
Kukiz chciał zorganizować swój klub na zasadzie zespołu rockowego.
Niekiedy, przy różnych okazjach, zdarzało mi się Kukiza bronić - nie tym razem jednak. To co zrobił, jest po prostu nie do obrony. Wchodzenie w jakiekolwiek alianse z „opcją targowicką”, tuż po tym jak rzeczone targowiczątka zainspirowały antypolską rezolucję w Parlamencie Europejskim, nawet nie ukrywając, że ich celem jest doprowadzenie do jakiejś formy zewnętrznej interwencji mającej wysadzić w powietrze rząd, a co się przy okazji stanie z Polską, to już mniejsza, byleby to oni powrócili w nadwiślańskim bantustanie do władzy, znaczenia i kręcenia lodów – to jest zarówno polityczna zbrodnia, jak i błąd. Jeśli chodzi o przybijanie „grabulki” z nowoczesnym Swetru – cóż, kompromitacja, to mało powiedziane. Pod względem, powiedzmy, taktyki wizerunkowej, bije go tu na głowę „Jożin z bażin” polskiej lewicy, czyli Adrian Zandberg i jego partia „Razem”, która pozostając w radykalnej opozycji skrzętnie dba, by nie przykleiła się do niej łatka koalicjantów skompromitowanego establishmentu III RP. Stąd nigdy oficjalnie nie pojawia się na marszach KOD-u, a gdy podczas demonstracji, jak niedawno miało to miejsce pod KPRM, próbują się do niej przytulić politykierzy z PO i Nowoczesnej, są jednoznacznie wypraszani. Kukiz, ucz się.
Z drugiej strony, to co niektórzy komentatorzy - zarówno w mediach „oficjalnych” jak i w blogosferze - witają z nieukrywaną schadenfreude (na zasadzie „a, nie mówiłem, wreszcie wylazło szydło z worka!”), ja odbieram jednak z pewnym żalem i uczuciem rozczarowania. Wychodzę bowiem z założenia, że każda partia władzy - i PiS nie jest tu żadnym wyjątkiem - potrzebuje bata nad d... I to „bata” nie w postaci opozycji targowickiej i „totalnej”, lecz w postaci siły rozliczającej, ale nie tracącej zarazem z pola widzenia polskiej racji stanu. Pisałem kiedyś, że potrzeba w parlamencie kogoś, kto flankowałby PiS z radykalnych pozycji, tak by nie „wychłódł” mu reformatorski zapał – i zdanie to podtrzymuję. Taką, nazwijmy to, „opozycją propaństwową” mógł - i wciąż mimo doraźnego mezaliansu z PO i Nowoczesną - może wciąż być klub Kukiz'15. Poza parlamentem podobną rolę stara się pełnić wyrosłe na bazie części środowisk skupionych w Ruchu Kontroli Wyborów stowarzyszenie Ruch Kontroli Wyborów - Ruch Kontroli Władzy. Że ten propaństwowy potencjał, mimo histerycznej natury lidera, wciąż w kukizowcach jest, pokazuje przykład tych kilkorga sprawiedliwych, którzy nie wyjęli kart do głosowania – i uważam, że jest takich w klubie więcej, mimo tego, że dali się chwilowo spacyfikować nakazem zachowania dyscypliny. Na marginesie – zachowanie Kornela Morawieckiego i jego prośba, by koleżanka zagłosowała za niego na dwie ręce oraz późniejsze, powiedzmy to wprost, głupie tłumaczenie, że „moralnie wszystko jest w porządku”, zwyczajnie osobistości tego formatu nie przystoi.
Jeżeli prześledzimy dotychczasowe poczynania kukizowców, to na tle pozostałych ugrupowań jawią się oni pozytywnie. W niektórych sprawach popierali PiS, w innych głosowali przeciw, przeważnie starając się merytorycznie uzasadniać dane stanowisko. Słowem, normalna partia opozycyjna. Zarzuty, że Kukiz'15 nie głosuje za każdym razem równo z PiS-em i wrzaski o „zdradzie”, gdy tylko w jakiejś sprawie ma odmienne zdanie, uważam za kretynizm. Nie od tego są w Sejmie. Gdyby Polacy chcieli mieć w parlamencie więcej PiS-u, to zagłosowaliby na PiS. Z jakichś jednak względów część wyborców antysystemowych wolała poprzeć Kukiza i to ich reprezentacją jest jego „ruch” - a że nie był to wybór przypadkowy, świadczą dość stabilne słupki poparcia.
To stabilne dotąd poparcie może jednak po ostatnim wyskoku ulec zmianie – i mimo że na Kukiza nie głosowałem, wcale się z tego nie cieszę. Wolałbym bowiem w kolejnej kadencji widzieć PiS u władzy i Kukiza jako dominującą siłę opozycyjną, niż PiS i różne popłuczyny po III RP. Tymczasem lider zaplątuje się we własne nogi. Kukiz chciał być politykiem niepolitycznym, rządzącym niepartyjną partią, w której panuje samoświadoma dyscyplina bez formalnej dekretacji. Inaczej mówiąc - chciał zorganizować swój klub na zasadzie zespołu rockowego w którym niby pogrywa sobie kilku kumpli, wszystko fajnie, ale wiadomo kto jest liderem i do kogo należy ostatnie słowo - co gramy, a czego nie. Wyszło jednak na to, że tak się po prostu nie da. Ciekawe, czy wyciągnie wnioski z różnicy między polityką, a estradą.
Póki co, sejmowy rockandrollowiec obija się od ściany do ściany i przyznam się, że przestałem już nadążać za jego kolejnymi pomysłami. Zobaczymy gdzie ostatecznie wyląduje – może da mu do myślenia ten triumfalny ryk kolesi od Petru i Schetyny, zanim się okazało, że jednak nie udało się storpedować głosowania. A tak normalnie, po ludzku - Kukiz, po co ci to było?
*
-
kiedy zostanie ograniczona możliwość inwigilacji obywateli przez organy państwa?
-
kiedy zostanie odtajniony aneks do raportu ws. rozwiązania WSI?
Gadający Grzyb
Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/
Zapraszam na „Pod-Grzybki” ------->http://warszawskagazeta.pl/felietony/gadajacy-grzyb/item/3798-pod-grzybki
Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 16 (22-28.04.2016)

20 Comments
" kto flankowałby PiS z
19 May, 2016 - 08:25
Tego się tak nie robi. Jeżeli chcemy, by PiS-owi nie "wychłódł" zapał do reform, musimy go naciskać w różnych sprawach, przypominać, pytac kiedy bedzie to czy tamto i tak dalej. Czasem organizowac wsparcie dla najbardziej potrzebnych przedsięwzięć.
Ty natomiast proponujesz, aby wszczepić do Sejmu swoisty "rozrusznik serca", za pomocą którego wyborcy konserwatywno-narodowi będą "manipulowali" PiS-em. Nie może byc tak, że mniejszosciowa partia "rządzi" działaniami rządu. To byłoby nienormalne i szkodliwe. Bliskie idei liberum veto - nawet jeśli w sensie pozytywnym, twórczym.
Alchymisto
19 May, 2016 - 09:53
Z moimi poglądami powinienem należeć do PiS. Wiesz dlaczego nie należę?
Wiesz...
Zmarł poseł Górski - jedyny poseł Prawa i Sprawiedliwości, który odpowiadał na maile.
@ro
19 May, 2016 - 21:17
GG
@ro
19 May, 2016 - 22:22
Posłowie teoretycznie mogliby spotykac sie ze wszystkimi wyborcami z osobna, ale wtedy nie mieliby już czasu na załatwianie postulatów, z którymi bardziej aktywni wyborcy do nich przychodzą
Wniosek prosty: PiS będzie się liczył tylko i wyłącznie z naciskiem grupowym, zorganizowanym oraz będzie kalkulował, których obywateli warto wysłuchać, którym warto pomóc oraz z którymi czasem niestety trzeba się liczyć ("bo jak nie...").
A teraz powiedz mi ro, dlaczego tak świetny portal jak niepoprawni.pl, tak wpływowe środowisko, które mogło liczyć na uwagę posłów PiS, tak łatwo się rozpadło? Co jest w nas takiego, że potrafimy pisac do posłów mejle, ale nie potrafimy doczekać chwili, gdy posłowie sami zaczną do nas pisać mejle? To naprawdę wymaga czasu i cierpliwości, ale często właśnie wtedy, gdy jakas grupa czy klub wychodzi na prostą i jest na fali wznoszacej, właśnie wtedy nagle nastepuje jakiś rozłam, jakaś kłótnia itd. Dlaczego?
@ Alchymista
19 May, 2016 - 23:00
Wracając do sprawy - jeśli PiS nie będzie "oflankowany" bardzej radykalną siłą, to nie będzie miał motywacji i wróci do starej zasady Lipińskiego, że wyborcy z braku laku tak czy inaczej "zagłosują na nas". Ta zasada obowiązywała po skonsumowaniu przystawek z LPR i Samoobrony przez 8 lat rządów PO - z wiadomym skutkiem. Ja nie chcę powrotu do tamtego marazmu.
GG
Alchymisto
20 May, 2016 - 10:08
"Ruś litewską" należało albo podbić i ukształtować na swoją modłę, albo dać sobie spokój z egzotycznymi małżeństwami. Dlaczego władcom I RP wystarczyło rozsądku, żeby nie żenić swoich synów z tatarskimi księżniczkami (po ich uprzednim ochrzczeniu)? Przecież młody Sobieski z desperacji chodził po ścianach i był gotów ożenić się nawet z austriacką ciekawostką genetyczną, a i tak jego tatuś, a przede wszystkim mamusia, nawet nie pomyśleli o jakiejś chińskiej, czy japońskiej synowej (że o jednej z licznych córek szacha lub nie daj Boże sułtana nie wspomnę). Polska Piastów była w Europie w sposób naturalny. Od czasów jagiellońskich stale musimy o tym zapewniać. (I jednocześnie zapewniać, że wcale nie musimy).
@ Alchymista
19 May, 2016 - 21:16
GG
@GG
19 May, 2016 - 22:15
Spokojnie, teraz Kukiz z
20 May, 2016 - 10:54
W ramach "odrodzonej" "endecji".
Bardzo przepraszam, ale nie umiem się nie śmiać - mam tak od wczoraj, ilekroć sobie o nowej inicjatywie politycznej przypomnę. :)
Dla jasności, nie chodzi mi o koncepcję jako taką, tu można by polemizować - ale o ludzi, którzy tego epokowego zadania się podjęli. :D
Ziemkiewicz! Kukiz! Jakubiak!
Elity!!!
:)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Max,
20 May, 2016 - 18:20
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Najchętniej to do Rygi by
21 May, 2016 - 20:24
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@Max
20 May, 2016 - 13:51
Będę rozwój nowej endecji
20 May, 2016 - 17:12
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Ja też
20 May, 2016 - 18:05
Tak, tak, cytując Kazimierza
21 May, 2016 - 20:22
"A wstyd kobiecy to wielka zdobycz naszej cywilizacji, tak samo, jak poczucie honoru u mężczyzn. Tego nie znają Żydzi; oni są niehonorowi i ich kobiety bezwstydne. I to jest ich wielkie zwycięstwo, że dziś pod ich wpływem u nas jedno i drugie zanika."
Ciekawy jestem...
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Parę rzeczy jednak
21 May, 2016 - 21:11
Owszem. Na przykład "Pax" i
21 May, 2016 - 23:12
Ale, ale - Giertycha nie zapraszają?
Tez spadkobierca endecji.
*
NIe mogę zaprzeczyć roli przedwojennej endecji (chociaż, gdybym chciał dalej się "znęcać" - jak oni wałkują Berezę - znalazłoby się więcej), jak też dobrym intencjom i poczynaniom niektórych działaczy. Również w czasie wojny.
Ale potem sama idea została przerobiona, przeżuta i wypluta.
Pod tym sztandarem Ziemkiewicz i Kukiz ludzi nie zgromadzą.
I bardzo dobrze.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Owszem, był PAX
22 May, 2016 - 00:13
Chodzi mi o to, że teraz, kiedy po pierwsze w kraju jest to i owo do zrobienia z prawdziwym wrogiem, a po drugie endecy praktycznie nic nie znaczą, wszczynanie sporów z nimi, kiedy są ewidentnie sojusznikami, nie jest zbyt dobrym pomysłem. Uda się wyżenić lewactwo - wtedy przyjdzie czas na inne, ciekawe rzeczy.
A poza tym - panta rhei. Oni są inni, my jesteśmy inni - czas i doświadczenia paru pokoleń są inne. To nie "lata dwudzieste, lata trzydzieste". Po co prowadzić do zwarcia, skoro można powiedzieć:
-OK, chłopaki! Łączy nas to, to i to. Dzieli nas tamto i jeszcze coś. Nie musimy iść ze sobą do łóżka, ale możemy na siebie nie warczeć.
Przynajmniej spróbować...
Zastanawiam się, kombinuję, i
20 May, 2016 - 18:23
Wspólnota ideowa, panie
21 May, 2016 - 20:23
;)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."