Kurek a Cenckiewicz

 |  Written by polfic  |  54
Witam,

Jak wszyscy wiemy, Polska zdobyła złoto na mistrzostwach świata w siatkę. Przypomnę jednak co się działo przedtem. Francuski trener wywalił z drużyny najlepszego gracza - Bartosza Kurka.
Czy Kurek jest dobrym graczem - JEST!
Czy jest agentem ktorejś z przeciwnych drużyn - NIE!
Czy pomógł nam wygrać w wielu poprzednich meczach - TAK!
Ale trener uznał, że psuje atmosferę w drużynie. Nikt nie zastanawiał się nad motywami Kurka. Czy robi to celowo czy nie. Czy jest taki czy owaki. Czy ma rację czy nie ma. Trener uznał, że niekorzystnie wpływa na drużynę i go po prostu wyrzucił.
Dokładnie tak powinniśmy potraktować też Pana Cenckiewicza. Nie zastanawiać się nad motywami, czy też szukać w nim agenta. Nie zapominać również o tym, w czym nam pomógł. Ale teraz nie jest ważne w czym pomógł. Powinniśmy go wywalić z dużyny i to wszystko. A nie stać jak bezradne dziecko i płakać, że znowu nas ktoś skrzywdził. Psujesz chłopie atmosferę w drużynie więc wypad...

Pozdrawiam
5
5 (3)

54 Comments

Obrazek użytkownika Andy51

Andy51
Szanowałem Cenckiewicza , teraz bym musiał się zastanowić. Nie ważne co pisze, dla mnie prof Kieżun jest bohaterem.
Pozdrawiam 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Można go szanować. Tylko dlaczego zawsze słuchać? Oczywiście, że nieważne co pisze w tym przypadku.

Pozdrawiam również
Obrazek użytkownika MD

MD
Kłamstwo też jest charakterystyczne dla Wschodu. Praktyką cywilizacji Zachodu jest rzeczowa dyskusja, zwłaszcza w sprawach ważnych. Niech ktoś usiądzie i wskaże gdzie Cenckiewicz napisał kłamstwo albo głupotę i będzie po sprawie.
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Problem w tym, że to nie jest ważna sprawa. A spowodowała konflikt i zamieszanie w "rodzinie".
Obrazek użytkownika MD

MD
Skoro ta sprawa nie jest to skąd to zamieszanie? ;)
A tak poważnie to jest to bardzo poważna sprawa. Powstaje bowiem dylemat, czy ktoś cynicznie usiłuje zniszczyć autorytet odradzającego się narodu czy też rzeczywiście ujawniono nieprzyjemne rzeczy z życiorysu wybitnej osobistości. W mojej ocenie prawda winna być wyznacznikiem a jej dochodzenie to metody naukowe bo lepszych nie mamy. 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
"bo lepszych nie mamy"

I tu jest pies pogrzebany. W tych sprawach poruszamy się po terenie całkowicie zawładniętym przez przeciwnika. Myślisz, że jeżeli jest jakiś rzeczywisty agent w naszych kręgach to masz szansę się o tym dowiedzieć? Nie masz żadnej.
Obrazek użytkownika MD

MD
Dwie sprawy. Pierwsza. Fakt, że Prof. Kieżun kiedyś podjął współpracę nie oznacza, że ją kontynuuje. Najskuteczniejszym zaś sposobem na ewentualne unieszkodliwienie agenta jest ujawnienie wiedzy na ten temat i dlatego tak zaciekle walczy z lustracją GW.
Druga. Jeśli uznamy, że nie jesteśmy w stanie obronić się przed agenturą to nie ma sensu podejmowanie walki. A ja jestem innego zdania.
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Proponuję pokój w tej sprawie. Emocje troche opadły myślę :)
Widzisz. W dobrej książce jest mowa "Jeden za wszystkich wszyscy za jednego" - dla mnie to oddaje sytuację w której, w tej sprawie, jestesmy.
Obrazek użytkownika fritz

fritz
wynika dokladnie cos innego, mianowicie z Prof. Kezun NIE podjal wspolpracy.  Nie ma zadnych obowiazkowych w takiej sytuajcji (podjecie wspolpracy) dokumentow.

To autorzy tak nazywaja i co wlasnie paskudny atakiem na wielkiego Patriote jest, ktory z olbrzymi powodzeniem neutralizuje (mam nadzieje, ze nie przestanie) obledna antypolska dezinformacje i defetyzm godna niemieckiej agentury wplywow.

Dobry tekst Graczyka. Bardzo dobrze przedstawia praktyczna strone rozmow  patriotow, fachowcow wysokiej klady, rozmow z ubecja.
http://wpolityce.pl/historia/215354-my-szambonurkowie-jesli-kiezun-byl-z...

 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Graczyka wynika, ze SB chciala dluzej rozmawiac z prof. Kiezuniem niz prof. Chrzanowski. Prof. Kiezun byl w innej sytuacji. Co nie znaczy, ze byl  TW tylko ze prof. Chrz. wyczerpal sie jako zrodlo ciekawych informacji.

Wszolek:

Cytat: W przypadku "Tamizy" miało to być poczucie uczestnictwa w czymś wielkim: Nie powinno się wykorzystywać go do spraw stosunkowo błahych. Powinien zawsze sądzić, że współdziała z SB dla dużej rzeczy, sprawy itp. Mimo iż w rzeczywistości nie ma takiej rangi dana sprawa, ale on o tym nie powinien wiedzieć.

*** Co Graczyka potwierdza i mnie potwierdza.

Wszolek zaklina, jak to nie mozna bylo grac z ubecja.
My to teraz (sic!) wiemy.
A i tak mozna poniewaz widzimy to na podstawia afer, rowniez podsluchowych a mozliwosci techniczne dzisiaj sa bez przesady 100 razy wieksze.

Jeszcze raz: Cenckiewicz twierdzi, ze byla wspolpraca polegajaca na rozmawach prof. Kiezuna z ubecja, jak wiemy   przekonanego ze robi cos "wielkiego" dla Polski.
To swiadczy jak najlepiej o nim.
Cenckiewicz wskazuje na kolekcje dokumentow i to wszystko. Dlatego jest to paszkwil.

Zwroc uwage, ze nawet w latach 70 tych, a wiec po zajeciu Czechoslowacji, po wymordowaniu robotnikow na wybrzezu przez zydokomune, do partii wstepowali ludzie przekonani, ze moga ja zmienic, ta przestepcza dyktature od wewnatrz.
Jak ich okreslisz ?
Jeden jest nawet bardzo znanym teraz specjalista od spraw wschodnich.

Dokladnie tak samo prof. Kiezun byl przekonany, ze mozliwe jest oddzialywanie na system wbrew zakleciom Wszolka.

List do Kiszczaka w kontekscie PRL jest drobiazgiem.
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
I jeszcze jedno. Popatrz na Wałęsę. Cenckiewicz pokazał, że agent. I co? Dalej bryluje. Oni się trzymają razem. A my co? Coś napisał Cenckiewicz, i już Profesor zły?
Obrazek użytkownika MD

MD
Prezentowanie Sławomira Cenckiewicza wyłącznie poprzez lustratora jest zakłamywaniem jego rzeczywistego wkładu zarówno w badania historyczne jak i w odbudowywanie świadomości narodowej.
Największą popularność przyniosła mu napisana razem z Piotrem Gontarczykiem książka o współpracy Wałęsy z SB ale nie może nam to przesłaniać faktu, że jest autorem takich prac jak "Tadeusz Katelbach (1897-1977). Biografia polityczna" , "Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929-2010)" , "Gdański Grudzień '70" czy współpraca przy "Lech Kaczyński. Biografia polityczna 1949–2005". Nie jest to zatem jakiś "lustrator" jak chciałaby WybGazeta ale naukowiec, który ma dość szeroką wiedzę na temat tej epoki i jak dotąd nikt nie podważył jego ustaleń naukowych. 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Nie zaprzeczam. Cześć mu i chwała za to.
Obrazek użytkownika HdeS

HdeS
to wojownik, ale przypisywanie mu rozpoznawania jednej z elektrowni atomowych w stanie Michigan nieopodal New Buffalo oraz akademii wojskowej w West Point jak to piszą panowie Cenckiewicz i Woyciechowski ani prawdą ani mądrościa nie zalatują. To tak dla przykładu. Jest jeszcze jedna rzecz, a mianowicie sposób w jaki się autorzy tłumaczą. Jest to żenada i traktowanie ludzi jak durniów. Wiarygodnością Woyciechowskiego ma być to "że jest fanem Powstania Warszawskiego" i "lara po Warszawie w patriotycznych koszulkach". A czym trąci zdanie autorów z rzeczonego artykułu - „Z dostępnych dokumentów (choć wciąż nie odnaleziono lub nie udostępniono wywiadowczej teczki Kieżuna) wynika, że cieszył się on opinią dobrego współpracownika wywiadu (…)”? Jakiś nowy rodzaj rzetelności? U kogo się "cieszył" tą "dobrą opinią"? Może jakieś nazwiska? Ale nie, autorom z lekka zabrakło konsekwencji i wyobraźni. A głoszenie półprawd nie jest kłamstwem? A brak wyobraźni nie jest głupotą? I jeszcze dzisiejsze idiotyczne tłumaczenia Ziemkiewicza, że materiał powstał aby obronić profesora przed nierzetelnymi publikacjami "tamtej" strony. Jak na razie, w mojej opinii, autorzy postąpili głupio i kłamliwie rzucając na oślep granat i dorabiając do tego wątłą ideologię. Przychylam się do tezy, że bronią bzdurnych tez i fantasmagorii Zychowicza (do których Cenckiewicz i Ziemkiewicz się przychylają) oraz walczą z konkurencją o poklask "naszej strony". Jeśli mam rację, to nie świadczy to raczej o ich "mądrości". Nie wiem czy czytałeś ten artykuł (ja niestety tak). Jest napisany tak napastliwie i z gotową tezą, że wszelkie bleblania "o nie odmawianiu profesorowi zasług, ale..." są megaobłudą. Czy to jest mądre?
Obrazek użytkownika fritz

fritz
naleza do cywilizacji bizantyjskie, a wiec wschodniej.

Co widzimy kazdego dnia w formie  extremalnie zaklamanej (a wiec sprzecznej z  cywilizacja zachodu) propagandy. Ostatni przyklad z niemieckiej prasy (wSieci), to polskie ghetta do ktorych Zydow "wywozona" (Niemcy jeszcze nie mowia, ze to Polacy wywozili Zydow go polskich ghett ale to tez przyjdzie) czy tez w  filmie "nazi ojcowie, nazi matki".
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Może i wschodnia. Za to skuteczna :) ( to było żartobliwie)
Kto mówi o karze? Mnie osobiście po prostu nie po drodze.
No i kwiestia "złych wieści". O jakich ZŁYCH wieściach mowa? W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie odbieram rewelacji o Profesorze jako coś istotnego. Są dla mnie bez znaczenia. Natomiast to, że ktoś się nad nimi pochylił - już tak, ma znaczenie.
Obrazek użytkownika nurni

nurni
Dziekuje.

Czytając niniejszy watek przyłapywałem się co i raz na myśli że ja chyba śnie..
Obrazek użytkownika Max

Max
Na chłopski rozum: prawda jest wartością podstawową.
Nie powinno się jej poświęcać na ołtarzach wyższej konieczności.

I tutaj sytuacja też jest bardzo prosta. Albo profesor Kieżun, obok niewąptliwych zasług, ma coś na koncie albo nie ma.

Jakimi pobudkami kieruję się Cenckiewicz - takimi się kieruje. Szlachetnymi, mniej szlachetnymi (pamietajmy też o jego wcześniejszych zasługach) - to co najwyżej jakoś tam świadczy - o nim, o Cenckiewiczu.

Nie jestem zwolennikiem zamiatania pod dywan i udawania, że sprawy nie było (jeśli rzeczywiście była).

Ile lat "prawda o Wałęsie" był znana całkiem sporej grupie ludzi, którzy milczeli. Dla dobra nas wszystkich milczeli, bo nie wolno było społeczeństwu niewygodnej prawdy mówić, "bohatera" opluwać. I mówię o tych, co działali w dobrej intencji - a byli i tacy. Na dobre to Polakom jednak nie wyszło.

Mam wielką nadzieję, że zarzuty przeciwko profesorowi Kieżunowi okażą się pomyłką, nieprawdą. Ale jeśli są zasadne, powinien, po prostu, się przyznać. 
Jeśli nie są zasadne - co, którzy je opublikowali powinni potem, również publicznie, się pokajać.

Prawda i tak wyjdzie na jaw, prędzej czy później.
 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Jestem dzisiaj pokojowo nastawiony :)
Ja jestem za zasadą, jak już napisałem, "Jeden za wszystkich wszyscy za jednego".
Ale mam jedno pytanie. Wszystko pięknie opisałeś, Wszystko się zgadza. Więc: Co teraz? Czekamy? Zastanawiamy się? Skreślamy? Kogo i dlaczego?
Obrazek użytkownika MD

MD

Podpisuję się pod Twoją wypowiedzią obiema rękami! Choć lewą to ja pisać nie bardzo potrafię ;)
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
przetoczyła się w sprawie lustracji duchownych. Próbowano chronić tych, którzy podjęli współpracę, w imię.... No właśnie w imię czego? Dobra Kościoła? Ukrywanie mogło tylko Kościołowi zaszkodzić i zaszkodziło.
Przy tego typu okolicznościach nie ma dla mnie świętości, zasłużonych piastujących, nie ma autorytetów, które na siłę trzeba chronić. Jest tylko jedna, prosta zasada: jeśli nie współpracowałeś, a zostałeś niesłusznie osądzony, żądaj ukarania oszczrców, ale jeśli współpracowałeć, przyznaj się i przeproś.
Ta zasada musi dotyczyć wszystkich, bez wyjątku, inaczej będa równi, równiejsi, nasi, ich, swoi, bardziej swoi, najbardziej swoi....
Zabrzmi ciut patetycznie: "Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli" (J,8,32)

Osobny problem, to ocena motywacji tych, którzy ujawniają.
Czy mówią prawdę???  I czym się kierują, wyciągając "kwity" w konkretnym momencie.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Czekamy, cóż innego zrobić.
Nie mamy dostępu do akt IPN.
Ja sobie, na spokojnie, wieczorem, jeszcze raz przeczytam publikację, od której się zaczęło.

Jeśli, ostatecznie, okaże się że zarzyuty są niesłuszne, profesorowi należą się przeprosiny.
A Cenckiewicza i Woyciechowkiego oceniać wtedy można różnie: nierzetelność, pochopność, zła wola - do wyboru. , dopiero wtedy, można zastanawiać się nad samym "Do Rzeczy".

Jeśli się okaże, że autorzy artykułu mieli rację, pojawi się skaza na reputacji profesora Kieżuna. Nikt jego zasług nie może zanegować i nie powinien, ale ludzię powiedzą: wpsółpracował i potem nie przyznał się. Oceniać go można będzie różnie, rozgrzeszać w mniejszym lub większym stopniu - natomiast inaczej spojrzymy na Cenckiewicza i Gontarskiego.

Na razie natomiast - mówiąc, że pewnych osób "tykać" nie wolno i nie powinno się, niejako zgadzamy się z myśleniem lewaków, którzy od lat zachłystywali się mądrością "grubej kreski". Pewnie, jeśli profesor jest niewinny, to bardzo nieładnie wyszło - ale my nie bierzemy odpowiedzialności za panów Cenckiewicza i Woyciechowskiego. Odpowiedzialność za własne słowa biorą oni i tylko oni, ewentualnie redakcja "Do Rzeczy".

"Cokolwiek czynisz, mądzre czyń, i oczekuj końca".
O tym chyba warto pamiętać - większość zaangażowanych w publiczną dyskusję, znanych prawicowych "osobistości". Przecież gros z nich wie tyle, co i my tutaj...

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika MD

MD
Jak to co teraz? Albo ktoś usiądzie i udowodni naukowo, że Cenckiewicz i Woyciechowski napisali kalumnie i muszą to odszczekać, albo Profesor Kieżun dokona autorefleksji.
Niestety, jak dotąd praktykowana jest tzw. "trzecia droga" czyli każdy zostaje przy swoim i próbuje się skonstruować taki "kompromisowy" przekaz: "coś tam jest, ale do końca nie wiadomo co" i w efekcie bezpieka nadal rządzi. 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Przyznaję to. Teoretyzuję i nie mam pojęcia jak to przełożyć na rzeczywistość.

Jedno jest pewne, panowie Cenckiewicz i Woyciechowski zachowali się jak ....dranie. Jeśli poznali prawdę dotyczącą ewentualnej współpracy, należało ją ogłosić od razu, a nie czekać na dogodną dla siebie chwilę i grać "kwitami".
A czy Profesor współpracował? Pewnie już nigdy nie dowiemy się do końca.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Nie, jeśli ich zarzuty są prawdziwe, nie zachowali się "jak dranie".
Same archiwa dotyczące profesora Kieżuna, to ponoć 900 stron.
Nie mówiąc o tym, że materiał SB trzeba zweryfikować, odnieść się do innych źródeł, zestawić porównać. To tytaniczna praca, jakby na to nie patrzeć, wymagająca czasu. 
Jak długo trwało zebranie materiałów na temat Bolka, opracowanie ich?
Czy Cenckiewicz i Gontarczyk również zachowali się "jak dranie"?

W jakim sensie ta chwila miałaby być dla nich dogodna? Z drugiej strony, dla nas każda chwila dla ogłoszenia tego typu rewelacji, na temat zasłużonej osoby, jest zła. 

Jeśli zarzuty są nieprawdą, to można rozpatrywać opcję, że zachowali się "jak dranie", "jak głupcy" lub "jak ignoranci".

Co do "timingu", przeanalizuj ten cytat:

Współautor artykułu mówił, że podczas pierwszego spotkania, które odbyło się 13 maja, namawiał go aby złożył wniosek do IPN o komplet dokumentów dotyczących swojej osoby. – Przez 4 miesiące tego nie zrobił – podkreślił. – Nie rozumiem, dlaczego nie chciał samodzielnie ich przeanalizować i się do nich ustosunkować – dodał. Woyciechowski powiedział, że na ostatnim spotkaniu profesor Kieżun został poinformowany, że tekst jaki przygotowują zostanie opublikowany po wakacjach, i że będę prosili go także o odniesienie się do niego, które zostanie opublikowane w tym samym numerze wybranego tytułu.

Na bieżącą chwilę określenie historyków mianem "drani" wydaje się być cokolwiek pochopne. :)

Więcej tutaj: http://wzzw.wordpress.com/2014/09/25/■■-cenckiewicz-zrobilismy-kwerende-dot-wspolpracy-prof-kiezuna-z-cia/

Szczególeni ciekawe są wypowiedzi wszystkich panów opublikowane w postaci filmików.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
słowo dranie jest mocne, może trochę za mocne, przyznaję. Odniosłam je nie do samego faktu opublikowania informacji. Tak jak napisałam wcześniej, jeśli to prawda, nie ma świętości, prawdę trzeba ujawniać.
Draństwem jest granie teczkami, kwitami, granie czasem.
Wygląda na to, że ujawniona informacja jest argumentem w dyskusji o Powstaniu Warszawskim. Tak się nie robi!
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Max

Max
Szary Kocie! :)

Sprawa jest w toku od - maja.
A profesor Kieżun wiedział, że badania są w toku.
Powtarzam - KAŻDY moment byłby zły na ujawnienie tego typu materiałów na temat osobo niewątpliwie zasłużonej, patrioty i cieszącej się nieskazitelną (dotąd) opinią.
Dyskuja na temat Powstania Warszawskiego? Tę mamy co roku, zawsze padają te same "argumenty" kwestionujące jego sens...
Gdyby zostało ujawnione za miesiąc, można by powiedzieć, że to związane z dyskusją o Dniu Niepodległości. :)
Zawsze bedzie jakaś "dyskusja" w tle.

Nie było żadnego grania teczkami, czasem... - gdzie?

Myślisz, że poszli do IPN, sciągnęli opasłe tomiszcze z półki i bach - po trzech dniach mają "wyniki", chowają do kieszeni - w oczekiwaniu na "odpowiednią" chwilę? :)

Nie, to są badania, trwają miesiącami.

Dużo ludzi wiesza psy na Cenckiewiczu i Woyciechowskim za sam fakt, że oskarżyli Kieżuna nie mając (jak zakładają krytycznie nastawieni) dowodów. To rozumiem - choć opinii nie podzielam, sam zaczekam z moją oceną, czy Kieżuna, czy historyków.

Ale nie widzę żadnych zależności czasowych. 

PS. Oglądnij te filmy. Sam nie wiem, co myśleć...

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika fritz

fritz
autora, to jest niepowazne.

To ich obowiaizkiem, a Cenckiewicz wie jak to sie robi, bylo odpowiednio udkomuntowac donosicielski material.

NIE zrobili tego co jest oczywistym dowodem na to, ze tego nie ma i ze mamy docznienia z oczywistym neonazistowsko-dalnym atakiem  godnym niemieckiej agentury wplywow na Polaka reprezentujacego suwerenna Polske a wiec dokladnie to, co Niemcy chca zlikwidowac.

O co chodzi, wyjasnil b. dokladnie Ziemkiewicz wlasnie popierajacy z cale serca likwidacja Polski i tym samym unicestwienie Polakow przez Niemcy:
Polityka realna – czyli jaka
http://www.rp.pl/artykul/368872.html
Obrazek użytkownika MD

MD

Ziemkiewicz już dawno od nas odpłynął i nie ma sensu go zawracać. Wrzucasz jednak do tego samego worka Cenckiewicza, któremu kłamstwa nie udowdniłeś a zarzucasz!
Obrazek użytkownika fritz

fritz
do  worka z Ziemkiewiczem i Zychowiczem poniewaz reprezentuja ta sama antypolska, proniemiecka opcje poliyczna.
Co do klamstw:
1. Artykul jest paszkwilem
2. Opcja polityczna. Cenckiewicz uwiaragydnia antypolska historie alteranatywna o pronazistowskim charakterze, Polacy powinni z hitlerem maszerowac.

Alternatywna historia Zi Z jest totalnym idiotyzmem oczywistym dla kazdego, kto zna pojecie Lebensraumu i jego znaczenie w niemieckiej doktrynie panstwowej, szczegolnie z okresu nazistowskiego, dla hiltera.

Lebensraum znaczy przestrzen zyciowa

Fundamentalnym celem hitlera bylo zdobycie lebensraum dla herrenrasse. Herrenrasse miala byc wielka i potezna, miala sie rozmanzac i do tego potrzebowala lebensraum.

Celem wojen hitlera bylo zdobycie lebensruam.

hitler szukal lebensraumu nie na zachodzie, we Francji, tylko na wschodzie, na terenach nazywanych Polska i zamieszkalych przez podludzi Polakow. Zdobyty lebensraum mial zostac oczyszczony z polskich podludzi. Na terenach Polskki nie bylo miejsca dla podludzi.

Obledny belkot Ziemkiewicza i Zychowskiego calkowicie oderwany od rzeczywistosci polega na tym, ze sugeruja, ze hitler dla polskich podludzi mialby zrezygnowac ze swojego glownego celu, zdobycia lebensraum dla Niemcow, dla herrenrasse, bo do tego sprowadzaly sie umowy z Polska jak sugeruja Z i Z.

Czegos bardziej absurdalnego nie mozna sobie wyobrazic. Podludzie twierdza ze hilter zrezygnowal z wielkosci i potegi herrenrasse.

A wiec albo Ziemkiewicz i Zychowski sa ignorantam nie znajacymi fundametalnych zalozen i celow hitlera, albo  klamcami celowo dezinformujacymi Polakow, szerzacymi defetyzm na korzysc Niemcow.

Prof. Cenckiewicz musi znac i rozumiec pojecie Lebensraumu.
Nie mniej w pelni swiadomie popiera "alternatywna historie", a wiec calkowite brednie.
Moim zdaniem to jest klamstwo.
 
Obrazek użytkownika Max

Max
Oglądnij filmy, przeczytaj wypowiedzi, proszę.
ONI (historycy) analizowali, w porozumieniu zresztą, z profesorem, który był na bieżąco o sprawie informowany, jak też pytany o własne komentarze. 
Począwszy od maja.
I mówią o 900-stronicowym materiale, który PRZEANALIZOWALI i na podstawie którego wyciągnęli wnioski.
Czy do końca słuszne, to się okaże.

Mówię, też bym wolał żeby się pomylili.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika fritz

fritz
podaj linki do filmow.

Cenckiewicz wie jak sie robi dobra dokumentacje.
Z tego co wiem, nigdzie nie pokazal, ze Prof. byl TW dzialajacym na korzysc Rosji czy tez donosil na innych (sprawozdanie z podrozy nie musi byc donosem, wszystko zalezy od tego, co w nim jest).

Koniecznie przeczytaj:
 Graczyk bardzo dobrze przedstawia praktyczna strone rozmow  patriotow, fachowcow wysokiej klady, rozmow z ubecja, nie bedacych TW.
http://wpolityce.pl/historia/215354-my-szambonurkowie-jesli-kiezun-byl-z...
 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Pare uwag.
1. Cenckiewicz: Prof. byl przekonany, ze pracuje dla duzej sprawy, znaczy dla Polski, nie dla ubecji.
 Na tym polegala wspolpraca z jego perspektywy.
2. Woyciechowski. Pytanie o szczegolnie wazne dokumenty. Woyciechowski mowi potwornie duzo, ale nie na temat. Po prostu propaganda majaca zrobic wrazenie. Nie robi.
3. Cenckiewicz.
3.a Najpierw od dokumentach, ze wszystko jest w 100% a jak wiemy, dokumenty TW byly wybrakowane, znaczy ubecja niszczyla; w tym przypadku TW byl tak niewazny, ze nie musiala (sic!) niszczyc, co potwierdza Prof.
3.b O mieszkaniach kontaktowych. Zeby zwiekszyc element grozy nazywanych rowniez konspiracyjnymi , schowanych 10 pieter pod ziemia.
O zaufaniu do prof. nie ulegna dekonspiracji: oczywiscie, prof. byl przekonany, ze pracuje dla Polski, dla wielkiej sprawy. Integralnosc Jego charakteru, dzieki temu wlasnie byl Powstancem, wykluczala dekonspiracje jezeli byl przekonany ze dla Polski co robi.

3.c o pozostalych agentach ubecji poniewaz Prof. mowi tylko o jednym. Jak widac, byli niewazni dla niego, bo merytorycznie nie odgrywali zadnej roli z jego punktu widzenia.

3.d. Sprawa prof. Chrzanowskiego. To jest wazne, porownanie tego co mowil z wnioskami, jakie z tego wyciagnela ubecja w polaczeniu z innymi dokumentami. Wazne odpowiedzi Chrzanowskiego odnoszace sie do dok. przedstawionych przez ubecje wskazujaca na Tamize.

3.e. Sprawa Scennera czy jak sie nazywa. Ciekawe. Jezeli byl list do rzadu zadajacego pozostania Prof. przy UNO, to Prof ma racje. (wywiad z Prof.)

Musze konczyc na teraz.
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Poza pijarem anty Kierzuniowskim wazne jest to, ze prof. Kierzun zostal uzywany do ropracowywania srodowisk, jak Cenckiewicz i Woyciechowski twierdza i nazywaja  wskazujac na na Chrzanowskiego, Prusa-Macinskiego (dowdzce z PW) i Frybusa,  (nie mam pojecia, czy dobrze nazwiska zapamietalem.
Wskazuja rowniez na to, ze ma rozpracowywac znajomych Chrzanowskiego w USA.

Zadziwiajace, absurdalne  i podwazajace wiarygodnosc ich wypowiedzi i intencji jest to,  ze pomijaja fakt, ze prof. Chrzanowski  byl TW.  Tak ze do rozpracowywania znajomych w USA nie potrzebowali prof. Kiezuna.

Inna sprawa calkowicie podwazajaca ich wiarygodnosc jest to, ze nie potrafili wytropic CIA w Polsce a szukali solidnie w archiwach wywiadu uczciwie jak sie Cenckiewicz uzalal. To jest wrecz szokujacy nonsens. I to powaznie powiedziany.
Jestem ciekawy, czy Cenckiewicz znalazl slady CIA kontaktuajacego plk. Kuklinskiego w archiwach wywiadu.  Z czego wynika, ze ich niebylo a plk. Kuklinski bajaki opowiadal.

Plk. Kuklinski kiedys powiedzial, ze sposobu operowania nie zdradzi. Prof. Kiezun powiedzial dokladnie to samo.

Rozmowa z prof. Kiezuniem bardzo ciekawa.
Ciekawe jest przypomnienie, ze takich jak on bylo tysiace i ze byli systematycznie inwiglowani przez ubecje, byli operacyjnymi kontaktami. 
Prof. Kiezun stwierdzil rowniez, ze dzialal z pozycji zaangazowanego patrioty i co do tego nie ma cienia watpliwosci.
Nie zauwazylem sprzecznosci w jego wypowiedzi.

Napisze jeszcze podsumowanie.
 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
ze nie byl TW.
Wiemy rowniez, ze nie wspolpracowal w sensie sypal w zadnej formie.
A wiemy to dokladnie z tego, czego W. nie powiedzial w wywiadzie.
Wiemy rowniez z tego, jak probowal manipulowac i oczerniac Prof.

Gdyby prof. Kiezun byl TW, nie byloby nic latwiejszego niz pokazac to wprost.

Tak sie smiesznie sklada, ze z materialy zebrane w teczce prof. zachowaly sie w 100% co jest evementem. W przypadku agentury dzieki Mazowickiemu materialy TW byly niszczone przynajmniej czesciowo.
 
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Z tego  co mowil Woyciechowski wynika, ze Prof.  NIE byl TW pomimo tego, ze mowil, ze byl.

Np. jezeli spotykasz w agencji (tej z panienkami) piekna, seksy panienke, ktora twierdzi, ze jest zakonnica dotrzymujaca slubow czystosci to raczej wyciagniesz raczej inne wnioski, sprzeczne z tym co ona mowi.

W innym miejscu zwrocilem uwage na to,  czego brakuje.
 
Obrazek użytkownika MD

MD
I tu też stwierdzisz, że S. Cenckiewicz i P. Woyciechowski też potwierdzili, że Prof. Kieżun nie był  współpracownikiem???
http://telewizjarepublika.pl/cenckiewicz-zrobilismy-kwerende-dot-wspolpracy-prof-kiezuna-z-cia,11887.html
Myślenie rzeczywiście ma przyszłość proponuję czytać ze zrozumieniem, zwłaszcza te materiały, które się samemu linkuje.

Jednak na poziomie zaporponowanym powyżej dyskusji nie zamierzam kontynuować.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Co teraz?
Moim zdaniem, miałeś rację, gdy napisałeś, by nie brać udziału w tym spektaklu.
Jeśli chodzi o mnie, to nadal jestem tego samego zdania.
Od obu stron oczekiwałabym najpierw wyczerpujących wyjaśnień.

Od profesora Kieżuna - odwagi nie mniejszej od tej, jaką wykazał podczas Powstania Warszawskiego, walcząc także i o moją dzisiejszą wolność.  Jednym słowem - jasnego i klarownego opisania charakteru swoich kontaktów z SB, bez niepotrzebnych opowieści o rewolwerze. Dodam, że dla mnie, bez względu na to, co się ostatecznie okaże, profesor Kieżun pozostanie jednym z bohaterów PW, choć być może zarazem człowiekiem, który w późniejszych czasach swoje bohaterstwo rozmienił na drobne. Na pewno jednak nigdy nie będę go porównywać z Wałęsą, który żadnym bohaterem nigdy nie był.

Od Cenckiewicza - oczekiwałabym wnikliwego naukowego opracowania dostępnych materiałów IPN-owskich, a nie jedynie niedopracowanego merytorycznie zlepka sensacji. To zbyt poważna sprawa, by produkować na chybcika takie artykuły podważające jego solidność jako badacza.
On jest naukowcem, do tego naukowcem cieszącym się dużym zaufaniem społecznym, a nie żądnym sensacji publicystą. W tym przypadku trochę się chyba pospieszył, co dało się wyczuć także w wypowiedziach Gontarczyka i Żaryna.

Zanim nie przeczytam wnikliwej i popartej jednoznacznymi dowodami analizy i nie usłyszę jasnej, wyczerpującej odpowiedzi profesora Kieżuna, nie zamierzam stawać po żadnej ze stron.
Jedyną stroną, wartą poparcia, powinna tu być prawda. A tej, póki co, pewni być jeszcze nie możemy. Mam pewne intuicje, ale intuicja to jeszcze nie wiedza. To za mało by rozstrzygać o czyjejś winie czy niewinności.
Co mną kieruje w tej niechęci ustawienia się po jednej ze stron?
Na pewno nie obawa, że kiedyś ktoś będzie mógł mi powiedzieć, że nie miałam racji, ale obawa, że sama zrozumiem, iż skrzywdziłam jedną z cenionych przeze mnie osób.

 

Strony

Więcej notek tego samego Autora:

=>>