Jeszcze jeden skutek „dobrej zmiany”
W tym roku polskie konie arabskie wróciły z Akwizgranu na tarczy. Poprzednio wygrywały 9 razy Puchar Narodów oraz 6 razy Puchar Hodowców. Tym razem nie tylko te tytułu dostały się w inne ręce (Puchar Narodów – Zjednoczone Emiraty Arabskie, Puchar Hodowców – Belgia). Słabo było też w czempionatach. Choć do finałów dostało się 9 koni polskiej hodowli, medalowe miejsce wywalczył tylko jeden - wyhodowany w SK Michałów El Emado (QR Marc – Emanda), który został wiceczempionem w kategorii… wałachów.
Dlaczego konie z Polski wypadły tak słabo w tym roku?
Przecież w stawce koni, jakie pojechały do Akwizgranu, były takie gwiazdy, jak: Wieża Mocy, Pustynia Kahila czy Poganin. Czy nagle straciły urodę, bukiet arabski?
Odpowiedź jest prosta. Konie te nie były należycie przygotowane do tego pokazu.
Pamiętajmy, że pokazy koni arabskich mają w sobie coś z zawodów sportowych. Trzeba się do nich przygotowywać. Trzeba po prostu trenować przed pokazem. I tu coś się popsuło w stosunku do tego, z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich latach. Jeśli chodzi o Janów Podlaski wytłumaczenie jest prostsze – z pracy w stadninie (na znak protestu przeciwko „dobrej zmianie”) zrezygnowali Paweł Kozikowski i jego partnerka Joanna Wojtecka. On, jeden z najlepszych prezenterów koni arabskich w Polsce, ona wspaniale dbająca o konie w stajni i kierująca procesem ich treningu. To była duża strata dla stadniny. Takich fachowców nie jest łatwo zastąpić.
Ale co z Michałowem? Przecież tam nie nastąpiła zmiana załogi. Główny prezenter Mariusz Liśkiewicz nie odszedł z pracy. Dlaczego więc michałowskie konie też wypadły słabiej niż można było oczekiwać?
Pańskie oko konia tuczy – mówi stare polskie przysłowie, pasujące jak ulał do zaistniałej sytuacji. Wracając do sportowego porównania. Prezenter pracujący z koniem na co dzień, jest jak trener konkurencji. Ale nad tymi trenerami, bo jest ich więcej, jest trener-koordynator. Ktoś, kto się na tym świetnie zna i potrafi oceniać i nadzorować pracę trenerów. Potrafi od nich wymagać, bo wiadomo, jak się nie wymaga, pracownicy zaczynają się opuszczać w pracy.
Tymi trenerami-koordynatorami byli Jerzy Białobok i Marek Trela. Gdy ich zabrakło, ich następcy nie potrafili już tak skutecznie jak oni wykonywać tej nadzorczej roli. Nie potrafili wymagać. Zabrakło "pańskiego oka" na każdym etapie: od wytypowania składu, przez przygotowanie kondycyjne i organizację podróży, po prezentację na ringu.
To jeszcze jeden dowód, że „dobra zmiana” w hodowli koni arabskich przyniosła jedynie straty. Nie ma w Polsce takiej klasy fachowców, jak Białobok i Trela. Jak widać po wynikach pokazu w Akwizgranie, nikt nie potrafi ich zastąpić. Nikt nie potrafi utrzymać takiego poziomu tej branży (mam na myśli i wyniki aukcji i wyniki pokazów, bo wyniki hodowli będzie można ocenić dopiero za kilka lat), na jakim znajdowała się ta hodowla, kiedy nią kierowali panowie Białobok i Trela.
A my możemy na to wszystko tylko patrzeć i bezsilnie zgrzytać zębami.
Marek Szewczyk
http://hipologika.pl/modules/news/article.php?storyid=251