Naprawa państwa to nie zemsta polityczna

 |  Written by waw75  |  0
Po zwycięstwie PO w wyborach  2007 roku chodziła taka anegdotka że po dwóch latach gnojenia władzy, media – dla sprawiedliwej równowagi -  będą teraz gnoić opozycję. Anegdotka jak wiadomo nie tylko okazała się prorocza – ale co gorsza dała zielone światło dla wielu późniejszych patologii państwa.
Obserwując na co dzień  rozbrajającą wręcz hipokryzję i zanik etyki zawodowej wśród ogromnej rzeszy elit dziennikarskich – można mieć pewność, że mechanizm owej cynicznej „sprawiedliwości dziejowej” po obecnej wygranej PiS-u znów się powtórzy. Od lokalnych redakcji i rozgłośni przez regiony po ogólnopolskie giganty, po ośmiu latach przyprawiania gęby opozycji panie i panowie redaktorzy dla równowagi będą znów bezpardonowo krytykować władzę.
Wkurza mnie że – jak mawiała bohaterka pewnego wzruszającego polskiego filmu - „nie ma sprawiedliwości na tym świecie”. Wkurza mnie też  – tak zwyczajnie , po ludzku – choćby to, że te tysiące pyszałkowatych redaktorków którzy przez ostatnie osiem lat – widząc zwykłe pospolite przekręty lokalnych i nielokalnych kacyków władzy – bali się mówić  prawdę, wiedząc że Polską rządzi ekipa która za taką „niesubordynację” wywalała z roboty bez chwili wahania. A sędziowie byli przecież „rozgrzani” – jak sugestywnie ostrzegał pan prezydent krzewiący „zgodę która buduje”. Dziś ci sami redaktorzy wiedzą, że tak jak w latach 2005 – 2007 znowu będą mogli robić sobie z władzy wycieraczkę – rzecz jasna bohatersko oskarżając PiS o... zwalczanie niepokornych i budowę ”państwa policyjnego”.
Bo doskonale wiedzą że pod rządami PiS nie tylko nie spotka ich za to żadna kara ale, jak choćby  Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski zakładający podsłuchy i ukryte kamery w hotelu poselskim – będą mogli liczyć na posady i prestiżowe nagrody. W ciągu ostatnich ośmiu lat – państwa „fajnych Polaków” - za taki program na drugi dzień ABW wyprowadziłaby ich z domu w kajdankach a w redakcji od rana trwałaby rewizja. Optyka owych statecznych recenzentów państwa kieruje się widać swoimi kryteriami, i tak zapewne pozostanie.
Ale kiedy sobie pomyślę, tak na chłodno, i przez chwilę machnę ręką, że ta żenująca hipokryzja zostanie bezkarna,  to myślę że kto wie – może to i dobrze? Bo nie byłoby szans na dziesiątki afer, defraudacji czy chamskiego nadużywania władzy gdyby media i opinia publiczna bezpardonowo patrzyła władzy na ręce. Po prostu nie było by to możliwe, a każda pojedyncza, z co najmniej kilku skandalicznych afer odchodzącej władzy – począwszy od oszustwa w sprawie tajemniczego  katarskiego inwestora który miał uratować trzy polskie stocznie, przez tajemniczą „rządową” ustawę hazardową do której koniec końców nikt się nie przyznał, przez udział pewnego Józefa Bąka w przedsięwzięciu które niemal na oczach państwa wyciągnęło od obywateli i państwa setki milionów złotych, po gigantyczną korupcję przy komputeryzacji czterech ministerstw, fascynującą dynamikę wartości akcji CIECH SA i naprawdę bardzo wiele innych – zmiotłaby ze sceny politycznej dokładnie każdą inną ekipę po 89 roku. I to nie na skutek „żądzy krwi” ale zdrowych zasad funkcjonowania państwa. To media przekonały społeczeństwo, że silne państwo stoi na fundamencie władzy która ma prawo robić co chce i nie podlega żadnej odpowiedzialności – byle ciepła woda leciała z kranu, a w czasach końca historii, pod skrzydłami Unii Europejskiej ani pieniędzy ani pracy nigdy nie zabraknie. Czy chcemy żeby mimo zmiany władzy ten schemat trwał dalej?
     
W ostatnich latach media przyjęły funkcję nie tylko narzędzia  do zwalczania opozycji i obrzydzania jej społeczeństwu,  ale co najgorsze podjęły się zadania tuszowania i maskowania przestępstw i nadużyć władzy. Za mocny zarzut? A jak – spośród wielu innych zdarzeń – zdefiniować choćby to, że TVP czy TVN podczas słynnego przesłuchania Bronisława Komorowskiego w sprawie Wojciecha Sumlińskiego, zastawiły sale rozpraw nie wpuszczając innych mediów, po czym ... po kilku minutach wyłączyły kamery żeby informacje z owego przesłuchania nie dotarły do opinii publicznej ? Przecież nawet bez emocjonalnego napięcia to się po prostu nie mieści w głowie. Do czego myśmy doszli?
Czy też jak inaczej zdefiniować fakt przemilczania choćby fragmentów podsłuchanej i upublicznionej już przecież wcześniej rozmowy minister Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem, w której była wicepremier opowiada szefowi CBA jak ekipa PSL-u „lulki paliła” i czerpała tłuste zyski z wydobycia węgla, nie inwestując tych pieniędzy ani w modernizację kopalń ani innowacyjność obniżającą koszty wydobycia. Czy blokowanie tych informacji nie było czasem po to, aby łatwiej było potem o nierentowność całego sektora oskarżyć związkowców i górnicze „trzynastki”?
Dziś te same media aplikują do opinii publicznej „przekaz dnia” że normalna i całkowicie oczywista na całym cywilizowanym świecie ocena poprzedniej władzy to zemsta polityczna. I nie idzie już nawet o jakieś kroki prawne czy odpowiedzialność urzędową – ale już samo odsunięcie od stanowisk ludzi którzy przez niemal dekadę kryli nadużycia władzy, akceptowali patologię państwa w zamian za posady i dotacje, jest przejawem owej strasznej zemsty politycznej.
Przewaga mediów sprzyjających władzy zawsze jest niebezpieczna dla państwa. I to nie tylko w kontekście polityki propagandowej ale przede wszystkim w podstawach funkcjonowania systemu. Jeśli dzieją się nadużycia, jeśli władza nie działa dobrze, jeśli źle kieruje działami państwa a media nie są w tej sytuacji obiektywne to – tak jak w ostatnich ośmiu latach – zarówno koszty jak i winę muszą ponieść obywatele. Nagle okazuje się, że to pacjenci są winni zapaści w służbie zdrowia, górnicy są winni brakowi modernizacji w metodach wydobycia , „robole” odpowiadają za opóźnienia w budowie autostrad a dzieci ponoszą winę za brak wyobraźni u projektantów systemu edukacji. Generalnie zaś za kiepską kondycję państwa jako struktury winę ponosi zawsze „ciemny lud”. Nigdy władza.
Ale u podstaw tej choroby leży zawsze kolaboracja mediów ze środowiskiem władzy i jakkolwiek będzie to bolesne – to dla dobra państwa i obywateli PiS musi zaakceptować tą wrogość. Choć ja  mimo wszystko - nie wybaczę nowej władzy, jeśli w publicznych mediach nadal będę widział ludzi, którzy przez osiem lat tuszowali i przemilczali doniesienia o korupcji, zaniedbaniach i drenowaniu publicznej kasy. Albo tych którzy świadomie podawali fałszywe informacje na temat ludzi chcących zahamować rozkradanie państwa. Jeśli PiS nie usunie ich z publicznych mediów to będzie to kontynuacja tej samej patologii jaka trwała przez osiem lat. Inaczej państwo nie wróci do zdrowia – nawet jeśli ci ludzie już dawno nie rozumieją szkodliwości swoich metod. Media nie mogą – nie powinny - być pokorne wobec władzy – ale musza być uczciwe bo inaczej państwo zawsze będzie chore. I trzeba po ośmiu latach przywrócić tą zasadę.     
 
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>