Gruzja 2010

 |  Written by katarzyna.tarnawska  |  6
Gruzja – Rustaweli, Gruzja – Stalin, Gruzja – Mukuzani na Niepoprawnych, Gruzja – Malenkow – jeden z kilku podpisujących wyrok zagłady  polskich oficerów w Katyniu, gruzińscy „biali” oficerowie w polskiej armii po 1921 – po kolejnej „aneksji” Gruzji przez Sowiety… Gruzja – i niesamowity film „Pokuta” (osobiście wolałabym np. „Odpłata”), Gruzja – 2008…
Jeszcze przed Smoleńskiem (to również nasza „cezura”) zaplanowaliśmy podróż do Gruzji, Armenii i Iranu.
Biuro o nazwie "Babcia Wiktora" (Victor's farmor -  ściśle "Mama Wiktorowego taty") znalazło kilkunastu entuzjastów wyprawy. My stanowiliśmy bodajże "jądro grupy". "Mój" Duńczyk - polski patriota i zaprzyjaźnione (podówczas jeszcze) duńskie małżeństwo o interesującej proweniencji: ona z dalekimi korzeniami szwedzkimi, on - z jeszcze dalszymi, gdzieś w Azerbejdżanie może Uzbekistanie; nie sprawdzę -   zmarł w ubiegłym roku. Oboje "socjalizujący": ona – wciąż przekonana, że ojciec-krawiec nie cieszył się w Danii dostatecznie wysoką estymą, on - ateista, z rodziny należącej do tzw. misji wewnętrznej, czyli duńskiej odmiany surowego kalwinizmu. Informacje istotne ze względu na późniejszy rozwój wypadków.
Druga połowa maja ciepła, słoneczna.
Tbilisi zachwyciło mnie wpierw złotym św. Jerzym - pogromcą smoka, na spienionym koniu, - na wysokim cokole - ponad miastem, w pobliżu ratusza.





Potem złotym dachem cerkwi, o charakterystycznym falistym kształcie, ponad rotundą. I ogromnym posągiem Kartlis Deda – Matki Kartli – Ojczyzny, z mieczem przeciw wrogom w lewej dłoni, a pucharem wina – dla przyjaciół, w prawej…


I legendą o Gruzji – darowanej temu niezwykłemu Narodowi przez Pana Boga, gdyż zamiast tłoczyć się „po przydział” w długiej kolejce – zorganizowali wesołe przyjęcie – z winem, radością i specyficznymi toastami. Nagrodą dla nich –  kraj na terenie ogrodu rajskiego… I trochę mitycznym świętym królem Wachtangiem I Gorgasali, który zginął walcząc o niepodległość swojej ojczyzny w V w p.Ch. który teraz czuwa nad stolicą i Krajem…
Ludzie otwarci, życzliwi, z wielką wewnętrzną godnością, religijni.
Cudowna przyroda – roślinność, kwiaty, ptaki…
Smaczne, niedrogie wina czerwone…                                                             
I „mój” Duńczyk – z refleksem kierowcy – czy widzisz tę ulicę LECHA KACZYŃSKIEGO? Zdążyłam – z jadącego autobusu – „strzelić” dwa lub trzy zdjęcia. I nagle „wystrzał” Hansa, który wkrótce przestał być przyjacielem – „Bardzo dobrze, że go zamordowali, wreszcie przestał przeszkadzać!”
Po obejrzeniu filmu „Katyń”, niedługo później, też stwierdził „bardzo dobrze, że zginęli, bo nie chcieli współpracować”.
Na razie jeszcze kaukaska przygoda przed nami. Wieczorem mamy szczęście spotkać w naszej restauracji gruzińskie wesele. Narzeczona, w pięknym narodowym stroju, oczekuje pana młodego – pod opieką braci, czy przyjaciół.   ; Panowie oczywiście mają – jako atrybut narodowego stroju – broń białą. Druhny i drużbowie są ubrani nowocześnie.
A oto Rustaweli: Druhu wiernyj. Druh pomożet, Nie straszit jewo bieda, Sierdce on otdajet za sierdce A ljubow - w puti zwiezda – w transkrypcji łacińskiej, a ściśle – polskiej.
Ten wiersz – wraz z gruzińskim oryginałem - umieszczono na dość osobliwym „pomniku przyjaźni gruzińsko-rosyjskiej”: cementowej konstrukcji ozdobionej kolorowymi graffiti. Całość można oglądnąć wysoko w górach, przy szosie kaukaskiej. Szosę budowali Niemcy – jeńcy wojenni z czasów II Wojny. Sposób budowania chyba ten sam jak w okolicach Lipska, gdzie niemieccy więźniowie polityczni z Buchenwaldu mieli do dyspozycji własne ręce, szpadle i kilofy, bez sprzętu ciężkiego. Wzdłuż drogi – szereg cmentarzy przydrożnych. Smutne zwłaszcza z tego powodu, że na front wschodni wysyłano Bawarczyków – katolików, przeciwnych polityce Hitlera, oraz – innych, „politycznie niepewnych”. Również wśród budujących szosę kaukaską byli żołnierze, z armii poddanej przez Von Paulusa, pod Stalingradem.
A „pomnik przyjaźni” zawiera daty 1783 – 1983. Gruzini pokazują to jako relikt okupacji.
Gwoli ścisłości – król Erakle II, w roku 1772 (II rozbiór Polski!) podpisał z carycą Katarzyną rodzaj paktu o „wzajemnej pomocy i współpracy”.
Mika Waltari interpretuje imię Erakle jako Herkules. Nie mniej – król był słaby, a Gruzja obawiała się tureckiej agresji. Mimo agresji, która po zawarciu paktu nastąpiła – Rosja  nie dotrzymała zobowiązań. Przeciwnie – w  1783 „zajumała” Gruzję, nazywając tę aneksję „protektoratem”. W 1801 roku Gruzja straciła resztki niezależności – Rosja ustanowiła własną administrację i wszelkie inne instytucje państwowe.
Po Rewolucji – Gruzja krótkotrwale odzyskała niepodległość (lata 1918 – 1921). Po przegranej wojnie z Polską – Lenin musiał wykazać się jakimś sukcesem. Gruzję znów napadnięto i po krwawych walkach – podbito. Za tamtych czasów – wielu gruzińskich oficerów emigrowało do Polski. Zostali wcieleni do polskiej armii, odznaczali się dobrym wyszkoleniem i służbistością (niekiedy aż przesadną), częstokroć przyjmowali polskie nazwiska, chyba z obawy przed „długimi rękoma” Moskwy. Taką historię swego ojczyma przekazywała jedna z moich znajomych.
Po Kaukazie – wizyta w Gori. Na głównym placu – jeszcze pomnik Stalina. Wkrótce usunięty – przeniesiony do Muzeum Wojny 2008.
Mieliśmy także możność oglądnąć salonkę, którą podróżował Stalin (do środka nie weszliśmy – nikt nie chciał płacić). Stalin NIGDY nie latał samolotem – w świetle Smoleńska jeszcze lepiej można go rozumieć. Widzieliśmy też chałupkę, w której miał się urodzić i mieszkać w pierwszych latach życia Józef Wissarionowicz wraz z rodzicami. Ponad chałupką – zbudowano alabastrowe mauzoleum; ciekawe, czy nadal istnieje. Muszę przyznać, że bardziej niż stalinowsko - rosyjskie relikty interesowały mnie śpiewające szczygły, których multum latało w pobliżu.
Oczywiście gruzińskie problemy z Osetią od początku kreowała Rosja. Różne Wikipedie mówią też o  „winie” Gruzji w konflikcie. Nikt przy zdrowych zmysłach w to nie uwierzy. Nas natomiast uderzyły szczególne osiedla – w szeregach stojące małe domki, w pobliżu dróg. Okazały się być domkami zbudowanymi dla uciekinierów z osad, które „wyzwoliła” Rosja. Oglądaliśmy także ruiny miasta, „spacyfikowanego” przez Moskali już po ogłoszeniu rozejmu. Mieszkało tam przed wojną 95% Gruzinów, reszta – Osetyjczyków (mam wątpliwości co do poprawności formy); jeśli chodzi o Czeczenów – tej formy jestem pewna. Moskale zbombardowali miasto, „uwolnili” Osetyjczyków, Gruzinom zagrozili „czystką etniczną”. Po „wyzwoleniu” – wszyscy mieszkańcy uciekli, pozostały ruiny.
Później, w Armenii, oglądaliśmy sowiecki czołg, który pozostał jako relikt wojny – pamiątka po „wyzwolicielach” Osetii. Wbrew temu, co twierdzą różne Wiki – rosyjskie wojska „ciągnęły” drogą, lądową -  przez Armenię. Armenia oczywiście obawia się Turcji, więc Rosja gwarantuje jej bezpieczeństwo.
A z „zaprzyjaźnionym małżeństwem” nasze relacje skończyły się w momencie, gdy chińską politykę antynatalistyczną określiłam jako ludobójstwo. Zachowali „odrębne zdanie”, ale już bez nas.
Niestety – nie umiem wstawiać zdjęć – mam piękne zdjęcie panny młodej, zdjęcie ulicy Lecha Kaczyńskiego w Tbilisi, zdjęcia cerkwi z niezwykłymi freskami, zdjęcie pomnika Matki Ojczyzny i króla Wachtanga Gorgasali, zdjęcie „pomnika” przyjaźni gruzińsko-rosyjskiej… Może uda mi się uzupełnić później.
 
5
5 (6)

6 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
  "5 dni wojny" ta właśnie wojna rozpoczyna sie od ostrzału miejsca, gdzie trwało wesele.

Katarzyno, piękna opowieść!!! Ciarki biegały po plecach.

P.S.
Jeśli potrzeba pomocy przy wstawieniu zdjęć, służę.



 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Signa

Signa
o urwanej przyjaźni, niemożliwej po ujawinieniu takiej "różnicy zdań", a właściwie pokazaniu prawdziwych poglądów ludzi, którzy określaja się jako lewicowcy, bardzo dobrze Panią rozumiem. Z naszej - Polaków - perspektywy, historia państw, w których Rosja miała i ma swoje interesy, wygląda inaczej, niż z Zachodu. Ja i w Polsce usłyszałam te okrutne, propagandowe reakcje na wydarzenia, o których Pani wspomina.
Cieszę się, że Pani te relację pisze i czekam na dalszy ciąg.
Łącze pozdrowienia smiley
Obrazek użytkownika chryzopraz

chryzopraz
przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i czekam na zdjęcia.

I mam pytanie, czy rzeczywiście Hans wyraził się, że Lecha Kaczyńskiego zamordowali? Nie że przecież katastrofa, więc "zwyczajnie" zginął?

pozdrawiam

 

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Przy czytaniu uderzył mnie ten sam fragment, o który, jak widzę, spytała też Chryzopraz.
A ja to pytanie powtórzę. Czy rzeczywiście ów człowiek w odniesieniu do Prezydenta Lecha Kaczyńskiego użył wyrażenia "zamordowali"???

Jego opinie, które przywołałaś w notce, mówią o Hansie wszystko: „bardzo dobrze, że zginęli, bo nie chcieli współpracować”.
Nawet nie wiem czy się dziwić. Myślę, że w Danii niewiele osób jest w stanie zrozumieć naszą historię. Co prawda należy Duńczykom pamiętać, że jako jedyni w Europie zaprotestowali przeciwko III rozbiorowi Polski, ale już ich własna historia z XX wieku pokazuje, że generalnie woleli "nie mieszać się" i "współpracować", co przejawiało się przyjęciem neutralności, a w czasie II w. św. oddaniem się praktycznie niemal bez oporu we władanie Hitlera.


Dziękuję Ci za zabranie w podróż po Gruzji smiley.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
warto zajrzeć ponownie. Dodałam kilka otrzymanych od autorki zdjęć.
Wokół jednego nieco rozjechał mi sie tekst. Mam jednak nadzieje, że nie będzie to przeszkodą w cieszeniu się pięknymi widokami.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Wielkie dzięki  za zdjęcia. I uwagi do tekstu.
Na pytanie o morderstwo - była już gdzieś podobna dyskusja. Hans użył sformułowania "Very well, that he was killed, at once he does not disturb anymore" - co (w tym duńskim-angielskim) znaczyło mniej więcej - "bardzo dobrze, że go zabito, nie będzie więcej przeszkadzać". Hans miał zapewne na myśli - "nie będzie przeszkadzać w budowie gazociągu", jako że socjaliści myślą bardzo realistycznie o własnym interesie, czyli m.in. tanim gazie. Nie "drążyłam" wówczas tematu, Hans też później "uciekał" przed tym. Nie mniej znani mi Duńczycy nie mówili o "wypadku", tylko o zabójstwie, wbrew tzw. wersji oficjalnej. Natomiast podczas podróży po Islandii spotkałam "reprezentanta"  teorii wypadkowej. Mam nadzieję, że w rezultacie dłuższej dyskusji ze mną - zmienił przekonanie. Zresztą wszędzie, gdzie mogę, robię "wykłady" na temat obecnego reżimu w Polsce. Chyba z wyjątkiem niesławnego Zapatero - hiszpańskiego Szewczyka - żaden inny kraj w Europie nie może poszczycić się tak zakłamanym, aroganckim, głupim i serwilistycznym wobec wrogów premierem - jak  obecnie Polska. Napiszę może kiedyś także o Danii. Ich bohaterowie zostali wymordowani 18 kwietnia 1864, w bitwie z Prusakami, pod Dybboel.To bitwa, której  potomkowie wikingów wstydzą się po dziś dzień - została wówczas złamana ich godność, duma narodowa, potęga i honor. Jednak w czasie II wojny - gdy wojsko duńskie broniło się mimo olbrzymiej przewagi atakujących Niemców (zginęło 16 Duńczyków - podobnie jak na Westerplatte) - to król Christian X podjął decyzję o kapitulacji. Ale to już temat na inny wpis smiley!

Więcej notek tego samego Autora:

=>>