
Witam,
Słówko się rzekło, skoro miał być tekst, więc jest. Przyznam, że miał być bardziej emocjonalny, i taki by był ale na szczęście trafiło się szkolenie niedzielne
, będzie bardziej wyrachowane.
Uznano mnie za infantylnego i z piaskownicy. OK, nie pierwszy raz. Uważam z resztą, że słusznie; z czego raczej jestem dumny i zadowolony niż obrażony.
Ale jeżeli ma być wyrachowanie, więc będę poruszał się po swoim podwórku
– tak jest najwygodniej i dla mnie korzystniej.
Kiedyś bywało tak w Wałczu, pamiętam, my dzieci z naszego osiedla tłukliśmy się z dziećmi z innego osiedla o to kto będzie rządził na boisku do gry w piłkę. Kto będzie decydował, kiedy grać i jak grać.
Było to dla nas na tyle ważne, że nie liczyło się:
- że ktoś pożyczył ode mnie 10 zł i nie oddał,
- że ktoś podgląda dziewczynki w szatni,
- że ktoś podkrada mamie parę złotych z reszty na zakupy,
Ważne było tylko jedno: BYŁ NASZ. I niezależnie kto występował przeciwko niemu, czy słusznie czy nie – staliśmy za nim murem. Bo był nasz!
Gdy bywały narady wojenne przed bijatyką, ktoś z nas zaczynał analizować i rozpoczynał kłótnie o pożyczone 5 zł, dostawał w łeb i musiał siedzieć cicho. Wtedy angielskiego nie znałem, ale najlepiej to co się działo oddaje znane angielskie powiedzenie: „First things, first”.
To tyle.
Chociaż nie do końca tyle. Jeszcze jedno. Zaręczam Wam, że jest ktoś kto bacznie obserwuje naszą reakcję w sprawie Profesora Kieżuna, obserwuje na ile jesteśmy zjednoczeni i na ile potrafimy bronić swoich. Bo zostaną wytoczone znacznie cięższe armaty. Taka jest logika dziejów. Z całą pewnością się tak stanie. I ta nasza obecna reakcja zostanie, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, z pełną premedytacją wykorzystana.
Pozdrawiam
PS Kto pamieta?: "Walczył o kolegów i plac. Poświęcił własne życie. Po jego śmierci zamknięto plac, chłopców przegoniono i zaplanowano budowę kamienicy."
Słówko się rzekło, skoro miał być tekst, więc jest. Przyznam, że miał być bardziej emocjonalny, i taki by był ale na szczęście trafiło się szkolenie niedzielne

Uznano mnie za infantylnego i z piaskownicy. OK, nie pierwszy raz. Uważam z resztą, że słusznie; z czego raczej jestem dumny i zadowolony niż obrażony.
Ale jeżeli ma być wyrachowanie, więc będę poruszał się po swoim podwórku

Kiedyś bywało tak w Wałczu, pamiętam, my dzieci z naszego osiedla tłukliśmy się z dziećmi z innego osiedla o to kto będzie rządził na boisku do gry w piłkę. Kto będzie decydował, kiedy grać i jak grać.
Było to dla nas na tyle ważne, że nie liczyło się:
- że ktoś pożyczył ode mnie 10 zł i nie oddał,
- że ktoś podgląda dziewczynki w szatni,
- że ktoś podkrada mamie parę złotych z reszty na zakupy,
Ważne było tylko jedno: BYŁ NASZ. I niezależnie kto występował przeciwko niemu, czy słusznie czy nie – staliśmy za nim murem. Bo był nasz!
Gdy bywały narady wojenne przed bijatyką, ktoś z nas zaczynał analizować i rozpoczynał kłótnie o pożyczone 5 zł, dostawał w łeb i musiał siedzieć cicho. Wtedy angielskiego nie znałem, ale najlepiej to co się działo oddaje znane angielskie powiedzenie: „First things, first”.
To tyle.
Chociaż nie do końca tyle. Jeszcze jedno. Zaręczam Wam, że jest ktoś kto bacznie obserwuje naszą reakcję w sprawie Profesora Kieżuna, obserwuje na ile jesteśmy zjednoczeni i na ile potrafimy bronić swoich. Bo zostaną wytoczone znacznie cięższe armaty. Taka jest logika dziejów. Z całą pewnością się tak stanie. I ta nasza obecna reakcja zostanie, z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, z pełną premedytacją wykorzystana.
Pozdrawiam
PS Kto pamieta?: "Walczył o kolegów i plac. Poświęcił własne życie. Po jego śmierci zamknięto plac, chłopców przegoniono i zaplanowano budowę kamienicy."
(3)
17 Comments
@polfic
06 October, 2014 - 12:53
Pamietam, taki mały, syn krawca chyba... Nemeczek... Ernest, ale prawie do samego końca wołali nań "Nemeczek"...
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
@Hun
06 October, 2014 - 16:22
Również pozdrawiam :)
Jakie rejony Wałcza? Nie
06 October, 2014 - 18:51
PS
W sprawie prof. Kieżuna staram się zachować duży dystans. Spowodowały to wypowiedzi samego Kieżuna, które czasami wyglądają tak, jakby upominał się o pożyczone 5 zł.
Pozdrawiam krajana!
@KaNo
06 October, 2014 - 19:52
Również pozdrawiam
Koło stadionu. :) ... ciepło
07 October, 2014 - 05:10
... ciepło
@KaNo
07 October, 2014 - 08:01
Polficu
06 October, 2014 - 22:25
Jeśli ktoś jest NASZ, to my także powinniśmy być JEGO. Powinien być wobec nas uczciwy. Jedne za wszystkich, wszyscy za jednego - obowiązuje w obie strony.
Po drugie:
Jeśli kogoś kocham, podziwiam lub szanuję (wszystko z osobna albo i wszystko jednocześnie, to wymagam od niego więcej niż od tych, którzy mi są obojętni. W końcu ja też daję mu z siebie więcej niż innym.
Po trzecie:
Uczciwość i odwaga cywilna to dla mnie absolutnie rudymentarne cechy człowieka.
@Ellenai
06 October, 2014 - 22:33
Chłopcy z placu broni
06 October, 2014 - 23:07
Wierzę - w niezłomność niektórych Osób, niektórych Polaków. Nie mniej - liczę się z Ich ludzkimi ograniczeniami.
Żywiłam, przez chwilę, wiarę w niezłomność Profesora, wierzyłam, że potrafi przyznać się do upadku, wyrazić żal, okazać złamane serce, zadośćuczynić tym, których skrzywdził...
Zachowałabym głęboki szacunek dla takiego Człowieka, nieprzeciętnej Osoby...
Natomiast agent (agentem się jest, a nie - bywa) - ten do końca, wbrew dokumentom, wbrew świadectwom, wbrew faktom - będzie szedł "w zaparte", bo tak go nauczono, bo tego ma się "trzymać" - do końca, forever...
Nie ośmielę się "rzucać kamieni", odejdę - raczej z własnym, złamanym sercem.
"Najszlachetniejszy kamień jest ten, który wszystko kraje, a sam bez skazy zostaje,
Najszlachetniejsze serce jest to właśnie, co raczej samo się skaleczy, niż innych zadraśnie."
To Konopnicka (chyba).
Dla mnie nauka - bezwzględnie mogę ufać i wierzyć Panu Bogu, ludzie - to tylko ludzie. Obowiązuje zasada ograniczonego zaufania.
Dobrze, że każdy z nas stanie kiedyś przed Sędzią Absolutnym, a nie tylko przed sądami ludzkimi.
Jednak nikt ani nic nie zwalnia nas tu i teraz od wyciągania wniosków z faktów, od rozstrzygania co jest prawe, co słuszne, co prawdziwe, od dokonywania wyborów - w świetle Prawdy i Dobra...
A również - od poszukiwania autorytetów oraz - od negowania tych, którzy autorytetami być nie mogą.
Ci ostatni stają się przykładami, toteż mogą uczyć nas - rozwagi, mądrości, czasem odwagi, wierności, wytrwałości...
Czego nauczył mnie, nas Nemeczek?
Mnie uczył zwłaszcza poświęcenia i wierności...
Czego uczy mnie prof. Kieżun - że czasem warto być człowiekiem pokornym, ale zawsze - należy być człowiekiem prawym.
Mylić się jest rzeczą ludzką, trwać z uporem w błędzie - rzeczą diabelską...
@Katarzyna
06 October, 2014 - 23:18
Ja niestety nie mam tej cechy, żeby tak pięknie to widziec.
I w ogóle nie podjąłem dyskusji czy profesor był agentem czy nie był.
Natomiast wiem jedno:
Ja nie chcę usłyszeć więcej drwin z nas ze strony głupawych wyborców PO o kolejnym naszym moralnym zwycięstwie. Po prostu nie chcę.
No i to:
"Czego nauczył mnie, nas Nemeczek?
Mnie uczył zwłaszcza poświęcenia i wierności..."
A mnie ta książka nauczyła jeszcze tego:
"Wśród obradujących zapanowało milczenie. Po chwili w tej grobowej ciszy rozległ się
równie grobowy głos prezesa:
- Wszyscy szanowni zebrani tu członkowie widzieli zachowanie się Erno Nemeczka.
Oświadczam zatem wszem i wobec, Ŝe Erno Nemeczek jest tchórzem!
- Tak jest! - zagrzmiało walne zebranie.
A Kolnay jeszcze dodatkowo krzyknął:
- I zdrajcą!
Rychter bardzo się zdenerwował i poprosił o głos.
- Proponuję, aby tego tchórza, który opuścił nas w trudnej sytuacji, zdjąć ze
stanowiska sekretarza, wykluczyć ze związku i wpisać do tajnej księgi protokolarnej jako
zdrajcę!
- Brawo! - zawołali jednym głosem. Wtedy prezes wydał wyrok:
- Walne zebranie uznaje Erno Nemeczka za tchórzliwego zdrajcę, pozbawia go funkcji
sekretarza i wyklucza ze związku. Panie protokolancie!
- Obecny - zgłosił się Lesik.
- Proszę umieścić w protokole, Ŝe walne zebranie uznało Erno Nemeczka za zdrajcę, i
proszę wpisać jego nazwisko małymi literami."
Pozdrawiam
Mylić się...
06 October, 2014 - 23:35
Nemeczek, choć pośmiertnie - został przecież zrehabilitowany.
Nie każdemu jest dane zwyciężyć za życia.
Tego też uczy Nemeczek - zwyciężyć moralnie.
Pozostali "chłopcy" do końca swego życia nie mogli zapomnieć ani Nemeczka, ani swoich fałszywych, krzywdzących sądów, ani placu - choć już go nie było - bo przypominal o nim stojący tam dom.
@Katarzyna
06 October, 2014 - 23:41
"Postulując swoisty realizm Stomma zdecydowanie krytykował maksymalizm Polaków, z którego wynikała „skłonność do mierzenia sił na zamiary i wiara w zwycięstwo własnej sprawy, nawet tam, gdzie wszelkie rozumowe przesłanki zdają się wykluczać możliwość rozsądnego rachunku na osiągnięcie zwycięstwa”."
Ja mam poglądy maksymalistyczne, Chcę zwyciężyć, nie tylko moralnie. Tylko też realnie.
All
06 October, 2014 - 23:53
Przeprowadźmy eksperyment umysłowy:
Wygrywa PiS większością konstytucyjną. Wygrywa też Prezydenta.
Czy ktoś by się zainteresował profesorem Kieżunem i jego teczką?
Nie!
Może by się jakaś notka w jakimś biuletynie ukazała, która by nikogo nie zainteresowała.
I wszystko na ten temat :)
Polficu,
07 October, 2014 - 12:05
Widząc zagrożenie swoich szemranych interesów, szczególnie zajadle zwalczaliby to, co profesor mówił o naszej fatalnej sytuacji gospodarczej i potrzebie uniezależnienia się od Niemiec.
Jego współpraca z SB byłaby doskonałym pretekstem! Lepiej, że tę bombę rozbrojono teraz, choć właściwie i tak za późno, należało to zrobić dużo wcześniej, zanim wielu uznało profesora za autorytet.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@Szary Kot
07 October, 2014 - 12:19
Ale OK.
Wątpie, bo mielibyśmy instrumenty, żeby stosownie odpowiedzieć :), - będziemy już po wygranej.
Poza tym: Wyjść jest parę:
- można by się odciąć, po prostu, jeżeli zawinił.
- można rozpocząc akademicką dyskusję na ten temat,
- możemy się pokłócić :), tak jak teraz - ale po wygranej.
"Lepiej, że tę bombę rozbrojono teraz"
Będzie inna, założysz się?
Pozdrawiam
Max - min
07 October, 2014 - 00:01
Nie mniej dłuższe życie i doświadczenie nauczyły mnie planowania w zakresie oczekiwanego, osiągalnego maximum a niekiedy - jedynie realnego minimum, poniżej którego "zejść" już nie można.
Nie mogę zaakceptować zwycięstwa per fas et nefas, cenię spryt, nie uznaję cwaniactwa.
Rozumiem i akceptuję "mierzenie sił na zamiary" - w konkretnych sytuacjach - zwłaszcza takich, w których "zejść nie można".
Nie osądzam tych, którzy się wycofali, ale nie akceptuję, jeżeli właśnie tacy "objawiają się" nagle w charakterze autorytetów.
To moje minimum, a maximum - oczywiście zwycięski lider, o niekwestionowanym autorytecie
@Katarzyna
07 October, 2014 - 00:14
Takiego chyba mamy :)
"w zakresie oczekiwanego, osiągalnego maximum"
Oczywiście. Więc dążmy do tego maksimum a nie rozmieniajmy się na drobne, a to właśnie robimy.
Dla mnie osobiście sprawa profesora Kieżuna jest mało istotna. Dla kogoś może być ważna. OK ja nie mam nic przeciwko temu. Ale w tej chwili jest jednak drugorzędna. Wygramy to sobie będziemy mogli lustrować do woli :) Można nawet zamknąć profesora jeżeli aż tak bardzo zawinił
Powtarzam jeszcze raz: Pojawią się niedługo papiery na kogoś dużo ważniejszego, to jest oczywiste. I znowu będziemy dyskutować czy prawdziwe, czy zdradził. Stara, oczekiwana zasada "Dziel i rządź", nic nowego. Stosowali to już milion razy przeciwko nam. I po raz milion pierwszy temu ulegamy. Czas z tym wreszcie skończyć !!!!