Czy na Ukrainie damy się nabrać na kremlowską kozę rabina...?

 |  Written by Docent zza morza  |  0

Wejdą – nie wejdą?

A jak wejdą, to kiedy…?
I co wtedy będzie… ???

Kreml i Putin ostentacyjnie (moim zdaniem – zbyt ostentacyjnie) robią wszystko, by nas przekonać o ich nadchodzącej inwazji na Ukrainę – tak się nadymając i tupiąc nóżkami (i na morzu, i na lądzie), że zaczyna to już wyglądać dosyć groteskowo…

Czyżby kremlowska kamanda po prostu przeszarżowała i już zaczyna gonić w piętkę... gdy Zachód teraz ani nie dał się podzielić, ani zastraszyć?

Ale pamiętajmy o szachowych upodobaniach Rosjan oraz ich skłonności do wznoszenia „wiosek potiomkinowskich” – jednym słowem – planowanie swych alternatywnych posunięć na kilka-kilkanaście ruchów do przodu (w zależności od reakcji przeciwnika) oraz gigantyczna, systematyczna podpucha i maskirowka - to dwa fundamenty ich sztuki wojennej, dyplomatycznej i politycznej…

Bo państwo rosyjskie to mistrz pozorów.
I dlatego Rosja nigdy nie jest ani tak słaba, ani tak silna, na jaką wygląda …

Czyli ten aktualny spór to, niestety, toczy się dziś raczej wedle scenariusza pisanego w Moskwie niż w Waszyngtonie…

Bo co też tak naprawdę Putin zamierza dziś osiągnąć?
I po co usiadł do tych negocjacji (bo te wojska wokół ukraińskich granic to przecież jego „argumenty”)?

A w każdych negocjacjach to powinno się mieć swój plan maksimum (kwestie z których da się spokojnie zrezygnować, wykazując się „dobrą wolą”) oraz swój cel podstawowy.

A jeśli celem maksimum Putina jest groźba wojny (jeśli Zachód nie ugnie się przed jego księżycowymi i nierealnymi od samego początku żądaniami – a te zaporowe postulaty w praktyce oznaczałyby przecież faktyczne odwrócenie skutków przegranej przez Kreml zimnej wojny…)?

I od początku wiadomo było, że nikt przy zdrowych zmysłach na nie się nie zgodzi. Dlaczego więc je wysunięto, a „cały Zachód” – a już szczególnie „nasze” media – to niemalże dostał wtedy kolektywnych spazmów…?

A co jest celem podstawowym Putina?
Ano wszystko wskazuje na to, że jest nim teraz formalna legalizacja rosyjskich podbojów z roku 2014. Czyli toczący się w cieniu „zagrożenia wojną” proces formalnego uznania przez Rosję "niepodległości" obu donbaskich zbuntowanych „republik ludowych”.

- = > Duma-państwowa-odbędzie-konsultacje-na-temat-uznania-Donieckiej-i-Ługanskiej-republiki-ludowej/

Bo gdy wojny – czyli inwazji na Ukrainę - w końcu nie będzie i okaże się, że świat pogratuluje sobie, że to jego zdecydowana postawa jej zapobiegła… to kto w końcu wyjdzie na durnia w tej rozgrywce?

Bo genialny w swej prostocie kremlowski manewr z rozmieszczeniem swych wojsk w stepie i negocjacje z pozycji siły – aż do punktu - „ok, teraz wycofamy się - bo pokój jest najważniejszy - ale Donieck, Krym i Ługańsk na zawsze nasze” – będzie kolejną strategiczną porażką Zachodu, a łatwość z jaką kremlini nas tu ograli, tylko będzie ich w przyszłości zachęcała do dalszych zagrywek tego typu…

P.S. Z myślą o młodszych czytelnikach:

„Przychodzi biedny Żyd do rabina i prosi o radę:
Oj, mądry Rebe, pomóż mi. To moje życie takie ciężkie: mieszkam w niewielkiej chatce z żoną, czwórką dzieci, babcią, dziadkiem i jeszcze teściową. Już się zupełnie nie mieścimy w tej małej izdebce. Oj, pomóż, mądry Rebe...
Na to Rabin powiada:
Słyszałem, że masz w obórce kozę?...
- Tak Rebe, mam jedną kozę, co daje mleko, którym karmię dzieci.
- To ją teraz sprowadź do domu - mówi rabin.
Rebe, Rebe, co ty mówisz?... Ja, żona, czwórka dzieci, teściowa i jeszcze koza?... To jak ja teraz będę mieszkał?...
Ale rabin był nieubłagany - musisz wprowadzić sobie kozę do domu!!
Za parę tygodni rabin spotyka tego Żyda i pyta się:
- A co tam Icek u ciebie?
Oj Rebe. Teraz to już zupełnie nie da się żyć w domu. Ja, żona, czwórka dzieci, teściowa, dziadek i jeszcze teraz ta koza. To już nie jest życie.
Na to rabin powiada:
- To zabierz kozę z powrotem do obórki.
Za niedługo rabin jeszcze raz spotyka Żyda i pyta się go:
Jak tam, Icek, w twoim domu?...
- Oj, Rebe. Jakiś ty mądry! Jak my teraz mamy w domu dużo miejsca. Świetnie mieścimy się w tej izdebce - ja, żona, czwórka dzieci, teściowa i dziadek. Oj, jakiś ty mądry, Rebe..."

P.S. 2 Bo te sto kilkadziesiąt tysięcy ruskich sołdatów wokół ukraińskich granic, to chyba jednak tylko koza Putina… najwyraźniej mająca osłaniać zmianę statusu ukraińskich „separatystów”. A korzystając z głupoty Zachodu, to może ten od początku starannie zaplanowany odwrót uda się przekuć na coś jeszcze…

image
 
P.S. 3 Kremlowską racją stanu oraz sensem istnienia tej postmongolskiej struktury w Rosji jest ciągłe najeżdżanie i łupienie sąsiadów oraz utrzymywanie w poddanych przeświadczenia, że ich Rassija to nadal jest „wielikaja dzierżawa”, której wszyscy wokół nadal się panicznie boją.

Ale efekty psychologiczne najechania Ukrainy w roku 2014 to już dawno minęły, a i przywoływanie  zbiorowego rosyjskiego orgazmu po przyłączeniu Krymu nie wzbudza już pożądanych emocji....

A skoro nie da się dziś dalej najeżdżać i łupić sąsiadów - ani na Zachodzie, ani na Wschodzie – to chociaż trzeba tworzyć wrażenie dalszego zdobywania łupów kosztem Ukrainy. Bo bez takiego wrażenia, to i lud może się w końcu zbuntować, a i bojarzy mogą niespodziewanie zrobić kęsim kęsim swemu kremlowskiemu chanowi…

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>