Dlaczego Jarosław Kaczyński powinien mieć specjalistów od wizerunku?

 |  Written by Szary Kot  |  36
Najpierw o kampani wyborczej przed wyborami prezydenckimi w 2010 r. Wielu słusznie ją krytykuje, była kompletnym niewypałem wizerunkowym. Prowadzona w bardzo specyficznych warunkach. Jeśli Tusk i Komorowski choćby wiedzieli o zamachu, a raczej bez ich wiedzy trudno go sobie wyobrazić, byli do kampanii przygotowani. PiS został całkowicie zaskoczony, a dodatkowo zginęło jego wielu cennych członków. Jestem w stanie uwierzyć, że Jarosław Kaczyński, przynajmniej czasami, brał leki uspakajające. Stracił ukochanego brata, bratową, mama walczyła w szpitalu o życie, a on musiał prowadzić kampanię wyborczą. Po ludzku niewyobrażalnie trudna sytuacja. W takich okolicznościach zaufał niewłaściwym osobom, posłuchał szkodliwych rad.
Wtedy faktycznie zrobiono z niego kukielkę, plastikową lalkę, kogoś, kim nigdy nie był i nie jest. Bardzo możliwe, że stracił wtedy kilka procent głosów, a ściślej Komorowski zyskał. I nie była to strata ze strony twardego, prawicowego, zawiedzionego ustępliwością Kaczyńskiego elektoratu. Jeśli ten elektorat miał w drugiej turze wybór między Kaczyńskim, a Komorowskim, to (pytanie za 10 pkt. ) jak się zachował?
Po zamachu smoleńskim zaniechał pójścia na wybory?
A może oddał głosy Komorowskiemu?
Prawda, że absurdalne?
Fatalnie poprowadzona kampania dostarczyła "amunicji" sztabowi Komorowskiego. Mogli oskarżyć Kaczyńskiego o to, że zmieniając wizerunek oszukuje potencjalnych wyborców. Jestem przekonana, że dzięki temu Komorowski zmobilizował chcących zrobić na złość Kaczyńskiemu lemingów i zyskał kilka procent głosów.

Dlaczego, mimo takich doświadczeń, nadal uważam, że Jarosław Kaczyński i PiS, aby wygrywać wybory, potrzebują specjalistów od wizerunku?

Może odwołam się do porównania militarnego. Dobry wódz przed bitwą przygotowuje strategię. Bierze pod uwagę między innymi pogodę, ukształtowanie terenu, sprzęt własny i przeciwnika. Bitwy nie odbywają się w próżni, w obłokach, jeśli tych czynników nie weźmie po uwagę, przegra.
Jeśli w kampanii wyborczej obiektywne czynniki nie zostaną wzięte pod uwagę, trudno wygrać wybory.
Jak wyglądają media, nasze i ich? Jaki jest ich zasięg? Ściek może rozpętać dowolnę histerię, przeprowadzić różne prowokacje i ma niestety olbrzymie pole rażenia. Wprawdzie pogoda już nie taka, nastroje coraz bardziej minorowe, ale ciągle jeszcze mogą wiele.
W kampanii wyborczej olbrzymie znaczenie ma ogólne nastawienie społeczeństwa, to do niego trzeba trafić, aby wygrać. Ludzie uwierzyli, że żyjemy w czasach postpolityki. Częściowo dlatego, że im to wmówiono, w końcu ogłupionym społeczeństwem łatwiej się steruje, a częściowo, bo im tak wygodnie i sami tego chcą. Po co mają zastanawiać się nad losami państwa, programami partii, ekonomią, po co analizować, szukać racji, skoro można "zaufać" wrażeniu, obietnicom, miłym słowom, gestom.
Partia, która ma dobry program, chce naprawy państwa, samym tylko programem nie przebije się ze swoim komunikatem do społeczeństwa.
Można się na to obrażać, narzekać, że społeczeństwo głupie, że nie dorosło, że nie ma dla kogo. Ale jeśli ta społeczna pogoda i ukształtowanie terenu nie zostaną wzięte pod uwagę, wyborów się nie wygra.

Zapewne wszyscy podziwiamy i lubimy Jarosława Kaczyńskiego. Poza tym, że jest sprawnym, pragnącym dobra Polski politykiem, wydaje się być dobrym, prawym czlowiekiem.
My to wiemy, ale to za mało, taki przekaz musi dotrzeć do jak największej rzeszy ludzi, bo to jest prawdziwy obraz. Nie chodzi o stworzenie sztucznej lalki, jak w kampanii 2010 r., ale o obraz wyważonego, mądrego polityka. Jarosław Kaczyński jest politykiem wyrazistym, nie chodzi o to, aby go stłamsić, ale aby pokazać z jak najlepszej strony.
Każdy człowiek podlega emocjom, Jarosław Kaczyński także. Oni to wiedzą i będą próbowali wykorzystać najmniejsze nawet potknięcie, będą też prowokowali, zastawiali pułapki.
Dlatego potrzeba MĄDRYCH specjalistów od wizerunku, którzy będą wyłapywali każde potknięcie, przewidywali każdą zastawioną pułapkę, czuwali nad sposobem komunikowania się ze społeczeństwem.
We wcześniejszych komentarzach przywołałam wydarzenia, które pomogły lub zaszkodziły wizerunkowi Jarosława Kaczyńskiego. Choćby krytyka Angeli Merkel na tydzień przed wyborami w 2011 r. To przecież oczywiste, że należy mówić o trudnych sprawch, wyrażać swoje zdanie, nawet jeśli jest kontrowersyjne. Ale ważne jest, jak się to mówi i przede wszystkim, kiedy. To, co w spokojny sposób mogło dotrzeć do społeczeństwa na kilka miesięcy, a nawet tygodni przed wyborami, na kilka dni przed, było darem z nieba dla sztabu PO i mediów. W atmosferze rozpętanej histerii, wielu nie zastanawiało się nad sensem słów, ale ulegało propagandzie.
Warto też przywołać działania korzystne dla wizerunku.
Decyzja o wyjeździe 11.11.2013 r. do Krakowa. Majstersztyk wizerunkowy.
Bardzo cenna dla pozyskiwania wyborców była mrówcza wręcz praca Jarosława Kaczyńskiego w ciągu ostatnich dwóch lat. Prawie każdej soboty jeździł do miast powiatowych na spotkania z wyborcami. Tam ludzie mogli go posłuchać, zobaczyć, przekonać się, że to mądry i...... sympatyczny człowiek.

A na koniec cytat, który chyba ma tutaj zastosowanie:
"Oto Ja posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie" (Mt. 10, 16)


 
5
5 (11)

36 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Witam,

Zaraz po mianowaniu Marcinkiewicza napisałem coś takiego:
"Widzę, że nikt tak naprawdę nie zajmuje się przyszłością naszego kraju. Widzę, że na portalach jest tylko obrzucanie się błotem przez zwolenników jednej, drugiej czy trzeciej strony ( w kolejności PiS, PO, i komuniści).
Przedstawiam coś konstruktywnego:
- nie ma możliwości naprawy Rz-litej bez rozliczenia UB-ków, prywatyzacji czy też obecnych służb,
- zgadzam się, że tzw. Salon narobił sporo złego w kraju,
- wierzę że bracia mają dobre intencje.
Ale śmiem twierdzić, że rząd Marcinkiewicza jest skazany na porażkę. Tak jak zresztą każdy inny w Polsce. I to nie ze względu na Salon, służby itd. tylko tzw. opór materii (mówił o tym zresztą w Polityce Leszek Miller) czyli stopień średni, wyższy w administracji rządowej i samorządowej – Dyrektorzy Wydziałów Kierownicy Działów. Tych ludzi nie ma kto w Polsce z korzyścią zastąpić. Każda partia oprze się na tzw. przeze mnie naklejaczy plakatów (ludzi którzy się tym zajmują tym aby kiedyś załapać się na radnego, posła itp. – podejrzewam że wszyscy znamy ich – są bardziej zacietrzewieni niż tzw. góra). Już zresztą to widać – problemy Marcinkiewicza wiążą się z; np. pisaczem (kolokwializm zamierzony) expose z tym zapożyczeniem, z pismem attache Ambasady Polskiej w GB dla Financial Times, który prostuje nieważne fakty z komentarzy w FT, zapominając o tych ważniejszych.

Ku rozwadze Pana Prezydenta Kaczyńskiego i nadpremiera (sorry za zapożyczenie od Urbana chyba) Kaczyńskiego (jeżeli czytają ten blog). Jeżeli istnieje antypolski Salon to szkody wyrządzone przez niego będzie b. trudno naprawić ale proponuje:
- w przyszłym roku sfinansować studia w Oxford bądź Cambridge (razem z praktykami w Służbie cywilnej Wielkiej Brytanii) dla ok. 300 absolwentów liceów z małych miejscowości z podpisaniem kontraktu na pracę po zakończeniu studiów w administracji rządowej na stanowiskach Dyrektorów i Kierowników Działów (nb. kiedyś myślałem, że niezbędne byłoby danie im jako pomocników starych wygów z Ministerstw ale teraz myślę że to zły pomysł)
- niestety wiąże się ten pomysł z niedemokratycznym utrzymaniem władzy na następną kadencję bo w tej sytuacji uważam PiS nie wygra następnych wyborów (chyba że będą wcześniejsze)
INACZEJ NIC Z TEGO NIE BĘDZIE "


Podtrzymuje tę opinię w całości.
INACZEJ NIC Z TEGO NIE BĘDZIE

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
odpowiednie kadry to nistety olbrzymi problem. Jeszcze dodatkowo PO i PSL obsadzały gdzie się dało żony, teściowe, szwagrów, kumpli....
Ale żeby mieć jakikolwiek wpływ na te kadry, żeby wprowadzać zmiany w rządzeniu państwem (mam nadzieje, że po tylu latach opozycji PiS wiele zrozumiał) trzeba te wybory wygrać. I to z dużą przewagą.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Chciałbym być optymistą, ale nie jestem. W mojej analizie :) wypada to, że jak na szefów regionów PiS nie weźmie ludzi zorganizowanych tak jak to opisałem to nic z tego nie będzie. Oparcie się w terenie na karierowiczach nic dobrego nie wróży.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
pozostawanie w opozycji jest swoistym wiejadłem, które oczyszcza kadry z karierowiczów (vide casus Kluzicy i Kamińskiego).
A jeśli chodzi o perspektywy - czy jest jakaś alternatywa do PiS-u????
No właśnie!
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika MD

MD
Nie zgodzę się do końca z krytyczną oceną kampanii wyborczej. Oczywiście, że były błędy i potknięcia, one są nieuniknione. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Trzeba analizować i wyciągać wnioski z doświadczeń. Zważmy przede wszystkim w jakiej sytuacji doszło do wyborów. W styczniu 2009 roku złożył dymisję minister Zbigniew Ćwiąkalski z uwagi na fakt, że w więzieniu znaleziono powieszonego skazanego za uprowadzenie Krzysztofa Olewnika.

10 kwietnia 2010 roku zginęła elita państwa i sam ten fakt był całkowicie wystarczający do tego aby ze sceny politycznej zniknął cały rząd Dolanda Tuska łącznie z kierownictwem służb specjalnych, bez odwoływania się do jakiegokolwiek werdyktu wyborczego. Jak dobrze wiemy nic takiego się nie stało a podejrzani o współudział w tej zbrodni przyjęli rolę wyjaśniających tragedię. Jak sobie to uzmysłowimy to możemy dopiero ocenić jak odczłowieczone mamy społeczeństwo, które przy pomocy rządowych przekaziorów można dowolnie zmanipulować. Jak do tej skali deprawacji mają się potknięcia PIS w kampanii wyborczej?
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
To prawda, że tylko ten, co nic nie robi, nie myli się. Nie sądzę jednak, że w kampanii 2010 r. tylko  popełniono błędyi pomyłki, mając przy tym jak najlepsze intencje, zważywszy na to kto tę kampanie prowadził i jakie były jej dalsze działania polityczne.
A może powinnam napisać inaczej - pomylił się Jarosław Kaczyński, ufajac takim ludziom, słuchając ich rad. To jednak można w pełni zrozumieć, znajdował się w naprawdę trudnej sytuacji i został wykorzystany.
Zostaje nadzieja, że teraz wyciągnie wnioski.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika MD

MD
Nie podlega dyskusji, że błędy w tamtej kampanii zostały popełnione. Można wytykać zły dobór ludzi jakiego dokonał wówczas Jarosław Kaczyński. ale czy PO przeprowadziło bezbłędną kampanię? Przypomnijmy wpadki Komorowskiego i jego "niefortunne" wypowiedzi jeszcze sprzed kampanii czy też jego udział w aferze marszałkowskiej i całej sprawie Wojciecha Sumlińskiego. Przecież w normalnych warunkach praktyki politycznej Zachodu nie miałby szansy wystartować a co dopiero wygrać. Zatem nie błędy kampanii wyborczej, przesądziły o wyniku wyborów. Choć i tu jak teraz widać, tamci mieli swoich ludzi w newralgicznych miejscach. Wniosek dla mnie jest taki, że aby te wybory mógł wygrać PIS to musimy się do tego solidnie przyłożyć. Jak tego nie zrobimy to możemy sobie za parę tygodni znów pisać, że Jarosław Kaczyński nie założył takiego albo innego krawata albo zamiast słuchać tego posłuchał innego.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
PO i Komorowski popełnili mnóstwo błędów, tylko, jak napisałam, ta bitwa prowadzona jest w określonym terenie, przy określonym uzbrojeniu. Oni mają dużą przewagę medialną i mogą sobie praktycznie na wszystko pozwolić. Media dadzą im pełną osłonę propagandową. A my, mając znacznie skromniejsze siły, musimy spróbować tę bitwę wygrać, dlatego trzeba wykorzystać wszelkie dostępne sposoby, nie zaniechać niczego, co może pomóc, także pijaru.
I zgodzę się raz jeszcze, my (szarzy ludkowie) też musimy się do tego przyłożyć. Tłumaczyć, wyjaśniać, pilnować.....Jednak po naszej stronie jest tylko możliwość pomocy, nie możemy jednak zastąpić sztabowców.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Zasadniczo, trudno polemizować ze stwierdzeniem, że dobrzy specjaliści od wizerunku są potrzebni. Są.

Tym niemniej, mam poważne wątpliwości, czy w okresie trwania samej kampanii wyborczej zdanie zmieni więcej niż jeden, maksymalnie dwa, procent wyborców.  Niezależnie od tego jak ona jest prowadzona. Gdyby było inaczej, katastrofalne wpadki Komorowskiego, który wypadał o niebo gorzej od Kaczyńskiego (no przecież!) miałyby swoje przełożenie na końcowy wynik.

Ludzie niechętnie zmieniają swoje opinie. Także jeżeli brzmi ona: "ja się nie interesuję, na wybory nie chodzę". Zmiany trwają długo i bywają bolesne - dla podmiotu rzecz jasna. ;)
A już zupełnie nie wierzę w publikoane na bieżąco sondaże - gdyby brać je poważnie należałoby sądzić, że spora część ludzi jest "rozchwiana mentalnie"... ;)
Przeciez to bzdury - pretekst do publikowania potem kolejnych analiz pisanych przez różnych panów politologów, polityków i redaktorów. Którymi to (analizami, nie panami) miliśmy zwyczaj nawet się przejmować - do czasu.

Owszem, jeśli założymy, że do ideału dążyć należy zawsze i wszędzie, to PiS powinien się starać. Ale gdy porównamy trywialne, głupie i "nisko mierzone" kamapanie PO, o takim Palikocie czy SLD nie wspominając z działaniami PIS, i gdy weźmiemy pod uwagę, że te pierwsze ewidentnie są "skuteczne", a drugie są "nieskuteczne" - rodzi się pytanie o jakość elektoratu.

Marketing dostosowany do klienta, a byt chyba nigdy świadomości niektórych nie ukształtuje.

pozdrawiam


 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
faktycznie bardzo trudno ludziom zmienić swoje preferencje wyborcze. Głupio im się przyznać, że wcześniej nie mieli racji, więc brną.
Obecnie w czasie zapaści gospodarczej, społecznej, wielu dotychczasowych wyborców PO jest zniechęconych, rozczarowanych. Oni jeszcze nie są gotowi (i pewnie długo nie bedą) aby zagłosować na PiS. Jednak na PO też nie chcą i mają ochotę po prostu zostać w domu.
Myślę, że główna rozgrywka wyborcza w najbliższym czasie toczyć się będzie wokół tej grupy. PO za wszelką cenę będzie chciała ich zmobilizować, strasząc Kaczyńskim, aby poszli, wybrali "mniejsze zło" i zagrodzili drogę do władzy "temu strasznemu Kaczorowi".
PiS powinien ich uspokajać. Nie może oficjalnie wezwać do pozostania w domach, wiadomo, ale może pokazywać, że jest partią wyważoną.
Wiem, mogę spotkać się z zarzutem, że mam niedemokratyczne poglądy wink, ale cóż, jeśli jakaś grupa ludzi jest na tyle głupia, aby wmanewrować polskie państwo w takie rządy, jakie obecnie mamy, niech lepiej oszczędzi sobie trudu wyborczego, a przy okazji zrobi dobry uczynek.

A wpadki Komorowskiego & Co ??? Usłużne media zrobiły z niego fajnego swojaka  i cały czas roztaczają nad nim ochronny parasol.
Ci, którzy takich możliwości ochrony nie mają, a wręcz spotyka ich nagonka, muszą po wielokroć uważać na każdy gest, każde słowo.
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Szara kotko.
Przeczytałem Twój tekst i muszę stwierdzić, że po mojemu - to napisałaś bardzo dobrą notkę.
Żeby wygrać wybory, to trzeba przede wszystkim doprowadzić do tego, aby zechciała na "TAK" zagłosować większość głosujących. Potem trzeba dopilnować, żeby głosy ważne nie stały się nieważnymi przez zgubienie części kart do głosowania, lub dopisanie na nich dodatkowych krzyżyków. Liczenie głosów też musi się odbywać pod ścisłą kontrolą i nie mogą tego robić nieuczciwi ludzie przy wykorzystaniu "ruskich" serwerów.
To nie jest łatwe, ale trzeba zrobić wszysto, co tylko można, aby wybory były uczciwe.
A wracając do początku - wyborców trzeba przekonać. Głównie tych niezdecydowanych i tych, co nie rozumieją, że ich los zależy od tego, czy w Polsce będą rządzić ludzie uczciwi, czy oszuści i złodzieje.
A dla przekonania nieprzekonanych - każdy uczciwy sposób jest dobry. Nie tylko bezpośrednie rozmowy z wyborcami i konkretny, dobry program, ale także pilnowanie się, by nikt nie wyskoczył z jakąś niepotrzebną wypowiedzią, która da znowu wrażym mediom amunicję na następne kilka dni.
Myślę, że każda rozsądna wypowiedź, każde słowo napisane dla propagowania prawdy i każde opowiedzenie się za dobrem, uczciwością oraz sprawiedliwością nie pójdą na marne, bo po prostu nie mogą.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Cóż dodać?
Może tylko jedno - należy przekonywać, kogo się da, a tych których niestety nie da się przekonać, może należy zachęcić do pozostania w domu ;) - napisałam to wyżej, odpowiadając Maxowi.
Każdy głos nie oddany na PO pracuje dla nas.
Pozdrawaim serdecznie!
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Obawiam się, że schematy myślenia wpojone przez media (czyli tzw. przemysł pogardy) są nadal obowiązujące. Wielu ludziom trudno ot tak przyznać, że popełniali błąd x-razy, dlatego kurczowe trzymanie się utartych schematów. Inna sprawa, że chamstwo w debacie publicznej (Niesiołowski, Kutz, Komorowski, Nowak, Tusk, Palikot, itd.) zostało podniesione do "normy".  Czyli bić, pluć i mordować moherów, bo my jesteśmy "lepsi". Stada lemingów myślą tak: zagłosujemy wam na złość (bo co nam zrobicie?), obojętnie czy macie rację, czy nie.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
no normalnie udało Ci się mnie zdołować crying

A na poważnie, a zarazem nieco bardziej optymistycznie - coraz częściej można spotkać zawiedzione lemingi, coraz częściej usłyszeć: jedni warci drugich i wszyscy do niczego.
Do przyznania się do pomyłki i chęci zagłosowania na PiS droga jeszcze daleka, ale (i znów, do znudzenia będę sie powtarzć ;)) może w tym zniechęceniu nie pójdą wybierać, a to dużo!
Niestety, najgroźniejsze są media. Jestem pewna, że przy każdej kolejnej kampanii czekają nas bardzo niemiłe niespodzianki. One, wraz z całą wierchuszką walczą o przetrwanie, wiedzą, że jeśli PiS dojdzie do władzy mogą zostać (i mam nadzieję zostaną) rozliczeni. A tacy walczący o życie są najbardzie niebezpieczni, bo nie mają nic do stracenia.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika waw75

waw75
Próbowałem się do czegoś przyczepić - w koncu jako "nowy" muszę się jakoś wyróżniać :) Ale ni emam do czego bo wlaściwie w peni sie z Panią zgadzam. Chociaz niestety trudno też odmówić racji tym ktorzy mowią że w PiS-e sa regiony gdzie naprawdę jest dno. Czy PiS jest tu wyjątkiem to oczywiście inna sprawa - ale innym partiom nie stawiam wymagań - stawiam je partii pod której wyborem się podpiszę. Jarosław Kaczyński nigdy nie miał "reki" do personaliów - ani w okresie PC ani później w czasach PiS-u. Niestety bardzo ale to bardzo brakuje też Przemysława Gosiewskiego ktory de facto partię organizował. Mimo to sytuację struktur partii - na przykład w Łodzi - i to od wielu lat po prostu trudno w jakikolwiek sposób wytlumaczyć. Być może jakims wyjsciem byłby wzór Fideszu w ktorym swego czasu Viktor Orban zmarginalizował stare kadry a otowrzyl partię na srodowiska obywatelskie.
No, dobra, ale teroia teorią - takich mędrków jak ja na pewno nie brakuje :). Tak czy owak - przyznam Pani szczerze że ja na przykład bardzo czekałem na tą debatę o zdrowiu. Rozumiem Kaczyńskiego - strona rzadowa dokonala w jakiś spsoób "mezaliansu". ale przeciez było doskonale wiadomo ze Tuska tam nie będzie. Kaczyński wyszedł i niestety przykrył tym wyjściem całą debatę w ktorej PiS mógł pokazać: prosze bardzo: mamy program i można nam zaufać. A jak Pani to odebrała?
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Najpierw sprawy formalne - na blogu zazwyczaj zwracamy się do siebie w drugiej osobie liczby pojedynczej  wink

A teraz do "adremu" ;)
Jarosław Kaczyński jest szefem parii, byłym premierem i kandydatem na premiera. Dla niego partnerem do rozmów jest Tusk, a ten zlekceważył Prezesa. W końcu Kidawa dość obcesowo stwierdziła, że Tusk może się spotkać tylko "w cztery oczy" i nie przyjmie zaproszenia, wyśle jedynie przedstawicieli. Kaczyński też wysłał przedstawicieli i dodatkowo zaszczycił Arłukowicza swoją obecnością. Tylko teraz ważny jest sposób przedstawienia tej sprawy. Może Brudziński powinien się tym zająć. Uważam, że świetnie sobie radzi z dziennikarzami, szczególnie z Olejnik ;)))
Zresztą każdy przedstawiciel PiS-u, który kontaktuje się z mediami powinien być doskonale przygotowany, przeszkolony i "kuty na cztery łapy".

 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika nurni

nurni
Najpierw robił to Migalski z Kluzik Rostkowską, grali na gitarze w jakichś chyba meksykańskich kapeluszach. Przekaz adresowany do czubków nie trafił do nich, i nie dziwota. Czubki wybrały większego luzaka i tak właściwie co im się dziwić, jęsli ktos postanowił startować w tak idiotycznej konkurencji to ma za swoje.

W kolejnych wyborach jakiś kolejny móżg wpadł na pomysł by ocieplić wizerunek szefa PiS projektem "aniołki Kaczyńskiego".. Jakieś panienki (nie mam nic do tych dziewczyn) które miały pokazać że szef nie jest taki chropowaty. Czubki po raz kolejny wybrały bardziej przekonywującą ofertę - zastanawiam się czy precyzyjnie wskazuje kto tu tak naprawde okazał się czubkiem.

Odwołać się nie do czubków, ale do tych którzy mają od wielu lat tak serdecznie dośc wszystkiego że na wybory nie chodzą? Mówić własnym słowem, ani przez chwile nie dać do zrozumienia że jestem całkiem podobny do "iNich"?
Na taką rewolucje PiS wciąż nie jest gotowy.

Podobno tylko w zeszłym roku mogło nas ubyć coś około miliona.
Trudno się dziwić. Jeśli tak oni jak i oni to jedna parafia - to czego w tym kraju szukać?

W ostatnich miesiącach, już nie w ramach ocieplania wizerunku, powstał cudaczny koncept by uwiarygodnić rządy wspólników zbrodni smoleńskiej. Koncept równie świetny jak te aniołki czy pogrywanie na gitarze.
Jeśli ONI nie są takim złem, jeśli mogą nas powstrzymać przed rosyjską ekspansją - to komu i do czego potrzebny jest PiS?
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
ale w sposób sztuczny, chaotyczny, zrywami. A tutaj potrzeba mądrych, przemyślanych, stałych działań specjalistów, nie amatorów w czerwonych żakietach, z gitarami, czy grupką młodych dziewcząt.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika waw75

waw75
Dobrze - Dziękuję :) - zgadzam się z Tobą że Arłukowicz nie jest partnerem dla Kaczyńskiego. Zresztą swoja droga Arlukowicz generalnie nie jest chyba partnerem dla żadnego z ekspertów zajmujących się od wielu lat systemem opieki zdrowotnej. Ale wiesz co mi "zazgrzytało"? - to że to zamieszanie z wyjściem Kaczyńskiego raczej nie poprawilo jego wizerunku za to ustawilo tą debatę w ramach politycznej przepychanki a nie merytorycznej dyskusji. Pamiętam te cztery debaty ktore dwa lata temu mialy być podlożem programowym rządu technicznego. To były arcyciekawe i merytoryczne spotkania. Jeśli porówna sie wczorajsza debatę z ta jaka miala miejsce w siedzibie Rady Lekarskiej w Warszawie te póltora czy dwa lata temu no to jest po prostu przepaść.

Ja Ci troszkę strollowalem temat poprzednim komentarzem - bo przeciez Ty ni episalaś o strukturach PiS-u tylko o wizerunku Kaczyńskiego. Przepraszam. Ale jesli o ten wizerunek chodzi to ja nie sądze żeby Kaczyńskiego dalo się jakoś "zwizualizować", zaprojektować wizerunkowo. To jest za poważny facet. Zresztą dla kazdego kto pamięta jego polemiki ze Staniszkis czy Śpeiwakiem dawno temu  na łamach Rzepy, czy kto czytal np jego "Raport o stanie RP" jest jasne że ten facet to Umysł a nie spiker. I tu zgoda z Danzem - myśl i intencje Kaczyńskiego nigdy nie przebiją sie przez skrzywiony obraz mediów. Z drugiej strony dwa albo trzy lata temu bylem na spotkaniu z Kaczyńskim. W moim mieście. Wiesz jak się skończylo? - spotkanie bylo w dużym teatrze miejskim, nie wiem ile tam wchodzi ludzi - pewnie z  tysiąc osób. Dotarlem do totalnie zatloczonego hallu teatru. Ten zatloczony hall to byli ci wszyscy ludzi ektorzy nie zdolali się wcisnąc na salę. Czy taki facet potrzebuje polityki wizerunkowej? Czy na spotkanie z jakimkolwiek innym liderem dzis w Polsce walą tlumy?

Probleme jest więc raczej polityka wizerunkowa partii a nie prezesa. Choćby po to zeby określenie "pisowski ekspert" nie było już uzywane np do dezawuowania naukowca. 
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
Chaotycznie i zrywami. Widoczny jest brak stałej koncepcji, mam wrażenie, że koncepcje powstają ad hoc, by za chwilę "elastycznie" dostosowywać je do działań partii koalicyjnych, szczególnie platformianych.
A już jako zupełnie absurdalny oceniam pomysł niekrytykowania rządu, bo mamy sytuację kryzysową (Ukraina vs. Rosja). I powtarzają to wszyscy - od min. Macierewicza po Annę Fotygę.

Niektórzy mówią, że nie kopie się leżącego. A ja pytam, to kiedy go kopać?! Kiedy się podniesie, to znaczy, że ma znów siły do walki. Tak było po 89. Czy wydawało się nam wtedy, że wystarczyło nałożyć orłu koronę, a reszta "zrobi się" sama?

 

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Ukraina, nie rząd Tuska, więc spokojnie można było go kopać wink
A jeśli chodzi o przychylność dla podejmowanych przez rząd działań, cóż, można ją było okazać...... pod warunkiem publicznego przeproszenia Lecha Kaczyńskiego i przyznania mu racji.
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
a poważnie mówiąc, należało trąbić od rana do wieczora, że MY przecież od lat mówimy to samo, a oni - czyli rząd - dopiero od teraz.
Nie rozumiem, jak można było nie wykorzystać faktu, że rząd odsłonił słabiznę!
A skoro tak się stało, to znaczy, że faktem jest, iż nie ma w partii NIKOGO od wizerunku. I to wszystko, że tak powiem, w temacie.

 

Obrazek użytkownika nurni

nurni
Tu nie trzeba specjalistów od pijaru Szary Kocie.
Btw, czy ktoś zauważył że wszyscy ci technicy, ci specjaliści od ocieplania wizerunku, ładują predzej czy poźniej tam gdzie dziś Michał Kamiński, Kluzik Rostkowska czy Jacek Kurski?

Od paru lat kroczymy od klęski do klęski.
Ponoć najważniejsze jest ocieplenie wizerunku, gdyż resortowe dzieci w mediach nie próżnują i przedstawiają opozycje jako zło wcielone. Tedy trzeba z tym obrazem walczyć, trzeba być u Olejnik czy Lisa, pokazywać że wcale nie jesteśmy tacy jak nas malują.

To idiotyzm.
Godząc się na to że Lis czy Olejnik będą kimś na kształt arbitra popełniamy błąd zupełnie szkolny.
Choćby na portalach niezależnych ogłoszono jakiś triumf z potyczki Hofmana czy Brudzieńsdkiego nad nieszczęsną córką milicjanta to co z tego? Widownia Olejnik zostanie potem uraczona kilkunastoma spektaklami pt Pis to żenada. 
Po co w taki układ wchodzić? Po co autoryzować swoją obecnością te ośrodki zwyczajnej w końcu propagandy.
Wreszcie po co odwoływać się do "tardżetu" dla którego te produkcyjniaki to coś w ogóle wartego jakiejś uwagi. To nonsens, to nie błąd w sztuce, to nonsens.

Chce napisać jeszcze o czymś innym, co nie było tylko nonsensem ale prawdziwą zbrodnią. Czymś tak głupim że trudnym do uwierzenia.

Rosyjska agresja na Ukraine - moment wydawałoby się idealny na to by mówić swoim głosem - ów moment został tak wykorzystany iż opozycja przekonywała że: po pierwsze primo musimy być razem nawet i z rządem bardziej prorosyjskim niż ten na Białorusi, po drugie primo jest to najgorszy czas by wspominać o tym czym był Smoleńsk.
To nie meści mi się w głowie!

Te 5 minut (gdy cały świat zobaczył kim jest płk Putin) opozycja wykorzystała na .... uwiarygodnianie rzadu Tuska i Komorowskiego.
Uwiarygadnianie tak tutaj jak i na świecie.
Zgroza.

Nazywać rzeczy po imieniu, tworzyć własny niezmanipulowany przekaz, nie oglądać się na to co niereformowalne lemingi powiedzą, choć raz odrzucić rady specjalistów od makijażu (dobre "ż"?)...

Potencjalni żołnierze polskiego Majdanu albo wyjechali albo siedzą na walizkach.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Dobry wizerunek to nie  bywanie u Olejnik i w innych szczujniach, to efekt całokształtu przemyślanych działań. To wiedza i umiejętność przewidywania, kiedy lepiej powiedzieć o jedno zdanie mniej (czasami naprawdę warto i wcale nie dlatego, że teraz Prezes ma być słitaśny i ocieplony), a kiedy być stanowczym i przycisnąć rząd. Bo potrzebne są obydwie postawy, tylko każda we właściwym czasie.

"Od paru lat kroczymy od klęski do klęski."
Bo działania nie są przemyślane, zaplanowane, tylko podejmowane ad hoc.
Choćby to nieszczęsne uwiarygodnianie rządu. Nie jestem specjalistą, to co piszę, podpowiada mi intuicja, ale podobnie jak Ty uważam, że w czasie kryzysu na Ukrainie należało być stanowczym i rozliczać rząd z każdego dotychczasowego zaniechania. Natomiast bezpośrednio przed wyborami należy złagodzić retorykę - zapewne z tym się już nie zgodzisz :)

 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika nurni

nurni
Oczywiście że się zgodzę:)

Wybory do PE są ważne, ale jeśliby porównywać to nie najważniejsze. Tu nawet wybory do samorządów, nie wspominając o tych do sejmu czy wyborych prezydenckich, są dużo ważniejsze.
Co nam po nawet 100 procentowej reprezentacji PiS w parlamencie europejskim skoro Polska dalej we władzy Tuska, człowieka którego moskiewska prasa ochrzciła "nasz człowiek w Warszawie", a Niemcy udekorowali już czym tam tylko mogli.

To jest zły czas by mówić o Smoleńsku przekonwyali posłowie PiS w czasie gdy płk Putin był powszechnie postrzegany jako zło wcielone.
Pułkownik odzyskuje pozycje i jak przewidywałem dopiero dziś słyszę całkiem śmiałe kwękania że źli są i jego zakładnicy, ten Tusk, ten Komorowski. Osoby całkowiecie niewiarygodne (dziś) ale wiarygodne jeszcze przedwczoraj. Gdyż, albowiem, ponieważ - mogą nas wespół w zespół obronić przed rosyjska ekspansją.

Tu mozna sobie żyły otworzyć na taką retorykę, na taki cudaczny plan.
Obrazek użytkownika nurni

nurni

My już mieliśmy swoją sznasę. To se ne vrati, Pane Havranek!


W pewnej książce, napisanej tak dawno że mozliwe że nieprawda, pdają takie słowa:
 

"Nasz naród jak lawa

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi..."


Autor wiedział co pisał. 
Istnieją, tak jak i wówczas istniały, takie pokłady dumy narodowej że tu stu Tusków i tysiąc Michników nic na to nie poradzi. Wystarczy je uruchomić.

Jarosław mówiący kiedyś że "warto być Polakiem" przywoływał własnie te adresy.

Jarosław mówiący wczoraj że "warto być (czasem) z Tuskiem czy Komorowskim" jest bardziej zdumiewający niż jakiś jego brud na bucie, o którym rozpisywali się (o brudzie na bucie) najemnicy w mediach.

Rad bym by nie pastować prezesowi butów.
Rad bym by nie próbowano tym razem przedstawiać szefa jako lubianego przez młode panienki czy może nawet i uprawiającego coraz bardziej modny nad Wisła jogging czy pomykanie na rowerze.

Rad bym by szef zaczął plwać. I nic innego nie robił.

Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
to wszystko wywiodłeś: i o plugawej i zimnej skorupie, i o wewnętrznym ogniu, i o tym, że było to tak dawno, że prawie nieprawda...

Coś się stało z nami takiego, że błoto zaczyna nas oblepiać coraz grubszą i cięższa warstwą, że przestajemy zwracać na to uwagę, mało tego - sami się do niego niezauważenie upodabniamy - frazeologią, małymi niedbalstwami i grubymi zaniechaniami, bezustannym sarkaniem i niezadowoleniem, odwiecznym "jutro jakoś to będzie", gdy właśnie trzeba "zstąpić do głębi", co ja rozumiem bardzo, bardzo dosłownie jako pracę u podstaw, jakkolwiek niemodnie czy śmiesznie to dziś brzmi. I proszę się nie śmiać, żadna tam ze mnie Siłaczka.

Nie wiem, dlaczego Jarosław raz mówi jedno, raz drugie. Może dlatego, że jest go nagle tylko... pół?
Że może nie ma nikogo, komu mógłby choćby nawet w części tak zaufać? I tak sobie myślę, że kiedy komuś ziemia zaczyna się kołysać pod stopami, to łapie się raz tego, raz owego, by nie stracić równowagi. A na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że czekamy na jego silne przywództwo.

W innej książce napisano:

Ale synowie ziemi noca się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory

A potem tak jak zawsze...


To te słowa miałam na myśli mówiąc, że mieliśmy swoją nadzieję, naszą szansę, którą dostajemy od losu nader rzadko. Następna - kiedy się zdarzy?

Dobranoc.

 

Obrazek użytkownika Max

Max
Z większości komentarzy - które przeczytałem z prawdziwą przyjemnością, dodam - przebija niezwerbalizowana i nie do końca, moim zdaniem, uzasadniona wiarą w "zbiorową mądrość" Polaków en masse oraz w sens działania mechanizmów naszej demokracji liberalnej.

A ja wątpię i w jedno, i w drugie.

Popatrzmy z boku: co wart jest system, gdzie kolor garnituru, ładniejszy uśmiech, zgrabniejsze hasło wyborcze przekłada się na poważne, było nie było, wybory?
Nic. I to tyle "w temacie" demokracji.

Jeśli idzie o naszych rodaków, mogę Wam zaręczyć, że spora część z nich (większość, dla jasności) albo ma wszystko w głebokiej perspektywie, albo bezkrytycznie kupuje oferowany im szajs medialny, komercję polityczną i prymitywizm. Ci są zadowoleni, a tego typu "reklama" jest skuteczna - bo dokładnie dopasowana do ich poziomu. Tych pierwszych nie zbudził Smoleńsk - a teraz ma podziałać lepsza lub gorsza kampania? Ba, nie zbudził ich nawet wzrost cen benzyny, wódeczki, kiełbachy...

Pewien pan napisał w swoim wiekopomnym dziele zdanie następujące: "Masę nalezy traktować jak kobietę". Opinia ewidentnie krzywdząca dla przedstawicielek płci pięknej i zdecydowanie zbyt pochlebna dla "masy".

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
1. Mamy masę, żeby nie powiedzić motłoch. I proszę, nie porównuj do kobiety ;)
Wyobraź sobie, że w pełni zgadzam się z Twoją ocena tej masy.
2. Mamy w Polsce określony system wyłaniania władzy, tzw. demokrację z dość specyficznym sposobem obliczania liczby mandatów uzyskanych w wyborach parlamentarnych.
Na temat tego systemu wprawdzie nie wyraziłeś opinii, ale mniej więcej ją znam i też się z nią zgadzam.

Po to, aby w Polsce zmienić, najpierw władzę, a później - miejmy nadzieję - znacznie, znacznie więcej, można wybrac jedną z dwóch dróg:
- zamach stanu
- wygranie wyborów

Zakładając działanie legalne i mając takie - doskonale przez Ciebie scharakteryzowane - społeczeństwo, cóż możemy zrobić???
Pozostaje dostosować się do paskudnych, postpolitycznych warunków. Nie dlatego, że to dobre, tylko niestety jedynie skuteczne. Wiem! Cel nie może uświęcać środków. Te środki jednak to nie kłamstwa, oszustwa, a zaledwie umiejętność korzystnego zaprezentowania się.

Zawsze też można spróbować sposobów pozakonstytucyjnych cheeky

P.S.
Myślę, że nie jest to wiara w zbiorową madrość Polaków, ale pragmatyzm smiley
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Ad. 1 To porównanie pochodzi z "Mein Kampf", nie ja jestem autorem!! :)

Ad. 2 Owszem, nie pisałem o ordynacji. kiedyś tylko, mam wrażenie, wspominałem.
Mamy system d'Hondta i wielomandatowe okręgi.
Od razu napiszę, że wprowadzanie okregów jednomandatowych, co forsuje grupka kanapowych polityków oraz fanatyków "całościowych prostych rozwiązań" to, w obecnej sytuacji samobójstwo. Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech spojrzy jak wygląda skład naszego Senatu.
Obecny system ma wady - ale najmniejszą z jego wad jest próg wyborczy. Próg, który tak boli ambitnych kanapowców, że popierają totalne "przemeblowanie", byle tylko mieć szansę dorwać się do żłobu. Brutalne, ale tak to widzę.

Moim prywatny faworytem jest system preferencyjny, stosowany (w różnych formach) choćby w Australii czy Irlandii. Ale kto o nim w Polsce słyszal: głosujący, którzy nie wiedzą, że głos oddany na partie, które nie przekroczyły progu wbrew pozorom nie przepada*? Czy zwolennicy nowego wspaniałęgo świata okręgów jednomandatowych?

*Co prawda nie sądzę, żeby ktoś tutaj nie wiedział - ale na wszelki wypadek. W skrócie, bez zawiłości matematycznych: te głosy wzmacniają nasjilniejszych, proporcjonalnie do tego ile i tak dostali.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Pisząc: "Na temat tego systemu wprawdzie nie wyraziłeś opinii, ale mniej więcej ją znam i też się z nią zgadzam"
miałam na myśli system wyłaniania władz, czyli tzw. demokrację wink, ale dobrze, że przypomniałes system d'Hondta, lepszy niż jednomandatowe okręgi, ale... wzmacnianie głosami oddanymi na tych, którzy nie weszli tych, którzy mają i tak najwięcej.... średnio ciekawe. Preferencyjny jest lepszy. Wyobrażasz sobie jednak, ile byłoby pomyłek i jakie pole do nadużyć, ile możliwości unieważnienia głosów?
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Dlaczego pomyłki?
Nie wydaje mi się, aby konieczność zaznaczenia na jednej wspólnej karcie do głosowania nazwisk odpowiadających nam kandydatów i opatrzenie ich cyferkami np "1,2,3" była czymś szczególnie skomplikowanym. A nawet gdyby się okazało, że ilość głosów nieważnych ulegnie zwiększeniu, że niektórzy pomylą  w zaznaczaniu (hm, sam nie wiem jak, ale, załóżmy...) - nie ma to najmniejszego znaczenia. Statystycznie mylić się cześciej będą zwolennicy wszystkich opcji - czyli parytet głosów pozostanie zachowany.

Co do możliwości nadużyć - identyczna. Obecnie stosowany system przeliczania głosów wcale nie jest aż taki prosty, trochę z premedytacją pominąłem przedstawienie wzorów, bo musiałbym wdać się w długi wywód przeplatając słowa cyferkami. :) Ale to że najsliniejsze partie zyskują najwiecej w przełożeniu na miejsca w parlamencie, średnio silne srednio zyskują, a najsłabsze wrecz tracą - nie bierze sie znikąd. :)

A teraz spójrz co zyskujemy:
- nie ma osławionych "jedynek" na listach, kandydat może i powinien mieć dodaną etykietkę "jestem z partii XYZ", ale kończy się fatralna praktyka, że "jedynka" zawsze przechodzi;
- system poniekąd zmusza wyborcę do zainteresowania się na kogo, konkretnie, głosuje. Eliminuje bezmyślne zaznaczenie jedynki na liście aktualnie ulubionej partii. Lista jest jedna, załóżmy, że chcę oddać swój głos na daną formację - ale kogo wybrać? A no, właśnie. :) Można też na oślep - ale tego nigdy nie unikniemy, amatorzy lotto też mają prawo głosu;
- możliwe jest zagłosowanie sobie na pana z partii A oraz panią z partii B jednocześnie. Popieram zasadniczo A, ale B nie jest be :)), a że uważam oboje za dobrych kandydatów...
- wreszcie, szeregowanie to miłą sercu kazdego wyborcy możliwość;

O, i jeszcze jedno. Zauważ, że to wymusiłoby na kandydatach zainteresowanie się swoimi wyborcami, a nie wyścigiem szczurów i przepychankami o miejsce na liście partyjnej...

Plusów znajdzie się jeszcze trochę.
Natomiast  - to, niestety, idee fixe,
Zmiana na taką ordynację nie przejdzie, bo jest w interesie - tylko i wyłącznie - wyborców.
W bardzo dobrym interesie - ale - wyborców, nie polityków...
 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>