Korwin-Mikke nie odebrał głosów PiS

 |  Written by Gadający Grzyb  |  8

Prócz stałego, konserwatywno-liberalnego elektoratu osiągającego w porywach do 2-3%, Korwin przejął głosy Ruchu Palikota, PO i narodowców.

I. Będąc młodym korwinowcem...

Chciałbym uspokoić tych zwolenników PiS, którzy gotowi są twierdzić, że gdyby nie te 7 procent KNP, to PiS – ho, ho, wygrałby z Platformą o ładne kilka procent. Otóż nie, Korwin-Mikke nie odebrał głosów Prawu i Sprawiedliwości i zaraz wyłuszczę dlaczego.

Tak się składa, że jestem byłym „korwinowcem” i gdy miałem dwadzieścia - dwadzieścia kilka lat, głosowałem na Korwina i UPR w kilku kolejnych wyborach. Była to mniej więcej druga połowa lat 90-tych. Później, jak wielu innym zwolennikom UPR-u, przeszło mi, lub może raczej – wyrosłem z tych kilku konserwatywno-liberalnych czy też libertariańskich recept na uszczęśliwienie świata, które niezmiennie ma do zaproponowania pan Janusz. Piszę o tym dlatego by pokazać że motywacje którymi kierują się wyborcy Korwina są mi znane i sądzę, że po latach wciąż jestem w stanie wejść w ich skórę.

Na początek jednak rozprawmy się z pewnym szkodliwym mitem, że prawicowy elektorat ma jakoby stanowić monolit i wystarczy, że jedna siła polityczna zmonopolizuje prawą stronę sceny politycznej, to wyborcy z braku laku zagłosują właśnie na tę dominującą partię – czyli w obecnej sytuacji na PiS. Tak nie jest. Prawica ma wiele ideowych odcieni i np. twardzi wyborcy Korwina prędzej utną sobie rękę, niż zagłosują na „pisowskich socjalistów”. Z kolei narodowcy również nie zagłosują na ugrupowanie „piłsudczyków”. Dlatego przy różnych okazjach podkreślałem, że Ruch Narodowy nie jest żadną antypisowską dywersją po prawej stronie, bo odwołuje się do innego segmentu elektoratu.

II. Poszkodowani przez Korwina

No dobrze, komu więc odebrał głosy Kongres Nowej Prawicy? Prócz stałego, konserwatywno-liberalnego elektoratu osiągającego w porywach do 2-3%, Korwin przejął głosy Ruchu Palikota, PO i narodowców, przy czym najbardziej poszkodowanymi są Palikot i Ruch Narodowy.

Palikot, po kilku latach obecności w sejmie jako odrębny byt polityczny, zwyczajnie się zużył. Dla sporej części „elektoratu protestu”, który postrzega wszystkie siły zasiadające w parlamencie jako „jedną bandę” przestał być wiarygodny – nie szło na niego głosować „na złość onym”. Swoje pewnie zrobił także sojusz ze spadami z SLD pod patronatem Kwaśniewskiego (duży błąd) i fatalna kampania wyborcza z pajacowaniem różnych dziwnych postaci. W tej sytuacji Korwin – jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało – mógł mieć dla dotychczasowych wyborców Palikota walor politycznej świeżości.

Jeśli chodzi o Platformę, to mogła się od niej odwrócić jakaś część wyborców wolnorynkowych, rozczarowanych brakiem obiecanej niegdyś deregulacji gospodarki oraz podwyżkami podatków. Chrapkę na ten segment miał Gowin, ale ze względu na przyrodzoną mu tzw. „miękką charyzmę” nic z tego nie wyszło. Tu warto pogratulować refleksu Przemysławowi Wiplerowi, który w samą porę przeskoczył do łajby Korwina.

No i w końcu Ruch Narodowy. Dla tego ugrupowania Korwin stał się prawdziwym katem. Okazało się, że popularność Marszu Niepodległości to zdecydowanie za mało, by osiągnąć polityczny sukces, poza tym, uczestnicy demonstracji 11 Listopada rekrutowali się z różnych patriotycznych środowisk i nie stanowili jednolitego politycznego „wojska” jak zapewne wyobrażali sobie liderzy RN. Wyszedł także brak doświadczenia. Inną, nie mniej istotną kwestią, był ambiwalentny stosunek do putinowskiej Rosji. Dla pisowców, narodowcy byli zbyt prorosyjscy, z kolei dla post-endeckiego betonu rekrutującego się spośród dawnych paxowców i „endekokomuny” Ruch Narodowy jawił się wręcz jako rusofobiczna dywersja. „Paleoendecja” postawiła więc na Korwina. Tak się składa, że śledzę sobie m.in. portal „Konserwatyzm.prl” będący tubą słowiano- i rusofilskiej endecji z takimi postaciami jak red. Engelgard z „Myśli Polskiej”, czy pisujący w „Najwyższym Czasie” monarchista prof. Adam Wielomski darzący Putina wręcz bałwochwalczym uwielbieniem i z tego co można było tam wyczytać wynika, że ostatecznie postawili na KNP, przechodząc do porządku dziennego nad gospodarczym liberalizmem tego ugrupowania.

III. Korwin w mediach

Pozostaje jeszcze do rozstrzygnięcia wpływ obecności Korwin-Mikkego w mediach na finiszu kampanii. Nie sądzę, by była to świadoma promocja – korwinowcy bowiem najpierw zaczęli zwyżkować w sondażach ku lekkiej dezorientacji czołowych mediodajni, a dopiero potem ich lider zagościł w szklanych okienkach. Uważam raczej, że zaczęto zapraszać Korwina z nadzieją, że się skompromituje którąś ze swych nieprzytomnych filipik.

Warto w tym kontekście zwrócić uwagę, na rodzaj medialnego zainteresowania. Media pro-pisowskie eksploatowały przede wszystkim motyw prorosyjskości Korwina, zwłaszcza w kontekście wydarzeń na Ukrainie, natomiast mediodajnie reżimowe koncentrowały się głównie na obyczajowych wyskokach lidera Nowej Prawicy ze szczególnym uwzględnieniem jego ogólnie znanego stosunku do kobiet, czy wrzutek o Hitlerze. Tu chciałbym przywołać dość histeryczny tekst Agnieszki Kublik na stronach „Wyborczej” opublikowany kilka dni przed wyborami, w którym w typowym dla siebie stylu odsądzała Korwin-Mikkego od czci i wiary. Innymi słowy, skoro nie dało się dłużej Korwina ignorować, to zaczęto nim straszyć – z różnych pozycji. Osobną sprawą jest, że właśnie owo straszenie Korwinem mogło przynieść skutek odwrotny od zamierzonego i uwiarygodnić go w oczach jakiejś części wspomnianego wyżej „elektoratu protestu”.

IV. Mocny sondaż z zastrzeżeniem

Gdzie zatem szukać „podbieraczy” pisowskich głosów? Przede wszystkim w Solidarnej Polsce, która programowo od PiS-u się nie różni, poza ogólnym „zrobimy to samo, tylko bardziej”. „Ziobryści-Kurzyści”, jak nazywał ich nieodżałowany Seawolf, zgarnęli nieco ponad 4% i nawet przy świadomości, że jeśli chodzi o migrację głosów dwa plus dwa rzadko kiedy równa się cztery, to można przypuszczać, że gdyby nie personalny rozłam spora część z tych czterech procent była do wzięcia. Możliwe również, że co nieco uszczknęli PiS-owi gowinowcy – choć tu akurat zapewne bardziej stratna była Platforma.

Jak widzę wynik eurowyborów w kontekście polityki krajowej? Jest to z pewnością mocny sondaż na dużej grupie respondentów, który może obalić dwie psychologiczne bariery – mianowicie, pokutujący schemat chronicznej niemożności PiS-u pod rządami Kaczyńskiego oraz syndrom „zmarnowanego głosu” w przypadku Korwina. Zaznaczyć jednak trzeba, że dwudziestokilkuprocentowa frekwencja sugeruje, iż do urn udał się najbardziej zdyscyplinowany elektorat. Przy frekwencji ok 40%, kiedy to siłą rzeczy więcej jest głosów przypadkowych, oddanych pod wpływem impulsu, efekt końcowy może wyglądać zgoła inaczej.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

5
5 (8)

8 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Nie ukrywam, że śmieszy mnie przechodzenie od Palikota do Korwina.
To kolejny sygnał końca cywilizacji :)

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Max

Max
Niekoniecznie koniec cywilizacji. :)

Pozwolę sobie przedstawić swój pogląd na tę sprawę w formie nieco uproszczonej  - zastrzegam się.
(Ale też gotów jestem rozwinąć każdy z punkcików, gdyby była potrzeba):

- młodzież od zawsze skłania się ku ekstremalnym ugrupowaniom - częściej niż starsi wyborcy;
- gros wyborców Palikota (w poprzednich wyborach) i wyborców Korwina (w ostatnich) stanowią ludzie młodzi;
- poglądy wyborców przed trzydziestką ulegają częstym "mutacjom", zmianom, nie ma tu żadnej logiki, konsekwencji
- dla ludzi bardziej doświadczonych i obeznanych kolega JKM i kolega Palikot to, jednak, dwie odmienne opcje. Dla młodzieży to jedno i to samo: ten i ten to człowiek spoza układu (bzdura, wiem) i szansa na zadanie "ciosu systemowi" (też bzdura).

A kto nie chciał w wieku lat dwudziestu, dwudziestu kilku, zmienić świata i nie miał genialnych pomysłów z cyklu "jak wyważyć dawno otwarte drzwi"? :)

JKM to atrakcja sezonowa, coś na kształt objazdowego cyrku. Podobnie jak wcześniej palikociarnia. Ale występy kobiet z brodami i karłów nudzą się dość szybko. Oczywiście, niewykluczone jest, że w następnych wyborach/kadencji popularna będzie karuzela. Taka z konikami, dla młodzieży. :) 

pozdrawiam

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Bo to jest ten sam elektorat - głosujący na złość "onym". Najpierw Lepper, potem Palikot, a teraz Korwin-Mikke. Jedyne pytanie, czy ten elektorat wytrwa przy aktualnym wybrańcu do wyborów parlamentarnych.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
moim zdaniem Nowa Platforma, pardon, Nowa prawica, odbiera głosy nie tyle PiSowi, ile pozbawia Polskę przyszłości. I tu jest największy problem. Mały biznes, który tak wychwalają korwiniści, nie przetrwa bez opieki państwa. A właśnie na deregulację biznesu najbardziej liczą ich zwolennicy. Słowem jest to podcinanie gałęzi na której chciałoby się usiąść.
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Po pierwsze - nie będą w stanie nic przeforsować. Będą jedynie o tym mówić - tak jak Palikot nie przeforsował legalizacji marychy i kilku innych spraw które mial na sztandarach.

Po drugie - teoretyzując, sądzę, że uproszczenie systemu podatkowego (np. likwidacja różnych ulg udzielanych przez MinFin "po uwazaniu") mogłoby zadziałać jednak na korzyśc drobnego biznesu. Bo póki co, ten drobny biznes płaci podatki, a wielki "optymalizuje", czyli wyprowadza zyski za granicę.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Dobra analiza i prawie w 100% zgodna z rzeczywistością.
Przynajmniej takie jest również moje przekonanie.
Serdecznie pozdrawiam.
 
Obrazek użytkownika nurni

nurni
Kazego roku tysiące (setki tysięcy?) ludzi otrzymuje dowód osobisty i prawa wyborcze.
W tym samym roku zbliżona liczba ludzi umiera i już nie zagłosuje.
A wybory nie są co rok.

Przepływ elektoratu, dostepny zresztą na podstawie wątpliwych danych bo zebranych przez ankieterów (byłem prawie 30 lat temu osobą która przy okazji spisu powszechnego zadawała przeróżne pytania obywatelom, a potem okazało się przy okazji tych szczerych wyznań że obywateli z wyższym wykształceniem jest 6 czy 7 razy więcej niż by na to wskazywały oficjalne dane), w ankietach mówi się to co chce się powiedzieć -  zatem przepływy elektoratów nie ujmują tego przepływu naturalnego.

Ktoś dwa czy cztery lata głosował, a już na pewno nigdy nie zagłosuje.
Inni jeszcze nie głosowali i robią to po raz pierwszy.

Ten drugi zbiór jest przy okazji takich analiz ciekawszy.

Korwinowi udało się przekonać najmłodszych wyborców że jest prawdziwym opozycjonistą.
Kieszonkowy nonkonformista (dziś powiada że "generałowi" należa się wszelkie honory) w znacznym stopniu zagospodarował sobie przyszłość.

 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>