Kwestia rezerw strategicznych naszego kraju jest tematem rzadko poruszanym w mediach. Zgodnie z szerzej nieznaną Ustawą o rezerwach strategicznych z 29 października 2010 r. państwo polskie jest zobowiązane tworzyć takie rezerwy na wypadek szeregu różnych zdarzeń, wśród których wymienia się między innymi stan zagrożenia bezpieczeństwa i obronności państwa; wystąpienie klęski żywiołowej lub sytuacji kryzysowej , czy też zakłócenia w ciągłości dostaw służących funkcjonowaniu gospodarki i zaspokojeniu podstawowych potrzeb obywateli, ratowania ich życia i zdrowia. Katalog sytuacji w których można sięgnąć po rezerwy strategiczne jest dość rozbudowany i obejmuje także kwestie ewentualnych naruszeń bezpieczeństwa, porządku i zdrowia publicznego , a nawet potencjalną konieczność wypełnienia zobowiązań międzynarodowych naszego kraju.
Gromadzenie rezerw strategicznych może dotyczyć surowców, materiałów, urządzeń, maszyn, leków, produktów rolnych i rolno-spożywczych, żywności etc. , ale także m.in. konstrukcji składanych wiaduktów, mostów drogowych i kolejowych i innych elementów zaklasyfikowanych do infrastruktury krytycznej. Operatorem odpowiedzialnym z ramienia państwa polskiego za utrzymywanie wyżej wymienionych rezerw jest Agencja Rezerw Materiałowych.
Tyle teorii. Jak ten system funkcjonuje w praktyce? Ano dość dziwnie. Laikowi wydawałoby się , że skoro chodzi o państwowe rezerwy strategiczne, ich składowanie jest skupione w ręku powiązanych ze sobą agend państwowych nadzorowanych przez rządową Agencję Rezerw Materiałowych. W praktyce, do państwa polskiego należy wyłącznie ten ostatni podmiot, który to nie posiada jakichkolwiek własnych możliwości przechowalniczych! Agencja Rezerw Materiałowych zajmuje się wyłącznie rozpisywaniem przetargów na utrzymywanie poszczególnych rezerw strategicznych. Są to postępowania o charakterze otwartym, do których może przystąpić każda firma.
W rezultacie, polskie rezerwy strategiczne utrzymywane są dziś głównie przez szereg podmiotów prywatnych. Wiele z nich stanowią spółki z dominującym udziałem kapitału zagranicznego , nie dające żadnej gwarancji tego, że w sytuacji kryzysowej zapewnią sprawną dystrybucję składowanych rezerw. Więcej, nie ma nawet pewności, czy operatorzy ci wówczas w ogóle będą w stanie utrzymać te rezerwy! Formuła przetargowa sprzyja zbijaniu cen do nieracjonalnie niskich poziomów. Proces przechowywania dóbr dla państwa polskiego jest bowiem łakomym kąskiem dla podmiotów gospodarczych - nie wymaga angażowania procesów marketingu i sprzedaży, a jedynie zapewnienia bazy magazynowej, do tego z gwarantowaną i terminową płatnością. Z tego powodu, ceny na tym osobliwym rynku są bardzo niskie. Nikt nie kontroluje tego, jak ten fakt wpływa na faktyczne bezpieczeństwo państwa polskiego, choć już na pierwszy rzut oka sytuacja ta wydaje się bardzo niepokojąca. Agencja Rezerw Materiałowych jest rozliczana wyłącznie z utrzymywania wymaganych prawem stanów zapasów agencyjnych, co jest mierzone każdego roku procentowo w odniesieniu do „średniej arytmetycznej wyniku pomiaru mierników realizacji wartości bazowej” dla poszczególnych dóbr. I tak, dowiadujemy się, że np. realizacja strategicznych rezerw medycznych w roku 2016 wyniosła 99,6% (czyli dobrze…), a realizacja strategicznych rezerw technicznych w postaci surowców i produktów naftowych 104,4 % (czyli wręcz rewelacyjnie, bo z przekroczeniem planu!). Niestety, rzeczywistość skrzeczy. Są to jedynie dane dotyczące stanów zakontraktowania przechowywania tych czy innych rezerw, słabo świadczące o faktycznym bezpieczeństwie rezerw strategicznych Polski.
Co należy zmienić aby uzyskać faktyczną ochronę państwa polskiego w obszarze rezerw?
Przede wszystkim, zerwać z praktyką oddawania przechowalnictwa dóbr w prywatne, często zagraniczne ręce, co nie gwarantuje ich utrzymania ani dostępności w sytuacji kryzysowej. Nadal istnieją na rynku liczne spółki z udziałem skarbu państwa, dysponujące odpowiednim potencjałem do zapewnienia skutecznego procesu utrzymywania polskich rezerw strategicznych. Podmioty te mogą zapewnić właściwe standardy takich działań, a jednocześnie będąc kontrolowane przez państwo, nie są w stanie narzucić nieracjonalnie wysokich kosztów tych operacji. Jest kompletnie niezrozumiałe, dlaczego tak wrażliwy obszar bezpieczeństwa państwa jakim są rezerwy strategiczne oddaje się we władanie procesów (pseudo) wolnego rynku. W działaniach tych wyraźnie pobrzmiewa nuta doszczętnie dziś skompromitowanych neoliberalnych „recept” z pierwszej połowy lat 90-tych. Ich pokłosiem są „sukcesy” Agencji Rezerw Materiałowych w postaci tak drastycznego zaniżania cen na przetargach, że budzi to wręcz obawy o realność zakontraktowanych działań. A zatem, kolejnym niezbędnym krokiem do zapewnienia normalności całego procesu jest urealnienie cen, oczywiście w formie narzucenia ich przez państwo, to jest rządową Agencję Rezerw Materiałowych. Ceny te nie mogą się kształtować w drodze patologicznych procesów wyciskania pseudozysku na zaniżonych kosztach kontraktacji dla państwowego podmiotu.
Inną kwestią, wymagającą osobnego artykułu, jest wielkość utrzymywanych przez państwo polskie rezerw strategicznych i ich adekwatność do ewentualnych sytuacji zagrożenia i stanów nadzwyczajnych.
(za Serwis21)
(2)
3 Comments
Bardzo ważny temat!
07 April, 2019 - 23:05
Osobiście nie mam wiedzy ani doświadczenia w tej "materii", ale rozumiem znacznie problemu. Czy mogą odezwać się ci, którzy znają się "na rzeczy"?
Pozdrawiam,
Nie znam się na rzeczy, ale...
21 April, 2019 - 16:20
ARM
23 April, 2019 - 16:36
Wiem tylko tyle, że skoro w III RP "się sprywatyzowało" prawie wszystko, to na przykład firmy "obracające" paliwami mają obowiązek (chyba nie wszystkie) przechowywania zapasu paliw na wypadek "w". Jest obowiazek skladania sprawozdań w tym zakresie i ARM ma czuwać, czy jest zapewniona odpowiednia ilość paliw w danym miejscu i czasie, i pewnie czuwa.
Ja jestem państwowcem i to że jakaś firma z przeważajacym kapitałem na przykład niemieckim ma na stanie nasze rezerwy, wcale mi się nie podoba, ale jest jak jest.
Prezes ARM, mimo że mianowany (po konkursie) przez ancien regime, nie wypadł spod partyjnego ogona i pewnie dlatego nie został odstrzelony przez DZ, podobnie jak parę innych znanych mi osób na stanowiskach "średniego szczebla", mimo że osadzał ich Tuski, czy Pawlak.
I obiektywnie (patrząc na nieszczęsne stadniny koni), to chyba dobrze.
Pałacyk w Konstancinie... Mon Dieu, gdyby tylko takie grzechy odziedziczyła po poprzednikach Dobra Zmiana.