Mamy pod bokiem bandyckie imperium

 |  Written by Gadający Grzyb  |  12

Co robi Rosja, by przykryć problemy wewnętrzne? To samo, co zawsze od stuleci – stosuje ucieczkę w imperializm.

I. Rachunek za Krym

Według rosyjskiego wiceministra ds. rozwoju gospodarczego, Andrieja Klepacza, odpływ kapitału z Rosji wyniesie w pierwszym kwartale tego roku od 65 do 70 mld USD (3,2% PKB). Dla porównania, w całym 2013 roku, odpływ ten wyniósł 63 mld dolarów, zaś szacunki Kremla mówiły, że w roku 2014 z rosyjskiego rynku ucieknie ogółem 50 mld. Jeśli obecna tendencja się utrzyma, to już wkrótce te pierwotne prognozy zostaną przekroczone dwukrotnie – a to dopiero początek roku. Przypomnijmy, iż w 2013 roku wzrost PKB Rosji wyniósł 1,3%, natomiast w pierwszych miesiącach 2014 odpowiednio 0,1% (styczeń) i 0,3 (luty). Oznacza to, że Rosja balansuje na granicy recesji – i z dużym prawdopodobieństwem recesja w ciągu roku rosyjską gospodarkę dopadnie.

Ale to nie koniec. Rosyjski rubel pikuje – od początku roku osłabił się w stosunku do dolara o 10% i to pomimo, iż Bank Centralny Rosji wydał na jego ratowanie już ok. 35 mld USD, co spowodowało obniżenie rezerw walutowych do 453 mld dolarów – to wciąż dużo, lecz przy obecnym tempie „ratowania” rubla rezerwy te będą dość szybko topnieć. Na powyższe nakłada się kiepska kondycja rosyjskiej giełdy. Tylko 3 marca (po agresji na Krym) giełda w Moskwie straciła 55 mld USD – więcej, niż Rosja wydała na igrzyska w Soczi. Wieloprocentowe spadki zaliczyły ceny akcji nawet takich flagowych przedsiębiorstw jak Gazprom, Rosnieft, Łukoil, czy Sbierbank. Dodajmy jeszcze „śmieciowy” status rosyjskich obligacji na światowych rynkach, wskutek czego Rosja wstrzymuje kolejne aukcje swego długu.

Krótko mówiąc, Putin płaci właśnie rachunek za Krym.

II. Rosyjskie patologie

Przy skali „umafijnienia” rosyjskiej gospodarki, gdzie robienie interesów zależy wprost od dobrych (i kosztownych) relacji z aparatem państwowo-biznesowym pozostającym pod „kryszą” Putina i jego czekistowskiej kamaryli, każdy kryzys polityczny skutkować musi ekonomicznymi perturbacjami o wiele silniejszymi niż w innych krajach. Według ostatniego rankingu korupcji Transparency International Rosja zajmuje 127 miejsce na 177 badanych państw (dla porównania – Polska jest na 38 pozycji). Jest to jedna z głównych przyczyn wzmiankowanego na wstępie, a trwającego od kilku lat odpływu kapitału, który nasilił się wskutek okołoukraińskiego politycznego trzęsienia ziemi. Po prostu w Rosji nie da się prowadzić normalnie biznesu – a przy obecnych zawirowaniach międzynarodowych nie da się go prowadzić w dwójnasób. W kraju, gdzie smarować trzeba na prawo i lewo, a mimo to żaden przedsiębiorca nie może być pewien dnia ani godziny, nawet mityczny „wielki rynek zbytu” nie jest wystarczającą zachętą do inwestowania.

Warto nadmienić też o strukturze rosyjskiej gospodarki i budżetu – połowa wpływów to dochody z ropy i gazu (podatki od wydobycia i eksportu), natomiast sprzedaż surowców i produktów pochodnych zapewnia ok. 70% wpływów gospodarki FR z handlu zagranicznego. W efekcie, każde wahnięcie cen staje się dla Moskwy wyjątkowo dotkliwym ciosem – tym bardziej, że nawet przy wysokich dochodach z sektora „surowcowego” Rosji z trudem udaje się zbilansować budżet. A zniżka cen jest nieuchronna i to w dość bliskiej perspektywie. Jak długo uda się Rosji jechać na zgromadzonych rezerwach? Na Kremlu zdają sobie z tego sprawę, tak Putin jak i Miedwiediew od jakiegoś czasu sporo mówili o „dywersyfikacji” modelu gospodarczego, ale póki co, na gadaniu się skończyło. O skali społecznych patologii i realnym poziomie życia Rosjan świadczy średnia długość życia - dla mężczyzn wynosi ona 63 lata, jednak aż 25% umiera nie osiągnąwszy 55. Średnia dla obu płci to niecałe 70 lat. Do tego permanentny kryzys demograficzny. Oznacza to, że nawet okres surowcowej prosperity nie przełożył się na wzrost dobrobytu Rosjan, co pokazuje głęboką dysfunkcjonalność całego organizmu państwowego.

III. Bandyckie imperium

I tu pytanie za 10 punktów: co robi Rosja, by przykryć problemy wewnętrzne? To samo, co zawsze od stuleci – stosuje ucieczkę w imperializm. Rozpętuje wojenkę, kierując uwagę poddanych na „zagrożenie zewnętrzne” i utwierdzając ich w przekonaniu, że „jesteśmy mocarstwem”, reszcie świata zaś (ze szczególnym uwzględnieniem „bliskiej zagranicy”) wygraża pięścią, niczym menel, któremu wprawdzie nawalają nerki i wątroba, ale jest jeszcze w stanie obić w bramie jednego czy drugiego frajera, który mu szura na dzielnicy. Jest to zresztą zgodne ze społecznym zapotrzebowaniem – rosyjski „rab”, czy to będąc niewolnikiem cara, genseka, czy też „suwerennej demokracji” zafundowanej przez ponurego czekistę na Kremlu, wybaczy wszystko prócz słabości. Za taką zaś uznano by „odpuszczenie” przez Putina Krymu i szerzej – Ukrainy. I wola samych Ukraińców w rosyjskiej optyce nie ma nic do rzeczy. Każde zakwestionowanie dominacji w strefie, którą Rosjanie przywykli uważać za „swoją” rodzi furiackie spazmy i niepohamowaną żądzę odwetu - niezależnie od rachunku jaki przyjdzie zapłacić. Rosja bowiem nie kalkuluje zysków i strat w kategoriach, które my uznalibyśmy za racjonalne.

Mamy zatem pod bokiem bandyckie imperium, z którym relacje można układać sobie albo z pozycji siły, albo korząc się i w milczeniu znosząc razy nahajką, bo normalnie porozumieć się nie sposób. Dziś przekonuje się o tym Zachód, który dla własnej wygody wolał widzieć w Putinie „obliczalnego partnera”, z którym „warto robić interesy”. Owszem, tak mogło to wyglądać z tamtejszej perspektywy. Jednak w sytuacji państw, których istnienie Rosja traktuje niczym sezonowe odpryski powstałe po chwilowym osłabieniu mocarstwa, podobne myślenie byłoby ciężką naiwnością. Nie łudźmy się zatem, że Rosja kiedykolwiek pogodzi się z utratą tego co raz trzymała w garści, lub zacznie traktować nas jak partnerów. Karmiono nas takimi bajkami przez ostatnie lata, aż nadeszło wybudzenie z błogiego letargu „resetów” i „normalizacji”. Albo wybijemy się na podmiotowość, albo nas nie będzie.

Gadający Grzyb

Artykuł ukazał się w tygodniku "Polska Niepodległa"

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

4.90909
4.9 (11)

12 Comments

Obrazek użytkownika Jan Bogatko

Jan Bogatko
Jak na tym tle wygląda wolta PDT i jego szefa "dyplomacji"? Pisałem,że to wszystko służy wyłącznie odebraniu głosów PiS przed wyborami do PE. Po wyborach zacznie się realpolitik: odprężenie i całuski.

Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Przyczyna wolty Tuska jest nieco głębsza - primo, Merkel zaczęła się dąsać na Putina, więc Tusk siłą rzeczy też; secundo, USA zaczynają wracać do gry w naszym regionie, zatem Tusk "pozycjonuje się" pod kolejnego geopolitycznego patrona.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika tł

Przekonanie, że polityka imperialna jest jedynie dorażną przykrywką (z zaworem) dla problemów wewnętrznych wydaje mi się dużym uproszczeniem.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Polityka imperialna jest MIĘDZY INNYMI przykrywką. Jej funkcje są różne, ja w tekście zwróciłem uwagę akurat na tę odwracającą uwagę poddanych od wewnętrznych problemów.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Jurand

Jurand
Polityka imperialna Rosji nie jest "miedzy innymi" przykrywką. Od początków istnienia Rosji imperializm był przykrywką dla osobistych ambicji "imperatorów", biedy narodu rosyjskiego, utrzymania narodu w posłuchu, zrobienie z niego narodu niewolników przekonanych o własnej wyższości, co udało się w zupełności! Im bardziej przciętny rosjanin jest trzymany za mordę, tym bardziej kocha "batiuszkę cara".

Porównanie Rosji i jej imeperializmu do Imperium Rzymskiego odczuwam jako próbę wybielenia Rosji.

Jurand

Obrazek użytkownika tł

Twoje odczucia, Twoja sprawa. Swoją drogą ciekawe, gdzie znalazłeś w moim komentarzu porównanie?
Obrazek użytkownika tł

Co przykrywała polityka imerialna Rzymu? I co spowodowało samoograniczenie się tej polityki?
Proponuję zastanowić się nad immanentnymi cechami imperiów ;-).
Obrazek użytkownika Danz

Danz

Rosja bowiem nie kalkuluje zysków i strat w kategoriach, które my uznalibyśmy za racjonalne.
 

Tutaj masz całkowitą rację, Rosjanie myślą (kalkulują) inaczej niż ludzie wychowani w kulturze europejskiej.  Można wręcz powiedzieć, że Rosjanie myślą bardziej jak Mongołowie, bezwzględni koczownicy ze stepów Azji. Dla Rosjan jednostka nie ma znaczenia, tak samo jak demokracja, która się "nie sprawdziła w Rosji" (dosłowne słowa inteligentów z Moskwy, Petersburga, czy Nowosibirska).
Dobijająca jest bezradność tak zwanego "zachodu", i tak na dzień dzisiejszy Rosja powinna być wykluczona z ONZ i MFW. Również wszystkie programy gospodarcze, kulturalne i międzynarodowe powinny być zawieszone do momentu wycofania się Rosji z Krymu.  Tymczasem nic takiego się nie stało, Niemcy chcą robić interesy z Putinem, tak jak Francja i Włochy, i to właśnie Niemcy mają ostatnie zdanie w sprawie sankcji.
Źle to wróży Polsce i Europie. Hańbą było oddanie Krymu, a wojna czai się za rogiem.
Pozdrawiam.



 

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Moskwa przejęła najgorsze cechy imperium mongolskiego i Bizancjum, odrzucając wszystkie cechy pozytywne  - ja to nazywam "zmongolizowanym bizantynizmem". Przekłada się to również na mentalność Rosjan - warto tu sięgnąć choćby po ksiązki Krystyny Kurczab-Redlich. A Zachód? Nawet w czasach sowieckich próbował "obłaskawiać" kolejnych genseków - nie mam złudzeń, że ta postawa ulegnie zmianie.
pozdr.
GG

Więcej notek tego samego Autora:

=>>