarnego dla Ukrainy lub chociażby groźby użycia siły zbrojnej wobec Moskwy (również broń atomowa wraz ze środkami przenoszenia), nie ma racji bytu. Wynika to z natury Ukraińców i ich pozycji geopolitycznej, która sprowadza się w zasadzie do "być albo nie być" - i nic po środku. Nie można Ukraińcom "trochę pomagać", bo skończy się to smutno i dla nich, i dla nas. Albo się im pomoże sensownie i z przytupem, albo wcale.

Snucie tego typu planów bez realnych możliwości wywarcia nacisku w Moskwie to są etno-nacjonalistyczne rojenia ubrane w atrakcyjne słownictwo.
Obrazek użytkownika Max

Max
Z całym szacunkiem, ale przypomniał mi się niefortunny "speech" wicepremiera Piechocińskiego (w trakcie debaty), który sugerował rozwiązywanie zbrojnych konfliktów na świecie przy pomocy wywierania "wpływu kulturowego". Gdyby nie jego końcowe wystąpienie, gdzie nazwał PSL "skuteczną i nowoczesną partią wartości" uznałbym te kulturowe brednie za najbardziej absurdalną wypowiedź wieczoru w studio telewizyjnym.

Do prowadzenia skutecznej polityki międzynarodowej potrzebna jest:
a) armia;
b) efektywna dyplomacja, przekładająca się na właściwy system aliansów.
Oraz, last but not least, rozeznanie na arenie międzynarodowej. :)
*

Ukraina się rozpada. Jeśli, zgodnie z opinią wielu komentatorów (którą podzielam), dojdzie do nastepujacego dealu: Putin "robi porządek" na Bliskim Wschodzie, a w zamian za to dostaje wolną rękę na Ukrainie - to państwo ma pozamiatane. Częśc zostanie defacto anektowana przez Rosję, możliwe, że zistanieją kolejne "autonomie". Reszta, o ile przetrwa, zamieni się w posłusznego lennika Unii i Niemiec (o ile Niemcy poradzą sobie z własnym kryzysem, imigranckim).

 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
"Wpływ kulturowy" Niemiec w Polsce jest faktem, tak więc nie są to wymysły, niezależnie od tego kto o tym mówi. Armia, dyplomacja itp. to pozostałe narzędzia współgrające z budowaniem wpływów (choć armię Niemcy mają akurat taką sobie). To jak z dylematem - myć ręce czy nogi.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Oczywiście, że potrzebna jest również hard power, chociażby ekonomiczna - gdybym miał się również i o tym rozpisywać, tekst byłby jeszcze dłuższy, zostawiłem więc to czytelnikowi "w dorozumieniu" ;)
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Ja również zostawiłem "w dorozumieniu" wiele szczegółów cheeky
Obrazek użytkownika Jabollissimus

Jabollissimus
Brakuje nam planowania strategicznego. Twoje notki uzupełniają tę lukę. Z założeniem softpower się zgadzam. Jednak Polska jest zupełnie inna od Niemiec. I należy do polskiego sposobu powrócić. Do unii, nie "partnerstwa". ;) Pozdro na szybkości
Obrazek użytkownika ro

ro
Żadnej!
Tamta unia dała nam niepolskich władców, którzy kierowali się niepolskim interesem, w każdym razie nie w pierwszej kolejności, a potem zbieraninę rozmaitych drugo i trzecioligowych europejskich arystokratów, prowadzonych za rączkę przez stronnictwa, a to niemieckie, a to francuskie, a to ruskie. Z dwoma, może trzema wyjątkami. 

Obecna - jest jak ten koń księdza Chmielowskiego.

Z Ukrainą - byłaby to powtórka z jagiellońskiej rozrywki. Owszem, Ukraińcy uczyliby się masowo polskiego, może nawet przeszliby na alfabet łaciński, a stolica unii byłaby w Warszawie - żeby podkreślić europejskość  tej unii, albo w Kakowie - żeby podkreślić jej "jagiellońskość". I na tym by się poprzestało jeżeli chodzi o polskie interesy, a jeżeli komuś by się nie podobało, to by mu się przypomniało Putina. 

Scenariusz Gadającego Grzyba jest kuszący, ale nierealny - tu zgadzam się z Jabollisimusem. A ponadto zakończyłby się w sposób łatwy do przewidzenia...

 
   
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Szanując Twoje odmienne poglądy chcę tylko wypunktować pewne historyczne uwarunkowania, których nie bierzesz pod uwagę.
Królowie-obcokrajowcy byli częstym zjawiskiem w tamtych czasach, szczególnie tam, gdzie istniało coś w rodzaju narodu politycznego (Nowogród Wielki na przykład). Poza różnymi wadami mieli jednak tę zaletę, że potrafili rozsądzić zwaśnionych poddanych. Nie wszędzie zdawało to egzamin (Szkoci w Anglii). Ale też nie wszędzie zdawali egzamin królowie-rodacy.
Nota bene śp prof. Anna Sucheni-Grabowska uznaje dynastię jagiellońską za całkowicie "spolonizowaną" i ma rację. Często słyszymy brednie o "jagiellońskiej ekspansji na wschód", podczas gdy było wręcz na odwrót - Jagiellonowie świadomie wybrali Polskę kosztem Litwy i Litwa zapłaciła za to ciężką cenę (do dzisiaj Żmudzini nie mogą nam tego darować).
Dojrzewa we mnie myśl, że jedyną formą porozumienia między Ukraińcami a Polakami jest porozumienie narodów, ludzi, społeczeństw, nie państw. Na szczeblu państwowym przeszkodą są rozmaite ambicje, na szczeblu międzyludzkim kluczowa jest przyjaźń. Unia polsko-litewska została poprzedzona wieloletnim okresem przejściowym, w którym dochodziło do kryzysów (czasy Giedymina i Olgierda). Pod koniec rządów Jagiełły doszło nawet do wojny polsko-litewskiej o Wołyń (ach ten Wołyń!!!)... Potem było już znacznie lepiej.
Obrazek użytkownika ro

ro
Dziękuję! Cenię sobie bardzo możliwość wymiany zdań z Tobą.

To prawda, że "wypożyczanie" sobie władców było dość popularną praktyką. Pamiętam, że mnie rozbawiło jako chłopaka, gdy dowiedziałem się, że Zorro i Janosik byli "spowinowaceni" w sensie "dynastycznym"  wink
Różne były też motywacje wypożyczających: oczywiście, czasem było to wysyłanie na placówkę ubogiego (duchem) krewnego, ale najczęściej było to poszerzanie wpływów lub forma podboju, co na jedno wychodzi. Tak dzieje się i teraz w spółkach i korporacjach.
Jednak - o ile mnie skromna wiedza nie myli, tylko federacja polsko-litewska i Watykan były monarchiami elekcyjnymi. W Watykanie nad wyborem monarchy czuwa Duch Święty. W Rzeczypospolitej nad wyborem "czuwały" nie tylko interesy rodów, ale także narodów, raczej do siebie miłością nie pałających. Efektami takiego czuwania był Jan Kazimierz, czy obaj "Dostojni" Wettinowie. 

Cóż, byłoby zarozumialstwem z mojej strony, niepodpartym w dodatku jakąś głębszą wiedzą, gdybym próbował polemizować z Panią Profesor, ale duch przekory każe mi snuć domysły, że polonizacja Jagiellonów była podobna do... rusyfikacji Mongołów. Innymi słowy: to nie Polska wyciągnęła rękę do Litwy, to Litwa wyciągnęła rękę po Polskę. Z wielkim udziałem "Platformy Panów Krakowskich" oczywiście.

Ostatnie, ale najbardziej drażliwe... Cóż, ja akurat odwrotnie: w przypadku Ukrainy i Ukraińców już prędzej dałbym się przekonać do sojuszu państw, niż do przyjaźni na "najniższym szczeblu".  
 
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Przyjaźń na szczeblu oddolnym jest możliwa... ale dopiero gdy przemeblujemy Ukraińcom mózgownice w sposób opisany w tekście ;) Czyli, trochę to jeszcze potrwa. Obecnie mamy trend przeciwny - oficjalną gloryfikację banderyzmu, równiez w programach edukacyjnych (charakterystyczne, jak w "państwowotwórczej" propagandzie historycznej Ukrainy pomija się Petlurę), a my siedzimy cicho.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Trochę adwokatując diabłu, jeszcze więcej z przekonania - autentycznie.
Niepolski Batory, zły król?
10 lat, a ile zrobił - szkoda, że nie dłużej popanował.
Opluty wielokrotnie Walezy - efemeryda, prawda - jako Henryk III radził sobie we Francji nieźle. W bardzo trudnym czasie.No ale kolczyki, minioni i zderzenie kultur - zrobiły swoje. No i że zabrał cztery litery w troki - prawda.
Źle się zrobiło, jak już ustrój przegnił i zaczęły się elekcje panów królów "róznych" - kupionych, wprowadzonych siłą. Ale to był signum temporis - a Wiśniowiecki lepszy, a Sobieski? A Poniatowski? Tak w opozycji do "beznadziejnych" Wazów czy Sasów (prawda, pozostawiali do życzenia).

Wracając do teraźniejszości - Unia była, minęła, Rzeczpospolita Obojga Narodów przestała istnieć. Przyjął to do wiadomości już Piłsudski, sto lat przed nami. Odgrzewanie tego kotleta...

A zaraz, zwolennicy idei jagiellońskiej - a czemu nie chcecie zawierac unii z taką Białorusią?
Przecież to tez kiedyś były "nasze" ziemie?
Białoruś duża i konkretna, w przeciwieństwie do maciupeńkiej Litwy.
Kraj stabilny, czerwono-czarne flagi UPA nie straszą, polskich szkół nie zamykają, państwo potencjalnie przyjazne...
Politycznie niepoprawne, bo "dyktator"? No i co z tego?

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika ro

ro
"Niepolski Batory, zły król?"
Dlatego zostawiłem sobie furtkę pisząc: z wyjątkiem dwóch czy trzech. wink  

A Batory był złym królem. Bo gdy się okazało, że jest dobrym, to zamiast uważać na dietę, obżerał się przysmakami grodzieńskimi bez umiaru.

Co zaś do polskich polskich... 
Ech... Może też ktoś tego dopilnował? 
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Mam drobną uwagę: państwo które ufundował Jagiełło do spółki z panami krakowskimi (którzy dość naiwnie zakładali, że podbiją Litwę i podzielą ją na terytoria zależne od korony) nie było monarchią elekcyjną, ale monarchiczną dynastią elekcyjną, że tak powiem. Tron polski był elekcyjny ale w obrębie jednej dynastii. Dawało to państwu stabilnośc, ale i temperowało władzunię.

Śmierć ZA, niepowodzenie z Henrykiem Walezym i nienajlepsza (wbrew pozorm) opinia jaką miał u szlachty Stefan Batory doprowadziły do próby powtórzenia manewru z dynastią elekcyjną. Zamoyski wprowadził siłą na tron Wazę, ale i tu sie pomylił, bo myslał, że będzie młodym królem sterować. Druga próba powrotu do dynastii elekcyjnej: Michał Korybut Wiśniowiecki. Trzecia: próba utrzymania dynastii saskiej w roku 1764 i 1791, obie nieudane, ale kontynuowane z marnym skutkiem przez Napoleona.
Obrazek użytkownika ro

ro
Nigdy bym nie napisał, że Jagiellonowie byli prezydentami...

Jak stale podkreślam, nie jestem historykiem, ale coś mi się wydaje, że Panom Krakowskim jeśli nawet chodziło o rozbiór Litwy, to sami na ten pomysł nie wpadli. Myślę, że inni szatani tam byli czynni. Pomysł zacny, wart parę wozów złota w aporcie i to przed mezaliansem. Żeby tylko odwrócić uwagę Krakowa od spoglądania w kierunku Europy, samowtór z Madziarami na przykład.
 
Nigdy się tego nie dowiemy
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Do spółki z Madziarami mieliśmy bitwę pod Warną. Do spółki z dziedzicami Madziarów - Habsbrugami - mieliśmy dwa razy bitwę pod Chocimiem a w międzyczasie powstanie Chmielnickiego. To ja dziękuję za takich "sojuszników".
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Nie wyobrażam sobie obecnie jakiejkolwiek unii z Ukrainą. Jeszcze tylko tego nam brakowało...
Co do planowania strategicznego - mnie również brakuje u naszych elit myślenia tymi kategoriami. Stać ich albo na bezrefleksyjne powtarzanie giedroyciowskich sloganów sprzed kilkudziesięciu lat, albo czcze pokrzykiwania. Dlatego sam się w końcu za to wziąłem ;)

PS. Fajnie, że wróciła Konserwa. Dałem odcinek z Żebrowskim w czwartkowej audycji Niepoprawnego Radia ;)
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Hun

Hun
...ale jak chcesz TO zorganizować:
"Taką właśnie strategię powinniśmy przyjąć na kierunku ukraińskim. Wejść na Ukrainę z własnymi fundacjami, systemem grantowym, sponsorować współprace kulturalną, wydawniczą, uniwersytecką... Słowem - oswajajmy, obezwładniajmy, korumpujmy i uzależniajmy od siebie ukraińskie elity. Róbmy za dobrych wujków wspierających ukraińską kulturę i naukę - tak, jak za dobrych wujków robią u nas Niemcy ze swą „grantozą” i fundacjami. Chętnych wśród niedoinwestowanych, wygłodniałych ukraińskich uczonych oraz „ludzi kultury” nie zabraknie, tak jak nie brakuje takich u nas."
szczególnie w kwestii tzw. KASY??!!

Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Jeśli kasa znajduje się na mnóstwo pierdół, to tym bardziej powinna znaleźć się na takie, strategiczne dla nas cele. A jak to konkretnie zorganizować? Tak, jak Niemcy u nas - nie trzeba niczego wymyślać.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Anna.

Anna.
Przeczytałam powyższy post wczoraj i byłam przekonana, że ktoś komuś zrobił głupi i podły kawał i że tekst ów zaraz zniknie. Zaglądam dzisiaj i widzę, że tekst wisi nadal – i jest komentowany. Jakby nigdy nic.
Rozumiem więc, że autor opublikował go sam i się pod nim podpisuje, ale nie jestem w stanie pojąć, że komentatorzy uważają zawarte w nim tezy jako możliwe do przyjęcia...
Czy ktoś z Państwa ten tekst PRZECZYTAŁ?
Sumienie nie pozwala mi sprawy przemilczeć, więc zalogowałam się tu po latach, aby wykrzyczeć to, co właśnie wykrzyczałam, mimo obaw, że mój głos okaże się głosem wołającego na puszczy.
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Tekst jest mój i podpisuję się pod nim od A do Z. A właściwie - co jest w nim tak szokującego?
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Ale dlaczego?
Ja się z tezami zawartymi w tekście nie zgadzam,  czemu, bardzo pokrótce, dałem wyraz (pokrótce, bo mało czasu miałem).
Czy z tej racji (że sie nie zgadzam) powinienem rozpętać burzę - bo tekst mi się nie podoba?
A jak nie podoba mi się tekst i tezy, to zapewne i Autor?
No nie - akurat z GG przezylismy wirtualnie całkiem spory kawałek czasu - lata - i choć bywało, że mieliśmy odmienne opinie, bardzo szanuję go jako blogera i komentatora.
Poza tym - całkiem dobrze, ba, grubo ponad przeciętną, włada piórem i klawiaturą!
Tak, ta dewaluowana regularnie literacka estetyka wypowiedzi - też ma znaczenie. Przynajmniej dla mnie ma - mniejsza, temat na inny czas i dyskusję.

A że "w temacie" Ukrainy i być moze kilku innych kwestii różnimy się? Bywa.
On ma rację, ja mam rację - a moze ktoś trzeci?
(Oczywiscie Max jest przekonany, ze to Max ma rację - ale mniejsza. :))

Proszę Pani, uwaga: prewencyjna cenzura "prawicowa" może być równie restrykcyjna jak ta lewicowa i komunistyczna. Jedna warta drugiej, czyż nie?
Cel bardzo rzadko uświęca środki.

A co w tekście jest tak oburzającego?
Jak dla mnie jest to (wybacz Grzybie) troche utopijna wizja, może nawet dystopijna. :)
Jak u rudego litewskiego Żyda: "mierz siły na zamiary" - czyli coś totalnie zaprzeczającego realpolitik - polskiej realpolitik, zaznaczę - której zawsze byłem zwolennikiem.
 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Glowna strategia na teraz jest wypchniecie Niemcow ze Slaska i niemieckiej paskudnej, kolonizujacej "softpower"    z Polski przez tworzenie wlasnie polskich think tankow. Wiaze duze nadzieje z PAD o ile jego nadzwyczajna "uprzejmosc" mu to umozliwi. Poniewaz polskie think tanki znacza rzeczywiscie polskie bez takich swiatlych obywateli jak np. Rotfeld jak postac symboliczna. TE srodowiska nie maja prawa wstepu do polskich think tankow bo wyjdzie dokladnie tak, jak KOR w 1989 (okragly stol) czy tez rozkradzenie Polski po  1989.

Co do Ukrainy: myslenie kategoriami uzywanie Ukrainy jako wycieraczki przed polskimi drzwiami na ktorej stana Rosjanie, jako panstwo bufferowego jest wrecz samobojczym nonsensem.

Ukraina bedzie albo rosyjska albo niemiecka, albo ukrainska a w wtedy stanie sie rowniez pro polska o ile Polska bedzie istniec, tzn. o ile Polacy wybory wygraja.
Wspolnota interesow Polski i Ukrainy jest tak olbrzymia, ze zblizenie nastapi wrecz z automatu.
Przy tym nie sadze, ze to bedzie mozliwe jak dlugo nie zalatwia sprawy zachodnich Ukraincow,  znaczy zbrodniarzy ukrainskich, ktorzy sa zawsze antypolscy.

Jak na razie Ukraina jest skutecznie przejmowana i likwidowana przez Niemcy rowniez dzieki niemieckiej adminstracji w Polsce, PO.
Tak ze konfiguracja miedzy Niemcy a niemiecka Ukraine zakleszczonej Polski jest niezwykle prawdopodobna.

Co ciekawsze niemiecka, znaczy zlikwidowana Polska i niemiecka Ukraina oznacza jednoczesnie olbrzymie niebezpieczenstwo dla Rosji. Niemiecki obled mocarstwowy nie zna granic a Niemcy z wchlonieta Polska i Ukrainia staja sie bezposrednim niebezpieczenstwem dla Rosji.
 
Jozef Orzel, z Ronina, opowiadal jak przebiegal proces liczenia glosow PAD.
Jak to nastepnego dnia przewaga PAD ciagle malala, malala, i nagle.. po poludniu przestala malec a nawet odrobine wzrosla. Polacy wygrali.
Ciekawe, czy ta zmiana trendu ma cokolwiek wspolnego z telefonem Putina, ktory przed poludniem pogratulowal zwyciestwa PAD, zanim Komorowski wyszedl na prowadzenie, w czasie liczenia glosow.

Tytul: Władimir Putin gratuluje Andrzejowi Dudzie zwycięstwa
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Wladimir-Putin-gratuluje-Andrzejo...

Rowniez ciekawe, czy scenariusz powtorzy sie rowniez teraz: na poczatku liczenia PiS moze samemu rzadzic a potem  przewaga PiS topnieje, topnieje..., antypolskie partie (wszystkie poza PiS) moga przejac wladze.. i nagle jeszcze w czasie prowadzenie PiS dzwoni Wolodia i sklada zyczenia Beacie Szydlo, nastepuje zatrzymanie trendu i co by oznaczalo, ze Polska jest polska a nie niemiecka.

To dopiero bylby przypadek :)






 
Obrazek użytkownika ro

ro
Właśnie tego "zbliżenia z automatu" obawiam się najbardziej. 

Jak sobie wyobrażasz odwołanie mitu założycielskiego?
Mieliby się Ukraińcy wyrzec swoich "bohaterów"? Z pomników zdjąć? Żyjących jeszcze do więzień powsadzać?
 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
To jest dokladnie ten problem.
Pytanie jest, czy mozliwy jest inny mit zalozycielski.
Np. Chmielnicki?

Do tego jest potrzebny caly proces wychowawczy, moze wyjsc tylko z Kijowa.
Co by rowniez nie pozostalo bez wplywu na polakozercow z zachodniej Ukrainy.
Tylko ze takie procesy zajmuja co najmniej dziesiec lat.
Cala generacja mlodzierzy musi zostac odpowiednio poinformowana.

W Niemczech sa nazisci, w prostej lini hitlerowcy, dokladnie tak samo antypolscy, szczegolnie w bylej NRD. Podobna sytuacja jest na Ukrainie
Obrazek użytkownika ro

ro
A także na Litwie i w pewnym, stosunkowo niewielkim stopniu na Słowacji.

Mimo wszystko moim zdaniem nie da się porównać Niemców z Ukraińcami. Niemcy byli najeźdźcami, okupantami. Ukraińcy mordowali sąsiadów, krewnych, współmażonków, własne dzieci. A nawet "lackie" zwierzęta. Takie skłonności ma się w genach. Chyba nawet wśród Hutu nie było takich wynaturzeń, żeby "politycznym" mordercą był współmałżonek i ojciec lub matka.

Tak, wiem, nie wszyscy Ukraińcy byli banderowcami, niektórzy nawet zapłacili życiem za sprzeciw wobec ludobójstwa. Ale to niczego nie zmienia - ci porządni nie rozprawili się z mordercami, nie osądzili ich, nie napiętnowali. Przeciwnie: godzą się, żeby tym degeneratom stawiano pomniki. Rzecz dla mnie niepojęta. 

I wiesz co? Moim zdaniem żadna zmiana programu nauczania w szkołach nic nie da. To wróci - geny się odezwą "якщо буде потрібно​". 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Niemcy, kiedy wrocili na ziemie zaboru pruskiego pierwsza rzecza ktora zrobili to wlasnie polska inteligencja mordowali, w poznanskim, na Pomorzu, Kaszubach, Slasku.

Niemieccy sasiedzi tych sasiadow po prostu nie mieli szansy, zeby sie wykazac.
Niemcy wymordowali 3 mln etnicznych Polakow, z reszta chcieli sie uporac do konca lat 50-tych. Lebensraumu potrzebowala  herrenrasse.
Ilu zydowskich malzonkow zdradzili niemieccy malzonkowie, czy tez rodziny? Nie znam statystyk
Natomiast wiadome jest od samych Zydow, ze Polacy zydowskich czlonkow rodziny bezwglednie chronili.

Co do genow: Niemcy w genach, ze Polacy sa podludzie, ze oszukanie Poolakow jest po prostu sportem a na koncu i tak zostana zlikwiodowani, teraz przez wynarodowienie poniewaz zdychajace  Niemcy potrzebuja swiezej biologicznej masy.
Cala polityka ostatnich 25 lat  jest polityka konsekwentnego unicestwiania Polakow i Polski przez Niemcy.
Dokladnie to maja Niemcy w genach.

Niemcy rowniez nie rozprawili sie z ludobojstwem popelnionym na Polakach. Gorzej, wogole nie maja nie maja pojecia. Symbolicznie oprawca z Jedwabnego, hauptman Schapper dostawal zasluzona emeryture, a przesluchanie polskich prokuratow niemieccy prokuratorzy przerywali kiedy wlasnie chodzilo o Jedwabne. Pojmujesz to?
Ja nie.

Roznica miedzy tymi zbrodniarzami istnieje: w przypadku Niemcow statystycznie sa wszyscy antypolscy natomiast w przypadku Ukraincow jest zasadnicza roznia miedy Ukraina zachodnia, z polskiego pogranicza a resza, stanowiaca ulamek narodu.
Reszta nie jest antypolska, a nawet wrecz przeciwnie.

pozdrawiam serdecznie.
 
Obrazek użytkownika ro

ro
Nie ma sensu licytować się, który z naszych sąsiadów jest nastawiony do nas ciepło, a który serdecznie.
Mam takie same powody, żeby kochać zarówno Niemców jaki i Ukraińców. Niemcy zabili mojego dziadka, z tym że go "tylko" zastrzelili. Jego szwagier, brat mojej babci (z rodziną), miał mniej szczęścia - Ukraińcy nigdzie się nie śpieszyli... 

Inna sytuacja (o której przeczytałem): uciekinierzy z pogromu wracają po kilku dniach ukrywania się w lesie do swojej wsi. Ich domów nie ma...  Przed chatą stoi Ukrainka, sąsiadka. Podchodzą ostrożnie, proszą o coś do jedzenia.  Kobieta przynosi im chleb i mleko. 
-Matko, my razem rośli, razem w pole chodzili, na weselach i chrzcinach bawili. Czemuście nas mordowali?
-Trzeba było.
-Ale teraz już nie będziecie?
-Jak będzie trzeba to będziemy...
  
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Podzielam poglądy Fritza, Ukraina nie może być wycieraczką Polski. Jednośc obu krajów to ich przeznaczenie: pytanie tylko w jakiej perspektywie czasowej i kto będzie rządził w takim organiźmie - oby nie typy mongolskie, których w obu krajach nie brakuje, a i gubernatorów z Rosji zawsze przysłac można...

Swoją drogą zastanawiam się dla kogo Kulczyk chciał podbić Ukrainę? Dla Rosji? Byłaby to przewrotna realizacja programu Gadającego Grzyba. I właśnie to mnie najbardziej niepokoi. My sobie tu beztrosko roimy plany miękkiego imperium, a Rosja się z nas śmieje w kułak i pobłażliwie pozwala na te rojenia, bo tak jej wygodnie...
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Oczywiscie, ze chodzi o procesy historyczne zwiazane ze nowym ksztalotowaniem swiadmosci. Ukraina bez tej nowej swiadomosci bylaby tym zrodlem slabosci i niebezpieczenstwa dla Polski. DZISIEJSZA Ukraina nie dojrzala do zadnego sojuszu.

Sadze, ze Kulczyk mowiac o podbijaniu Ukrainy mial na mysli przejecie energetyki, a wiec gospodarcze. Mozliwe, ze dla siebie, marzyl imperium Kulczyka albo w roli posrednika, ktory mial umozliwic przejecie np. przez Niemcy czy tez Francje.

 
Obrazek użytkownika Hun

Hun
...taśm zastanawiam się, czy to przypadkiem nie ten objawiony zamiar "łyknięcia" ukraińskiej energetyki nie stał się przyczyną niespodziewanego, terminalnego, problemu, mającego miejsce podczas zabiegu chirurgicznego w Wiedniu.

Jeżeli Sebastian K. porzuci te pomysły biznesowe, będzie to dość stotna poszlaka...frown

Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika fritz

fritz
...Nie ma sensu licytować się
*** Oczywiscie

Cytat: Czemuście nas mordowali?
Ale teraz już nie będziecie?
-Jak będzie trzeba to będziemy...


*** Mowimy o tych z zachodniej Ukrainy.

Co do Niemcow.
Niemcy juz to robia. Komory gazowe zastapili ekonomicznym Auschwitz. Narod bez przemylsu przestaje istniec z ekonomicznych przyczyn. Intensywna polityka wynaradawiania, obnizanie poziomu edukacji w polaczeniu z wsciekla antyrodzinna polityka sa wlasnie tym programem mordowania Polakow. TERAZ.

Taki jest polski los.
Przezyjemy tylko wtedy jezeli bedziemy gotowi do walki.
To byl zreszta sens szlachcica i pospolitego ruszenia. Dopoki w nie ulegl demoralizacji w XVII wieku funkcjonowalo znakomicie.
Mamy szanse na to, ze damy sobie rade.

Jezeli Ukraina bedzie silna i bedzie walczyc to moze wywalczyc prawo sojuszu z Polska. Bez tego przestanie istniec. 
To jest dokladnie ten historyczny proces na ktory licze. Oni musza o ten sojusz walczyc. Bardzo niemadra rzecza jest slepe popierania Ukrainy jak teraz, przebaczenie wszystkiego i lagodne postekiwania prof. Nowaka, co jest dla nas lepsze: Ukraina czy Rosja?
Blad w rozumowaniu polega na tym, ze niedojrzala Ukraina wciagana przez Polske do sojuszu bedzie przyczyna oslabienia i porazki, a nie tworzeniem nowych szans  i wygranej.

Pewne poczatki w zmianie myslenia, nie do pomyslenia przed 5 laty daja sie dzisiaj zauwazyc (niesmialy koncept miedzmorza przez nich proponowany)
 
Obrazek użytkownika ro

ro
Spółki fajnie się zawiązuje, wspólnicy są szczęśliwi, po podpisaniu aktu notarialnego oraganizują uroczyste przyjęcie z szampanem i truskawkami (podobno już passé).
Schody się zaczynają z pierwszymi kłopotami, wtedy najlepiej szybko wskazać winnego.

[...]

Ci dobrzy, ze Wschodu, zapewne głośno się oburzą, kto wie, może nawet jakiś marsz milczenia zorganizują.

Rozumiem Twoje intencje, że trzeba poczekać na ich "Wyrzekamy się ducha złego". Sęk w tym, że zawsze tak jest: wyrzekają się rodzice chrzestni, a sprawy potem toczą się własnymi ścieżkami.

 
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Ależ to co piszę jest programem wstępu do sojuszu. Ukraina musi dojrzeć - prawda, więc pomózmy jej "dojrzeć". To co opisałem w tekście jest niczym innym, tylko wyhodowaniem sobie sojusznika - i wtedy Międzymorze będzie realnym projektem, nie wcześniej.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Gdyby ta interpretacja była trafna, to by znaczyło wyłącznie tyle, że liczący głosy bardziej boją się Putina, niż Merkel. Polskie samostanowienie nie miałoby z tym nic wspólnego.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Oczywiscie ze tak.
Dla nich, liczacych, Polska jako podmiot nie istnieje. Sa janczarami..
Natomiast dla Putina najtanszym sposobem wyparcia  Niemcow z Polski (czy tez zatrzymania)  jest wlasnie wygrana PiS.

pozdrawiam
 
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista

dla Putina najtanszym sposobem wyparcia  Niemcow z Polski (czy tez zatrzymania)  jest wlasnie wygrana PiS.


To jest niepokojący wątek, ale pozwolę sobie go (ewentualnie) skomentować już po wyborach.
Obrazek użytkownika ro

ro
Zbrodnia to niesłychana!
Na blogu się ukazała
Treść niecenzurowana.
Annę zaszokowała,

W dodatku nikogo nie rusza,
Co pisze ten Grzyb Blogowy.
Pozbawić go kapelusza!
Skoro nie można głowy.
Obrazek użytkownika Anna.

Anna.
Czy zasugerowałam, że jeśli tekst jest be, to i jego autor jest be? Nie (wręcz organicznie nienawidzę „adpersonamów”). Napisałam nawet, że moją pierwszą myślą po przeczytaniu tego posta było podejrzenie, że ktoś komuś zrobił głupi i brzydki kawał - mimo że z GG najczęściej się nie zgadzam i nieraz z nim polemizowałam.
Czy zasugerowałam, że proponuję cenzurę? Nie. I uważam za oczywistość, że każdy powinien mieć prawo wypowiedzieć swoje zdanie.
Ale dlaczego muszę się tłumaczyć z takich zarzutów?
Wyraziłam zdumienie taką a nie inną reakcją komentatorów na ów tekst, na brak oburzenia właśnie.
Co w tym tekście jest oburzającego? Niemal każde zdanie od rzymskiej dwójki z kropką począwszy - dlatego nie zapodałam żadnego cytatu, narażając się na zarzut jazdy ogólnikami. Poprzestałam na zwróceniu uwagi na treść tekstu. Bo jeśli - na przykład - idę ulicą i widzę, że za rogiem pojawił się ogromny niedźwiedź, a nie zauważam, by ktoś tego niedźwiedzia zauważył, to opcje są trzy: albo niedźwiedzia nie ma, albo jest, ale widzę go tylko ja, albo z jakichś względów inni nie chcą przyznać, że go widzą. Miałam dwa wyjścia: ostrzec lub nie ostrzec. Wybrałam to pierwsze.
Oczywiście nie każdy musi się wypowiadać na dany temat, każdy ma prawo „skorzystać z okazji, by milczeć”. Ja nie wytrzymałam, Max.
Przepraszam, Panie Max, bo rozumiem, że od dziś jesteśmy na Pan/Pani.
Obrazek użytkownika Max

Max
Nie musimy być na pan/pani, napisałem tak z ostrożności, przestrzegając savoir vivre, na wszelki wypadek. :) Dawno nie rozmawialiśmy.
Poza tym, jak mnie kiedyś uczono, to kobieta decyduje o "dystansie", no chyba że różnica wieku jest bardzo duża, i to na nie(korzyść) starszego faceta.
Mniejsza. :)

Nie, dziwię się właśnie temu Twojemu oburzeniu. Przybliżysz powody?

O ile doktrynę "soft power", a już w szczególności w odniesieniu do sytuacji Polski i Ukrainy uważam za papierową ideę ni do wdrożenia w praktyce - o tyle symaptią Ukraińców i Ukrainy nie darzę, bo i nie mam powodu - i tu się z Autorem tekstu zgadzam. Oczywiście, jeszcze mniejszą symaptią darzę Putina - ale to nie czyni z Ukraińców ani moich druhów, ani sprzymierzeńców. Tym bardziej, że oni sami sympatią do nas nie pałają.

Gadający Grzyb napisał tekst być może "nie po linii", byc może trochę abstrakcyjny (co sam mu zarzucam) - ale jak najbardziej uwzględniający polska rację stanu.

Żeby było jasne: nie mam nic przeciwko Ukraińcom (podobnie jak przeciwko Białorusinom, Litwinom czy Rosjanom) - jako ludziom. Nic przeciwko tym, którzy nie żywią antypolskich resentymentów. Ale Ukrainą rządzi oligarchiczna mafia, tolerująca - a nawet wspierająca - banderowskich pogrobowców.

Na proukraińską propgandą, podchwytywaną u nas przez media od lewa do prawa, jestem tak samo odporny jak na propagandę rosyjską. Moja rodzina pochodzi z Wołynia..

 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Anna.

Anna.
- Powinniśmy (jako Polska, Polacy) zgodzić się na przehandlowanie innego państwa, mimo że słowa śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego („Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę!”) na naszych oczach się sprawdzają (że o moralności nie wspomnę). Bo przecież przed nami jeszcze trzy państwa, więc jakoś to będzie. A gdy na Ukrainie powstanie „polityczna luka”, „Polska – przy odpowiednio zręcznym postępowaniu – mogłaby się [w nią] wcisnąć”. CZY TAK?
- Nie jest oburzająca taka wypowiedź o innym państwie: „Ukraina jest nam potrzebna [podkreślenia moje] jako strefa buforowa i państwo frontowe [...] nie leży w naszym interesie, by Ukraina była państwem silnym i sprawnym, jak to roją sobie na krajowym rynku najbardziej zagorzali kibice Majdanu. Silna Ukraina prowadziłaby bowiem niezależną politykę, która mogłaby kolidować z naszymi planami, lub nawet być Polsce wroga. Tak więc, prawdziwie 'samostijna Ukraina' nie jest nam do niczego potrzebna. Potrzebna jest nam Ukraina formalnie niepodległa, ale słaba – mniej więcej taka, jaka jest dzisiaj – na wpół zdechłe państwo [...]. No, może trochę bardziej uporządkowane wewnętrznie [...], by nie rozleciała się ze szczętem – ale tylko tyle. W takiej wodzie można już myśleć o łapaniu ryb”. CZY TAK?
- Mamy prawo próbować zrobić z innym krajem to, co z Polską robią Niemcy, mimo że nas to boli, wkurza i – słusznie – oburza: „[...] trudno wyobrazić sobie korektę granic w stylu zaproponowanym przez Żyrinowskiego [...], 'twarda' aneksja byłaby (niezależnie od naszych realnych możliwości) gigantycznym błędem, ale przecież nie jest to jedyny sposób. A jak to zrobić mądrze, tak by Ukraińcy sami, nie wiedząc nawet kiedy, zmienili się w realizatorów naszych interesów? Nie trzeba sięgać daleko, wystarczy spojrzeć i wyciągnąć wnioski z polityki 'miękkiej aneksji', jaką na terytorium Polski realizują Niemcy i zastosować ją w odniesieniu do Ukrainy”. CZY TAK?
- „[...] oswajajmy, obezwładniajmy, korumpujmy i uzależniajmy od siebie ukraińskie elity. Róbmy za dobrych wujków wspierających ukraińską kulturę i naukę – tak, jak za dobrych wujków robią u nas Niemcy [...]. Może się nawet okazać, że w sumie nie wyjdzie to drogo, a skutki mogą być imponujące: pro-polska 'V kolumna' wśród ukraińskich elit. Wejdźmy z naszymi mediami – wykupujmy ukraińską prasę, tak jak Niemcy wykupili naszą, twórzmy ukraińskojęzyczne portale, fundujmy stypendia dla tamtejszych dziennikarzy – i werbujmy, werbujmy, werbujmy [...]. Na kolejnym etapie, niech skaptowane przez nas ukraińskie autorytety młotkują swoich braci pedagogiką wstydu – tym bardziej, że jest za co – niech trują im o Wołyniu, tak jak u nas truje się o Jedwabnem. Stwórzmy tam legion Grossów uprawiających narodowe samobiczowanie – tym bardziej, że w odróżnieniu od 'naszego' Grossa nie będą musieli kłamać. [...]. Od strony politycznej wspierajmy koncepcję regionalizacji Ukrainy, tak byśmy mogli dogadywać się i swobodnie działać na poziomie lokalnym, bez konieczności oglądania się na władze w Kijowie. CZY TAK?
 
Sympatia czy antypatia do Ukraińców, tęsknota za polskim Lwowem czy reakcje na gloryfikowanie banderowców to odrębne – choć oczywiście pokrewne – tematy. Tutaj jest mowa o kwestii polityki, strategii i standardów stosowanych w sytuacji zmagania się o być albo nie być państwa, które – jako kolejne – zostało zaatakowane przez imperialistę. Imperialistę, który bynajmniej się nie odżegnuje od duginowskiej idei Euroazji...
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Oj, widzę, że "zabiło" Cię stężenie cynizmu ;)

Powiem w ten sposób - tak właśnie wygląda polityka. Państwa nie mają przyjaciół, tylko interesy.
W niedawnym tekście (http://blog-n-roll.pl/pl/opu%C5%9Bci%C4%87-euroko%C5%82choz#.Vipt5W5vAmw) stwierdziłem a propos zdradzenia przez Kopacz Grupy Wyszehradzkiej:

(...) gdyby to była chociaż zdrada w interesie Polski, można by taki ruch zrozumieć. Polityka międzynarodowa nie zna pojęcia honoru, czy przyjaźni – to kategorie z dziedziny prywatnej, międzyludzkiej, zupełnie nieadekwatne do relacji między państwami. Kategorią adekwatną do poruszania się po arenie międzynarodowej jest pojęcie interesu. I właśnie w obliczu dyktatu Berlina w sprawie imigranckich „kwot” nasze interesy w ramach Grupy Wyszehradzkiej były zbieżne jak nigdy.

Rozumiesz mój punkt widzenia? Ja do Kopacz miałem pretensje o to, że zdrada Wyszehradu w tych konkretnych warunkach była, przywołując Talleyranda, nie tyle zbrodnią, co błędem

Temu co napisałem o Ukrainie, można co najwyżej zarzucać, że podaję nietrafne recepty - w takim razie, czekam na lepsze, bo jest o czym dyskutować. Natomiast przez nasz idealizm, wiarę w sojuszniczą lojalność itd. dostawaliśmy jak do tej pory notorycznie po tyłkach - aż po groźbę biologicznej zagłady narodu podczas II WŚ. Wyciągajmy z tego wnioski. Bo jeśli będziemy liczyć na to, że jak my będziemy dobrzy dla Ukraińców, to oni z czystej wdzięczności będą dobrzy dla nas, to czeka nas tylko kolejne bolesne rozczarowanie. Nie ja wymyśliłem te reguły, one obowiązują niezależnie od naszego "chcenia" i dobrze, byśmy raczyli wreszcie to zauważyć, nim znów obudzimy się wystrychnięci na dudka i wydudkani na strychu. Krótko mówiąc - przestańmy wreszcie być frajerami.

I jeszcze jedno - przecież nawet narodowe przebudzenie Ukraińców w XIX w. było dyskretnie wspierane przez Niemcy, by za pomocą żywiołu rusińskiego osłabić Polaków. I to się Niemcom znakomicie udało, jeśli spojrzymy na problemy z Ukraińcami w II RP i następnie ludobójstwo na Kresach przy przyzwalającej bierności Wehrmachtu. Innymi słowy, Ukraina zawsze będzie czyjąś strefą wpływów - jak nie rosyjską, to niemiecką, może amerykańską. A ja bym wolał, by przynajmniej w jakimś stopniu była to również strefa polska. I o tym jest ten tekst.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Grzybie, Pani Anna zachęciła mnie do tego, bym napisał otwartym tekstem, acz grzecznie. Właśnie tę dawkę cynizmu uważam za niemądrą. Tutaj nie chodzi o moralność. Tutaj chodzi o brak rozsądku, pokryty "pseudorozsądkiem".

Co mam konkretnie na myśli? Otóż to, że dokładnie takiego sposobu rozumowania, właśnie tak sformułowanych myśli oczekuje od nas tow. Putin. Zdnajduje je w całej rozciągłości w Twoim tekście. Znajduje w Tobie intelektualnego "partnera", oczywiście na takim poziomie na jakim przedszkolanka może po partnersku traktować dzieci w przedszkolu. Pogłaszcze po główce, da zabawki, cukierki, a potem zaciągnie do samochodu i będzie molestować laugh

Moja rada jest taka: nie igrajmy z cynicznymi snami o potędze. Nie naśladujmy Saurona, bo skończymy jak Saruman. Przyjaźń - nawet nie do końca szczera, nawet podszyta strachem - jest zawsze lepsza niż do cna cyniczne (przepraszam) dymanie innego narodu. Bo w sumie do tego sprowadza się Twoja teza: żebyśmy wydymali Ukraińców jak dziwkę.

Sytuacja Ukrainy jest wbrew pozorm bardzo podobna do naszej, tylko gorsza. Max ma rację pisząc, że Ukrainą rządzi mafia, która wykorzystuje banderowska ideologię (ale to odrębny temat). U nas też rządzi mafia. Poroszenko nie reprezentuje narodu ukraińskiego, reprezentuje jedynie chore sowiecko-ukraińskie państwo. A nasza III RP jest chorym sowiecko-polskim państwem. W niedoli trzeba się wspierać, a nie dymać.
Obrazek użytkownika ro

ro
Dla potrzeb dyskusji: wyobraźmy sobie taką (niekoniecznie całkiem nierealną) sytuację, że Chińczycy zajmują Syberię...
Szczerze współczujesz, czy szczerze współczujesz i pomagasz?
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Ani nie współczuję, ani nie pomagam. Tylko staram się przesunąć granicę za Wiaźmę cheeky Tudzież przejmuję archiwa na łubiance wink
Ro, coś się stało z rogiem Twojego łosia.
 
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
A moim zdaniem zbudowanie polskiej "soft power" na Ukrainie jest sennym koszmarem Putina, zaklada bowiem nieodwracalne skonfliktowanie Ukrainy z Rosją (o czym napomknąłem w tekście). To jest właśnie cały urok "soft power" - przychodzimy z cukierkami, a oni nie dość, że za te cukierki robią (świadomie lub nie) to czego chcemy, to jeszcze są nam za to wdzięczni - tak jak "nasze" elity wdzięczne są Niemcom za wszechstronną "współpracę społeczno-kulturalno-naukową" i odpowiednio urabiają nasz naród...

No dobra, nagadałem się. Czekam na alternatywny program na linii Polska-Ukraina ;)
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Ale umieściłeś tam postulaty z arsenału propagandy putinowskiej, między innymi federalizację Ukrainy. Jeżeli chcesz zarządzać rozpadającym sie państwem to życzę powodzenia, ale są lepsi od nas w tym względzie mocarze...

Alternatywny program sprowadzałby sie w zasadzie do zaprzeczenia prawie wszystkim Twoim tezom za wyjątkiem skonfliktowania Ukrainy z Rosją - ale i to jest rzecz dyskusyjna... Zwarcie Ukrainy z Rosją wynika z tego, że Ukraińcy i Rosjanie połączeni są wieloma nićmi, ale jednocześnie ich mentalność jest zasadniczo różna. Ta wojna wybuchła z powodu mieszanki miłości i nienawiści ukraińsko-rosyjskiej. Ale nie będę ciągnął dalej, bo to tylko komentarz.
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Marnujesz się,
przysiądź-że fałdów, poglówkuj i naszkicuj plan.
To, co mnie boli, to brak strategicznej myśli polskiej, Zwrócił na to uwagę Jabollissimus.
Ja plan naszkicowałem.
Nie zgadzasz się - zrób lepszy.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Anna.

Anna.
Odniosłam się do konkretnego tekstu, a zapytana wskazałam, co konkretnie uważam w nim za oburzające.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że koncepcja inna niż Twoja jest idealizmem i nie postulowałam wiary w sojuszniczą lojalność itd., ale też nie optuję za realpolitik (rozumianą jako polityka bez etyki).
To, że „dostawaliśmy jak do tej pory notorycznie po tyłkach”, nie oznacza, że teraz mamy dawać po tyłkach innym. Jest to droga donikąd, nie mówiąc o tym, że to nie nasza, nie polska droga. Jeśli damy się wpuścić w scenariusz zaproponowany przez Żyrinowskiego (twardy lub miękki), zostaniemy frajerami do kwadratu. Damy się bowiem podpuścić tym, którzy przypinają nam łatki agresorów, kolonizatorów czy oprawców, i tymiż rzeczywiście się staniemy, po czym owi podpuszczacze skolonizują nas, i to jako zhańbionych.
Nie wiem, czy „Ukraina zawsze będzie czyjąś strefą wpływów”, ale wiem, że dziś Polska jest pod czyjąś strefą wpływów i teraz właśnie jest szansa, by to zmienić. Piłsudski nazwałby rzecz dosadnie i mogłabym go zacytować, bo bana się nie boję, niemniej dziś mieliśmy/mamy Kaczyńskiego i jest nadzieja, że polityka historyczna realizowana w Polsce będzie w końcu polską polityką historyczną. Amen.

Strony

Więcej notek tego samego Autora:

=>>