Rok 1656. Środek wieku żelaza. Potop szwedzki. Jeśli się Rzeczypospolita gdziekolwiek ostała, to w sercach, bo przecież nie na tych ostatnich skrawkach ziemi. A przecież niedawno jeszcze rozdawała karty w regionie. Atakowani zewsząd nie tylko odpieraliśmy napaści. Pół wieku wcześniej byliśmy zdolni nawet do dymitriad. Były to wyprawy podyktowane egoizmem i prywatą niewielu, ale dołączyli do nich także zwolennicy unii z sąsiadem. Senat, zdominowany przez partykularne interesy magnatów, zdążył także obraził posłańców z Ukrainy: „wy jak paznokcie do przycięcia!” I było powstanie Chmielnickiego zamiast powstania Rzeczypospolitej Trojga Narodów... W końcu też i garstka protestantów w jakimś ideologicznym zaślepieniu wciągnęła do Ojczyzny Szwedów i Niemców. Oj, dużo było w owych czasach pychy i egoizmu. Pokuta przyszła okrutna. Na ziemi po tej wojnie stratowanej, okradzionej z bogactw, będzie się tworzyć ledwo połowę dóbr. Krążyć po niej będzie głów o jedną trzecią liczba mniejsza.
1 kwietnia. Rok 1656. Środek wieku żelaza. Pierwszy projekt rozbiorów zdaje się właśnie skutecznie realizować. We Lwowie, jednym z ostatnich przez Rzeczypospolitą kontrolowanych miast, król Jan Kazimierz składa uroczyste śluby. Obiera Maryję Królową Polskiej Korony. Wojenna karta się odwraca. Wracamy do życia. Niewiele lat później Sobieski pod Wiedniem...
Słowa roty przygotował św. Andrzej Bobola. Idea oddania Korony Matce Bożej zrodziła się jednak dużo wcześniej. 14 sierpnia 1608 w Neapolu widzenie miał Giulio Mancinelli. Trzeba było kompletnego upadku, by sobie o tym przypomniano. Po Janie Kazimierzu podobną przysięgę złożyli zebrani w łacińskiej katedrze we Lwowie. Pycha nie pozwoliła nam przyrzeczeń wypełnić – nie pochylono się nad losem niższych warstw. Pokutować za to musieliśmy w późniejszej naszej historii.
W Pabianicach pamiętano o 360 rocznicy ślubów lwowskich. W kościele Najświętszej Marii Panny odprawiona została okolicznościowa msza i odmówiona koronka miłosierdzia. Rys historyczny przedstawił Dariusz Wypych. Za organizację wydarzenia odpowiadał Klub Gazety Polskiej.
6 Comments
Traktat w Radnot, nazywany
02 April, 2016 - 09:23
Śluby lwowskie wzorowane były na słubach dokonanych przez kardynała de Richelieu, który w latach 30-tych XVII wieku oddał Francję pod opiekę Matki Boskiej (a sam pomysł podsunęła królowa Maria Ludwika, Francuzka). Co prawda, Richelieu żadnych obietnic dotyczących polepszenia doli plebsu nie składał. ;) A wypełnieniu ślubów lwowskich Jana Kazimierza w pierwszym rzędzie sprzeciwiły się sejmiki szlacheckie, sam król zresztą nie traktował tej obietnicy do końca poważnie; taka była potrzeba chwili.
Bitwa po Wiedniem miała miejsce 27 lat później. Po drodze zdążyliśmy oddać pół Ukrainy (w końcu formalnie, rozejm andruszowski 1667), Prusy Książęce odzyskały niezależność (1657, traktat welawsko-bydgoski), przejściowo zobowiązać się do płacenia haraczu Turcji (Buczacz) i, ogólnie, działo się nieciekawie - a piszę tylko o "polityce zagranicznej". Średnio śluby lwowskie "pomogły".
Szwedów do Polski sprowadziła koniunktura polityczno-militarna (doskonała armia im się marnowała, a kosztowała dużo), jak też "umiejętności dyplomatyczne" ostatniego z Wazów na tronie polskim. Wspomniana garstka protestantów niewiele tu miała do gadania/sprowadzania Szwedów.
Tytułem uzupełnienia.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Bardziej "ście" zapomnieli
02 April, 2016 - 09:44
Ani mi się przypominać szczegółów nie chce...
Nic, zero, null, niente - jedna wzmianka w literaturze jaką napotkałem, to sienkiewiczowskie wstydliwe napomknięcie gdzieś miedzy wierszami "Potopu".
Do lipca jeszcze parę
02 April, 2016 - 10:03
A z takich różnych potopowych ciekawostek.
W listopadzie1656 zawarto rozejm z Hiperborejczykami, jak ich zwał Sienkiewicz. Zagwarantowaliśmy wybór syna cara Aleksandra na króla.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@Jabolissimus
02 April, 2016 - 12:17
Jabolissimusie, należy się cieszyć, że w Pabianicach pamiętano o rocznicy ślubów lwowskich i mieć nadzieję, że nie tylko w Pabianicach.
Niemniej jednak sądzę, że przeceniasz ich faktyczną rolę w przezwyciężeniu najazdu szwedzkiego. Przypomnę tylko, że już w grudniu 1655 roku małopolskie powstanie przeciwko najeźdźcom odnosiło znaczące sukcesy (bitwa pod Krosnem, zajęcie Nowego Sącza)
Przeceniasz też chyba negatywną rolę innowierców w tych wydarzeniach. Pośród trzech „sztandarowych” zdrajców Rzeczypospolitej (Opaliński, Radziejowski, Radziwiłł) tylko ten ostatni był „lutrem”. Niewątpliwie organizację najazdu szwedzkiego wspomagała w jakiś sposób wspólnota braci czeskich z Leszna, ale to trochę zbyt mało, aby winą zań obarczać wszystkich polskich wyznawców kościołów reformowanych.
Nie doceniasz natomiast kontekstu międzynarodowego i wpływu dynamiki ówczesnej europejskiej polityki na wydarzenia w Polsce (trochę na ten temat napisał Max w swoich komentarzach).
Czy to rzeczywiście „Pycha nie pozwoliła nam przyrzeczeń wypełnić – nie pochylono się nad losem niższych warstw. Pokutować za to musieliśmy w późniejszej naszej historii.”?
Chyba raczej prywata. I tę powinniśmy pamiętać i piętnować.
Pzdr.
Przeceniam znaczenie w wojnie
04 April, 2016 - 22:05
Przeceniam znaczenie w wojnie? Panowie, przecież nie piszę o wojnie...
Chodzi o proces historyczny, wskazanie, co zależało od nas; od nas nie jako od państwa, ale od nas wszystkich; o naukę z tego; i o znaczenie symboli; o refleksję w końcu.
Ten rok jest szczególny i nie ma Woronicza, który by to opowiedział.
@Jabollissimus
04 April, 2016 - 22:16