
Oczywiście nie aspiruję do miana znawcy tematu ukraińskiego. Nie znam na tyle historii i niuansów, których próżno szukać w dostępnej literaturze gdy w grę wchodzi mentalność, skomplikowana historia oparta o wielokulturowość związana z migracją ludności na terenach dzisiejszej Ukrainy. Trudno też odnieść się w sposób zdecydowany i trafny do polityki jaka wokół samej Ukrainy się toczy. Niech to opisują znawcy tematu. Ja tymczasem postaram się przypomnieć, czym było powstanie państwa Ukraina w kontekście rozpadu ZSSR.
Nacisk społeczny związany z rozpadem dotychczasowego państwa, jakim był ZSRR, powszechne pragnienie zmian, zmusiło władze komunistyczne Ukrainy do uchwalenia 16 lipca 1990 r. proklamacji suwerenności państwowej USRR w ramach przyszłego odnowionego ZSRR. Moskwa zdając sobie sprawę z wagi tego wydarzenia podjęła próby destabilizacji sytuacji politycznej w republice uaktywniając separatyzm krymski i rosyjski, a także uaktywniając działania związane ze wskrzeszeniem animozji religijnych na styku prawosławia z grekokatolicyzmem.
Próby przejęcia kontroli nad wydarzeniami przez rząd Ukrainy i związane z tym aresztowania przywódców opozycyjnych w listopadzie 1990 r. nie powstrzymały procesów społecznych, które skutkowały kolejnymi wydarzeniami politycznymi. W tej sytuacji ostatni komunistyczny przywódca Ukrainy Leonid Krawczuk, w sprzyjających okolicznościach po puczu moskiewskim, doprowadził do ogłoszenia przez Radę Najwyższą USRR pełnej niepodległości Republiki Ukrainy 24 sierpnia 1991 r. potwierdzonej w referendum narodowym 1 grudnia 1991 r .
Krawczuk wykonał swoisty „skok do przodu” zdając sobie sprawę, że na celowniku społeczeństwa znajdzie się komunistyczna nomenklatura. Nie miał więc wyboru – ratował swoją i towarzyszy skórę.
Jak się okazało uratował ją tak skutecznie, że dotychczasowi towarzysze w szybkim czasie stali się w zdecydowanej większości ukraińskimi oligarchami tworząc formalne i nieformalne struktury polityczno-biznesowe.
Ukraina obejmuje 2.7 % obszaru byłego ZSRR. Tymczasem z tego obszaru pochodziło ok. 35 % produkcji całego państwa sowieckiego. Jedna czwarta wydobywanego w ZSRR węgla kamiennego pochodziła z Ukrainy. Gdy spojrzeć zaś na produkcję surówki żelaza, to było to aż 47 %.
W oparciu o taką bazę surowcowo – przetwórczą rozbudowano szereg innych gałęzi przemysłu maszynowego m. in. wytwarzanie silników, różnorodnych maszyn w tym hutniczych, chemicznych, rolniczych, lokomotyw, wagonów, koparek, traktorów, statków itd. Ukraina była więc nie tylko surowcowym zagłębiem ZSRR ale także głównym regionem przemysłowym. Jak do tej pory nie wspomniałem o przemyśle zbrojeniowym. Wszystkie wspomniane dziedziny przemysłu pracowały równolegle właśnie dla zbrojeniówki.
To na Ukrainie zbudowano większość instalacji do produkcji broni niekonwencjonalnej. To tam właśnie do dnia dzisiejszego produkuje się rakiety dla Rosji, która jest ich jedynym odbiorcą. Wreszcie na Ukrainie zainstalowano spore ilości arsenału jądrowego. To na Krymie stacjonowała i stacjonuje rosyjska flota czarnomorska.
15 czerwca 1994 Krawczuk podpisał porozumienie o partnerstwie Ukrainy z Unią Europejską co uznano w owym czasie za pierwszy krok do członkostwa w tej organizacji. Jednym ze szczególnych warunków jaki postawiono przed Ukrainą jest zamknięcie elektrowni atomowej w Czernobylu i ratyfikacja traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Ukraina była nadal w posiadaniu kompleksu militarnego ZSRR i była w posiadaniu broni nuklearnej, co było nie od przyjęcia tak przez Rosję jak i szeroko rozumiany Zachód.
W sierpniu 1992 r. Ukraina i Rosja porozumiały się co do wspólnego zarządzania flotą (pod flagą ZSRR) do czasu jej podziału za trzy lata. W rok później prezydenci Jelcyn i Krawczuk wbrew opinii publicznej swych krajów ale w interesie pokoju uzgodnili przyszły podział floty czarnomorskiej po połowie. Dziś jak wiemy, były (?) prezydent Janukowycz podpisał umowę z Rosja do roku 2042 na stacjonowanie tej floty na Krymie.
Ukraina deklarowała od początku wolę demilitaryzacji i denukleryzacji, ale nie godziła się aby zyski z tego czerpała wyłącznie Rosja. Wykorzystując rosyjskie pretensje terytorialne do Krymu i Donbasu, żądała w zamian za rezygnację z broni nuklearnej gwarancji bezpieczeństwa ze strony Rosji, USA i NATO. W sytuacji gdy Zachód wyraźnie faworyzował Rosję, Ukraina szukała sojuszników pośród sąsiadów - Polski i Węgier, gotowa nawet utworzyć z tymi państwami mini-blok militarny, co zapewne było elementem strategii wobec postawy UE i USA. Ukraina nie zgłaszała też sprzeciwu wobec planów rozszerzenia NATO na Europę Środkową.
Uznano więc, że kartą przetargową może być tylko broń atomowa. Parlament Ukrainy 2 lipca 1993 r. zdecydował o przejęciu na własność 176 głowic jądrowych pozostających na jej terytorium w celu ich rozbrojenia za rekompensatą podobną jaką Zachód zaproponował Rosji za wywiezione już z Ukrainy rakiety. Ostatecznie Ukraina uzyskała od USA gwarancje uzyskania rekompensaty za zniszczenie arsenału nuklearnego.
Większość wielkich miast, a co z tym się wiąże – ukraiński przemysł, jest zlokalizowanych na wschód od Kijowa. Podobnie wygląda struktura ludności. Do tego dochodzi wysoki odsetek ludności o pochodzeniu rosyjskim.
Wydaje mi się, że dla Ukrainy dobrym rozwiązaniem ustrojowym byłaby federacja o którym często mówił Witalij Kliczko. Co prawda ostatnio już o tym nie mówi, ale to nie znaczy, że pomysł został ostatecznie zarzucony. Federacyjność niesie ze sobą zapewne nowe wyzwania, ale daje też szansę na rozwiązanie kluczowych problemów, do których należy podział Ukrainy na wschodnią i zachodnią. Można by tez uniknąć konfliktów na tle narodowościowym. Wg mnie to ciekawe rozwiązanie.
Ed. img. SK źródło: bialczynski.wordpress.com
Nacisk społeczny związany z rozpadem dotychczasowego państwa, jakim był ZSRR, powszechne pragnienie zmian, zmusiło władze komunistyczne Ukrainy do uchwalenia 16 lipca 1990 r. proklamacji suwerenności państwowej USRR w ramach przyszłego odnowionego ZSRR. Moskwa zdając sobie sprawę z wagi tego wydarzenia podjęła próby destabilizacji sytuacji politycznej w republice uaktywniając separatyzm krymski i rosyjski, a także uaktywniając działania związane ze wskrzeszeniem animozji religijnych na styku prawosławia z grekokatolicyzmem.
Próby przejęcia kontroli nad wydarzeniami przez rząd Ukrainy i związane z tym aresztowania przywódców opozycyjnych w listopadzie 1990 r. nie powstrzymały procesów społecznych, które skutkowały kolejnymi wydarzeniami politycznymi. W tej sytuacji ostatni komunistyczny przywódca Ukrainy Leonid Krawczuk, w sprzyjających okolicznościach po puczu moskiewskim, doprowadził do ogłoszenia przez Radę Najwyższą USRR pełnej niepodległości Republiki Ukrainy 24 sierpnia 1991 r. potwierdzonej w referendum narodowym 1 grudnia 1991 r .
Krawczuk wykonał swoisty „skok do przodu” zdając sobie sprawę, że na celowniku społeczeństwa znajdzie się komunistyczna nomenklatura. Nie miał więc wyboru – ratował swoją i towarzyszy skórę.
Jak się okazało uratował ją tak skutecznie, że dotychczasowi towarzysze w szybkim czasie stali się w zdecydowanej większości ukraińskimi oligarchami tworząc formalne i nieformalne struktury polityczno-biznesowe.
Ukraina obejmuje 2.7 % obszaru byłego ZSRR. Tymczasem z tego obszaru pochodziło ok. 35 % produkcji całego państwa sowieckiego. Jedna czwarta wydobywanego w ZSRR węgla kamiennego pochodziła z Ukrainy. Gdy spojrzeć zaś na produkcję surówki żelaza, to było to aż 47 %.
W oparciu o taką bazę surowcowo – przetwórczą rozbudowano szereg innych gałęzi przemysłu maszynowego m. in. wytwarzanie silników, różnorodnych maszyn w tym hutniczych, chemicznych, rolniczych, lokomotyw, wagonów, koparek, traktorów, statków itd. Ukraina była więc nie tylko surowcowym zagłębiem ZSRR ale także głównym regionem przemysłowym. Jak do tej pory nie wspomniałem o przemyśle zbrojeniowym. Wszystkie wspomniane dziedziny przemysłu pracowały równolegle właśnie dla zbrojeniówki.
To na Ukrainie zbudowano większość instalacji do produkcji broni niekonwencjonalnej. To tam właśnie do dnia dzisiejszego produkuje się rakiety dla Rosji, która jest ich jedynym odbiorcą. Wreszcie na Ukrainie zainstalowano spore ilości arsenału jądrowego. To na Krymie stacjonowała i stacjonuje rosyjska flota czarnomorska.
15 czerwca 1994 Krawczuk podpisał porozumienie o partnerstwie Ukrainy z Unią Europejską co uznano w owym czasie za pierwszy krok do członkostwa w tej organizacji. Jednym ze szczególnych warunków jaki postawiono przed Ukrainą jest zamknięcie elektrowni atomowej w Czernobylu i ratyfikacja traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Ukraina była nadal w posiadaniu kompleksu militarnego ZSRR i była w posiadaniu broni nuklearnej, co było nie od przyjęcia tak przez Rosję jak i szeroko rozumiany Zachód.
W sierpniu 1992 r. Ukraina i Rosja porozumiały się co do wspólnego zarządzania flotą (pod flagą ZSRR) do czasu jej podziału za trzy lata. W rok później prezydenci Jelcyn i Krawczuk wbrew opinii publicznej swych krajów ale w interesie pokoju uzgodnili przyszły podział floty czarnomorskiej po połowie. Dziś jak wiemy, były (?) prezydent Janukowycz podpisał umowę z Rosja do roku 2042 na stacjonowanie tej floty na Krymie.
Ukraina deklarowała od początku wolę demilitaryzacji i denukleryzacji, ale nie godziła się aby zyski z tego czerpała wyłącznie Rosja. Wykorzystując rosyjskie pretensje terytorialne do Krymu i Donbasu, żądała w zamian za rezygnację z broni nuklearnej gwarancji bezpieczeństwa ze strony Rosji, USA i NATO. W sytuacji gdy Zachód wyraźnie faworyzował Rosję, Ukraina szukała sojuszników pośród sąsiadów - Polski i Węgier, gotowa nawet utworzyć z tymi państwami mini-blok militarny, co zapewne było elementem strategii wobec postawy UE i USA. Ukraina nie zgłaszała też sprzeciwu wobec planów rozszerzenia NATO na Europę Środkową.
Uznano więc, że kartą przetargową może być tylko broń atomowa. Parlament Ukrainy 2 lipca 1993 r. zdecydował o przejęciu na własność 176 głowic jądrowych pozostających na jej terytorium w celu ich rozbrojenia za rekompensatą podobną jaką Zachód zaproponował Rosji za wywiezione już z Ukrainy rakiety. Ostatecznie Ukraina uzyskała od USA gwarancje uzyskania rekompensaty za zniszczenie arsenału nuklearnego.
Większość wielkich miast, a co z tym się wiąże – ukraiński przemysł, jest zlokalizowanych na wschód od Kijowa. Podobnie wygląda struktura ludności. Do tego dochodzi wysoki odsetek ludności o pochodzeniu rosyjskim.
Wydaje mi się, że dla Ukrainy dobrym rozwiązaniem ustrojowym byłaby federacja o którym często mówił Witalij Kliczko. Co prawda ostatnio już o tym nie mówi, ale to nie znaczy, że pomysł został ostatecznie zarzucony. Federacyjność niesie ze sobą zapewne nowe wyzwania, ale daje też szansę na rozwiązanie kluczowych problemów, do których należy podział Ukrainy na wschodnią i zachodnią. Można by tez uniknąć konfliktów na tle narodowościowym. Wg mnie to ciekawe rozwiązanie.
Ed. img. SK źródło: bialczynski.wordpress.com
(6)
4 Comments
Dałem 3
25 February, 2014 - 15:02
Zastanówmy się na oko co mogłaby oznaczać federalizacja. Byłaby to po prostu odrębna polityka gospodarcza, odrębna tez polityka zagraniczna każdego regionu. Tworzenie więzi ekonomicznych z krajami ościennymi a przeciw regionom własnego kraju.
Ja też nie jestem znawcą. Ale Ukraina za wszelką cenę musi zachować integralność terytorialną, nauczyć Rosjan mówić po ukraińsku, skolonizować wschód Ukrainy. Do tego jak zwykle potrzebna jest polityka prorodzinna wśród Ukraińców na Zachodzie i istotne wsparcie dla kolonizacji na wschodzie. Program obliczony na 20-30 lat. Do tego osadnictwo wojskowe na wschodzie Ukrainy.
QAlchymista
25 February, 2014 - 15:45
Zebe
25 February, 2014 - 18:38
@Zebe
25 February, 2014 - 18:39
Wydaje się, że rozpad Ukrainy jest tylko kwestią czasu, już w tej chwili rosyjska większość na Krymie i w regionach "organizuje się" przeciwko władzy w Kijowie. CNN podało wiadomość, że jednostki rosyjskie (flota czarnomorska) patrolują ulice w Sewastopolu, a na ulicach Sewastopola zostały ustawione transportery opancerzone.
Ukraina powoli grawituje w kierunku Jugosławii. Poraża nieudolność i bezmyślność "polskiej dyplomacji", wobec realnego zagrożenia na wschodzie.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles