Za unijne (i nasze) pieniądze

 |  Written by krisp  |  19

Przypomniał mi się taki dowcip z głębokich lat 1970-tych o szkole dla baców.

Pytanie: Ile i jakie przedmioty są wykładane w szkole dla baców?
Odpowiedź: 3. Wyganianie łowiecek na hale, psyganianie łowiecek do dom i JĘZYK ROSYJSKI.

Kontekst tego dowcipu nagle stał się aktualny, tylko szkolenie inne, za unijne i nasze pieniądze, i język się zmienił.

Miasto „S” w Polsce. Finansowana przez samorząd instytucja organizuje kurs dla osób bezrobotnych w ramach tzw. projektu unijnego, czyli za unijną i naszą kasę.

Uczestnicy kursu? Osoby w wieku „pochrystusowym”, czyli 33+, ze wskazaniem na +.
Temat kursu? Niech będzie, że „Czyszczenie kominów”. Nie podam rzeczywistej tematyki, gdyż nie chciałbym robić koło pióra samej instytucji, a wskazać jedynie durny mechanizm, który, jak mniemam, funkcjonuje w skali całej Polski. A więc, powiedzmy, „Kurs czyszczenia kominów”.
Przedmioty: kominoznawstwo, BHP pracy na dachu, wchodzenie po drabinie, schodzenie po drabinie, metodyka pracy drucianą szczotką kominiarską, i … JĘZYK ANGIELSKI.

Kurs przewidziany na 80 godzin zajęć, z tego, na JĘZYK ANGIELSKI OD PODSTAW (ei, bi, si, one, two, three) CAŁE 20 GODZIN. A że to „unijny projekt” trzeba wykazać nabycie umiejętności i osiągnięcie zakładanych rezultatów szkolenia. Jak sprawdzić nabycie umiejętności językowych? Ano, trzeba zdać certyfikowany międzynarodowy egzamin, nazwijmy go „XYZ Basic”. Moja rola w tym projekcie? Zostałem zaproszony do przeprowadzenia tego egzaminu jako certyfikowany egzaminator. No to jadę do miejscowości „S”. Egzamin dwuczęściowy: część pierwsza – słuchanie, część druga – gramatyka, słownictwo, rozumienie tekstu pisanego. Cała materia, łącznie z poleceniami w stylu: „ Spójrz na obrazek numer dwanaście. Na tym obrazku: A/ ludzie jedzą kanapki, B/ ludzie przypatrują się kanapkom, C/ kanapki są z serem i szynką, D/ kanapek w ogóle nie ma”, oczywiście w języku „lengłidż”, czyli szok totalny dla uczestników kursu, po – że przypomnę – 20 godzinach zajęć, żeby głupocie urzędniczej stało się zadość.

Nie czepiam się merytorycznej części kursu. Być może nabyte umiejętności pozwolą bezrobotnym mieszkańcom miejscowości „S” znaleźć pracę, o którą tak trudno, szczególnie dla niemłodych już osób. Jednak – w części dotyczącej języka angielskiego, to kompletnie bezsensownie wydane pieniądze na zajęcia, które nic nie wnoszą w kategoriach umiejętności językowych, i dodatkowo, sprawdzenie braku takiej wiedzy, przy pomocy kosztownego narzędzia tylko po to, by móc wykazać się wykonaniem „procedury” przewidzianej przez jakiegoś głupka, suto opłaconego, tym razem za „nasze” pieniądze, by „unia europejska” była zadowolona z dobrze wydanej kasy.

Oto „unijna” Polska właśnie. Ile pieniędzy marnuje się w taki sposób w skali całego kraju? Kolejna afera, czy tylko krzycząca niegospodarność?

Pozdrawiam blog-n-rollowo

krisp

5
5 (6)

19 Comments

Obrazek użytkownika tł

Nauka angielskiego za unijne pieniędze w dobie Brexitu... :-)))!
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Jaka nauka? Te nędzne 20 godzin? Toć to nawet nie reanimacja.

Wierz mi, że uczestnicy kursu nie wyglądali na takich, co to marzą o emigracji. devil Sorki, może wredny teraz jestem pisząc takie rzeczy.

Pozdrawiam

​krisp
Obrazek użytkownika polfic

polfic
"Kolejna afera, czy tylko krzycząca niegospodarność?"
Pierwsza myśl - ani to ani to, tylko kolejny absurd :)
A druga ... może coś za tym jest mniej lub bardziej głupiego, albo przebiegłego typu pokazać kto ma pieniądze i uważajcie Polaczki bo zabierzemy. Pewnie jakieś drobne geszefciki. W końcu Ty też geszefcik zrobiłeś :)
Generalnie uważam, że to jest to czego nie znoszę: lenistwo umysłowe od samej góry do samego dołu.
 
Obrazek użytkownika krisp

krisp
"W końcu Ty też geszefcik zrobiłeś :)". Pudło, lub prawie pudło. Trochę PLN-ów dostała moja firma, a czy mnie coś z tego skapnie, to się okaże po rozliczeniu podatku w przyszłym roku.

​To, na co chciałem zwrócić uwagę, to ewidentne marnotrawienie naszych pieniędzy przez instytucje, które miast czuwać nad sensownym wydawaniem kasy, akceptują takie przewały.

Pozdrawiam

krisp

​PS. To nie był ostatni egzamin. Jeszcze mam dwie tury. A geszefcik, jak wyżej. wink
Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Raczej przekręt, bo programy co prawda są wyznaczane do fiannsowania na podstawie przepisów unijnych, ale już ich opracowywanie i dostosowywanie, na poziomie kraju. Zatem ktoś albo niedopatrzył albo "niedopatrzył" ze wskazaniem na to drugie.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Skąd ja to znam?! Acha, z oświaty. winkKażda reforma każdy grand  żywił edukatorów znajomych władzy. Nieaważne czy sensownie, czy skutecznie, ważne, by tabun zagranicznych doradców mógł mieć swoje 5 minut w ciemnej i zacofanej Polsce. Papier, folie na narady z dyrektorami kupowałam za swoje pieniądze, bo w kuratorium zawsze brakowało na wszystko. I tylko dzięki szkoleniom prowadzonym przez zwycięzców grandów mieliśmy czaem okres  "dostatku" .
Nie jest tajemnicą, że z każdego euro dotacji ponad 90 eurocentów  wraca do krajów UE. To się nazywa biznes robiony na naiwnych biedakach. Tera zapewne zacznie się dojenie Ukrainy przez różne edukacyjne firmy.
Co do nauki języka, to odbywa się to podobnie również w tzw. szkołach językowych, ale to już inna historia.
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Na Ukrainie szykują tamtejsze OFE ... Balcerek po coś tam pojechał. :)
Obrazek użytkownika krisp

krisp
W szkole językowej, którą znam bardzo dobrze od 27 lat, takich numerów nie było i nie ma. W przeszłości Dyrekcja była bardzo ambitna i chciała zrobić kilka programów w/g zasady: coś co rzeczywiście wniesie język w naprawdę odpowiednie miejsce i będzie stanowiło wartość dodaną na lata.  Takim ambitnym projektem był kurs angielskiego dla powstającego wtedy (2006) Centrum Ratownictwa z nr 112, gdzie mieli być policjanci, strażacy i dyspozytorzy pogotowia ratunkowego. Dyrekcja uważała, że to ważne, by osoby tam pracujące były w stanie udzielać pomocy również obcokrajowcom. W trakcie przygotowania projektu, Dyrekcja dokonała odpowiednich uzgodnień z Dyrektorem Pogotowia, Komendantem Wojewódzkim Straży Pożarnej i Komendantem Wojewódzkim  Policji. I wiesz co? Projekt został odwalony, bo: 1/ nie wykonano badań statystycznych, które by pokazały, że  takie przedsięwzięcie jest w ogóle potrzebne i 2/ zakwestionowano dobór uczestników kursu (brak parytetu kobiety-mężczyźni, wieś-miasto, bezrobotni-robotni). A przecież to odpowiedni komendanci w sposób punktowy wskazywali, kto ma pracować w Centrum Ratownictwa. Dyrekcji ręce opadły i odwołanie nic nie dało. Potem jeszcze był projekt kursu dla służb patrolowych policji i też przepadł. Jako ostatni, tworzony był przez tę zaprzyjaźnioną szkołę z Białegostoku + 2 szkoły językowe z Łodzi i  Kielc, przewidziany na 3 lata projekt serii kursów dla dzieci z ubogich rodzin z tych trzech miejsc, na zasadzie wyrównywania szans edukacyjnych. I też przepadł. W tym samym czasie akceptację dostały różne pierduły. To był chyba ostatni kamień na szali, który sprawił, że zaprzyjaźniona Dyrekcja już więcej nie próbowała żadnych "kursów unijnych", nie chcąc kopać się z urzędniczym koniem, czy dawać łapówek, albo tworzyć jakąś fikcję tylko po to, by "wyrwać" unijną kasę.  

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
A do szkoły mojej Żony przyszła oferta bezpłatnego kursu jęż. angielskiego, 20 godzin, warunki: wykształcenie MAX  średnie, no może być wyższe, jeśli jesteś 50+.
Dla każdego.

Ta Dobra Zmiana ma naprawdę wiele do roboty.
 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
to "podstawy".
Liczenie i alfabet :o)

Od jakichś 20 lat czytuję to i owo po germańsku, a i tak za mało.
Tylko czasem potrafię zobaczyć świat tak, jak German.
German, nie Enerdowiec,

Może dlatego, że siedzę raczej w ścisłychi to przedwojennych, często sprzed I wś.
Jakoś mi się nie chce Brechta czy Adolfa  w oryginale.

Usłużny Goebbels dał materiały o Katyniu dobrze przetłumaczone na polski i opublikował, bodaj w 1943 ( pożyczyłem komuś, nie mogę  sprawdzić).

Miej te 17-30 lat w lipcu 1944 w Warszawie, czytaj Goebbelsa i nie chwyć za broń.

Ironia, jakże gorzka ironia Historii.



 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
że to przewał.
Ktoś konsumuje unijne ( i moje też ) ciociorki za bezsens.

Pozdrawiam

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika krisp

krisp
To już lepiej pójść w tym czasie do znajomych na herbatę i plotki, pojechać na dowolne łono (może też być łono natury wink​) , albo do dobrego kina na ciekawy film (UWAGA: sieć kin HELIOS to Michnikoidy od Agory - tam się nie godzi chodzić). Można też poczytać, posłuchać muzyki, pokucharzyć z żoną/mężem (jak się ma), pozamiatać gumno. Albo tak jak ja, wystrugać huśtawkę dla Pani Mojego Serca (już mało co gotowa). smiley

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Ostatnie moje podejście, bo podejrzewam, że przy następnym nieudanym komentarzu (dwa mi znikły) szlag mnie trafi. ;-))
Widać miałam pecha, albo jestem niecierpliwa. Przed laty zapisałam się na kurs j. angielskiego do Empik School w Olsztynie. Zapłaciłam, kupiłam podręczniki, które mi polecono i wybrałam się na zajęcia. Zaczęły się od testu. Cała grupa dowiedziała się, że jestem osbą aspołeczną, kiepsko pracującą w grupie. Do dziś nie wiem, co to był za chwyt psychologiczny.
Przez 3 zajęcia pan realizował ćwiczenia z innego podręcznika, nad moimi pracami domowymi pracowała cała rodzina. W końcu zapytałam, kiedy zacznie pracować z nami na podstawie sprzedanego podręcznika. Nie otrzymałam odpowiedzi,  uznałam więc, że nic tu po mnie i poprosiłam o zwrot pięniędzy. Z dużymi oporami, ale mi je wypłacono. Od tej pory wkuwam sama. Efekty niewielkie, ale przynajmniej za darmo.
Przy okazji zapytam, jest jakiś skuteczny sposób na naukę języka bez kursu? Bo nie wiem czy zdążę się nauczyć przed śmiercią. ;-))) Zależy mi bardzo na tym, bo znam jako tako francuski i rosyjski, ale teraz wszyscy  - They speak English - ;-))

Pozdrawiam
Katarzyna

 
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
Dziobaj w aucie - albo płyty, albo pendrive, czy taśmy.
Osłuchaj się.
W domu, jak sił i ochoty starczy - zerknij w podręcznik, coś pogadaj, coś napisz ( ja jestem wzrokowiec, pomaga).

Łatwo gadać, samemu trudniej ;o)

Ja gaworzę po germańsku; mówią , że to łatwiej później opanować english - g... prawda.

Dużo sil i spokoju smiley I nie wydawaj kasy - po prostu trzeba wkuwać i ćwiczyć.
Innej metody nie ma - no, chyba , że na głęboką wodę i na miesiąc do Anglii bez znajomych Polaków ;o)

Pozdrawiam

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika krisp

krisp
To jakiś dziwny EMPiK, skoro zwrócił pieniądze. Normalnie, to oni są jak amerykańska rakieta Pershing: wystrzel i zapomnij, a dokładniej - wpłać pieniądze za cały kurs i pożegnaj się z kasą, bo nie oddadzą. devil

Musiałaś trafić kiepsko, bo najwięcej zależy od nauczyciela i dobrej organizacji zajęć przez szkołę.  Nauczyciel może pociągać do nauki, albo, jak w Twoim przypadku, zabić całą radość zabawy w język.

Na przykład, zaprzyjaźniona szkoła w Białymstoku prowadzi rekrutację na zajęcia od najbliższego poniedziałku aż do końca września. To prawie półtora  miesiąca, by przeprowadzić testy, rozmowy kwalifikacyjne, ustalić plany zajęć wspólnie z uczestnikami kursów, a gdy się rozpoczynają zajęcia, wszyscy przychodzą i się uczą, bo cała praca organizacyjna została wykonana przez szkołę wcześniej. Na początku jest okres bezpodręcznikowy przez ok. dwa tygodnie, by nauczyciel dobrze rozpoznał potrzeby i możliwości grupy, i dopiero potem zapada decyzja o doborze materiałów na cały kurs. Efekt jest taki, że czasami co grupa to inne materiały. EMPiK ma inaczej. Ma swoje księgarnie, handluje w nich podręcznikami, a że jest interes do zrobienia, to lecą schematami podręcznikowymi po całości. Taka subtelna różnica. smiley  

​Na temat skutecznego sposobu nauki bez kursu może coś wymyślę, choć nie wiedząc ile umiesz, to może być trudne. Jakby co, napisz na priv.

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Dzięki. To mam szansę. smiley Bo mam nagrane na mp3 lekcje, zwroty i słówka. Chodzę z tym do ogrodu, gotuję, sprzątam itd. Zapamiętuję, ale mam kłopot z budowaniem samodzielnym zdań. Lepiej mi wychodzi tłumaczenie.

Pozdrawiam

 
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
"To jakiś dziwny EMPiK, skoro zwrócił pieniądze".
Nie zwróciliby, gdybym nie postraszyła, że ostatni raz z nimi rozmawiam, następną rozmowę będzie miał mój syn, radca prawny. Poskutkowało. ;-))
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Nadal twierdzę, że to dziwny EMPiK. Mają taką armię kancelarii prawnych, że zawsze sobie wyinterpretują, a przy obecnych rozgrzanych sądach można się z nimi "wozić" przez lata.

​Kiedyś prowadziłem księgarnię i sprzedałem EMPiK-owi książki za ok 1500 zł. Odzyskanie należności z niezapłaconej faktury trwało prawie 3 lata.

Pozdrawiam

krisp

Więcej notek tego samego Autora:

=>>