
Chcąc przyjrzeć się, jak manifestuje sie ekonomiczna aktywność Polaków w Anglii, udałem się na Invest Camp, imprezę zorganizowaną przez Global Investor Club, w Fenton w Staffordshire. Zjazd klubu polskich inwestorów, urządzono w formie campingu w tamtejszej stanicy ZHP. Swoboda pikniku, przeplatała się z atmosferą skupienia podczas wykładów i prezentacji. Stwarzało to szansę przyjrzenia się tam przybyłym jak i ich działaniom, wytycznym, inspiracjom.
Korzenie klubowiczów z GIC sięgają różnych środowisk, różnych stron Rzeczypospolitej, również nakładki światopoglądowe poprzez które postrzegają świat, mają różne, nawet bardzo różne zabarwienie: od indygo New Age , poprzez kolory logosów korporacji, aż po barwy sztandarów modlących się o Powrót Katolickiego Króla monarchistów. Jednak okazuje się Polskość wciąż jest czynnikiem pozwalającym się im komunikować. To że u jednych wypływa ze świadomej postawy, a u innych to jedynie “pamięć materiału”, (myślę po polsku lecz nie dbam by przekazać to dzieciom). Nie zmienia faktu że wciąż stanowi jakąś, intelektualnie nośną siłę, jakąś wspólną płaszczyznę na której mogli się spotkać i porozumieć. “Z moich doświadczeń wynika ze to jest stereotyp że Polacy nie potrafią się dogadać, że Polak Polakowi wilkiem, za granicą, (…)to raczej mit niż prawda (…), jeśli ktoś jest łatwowierny to jeśli nie Polak to kto inny go oszuka. Moje doświadczenia z Polakami za granicą są jak najbardziej pozytywne.” Powiedział mi Marian Bołozowski, Lwowiak, przedsiembiorca mieszkający obecnie w Londynie.
Owa polska samopomoc, przybrała postać bardziej zorganizowaną, właśnie w formie klubu inwestora GIC, której celem, jak twierdzi jego założyciel Mariusz Matrejek, jest stworzenie platformy, na której społeczeństwo samo jest w stanie się wyedukować. “Polacy wszędzie mogą być elitą bo jesteśmy jednym z najbardziej, jeśli nie najbardziej przedsiębiorczych narodów.” (...). Animatorzy GIC działalności starają się sprawić “by ludzie zrozumieli dlaczego mogą zarobić, jaki zysk w danej ofercie jest generowany i jak takie oferty analizować, sprawdzić czy na danym interesie mogą zarobić, czy jest duże ryzyko że stracą.” A inwestują głownie w nieruchomości, choć niektórzy zainwestowali już w whiskey i plantacje mango na Filipinach. Wszak mamy globalizację. Dlaczego Polacy by nie mieli na niej też skorzystać, zanim owo kolejne wydanie wieży Babel się wykopyrtnie? Działania GIC noszą więc znamiona walki z inwestycyjnym analfabetyzmem. Lecz z kolejnych słów Mariusza wynika że to nie inwestycyjny analfabetyzm, a korporacja “dziadków w śmiesznych czapkach”, jak to kiedyś ujął G. Braun, najbardziej dają się we znaki naszym przedsiębiorcom . “Polski system prawny nie jest sprzyjający, oficjalnie w Polsce sędzia może złamać prawo, a jeżeli się nie odwołasz, to wyrok niezgodny z prawem staje sie “prawem”. Taki jest nasz system dlatego tak dużo ludzi tu wyemigrowało. Jeżeli próbujesz zbudować coś w Polsce i ci nie wyjdzie to państwo na pewno nie poda ci ręki, a raczej kopnie cie w tyłek. Wtedy jedziesz do Wielkiej Brytanii i żyjesz w innym świecie”.
Na potwierdzenie tych słów, już parę minut po tym wywiadzie, spotykam Arkadiusza Bąka. Trup jego firmy użyźnił murawę zielonej wyspy Tuskolandu. “Można powiedzieć, że zostałem wygnany z naszego kraju” stwierdza polski przedsiębiorca. W 2009 zatrudniał 120 osób, poległ na budowie drogi krajowej 52. Po tym wyjechał do Anglii, gdzie jak mówi “przedsiębiorca nie jest traktowany jak potencjalny przestępca”.
O tym że organizatorzy poważnie podchodzą do postulatu stwarzania możliwości niezależnych poszukiwań zdaje się świadczyć fakt, iż jednym z gości, wykładowców był Dariusz Brzozowiec, promotor i współtwórca alternatywnej waluty: “Zielonego”, który funkcjonuje już jako pomocniczy środek płatniczy w Wałbrzychu. Innym oryginalnym wykładem była prelekcja na temat Bitcoina. Jednak ni jak nie mogłem zrozumieć skąd właściwie bierze się Bitcoin. Jako prostemu “humaniście” w głowie się mi nie mieści że to „waluta oparta na matematyce”, że generuje go “system matematyczny”. Wszak matematyczną formułę, musieli sformułować jakieś człowieki i jak przystało na misia o małym, ciekawskim rozumku, chętnie bym się czegoś o tych człowiekach dowiedział. Poza tym sporo wykładów na tematy stricte techniczne: jak działa spółka LTD, (wcale nie to samo co polskie ZOO), jak zabezpieczać swój majątek z pomocą trustów, jak inwestować w Azji, itd. Duże wrażenie na mnie, jako na człowieku z zewnątrz klubu, zrobiła prezentacja Dariusza Małacha i Michał Słodczyka, którzy w formie prezentacji opisali krok po kroku, w jaki sposób dokonali inwestycji w nieruchomość, niejako rozkręcając swój projekt na śrubki i demonstrując jego schemat i działanie słuchaczom.
Wnioski: rośnie w kraju i poza krajem (lecz nie tracąca z nim łączności) grupa ludzi, elita, która kładzie nacisk na upowszechnienie inwestycyjnego know-how, nie bojąca sie myśleć niezależenie. Jednak kiedy rozmawiałem z nimi w przy ognisku i piwie to niejedna z zagadniętych osób zdradzała brak znajomości politycznego kontekstu, w jakim znalazły się nasz kraj, kontynent, świat. A wszak inwestycje i polityka, czy się to komu podoba czy nie, to syjamskie rodzeństwo. To oczywista oczywistość, której lekceważenie ma skutkami równie opłakane i często równie natychmiastowe, co lekceważenie grawitacji. Z drugiej jednak strony ów niedostatek, to lustrzane odbicie postawy wielu patriotów, którzy choć wyszli już z POPISowego pudełka, myślą suwerennie, kalkulują w kategoriach racji stanu nie amerykańskiej (żydowskiej), europejskiej (niemieckiej) czy jakiejkolwiek innej, tylko POLSKIEJ właśnie, a wciąż jeszcze mają problemy z rachunkami na własnym koncie. Czeka nas więc, mam nadzieję, międzypolska “wymiana kulturowa”. Pierwsze kroki na tym polu zostały już podjęte. Mam tu na myśli wykład Grzegorza Brauna na uczelni ASBIRO. Zapraszam do odsłuchania reportażu w Niepoprawnym radiu.pl, który wyemitujemy niebawem.
ilustracja z:http://www.pozytywni.co.uk/wp-content/uploads/2016/05/1014476_1020704517...
Hun
Korzenie klubowiczów z GIC sięgają różnych środowisk, różnych stron Rzeczypospolitej, również nakładki światopoglądowe poprzez które postrzegają świat, mają różne, nawet bardzo różne zabarwienie: od indygo New Age , poprzez kolory logosów korporacji, aż po barwy sztandarów modlących się o Powrót Katolickiego Króla monarchistów. Jednak okazuje się Polskość wciąż jest czynnikiem pozwalającym się im komunikować. To że u jednych wypływa ze świadomej postawy, a u innych to jedynie “pamięć materiału”, (myślę po polsku lecz nie dbam by przekazać to dzieciom). Nie zmienia faktu że wciąż stanowi jakąś, intelektualnie nośną siłę, jakąś wspólną płaszczyznę na której mogli się spotkać i porozumieć. “Z moich doświadczeń wynika ze to jest stereotyp że Polacy nie potrafią się dogadać, że Polak Polakowi wilkiem, za granicą, (…)to raczej mit niż prawda (…), jeśli ktoś jest łatwowierny to jeśli nie Polak to kto inny go oszuka. Moje doświadczenia z Polakami za granicą są jak najbardziej pozytywne.” Powiedział mi Marian Bołozowski, Lwowiak, przedsiembiorca mieszkający obecnie w Londynie.
Owa polska samopomoc, przybrała postać bardziej zorganizowaną, właśnie w formie klubu inwestora GIC, której celem, jak twierdzi jego założyciel Mariusz Matrejek, jest stworzenie platformy, na której społeczeństwo samo jest w stanie się wyedukować. “Polacy wszędzie mogą być elitą bo jesteśmy jednym z najbardziej, jeśli nie najbardziej przedsiębiorczych narodów.” (...). Animatorzy GIC działalności starają się sprawić “by ludzie zrozumieli dlaczego mogą zarobić, jaki zysk w danej ofercie jest generowany i jak takie oferty analizować, sprawdzić czy na danym interesie mogą zarobić, czy jest duże ryzyko że stracą.” A inwestują głownie w nieruchomości, choć niektórzy zainwestowali już w whiskey i plantacje mango na Filipinach. Wszak mamy globalizację. Dlaczego Polacy by nie mieli na niej też skorzystać, zanim owo kolejne wydanie wieży Babel się wykopyrtnie? Działania GIC noszą więc znamiona walki z inwestycyjnym analfabetyzmem. Lecz z kolejnych słów Mariusza wynika że to nie inwestycyjny analfabetyzm, a korporacja “dziadków w śmiesznych czapkach”, jak to kiedyś ujął G. Braun, najbardziej dają się we znaki naszym przedsiębiorcom . “Polski system prawny nie jest sprzyjający, oficjalnie w Polsce sędzia może złamać prawo, a jeżeli się nie odwołasz, to wyrok niezgodny z prawem staje sie “prawem”. Taki jest nasz system dlatego tak dużo ludzi tu wyemigrowało. Jeżeli próbujesz zbudować coś w Polsce i ci nie wyjdzie to państwo na pewno nie poda ci ręki, a raczej kopnie cie w tyłek. Wtedy jedziesz do Wielkiej Brytanii i żyjesz w innym świecie”.
Na potwierdzenie tych słów, już parę minut po tym wywiadzie, spotykam Arkadiusza Bąka. Trup jego firmy użyźnił murawę zielonej wyspy Tuskolandu. “Można powiedzieć, że zostałem wygnany z naszego kraju” stwierdza polski przedsiębiorca. W 2009 zatrudniał 120 osób, poległ na budowie drogi krajowej 52. Po tym wyjechał do Anglii, gdzie jak mówi “przedsiębiorca nie jest traktowany jak potencjalny przestępca”.
O tym że organizatorzy poważnie podchodzą do postulatu stwarzania możliwości niezależnych poszukiwań zdaje się świadczyć fakt, iż jednym z gości, wykładowców był Dariusz Brzozowiec, promotor i współtwórca alternatywnej waluty: “Zielonego”, który funkcjonuje już jako pomocniczy środek płatniczy w Wałbrzychu. Innym oryginalnym wykładem była prelekcja na temat Bitcoina. Jednak ni jak nie mogłem zrozumieć skąd właściwie bierze się Bitcoin. Jako prostemu “humaniście” w głowie się mi nie mieści że to „waluta oparta na matematyce”, że generuje go “system matematyczny”. Wszak matematyczną formułę, musieli sformułować jakieś człowieki i jak przystało na misia o małym, ciekawskim rozumku, chętnie bym się czegoś o tych człowiekach dowiedział. Poza tym sporo wykładów na tematy stricte techniczne: jak działa spółka LTD, (wcale nie to samo co polskie ZOO), jak zabezpieczać swój majątek z pomocą trustów, jak inwestować w Azji, itd. Duże wrażenie na mnie, jako na człowieku z zewnątrz klubu, zrobiła prezentacja Dariusza Małacha i Michał Słodczyka, którzy w formie prezentacji opisali krok po kroku, w jaki sposób dokonali inwestycji w nieruchomość, niejako rozkręcając swój projekt na śrubki i demonstrując jego schemat i działanie słuchaczom.
Wnioski: rośnie w kraju i poza krajem (lecz nie tracąca z nim łączności) grupa ludzi, elita, która kładzie nacisk na upowszechnienie inwestycyjnego know-how, nie bojąca sie myśleć niezależenie. Jednak kiedy rozmawiałem z nimi w przy ognisku i piwie to niejedna z zagadniętych osób zdradzała brak znajomości politycznego kontekstu, w jakim znalazły się nasz kraj, kontynent, świat. A wszak inwestycje i polityka, czy się to komu podoba czy nie, to syjamskie rodzeństwo. To oczywista oczywistość, której lekceważenie ma skutkami równie opłakane i często równie natychmiastowe, co lekceważenie grawitacji. Z drugiej jednak strony ów niedostatek, to lustrzane odbicie postawy wielu patriotów, którzy choć wyszli już z POPISowego pudełka, myślą suwerennie, kalkulują w kategoriach racji stanu nie amerykańskiej (żydowskiej), europejskiej (niemieckiej) czy jakiejkolwiek innej, tylko POLSKIEJ właśnie, a wciąż jeszcze mają problemy z rachunkami na własnym koncie. Czeka nas więc, mam nadzieję, międzypolska “wymiana kulturowa”. Pierwsze kroki na tym polu zostały już podjęte. Mam tu na myśli wykład Grzegorza Brauna na uczelni ASBIRO. Zapraszam do odsłuchania reportażu w Niepoprawnym radiu.pl, który wyemitujemy niebawem.
ilustracja z:http://www.pozytywni.co.uk/wp-content/uploads/2016/05/1014476_1020704517...
Hun
(2)
1 Comments
Grzegorz Braun gościem ASBIRO
12 June, 2016 - 23:36