
Magdalenka - oczywiście! Wybór Wałęsy - jasne! (Jaruzelski był w pakiecie Magdalenki i nie mieliśmy na to wpływu), oddanie Gazety Michnikowi - wszystko to są oczywiste oczywistości i nie ma co ich powtarzać.
W mojej ocenie pierwsze prawdziwe zło, prócz powyższych, to byla tak zwana reforma samorządowa. Wtedy zaczęła się destrukcja. Rzekomo oddając władzę w ręce ludzi (ludu?), niszczono struktury państwa.
Pamiętam, gdy to się zaczynało, pewien znajomy dziennikarz z wojewódzkiej gazety zapytał mnie:
-Czy pan jest za reformą samorządową?
Odpowiedziałem bez zastanowienia, że tak. Wszystkie zmiany wtedy miały wychodzić nam na dobre.
Popatrzył na mnie jakoś dziwnie, tak jak się patrzy na kogoś, kogo uważało się za rozsądnego...
Zostało mi to spojrzenie w pamięci.
Dziś wojewoda, najniższy rangą przedstawiciel państwa w terenie jest nic nie znaczącym dodatkiem do marszałka. Oczywiście, są nawet niższe struktury funkcyjne (PPIS, Policja, Straż Pożarna, Regionalne Dyrekcje), ale to tylko dowód na to, że państwo nie może być organizowane "od dołu", bo zginęło by natychmiast.
Państwo poodcinało swoje terenowe "korzenie" - nic więc dziwnego, że więdnie i rzucają się na nie choroby i szkodniki.
Struktury samorządowe nie są w stanie zbudować państwa. Może w normalnej sytuacji potrafią współistnieć, wzajemnie się przenikać z władzami państwowymi, ale Polska normalnym krajem nie jest. Coraz więcej wskazuje na to, że jeszcze przed "Magdalenką" został wydany na państwa naszego regionu wyrok i jest on konsekwentnie egzekwowany. Struktury samorządowe dobrze się nadają do regionalizacji, a od regionalizacji już tylko krok do potrząsania kalejdoskopem, które pewnie niedługo się zacznie:
-Region kujawsko-warmiński? A czemu nie? Jutro zrobimy warmińsko-podlaski, a co?!
-Region opolsko-morawski? Proszę bardzo, czemu nie - lubimy przecież Czechów (choć oni nas jakby mniej).
-Region śląsko-wielkopolsko-pomorsko-brandenburski?...
-Nein, nein! To dopiehro Übermorgen!
W mojej ocenie pierwsze prawdziwe zło, prócz powyższych, to byla tak zwana reforma samorządowa. Wtedy zaczęła się destrukcja. Rzekomo oddając władzę w ręce ludzi (ludu?), niszczono struktury państwa.
Pamiętam, gdy to się zaczynało, pewien znajomy dziennikarz z wojewódzkiej gazety zapytał mnie:
-Czy pan jest za reformą samorządową?
Odpowiedziałem bez zastanowienia, że tak. Wszystkie zmiany wtedy miały wychodzić nam na dobre.
Popatrzył na mnie jakoś dziwnie, tak jak się patrzy na kogoś, kogo uważało się za rozsądnego...
Zostało mi to spojrzenie w pamięci.
Dziś wojewoda, najniższy rangą przedstawiciel państwa w terenie jest nic nie znaczącym dodatkiem do marszałka. Oczywiście, są nawet niższe struktury funkcyjne (PPIS, Policja, Straż Pożarna, Regionalne Dyrekcje), ale to tylko dowód na to, że państwo nie może być organizowane "od dołu", bo zginęło by natychmiast.
Państwo poodcinało swoje terenowe "korzenie" - nic więc dziwnego, że więdnie i rzucają się na nie choroby i szkodniki.
Struktury samorządowe nie są w stanie zbudować państwa. Może w normalnej sytuacji potrafią współistnieć, wzajemnie się przenikać z władzami państwowymi, ale Polska normalnym krajem nie jest. Coraz więcej wskazuje na to, że jeszcze przed "Magdalenką" został wydany na państwa naszego regionu wyrok i jest on konsekwentnie egzekwowany. Struktury samorządowe dobrze się nadają do regionalizacji, a od regionalizacji już tylko krok do potrząsania kalejdoskopem, które pewnie niedługo się zacznie:
-Region kujawsko-warmiński? A czemu nie? Jutro zrobimy warmińsko-podlaski, a co?!
-Region opolsko-morawski? Proszę bardzo, czemu nie - lubimy przecież Czechów (choć oni nas jakby mniej).
-Region śląsko-wielkopolsko-pomorsko-brandenburski?...
-Nein, nein! To dopiehro Übermorgen!
(1)
2 Comments
Ro,
27 June, 2014 - 22:17
A na pomysł z rozbudowanym samorządem patrzę troche inaczej, kiedyś pracowałam w Urzędzie Marszałkowskim. Województwo samorządowe ma małe kompetencje, mały budżet i tak naprawdę niewiele może. Myślę, że to idealna wprost zajezdnia dla wszelkiej maśći swojaków. Ileż w nim stanowis, tytułów i co najważniejsze, ile pensji, premii i nagród do pobrania.....
Pracowałam tam dość dawno, może teraz się zmieniło? Może faktycznie są zdolni do tworzenia regionów???
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie!
27 June, 2014 - 23:13
Tak, zmieniło się wiele w ciągu ostatnich 7 - 8 lat. Marszałek przejął wiele dawnych funkcji administracyjnych wojewody. Wiele ustaw zmieniło się w tym zakresie, przenosząc kompetencje. W mojej dziedzinie wojewoda nie ma nic do powiedzenia, a kiedyś był praktycznie wyrocznią w imieniu ministerstwa.
Zatrudnia coraz większą rzeszę urzędników, ma swoich prawników, aroganckich i przemądrzałych, wymyślających swoje interpretacje przepisów. Jeśli dodać do tego fakt, że urzędnicy w ministerstwie (w "moim" resorcie) odpowiedź na pytanie o wykładnię jakiegoś przepisu zaczynają od:
-Wie, pan, moim zdaniem...
podczas gdy urzędnik marszałka mówi:
-Należy to interpretować tak...
to o czymś to świadczy.
Owszem, teraz jeszcze gdyby minister tupnął nogą, to jego "odpowiednik" w urzędzie marszałkowskim, czyli dyrektor departamentu, skuliłby uszy po sobie. Ale już nie na baczność, tak jak to było w przypadku dyrektora w UW.
Po prostu: szefowie obu są wybierani w różnych wyborach i premier może się tylko starać, żeby - tak jak ostatnio w Katowicach, sejmik zechciał zrobić jego protegowanego marszałkiem. Wojewodę po prostu wyznacza, bez pytania o zdanie. Tylko że wojewoda...
Dziś można sparafrazować powiedzenie: sołtys na zagrodzie równy wojewodzie.
A i to nie.
Kiedy Niem..., pardon: Unia Europejska zechce "wyjąć" spod polskiej administracji jeden czy drugi region, oczywiście w zakresie tylko "niektórych kompetencji, ważnych z punktu widzenia interesów Unii Europejskiej", sejmik podejmie (przy sprzeciwie kilku radnych) stosowną uchwałę, marszałek "klepnie", a Tusk rozłoży ręce:
-Musimy szanować decyzje legalnie wybranego samorządu.
Salami.