Kolejna ofiara szczepionki?

 |  Written by krisp  |  6
To ja, szczepionkowy "oszołom", z nowym doniesieniem, po przeczytaniu artykułu Macieja Pawlickiego tu: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/433479-szymek-polski-alfie-evans-walc... . W czwartej dobie po szczepieniu szczepionką Synflorix nr serii ASPNB005AE na pneumokoki, siedmiomiesięczny Szymek z Radomia wylądował w szpitalu, gdzie wkrótce nastąpił obrzęk mózgu, a lekarze stwierdzili śmierć mózgu i postanowili odłączyć dziecko od respiratora, by, cytując za autorem artykułu wypowiedzi lekarzy ze szpitala dziecięcego na ul. Niekłańskiej w Warszawie, "nie wentylować zwłok". 

Oczywiście, szpital nie zgłosił niepożąnego odczynu poszczepiennego. Normalna praktyka w Polsce. Tak się kreuje dobre statystyki szczepień, by kolejni rodzice nie dowiedzieli się, na jakie niebezpieczeństwo narażają swoje dzieci, trzymając się kalendarza szczepień i reagując na medialne reklamy typu "stop pneumokokom, zaszczep swoje dziecko, bo jak tego nie zrobisz, to na pewno zachoruje i umrze"

W artykule wspomniane są kolejne NOP-y związane z tą szczepionką, które standardowo zostaną zignorowane przez polski system. Znowu nie ma (i nie będzie) winnych. Pozostaną dramaty dzieci z NOP-em (jeśli przeżyją), ich rodziców i rodzin, dobre samopoczucie polskiego państwa i różnych sanepidów, że udało się zaszczepić kolejne stworzenie i uniknąć jakiejś mitycznej epidemii, a na pewno bardzo dobre samopoczucie szczepionkowej firmy, która zhandlowała szczepionkę, nieźle zarobiła na nieszczęściu i wyślizgała się z odpowiedzialności karnej i finansowego odszkodowania.


Pozdrawiam

krisp
4
4 (6)

6 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
- to jest to afera kryminalna. Zgłoszenie do prokuratury, w świetle przytoczonych faktów - jak najbardziej właściwe!
Nie powinno być "zmiłuj się" ani dla lekarza, który stwierdził, że "serduszko zaraz się uspokoi", ani dla lekarza prowadzącego, ani też - dla ordynatora - którzy nie zgłosili powikłania poszczepiennego.
Zakładam, że znane (i opublikowane) zostały wszystkie fakty, które dotyczą małego Szymka.
Ogólnie - tragiczna historia.
Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Jako lekarz wiesz, że nie ma bezpiecznego leku. Nawet "głupi" paracetamol może zabić, a śmierć po nim jest naprawdę straszna. Nie ma też bezpiecznych szczepionek i każdy kto udaje, że jest inaczej, albo jest ignorantem i powinien się poważnie zastanowić nad uzupełnieniem wiedzy medycznej, albo łapówkarzem na usługach firm szczepionkowych, albo, w ostateczności, pożytecznym idiotą. 
 
Najgorsze jest to, że w Polsce szczepionki zostały SYSTEMOWO uznane za bezpieczne i trąbią o tym co chwila "uznane" autorytety ze świata medycyny. W obliczu takich zdarzeń, jak z Szymkiem, powinno się zacząć SYSTEMOWE posypywanie głowy popiołem i POWAŻNA dyskusja, miast odsądzania ludzi, którzy z NOP-ami mieli do czynienia, lub są ich ofiarami, od czci i wiary. Najwyższy czas. Tak mało jest Polaków, tak mało nas się rodzi, że nie możemy ryzykować, jako Państwo Polskie, straty ŻADNEGO Polaka/Polki z powodu ideologii takiej czy innej, lub czyichś, również państwowych zaniedbań.

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Każda żywność jest badana i dopuszczana lub nie do sprzedaży. No, może nie sto procent żywności, ale na pewno ta, która jest potencjalną nosicielką cborób. Ale jeśli chodzi o leki, a w szczególności szczepionki, o których zawartości mamy mniej niż mgliste pojęcie, a jeszcze mniejsze na temat ich prawdziwej szkodliwości lub nie, nie ma właściwie żadnej bariery i zasad weryfikacji przed dopuszczeniem do stosowania. Wydaje się, że szczepionki są dopuszczane na tzw gębę, bo nawet najgrubszy papier na którym producent zapewnia o znikomej wręcz szkodliwości, to ciągle tylko papier. Nam potrzebne jest panstwowe laboratorium, w którym były by badane wszystkie leki i dopiero tą drogą uzyskany, a ograniczony w czasie certyfikat, pozwalał by producentowi czy tam dystrybutorowi, wejść PRÓBNIE na rynek. Dopiero potwierdzenie odpowiednią statystyką braku powikłań czy zachorowań, pozwałało by pozostawać na rynku. Oczywiście zaraz będą głosy, że to utrudni, spowolni, zakłóci i wogóle oddali w czasie najnowsze osiągnięcia farmaceutyki. No i dobrze! W końcu chodzi o bezpieczeństwo ludzi, a zwłaszcza dzieci.  Po za tym to potrzebny jest we wszystkim umiar i zdrowy rozsądek, które to mogłyby kierować ludźmi pracującymi dajmy na to, w takim laboratorium czy ministerstwie. A tych akurat coraz bardziej jakby brakuje nam wszystkim.

Tak sobie marzę durnowato.
Obrazek użytkownika ro

ro
To jest kwadratura koła. Bo skoro nie wierzymy (i ja nie wierzę) firmom farmaceutycznym "mającym na względzie tylko zysk", to dlaczego mielibyśmy wierzyć państwowemu laboratorium? Bo ono nasze "krew z krwi"? Bo pracownicy niekoniecznie szeregowi takiego laboratorium nie będą mieli kredytów, zachcianek czy latorośli poszukujacych dobrego startu? 
W pracy co chwilę obijam się o obowiązek wykonania pomiarów przez "akredytowane laboratorium", bo te nieakredytowane były złe, a te które "spelniają warunki" są dobre, europejskie.
I dręczy mnie pytanie:
-Czy słyszał kto, żeby takie akredytowane laboratorium stracilo certyfikat? Z przyczyn innych niż brak pieniędzy na odnowienie akredytacji?

(Nie można oczywiście wykluczyć, że wszystkie jak jeden lab są zacne).
 
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Zgoda - to jest kwadratura koła! 
Mieliśmy wytwórnię surowic i szczepionek - polską, teraz nie wiem, czy produkują tam choćby surowice i szczepionki p-wtężcowe.
Nie wiem też, czy posiadamy dobre, uznawane w Świecie laboratoria analityczne.
Nie zakładałabym, że wszyscy lekarze/farmaceuci/analitycy są skorumpowani/przekupni. Nie mniej - kontroli nad zagranicznymi producentami szczepionek nie mamy. Należałoby zapewne powołać "ciało" upoważnione do wglądu w badania kontrolne - laboratoryjne tych szczepionek, które kupujemy od "obcych". Oraz - do wglądu we wszelkie "materiały" dotyczące powikłań poszczepiennych i działań niepożądanych występujących w związku ze stosowaniem nabywanych przez Polskę preparatów. 
Wszelkie akcje zmierzające do "eliminacji" szczepień ochronnych u dzieci, w tej postaci w jakiej obserwujemy je w Polsce - są mało racjonalne. Żyjemy wciąż, niestety, w obszarze zagrożonym błonicą (dyfterią), odrą, gruźlicą, mamy tereny szczególnie zagrożone tężcem, a zagrożenie różyczką młodych niewiast wiadomo czym grozi... Z pneumokokami - mamy zwłaszcza do czynienia w dużych zbiorowiskach, te biedne dzieciątka żłobkowo-przedszkolne... Nie wszystkie matki chcą i mogą pozwolić sobie na osobistą opiekę nad maleństwami... crying
Nie istnieje żadne dobre rozwiązanie. Jednak różne działania niezbyt przemyślane, populistyczne, częste wystąpienia demagogiczne - "służą" wielu osobom do prywatnego "lansu", nie biorąc pod uwagę dobra wspólnego.
Historia małego Szymka, jeśli wygląda tak, jak opisuje ją prasa - to rzeczywiście criminal story. Winni - odpowiedzialni - powinni ponieść karę, szczepionka (inkryminowana seria, być może - cała dostawa!) powinna zostać wycofana. Polska powinna rozważyć kupno szczepionki od innego producenta... 
Samo "podnoszenie rabanu" bez bardzo konkretnych żądań powoduje, że cała "para idzie w gwizdek". Nie powinniśmy marnować sił na "lans" niektórych politykierów, nasze wysiłki powinniśmy jednoczyć w określony ściśle, i bardzo celowy sposób.
Serdecznie pozdrawiam,
Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Co mają robić ogłupieni i niepewni niczego rodzice? Teraz, może jak nigdy wcześniej, wątpliwości umocniły się.
Potrzebne jest jakieś rozwiązanie, które przywróci, na początek choć w części, zaufanie. Z pewnością wszelkie sposoby oparte na przymusie administracyjnym pod karą, skończą się jeszcze większą awanturą, która niczego nie rozwiąże.
Tutaj potrzebne są działania władz, być może nawet nowe regulacje prawne. Wydaje mi się, że dla uzyskania zaufania, potrzebna jest instytucja, która upewni ludzi, że ktoś czuwa nad bezpieczeństwoem polskich dzieci. Można mieć wątpliwości czy takie czy inne laboratorium spełni oczekiwania. Można i należy mieć wątpliwości czy jedynie dostęp do badań robionych przez producentów, będzie procesem wystarczajacym, budującym zaufanie. Ja osobiście miałbym obawy co do rzetelności badań, które prowadzi sam zaintersowany sprzedażą.

Tak czy inaczej ktoś musi się w końcu poważnie zająć tą sprawą o ile nie chcemy, jak w przypadku escape room-ów, obudzić się z ręką w.... Czy tragedia małego chłopca będzie dostatecznym bodźcem dla decydentów?

Więcej notek tego samego Autora:

=>>