
Do szerokiej koalicji Zbyszków, Jacków, Pawłów i Ludwików dołączył Andrzej.
Wprawdzie litera A była już obsadzona przez Adama, ale to nie przeszkadzało, podobnie jak Michałowi nie przeszkadzało, że jest na niej Marek, i to z podwójnym M.
Pan profesor Zybertowicz, Andrzej - gdyby ktoś nie pamiętał, pożegnał się niezbyt elegancko z Jarosławem Kaczyńskim i rozpoczął samotny finisz do Brukseli, startując z drugiej pozycji w Bydgoszczy (też na B).
Novum jest niecierpliwość. Dotychczasowi secesjoniści z Prawa i Sprawiedliwości lub jego list wyborczych czekali przynajmniej na ogłoszenie wyników. Profesor z jakiegoś powodu nie chciał tak długo czekać. Może uznał, że w ten sposób bardziej zaakcentuje swoją osobę, a może wydawało mu się, że tak będzie uczciwiej?...
Kto by tam zrozumiał tych profesorów?!
Pan profesor Andrzej Zybertowicz, kilka tygodni temu "pozwolił" się umieścić na liście PiS w Bydgoszczy jako numer 2, a teraz, tydzień przed wyborami, korzystając z gościnnych łamów tygodnika „W Sieci” (powtarzam za portalem "Dziennik.pl") zaatakował Jarosława Kaczyńskiego, pisząc że "liczba jego wad przekracza ludzkie wyobrażenie" i że "nie może się nadziwić, że zaszedł w życiu tak daleko".
Czy profesor Zybertowicz zajdzie jeszcze dalej? Do „Kropki nad i” na przykład? Zapewne Monika Olejnik już czeka z otwartymi ramionami, niecierpliwiej niż zwykle.
Cóż! Profesor Z. - pewnie nie ostatnie rozczarowanie.
Bo to że tygodnik braci Karnowskich użyczył swoich gościnnych łamów do ataku na Jarosława Kaczyńskiego, jakoś od pewnego czasu mnie nie dziwi.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/459567,prof-zybertowicz-...
Wprawdzie litera A była już obsadzona przez Adama, ale to nie przeszkadzało, podobnie jak Michałowi nie przeszkadzało, że jest na niej Marek, i to z podwójnym M.
Pan profesor Zybertowicz, Andrzej - gdyby ktoś nie pamiętał, pożegnał się niezbyt elegancko z Jarosławem Kaczyńskim i rozpoczął samotny finisz do Brukseli, startując z drugiej pozycji w Bydgoszczy (też na B).
Novum jest niecierpliwość. Dotychczasowi secesjoniści z Prawa i Sprawiedliwości lub jego list wyborczych czekali przynajmniej na ogłoszenie wyników. Profesor z jakiegoś powodu nie chciał tak długo czekać. Może uznał, że w ten sposób bardziej zaakcentuje swoją osobę, a może wydawało mu się, że tak będzie uczciwiej?...
Kto by tam zrozumiał tych profesorów?!
Pan profesor Andrzej Zybertowicz, kilka tygodni temu "pozwolił" się umieścić na liście PiS w Bydgoszczy jako numer 2, a teraz, tydzień przed wyborami, korzystając z gościnnych łamów tygodnika „W Sieci” (powtarzam za portalem "Dziennik.pl") zaatakował Jarosława Kaczyńskiego, pisząc że "liczba jego wad przekracza ludzkie wyobrażenie" i że "nie może się nadziwić, że zaszedł w życiu tak daleko".
Czy profesor Zybertowicz zajdzie jeszcze dalej? Do „Kropki nad i” na przykład? Zapewne Monika Olejnik już czeka z otwartymi ramionami, niecierpliwiej niż zwykle.
Cóż! Profesor Z. - pewnie nie ostatnie rozczarowanie.
Bo to że tygodnik braci Karnowskich użyczył swoich gościnnych łamów do ataku na Jarosława Kaczyńskiego, jakoś od pewnego czasu mnie nie dziwi.
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/459567,prof-zybertowicz-...
(4)
22 Comments
Ro,
21 May, 2014 - 20:14
No chyba, że zwolennicy partii miłości, znismaczeni najlepszym ministrem finansów tysiąclecia. On też z Bydgoszcza. A nie, to chyba inne miasto, bo profesor z Bydgoszczy....
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kocie!
21 May, 2014 - 20:39
@autor
21 May, 2014 - 21:09
"Liczba jego wad przekracza ludzkie wyobrażenie. Niekiedy, gdy w gronie ekspertów krytykowane są jego decyzje, mam wrażenie, iż sam nie może się nadziwić, że zaszedł w życiu tak daleko… Gdy opowiedział memu synowi, że w dzieciństwie tak często gubił rękawiczki, że przestał je nosić, syn natychmiast uznał to za alibi dla beztroskiego gubienia także czapek i szalików"
hmmm
I o to ta cała afera???
Ludzie, naprawdę dajcie spokój.
Pozdrawiam
Może nie było tak źle...
21 May, 2014 - 21:21
http://naszeblogi.pl/46666-kaczynski-i-zybertowicz-czyli-paranoja-polska-cd
@Traube
21 May, 2014 - 21:58
Wycofuję się z tego, co napisałem o Zybertowiczu. Jednak nadal twierdzę, że to był błąd.
I Profesora i Prezesa.
A przede wszystkim sztabu PiS (jeśli taki istnieje)!
Natomiast nie wycofuję się z moich zastrzeżeń, co do Karnowskich.
Oj, rozminęliśmy się :-)
21 May, 2014 - 22:03
Przyznaję bez bicia, że po przeczytaniu informacji zareagowałem dosłownie tak samo, jak Ty.
@Traube
21 May, 2014 - 22:49
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@Polfic - Gdyby nie reakcja Prezesa...
21 May, 2014 - 21:43
Jeśli istotnie wypowiedź Zybertowicza była w żartobliwym tonie, to kto jak kto, ale człowiek z profesorskim IQ powinien był przemyśleć sprawę, zanim ją wystawił na sprzedaż i - jak to mówiła śp. moja Mama, "odetchnąć tym słowem".
Teraz mleko się wylało, bo po tym, co zrobiły z tego media, a co najważniejsze - jak skomentował tę wypowiedź Kaczyński (kliknij proszę w link, który zamieściłem), rzecz jest już nie do odkręcenia. Nawet gdyby jutro obaj zwołali konferencję prasową i wyjaśniali najbłyskotliwiej, jak tylko potrafią. Straty (po obu stronach) są nie do odrobienia.
Ilu ludzi w Polsce przeczytało u źródeł wypowiedź Zybertowicza? Ze zrozumieniem tekstu (skoro istotnie był taki, jak piszesz), a ilu - tak jak ja trafiło na "przeróbkę" gdzieś w Internecie, czy za przeproszeniem, w telewizji?
Tygodnika "W Sieci" nie czytam, na portal "wPolityce.pl" nie wchodzę. Jest ważny powód, pisałem o tym. Odradzam zadawanie się z tym środowiskiem. Nie mam do niego za grosz zaufania.
@ro
21 May, 2014 - 21:51
Co do Karnowskich, też im nie ufam i to, o dziwo, za dawny panegiryk na cześć Kaczyńskiego. Nie cierpię włazidupstwa w takim stylu.
Pozdrawiam
@Polfic
21 May, 2014 - 23:23
Pozdrawiam
ro
21 May, 2014 - 21:59
Sorry, ale nie możesz ponosić odpowiedzialności za to jak np. ja zareaguję na przekazaną mi plotkę na temat słów rzekomo przez Ciebie wypowiedzianych pod moim adresem:-)
Postaw się, proszę, w tej sytuacji. Ty coś tam o mnie życzliwie napisałeś. Jakiś złośliwy bałwan mnie o tym informuje, przekręcając zarazem Twoje słowa i kompletnie zmieniając sens przekazu. I ja na to opisuję Ciebie jako złośliwą kanalię, a po wyjaśnieniu nieporozumienia przez jakąś życzliwą duszę stwierdzam, że mimo wszystko ponosisz winę za to, że taki przekaz poszedł w świat.
Mógłbyś poczuwać się do winy?
Pozdrawiam,
Traube!
21 May, 2014 - 22:07
Po prostu: znalazłem się kiedyś dokładnie w takiej sytuacji, jak opisałeś. Z tą różnicą, że "ofiara" błędnej interpretacji moich słów, po wyjaśnieniu, nie miała do mnie pretensji.
Miałem je sam do siebie, i mam je zresztą do dziś.
ro
21 May, 2014 - 22:21
Ale Kaczyńskiego jednak nie rozumiem. Tak wytrawny polityk nie powinien się tak dawać podpuszczać.
Pamiętam z czasów koalicji z LPR i Samoobroną, że idealny do takich wrzutek był Giertych. Dziennikarz informował go, że jakiś np. minister coś o nim albo jego pomysłach powiedział, a Giertych jak automat wypluwał z siebi "bluzg" pod adresem Bogu ducha winnej ofiary manipulacji. Potem się okazywało, że to wszystko było nieprawdą albo półprawdą, ale już to coś, co Giertych w zapalczywości swojej ujawniał mogło być jak najbardziej prawdziwe. Jego można było tak codziennie podpuszczać. Niewyuczalny był. No, ale to był Giertych. Kaczyńskiemu wyżej stawiam poprzeczkę.
@Traube - pełna zgoda.
22 May, 2014 - 01:00
Oceniam to analogicznie. Nie czytał żartobliwej, ale przecież sympatycznej opinii Zybertowicza,
więc powinien sprawę załatwić np. tak: Nie znam wypowiedzi/tekstu Zybertowicza, ale to dobry przykład, że można mnie krytykować. Jeśli robią to nawet osoby z bliskiego otoczenia, to chyba nie jestem taki straszny, jak usiłujecie mnie przedstawić...
Zatem sposób był, dość prosty. Ale zamiast tego znów gafa.. No, może nie tragiczna, ale jednak zdecydowanie obciążająca konto PiS. Dyskredytować rekomendowaną "dwójkę" z własnej listy? Coraz trudniej wierzyć, że tak postępuje wytrawny, czyli skuteczny polityk na finiszu kampanii wyborczej. A więc obawa przed zwycięstwem? Obawa przed utratą pełnej kontroli nad partią? Coraz bardziej na to wygląda.
Waldemar Żyszkiewicz
Zmęczenie materiału?
22 May, 2014 - 09:14
Nie sądzę, by Kaczyński obawiał się zwycięstwa. Zwłaszcza, że wybory do PE nie mają praktycznie zaczenia - w sensie dalszego ciągu. Co może taki europoseł, poza podpisaniem listy i zwiefaniem zaraz potem? Natomiast mają te akurat wybory kapitalne znaczenie, jeżeli chodzi o przełamanie bariery psychologicznej.
Dość dziwne jest milczenie o tej niemiłej sprawie "Gazety Polskiej" i okolic. Czyżby faktycznie było drugie, brudniejsze dno?
Słusznie, w tych akurat wyborach...
22 May, 2014 - 14:29
Milczenie GaPola i GPC można wytłumaczyć niechęcią do grzania tematu ewidentnej wpadki prezesa, bo jeśli nawet uznać, że Zybertowicz, polityczny nowicjusz, się zagapił, to JK absolutnie nie powinien.
Pozdrawiam,
Waldemar Żyszkiewicz
Traube!
21 May, 2014 - 23:18
Przyznam, że zanim z tego worka wylazło szydło, broniłem Giertycha w sporach - podobało mi się jego podejście do dyscypliny i programów nauczania.
I nieraz słyszałem podobne zdanie u młodych ludzi.
Faktycznie, Kaczyński powinien był... Szkoda! Bo nawet nieświadomy manipulacji mógł to jakoś zneutralizować. Przecież w "aferze" z Krystyną Pawłowicz zareagował celująco.
Pozdrawiam
@ro
22 May, 2014 - 10:16
Pozdrawiam
Prócz tego, że sam tak uważałem...
22 May, 2014 - 14:41
Ale są też argumenty nie wprost, czyli wściekłe zwalczanie RG przez lewacko-ateizujący salon, który nie zawahał się nawet przed wciągnięciem do tej walki kilkunastoletnich uczniów. M.in. skandaliczne hasła w rodzaju: Giertych do wora... itd. Spróbujmy sobie wyobrazić, co by było, gdyby podstawić w to miejsce nazwiska w rodzaju Bauman czy Michnik.
Waldemar Żyszkiewicz
"...do tej walki
22 May, 2014 - 14:53
To było jedno z większych skurwysyństw zrobnionych społeczeństwu przez salon.
"...do tej walki"
22 May, 2014 - 19:58
Giertych stanowił faktyczne zagrożenie dla lewactwa. Pamiętam z jaką furią atakował Giertycha, już na drugi dzień po objęciu resortu przez "największego polskiego polityka, niejaki Broniarz. To była niedziela, Giertych pewnie nie wrócił jeszcze z kościoła, a tamten już go rozliczał z tego, co należy zrobić w resorcie. On żądał! Było to tak żałosne, że pani redaktor z TVN albo Polsatu - nie pamiętam - musiała go mitygować.
Ale było, minęło. Dziś mój imiennik, to zupełnie inna bajka. Szkoda!
Dziś mój imiennik, to
23 May, 2014 - 00:33
Niewykluczone, że nie wytrzymał tej presji. Nawet nie to, że się realnie czegoś obawiał,
ale chciał żyć swobodnie, być in, a nie outside. Na odpowiedniej stopie... Rodzina, dzieci,
to też mogły być skladowe presji, jakiej został poddany. I niestety skutecznie przemielony :(
Waldemar Żyszkiewicz