Mamy w końcu asertywną panią premier

 |  Written by Janusz40  |  0

Nowy-stary rząd koalicji PO-PSL postępuje wg utrwalonych norm; zmiana premiera nic tu nie zmienia. Obserwuje się dalsze doskonalenie w propagandzie sukcesu (starsi pamietają jeszcze taki okres kwitnącej propagandy, która zakończyła się bankructwem gospodarczym). Premier Ewa Kopacz przywiozła z posiedzenia Rady Europy "sukces" w sprawie pakietu energetyczno-klimatycznego, który wg ostrożnych wyliczeń min. Trzaskowskiego może spowodować wzrost ceny energii el. o 70 %. Mieliśmy "sukces" premiera Tuska w walce z narkotykami (kwitnie handel internetowy i handel dopalaczami), w walce z hazardem (teraz państwo prawdopodobnie zapłaci za skonfiskowane maszyny hazardowe, gdyż przyjęta ustawa w tej mierze jest prawniczym bublem i hazardowi bossowie jeszcze mogą wywalczyć odszkodowanie za utracone możliwości osiągnięcia zysku.

Niewątpliwym "sukcesem" jest budowa gazoportu w Świnoujściu - ta budowa już jest oczywistym rekordzistą w przewlekłości, a jeszcze nie powiedziano w tym względzie ostatniego słowa, jeszcze może Rosnieft kupić głównego wykonawcę terminala i nie będzie w jego interesie skończenie kiedykolwiek tej budowy. Co innego tacy Litwini - mały kraj - im wystarczy 3 miliardy m3 gazu rocznie, nam ok 15, nasz terminal będzie mógł przyjąć 2 razy więcej LNG niż ich - w związku z tym oni na uruchomienie dostaw potrzebowali aż dwóch lat i siedmiu m-cy, nam wystarczy circa 10 lat i pięciokrotnie większe pieniądze na budowę. Co tam taka Litwa. Udowodniliśmy, że potrafimy - na Euro 2012 wybudowaliśmy kilka fanaberyjnych stadionów za fanaberyjne w skali świata pieniądze; że akurat dach stadionu w czasie deszczu sie nie zamyka - sorry - taki mamy klimat. Ciekawe, jak ci marynarze potrafili rozpiąć dach nad Collosseum prawie 2 tys. lat temu. Sukcesem niejako związanym z sabotowaniem (przez premiera Tuska)  budowy gazoportu jest także kontrakt gazowy z Rosją w wyniku którego znowu osiągnęliśmy rekord najwyższej w UE ceny za gaz płacony Rosji.

Z sukcesem zakończona została sprzedaż szczecińskich stoczni katarskiemu inwestorowi - tym razem sukces odniósł A. Grad, który z tym inwestorem (wirtualnym) miał podpisany kontrakt - zamiast skromnych ministerialnych apanaży został wkrótce prezesem dwóch (sic) spółek-córek PGE budujących polską energetykę jądrową - "buduje" już ją kilka ładnych lat za skromne wynagrodzenie ok 60 tysięcy zł./m-c. Zapoznany zresztą geolog - A. Grad (formalnie - jego żona) sporządził lotniczą mapę gruntów mającą być podstawą dla dopłat bezpośrednich dla rolników - prawdopodobnie ta dokumentacja zawierała błędy ocenione na kilkaset milionów zł. kary, jaką Polska musi zapłacić do unijnej kasy. O "sukcesach" innego ministra w sprawie rekompensat za wstrzymany eksport owoców do Rosji - nie wspomnę.

Nudne byłoby dalsze wyliczanie takich "sukcesów", może trochę o obietnicach - premier Tusk obiecywał, że wkrótce młodzi ludzie, którzy wyemigrowali za chlebem - zaczną wracać do kraju; długo na to czekaliśmy - ostatnio jednak w wyniku szacher-macher z Cameronem (zgoda Polski na ograniczenia socjalne dla obcokrajowców pracujących w Anglii) - zaświtała nadzieja, iż niektórzy uzyskujący dotychczas dochody z uwagi na posiadanie licznego potomstwa - zaczną istotnie wracać... Cóż - premier Tusk obiecał do końca sierpnia, czy też września - szczegółowy raport w sprawie afery podsłuchowej; tu akurat ma wytłumaczenie - siła wyższa - trzeba było porzucić przewodzenie dużemu krajowi na rzecz urzędniczej posadki (ale dobrze płatnej). To też sukces.

Nowa pani premier rozpoczęła (jakżeby inaczej) od sukcesów i obietnic - o "sukcesie" dotyczącym pakietu energetyczno-klimatycznego już wspomniałem, warto odnotować jeszcze drobny sukces "wizerunkowy" - konsekwentny przemarsz po czerwonym chodniku - zapamiętana ilość kroków i ukłon - żadne tam szturchnięcia kanclerz Merkel, ani nawet jej zdecydowane przeciąganie - nie wpłynęło na skrupulatne wypełnienie planu przez premier Ewę Kopacz. To wspaniały prognostyk - nareszcie mamy asertywnego premiera. Co innego poprzednik - ten był do bólu przewidywalny (to takie eufemistyczne określenie "posłusznego"). Opłaciło mu się jak wszyscy widzimy, postępowanie na europejskich salonach w stylu "fircyk w zalotach". Jakże inaczej mógłby liczyć na uczuciowy związek z możnymi europejskimi - przecież klasyk PO powiedział "Polska, to brzydka panna na wydaniu" - trzeba było położyć na szali inne prócz urody walory...

W "dotrzymywaniu obietnic" jednak premier Ewa Kopacz naśladuje skrzętnie swojego mistrza - już minister spraw zagranicznych nie wystąpi w październiku ze szczegółowym sprawozdaniem (a premier Ewa Kopacz właśnie to obiecywała) - tylko tak dalej - pani premier - utartą drogą, zbierać europejskie punkty, zamknąć się z dziećmi w swojej chacie - eurokraci to docenią, a przede wszystkim doceni to Putin...

5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>