Duda pomaga, kto pomoże Dudzie?

 |  Written by karlin  |  13

Janusz Wojciechowski dzisiaj na TT:

"Duda-pomoc? Oczywiście, że działa, Nowogrodzka pełna ludzi. Gdyby stanęła, news rozpoczynałby wszystkie serwisy, ale nie spoczniemy..."

No to ja w tej właśnie sprawie. Czekałem, czekałem, ale w końcu muszę o tym napisać.

Największym problemem naszych mediów, czyli tych wspierających PIS i krytycznych wobec obecnie rządzących, oczywiście poza chronicznym brakiem środków, jest - wedle mojej opinii - to, że postanowiły przede wszystkim walczyć z mediami "gównego nurtu". Na skutek takiej polityki ustawiły się bowiem w roli oraz na miejcu przywiązanego do płotu, i zajadle ujadającego pieska. A więc dokladnie tam, gdzie chcą go widzieć, tłukący czasami kijem po prętach ogrodzenia, obszczekiwani.

Zajęcie takiej pozycji na rynku medialnym to nie tylko zagrażająca skuteczności bierność i wtórność tematyczna. Ono grozi przede wszystkim zanudzeniem czytelników, słuchaczy i widzów wyłącznie zerojedynkowym i rozgrywanym praktycznie na jednej nucie sporem politycznym, w którym ton najczęściej podają ci, którzy są w stanie przewidzieć, skalkulować i od samego początku wykorzystać reakcję przeciwnika.

Niektórzy (kolorowe tygodniki) trochę się bronią dzięki większemu dostępowi do środków, ale generalnie w naszych mediach dominuje wzorzec kawiarnianego dyskursu nad polityką, toczonego przeciw i "na złość" obecnie rządzącym. Trochę taka blogerska wizja spraw publicznych, twitter i facebook przeniesione na papier i na wizję.

Jednak otwarcie netu to nie to samo, co regularne wydawanie kilku złotych na kupno gazety, płacenie za dostęp do stacji telewizyjnej czy radiowej, a nawet wygrzebanie dzięki pilotowi jednego z setek kanałów. Polityczne, propagandowe broszury sprawdzają się jedynie w czasie kampanii wyborczych, a i wtedy ich zasięg nieznacznie tylko przekracza (ciekawość) grono zagorzałych zwolenników tej, czy innej opcji.

Walka o czytelnika, słuchacza i widza to nie jest walka o jego poglądy polityczne, to jest najpierw wojna o jego zainteresowanie.

Tak, wiem, rozumiem, "gdybyśmy mieli dostateczną ilość pieniędzy, to zatrudnilibyśmy tłumy reporterów i fotoreporterów, oraz znakomitych lub utalentowanych komentatorów sportowych, recenzentów książek, filmów, programów telewizyjnych, ludzi od prowadzenia kącików kucharskich, hobbystycznych, itd, itp."

Ale ja tego, drodzy Państwo, wcale nie jestem pewien. Dlaczego?

Wróćmy do początku tej notatki. "Dudapomoc" działa już chyba ze dwa miesiące. Codziennie przelewają się tam tłumy zwyczajnych ludzi z ich problemami. Czasem małymi, zwyczajnymi, czasami dramatycznymi, iście kafkowskimi, zatrącającymi wręcz o klimaty grozy. Zawsze jednak dostatecznie dla ludzi z nimi przychodzących dramatycznymi, aby zmusić ich do wystawania w długiej kolejce do bardzo nie pewnych szans jakiejś pomocy (w końcu Duda nie jest jeszcze nawet formalnie urzędującym Prezydentem, a poza tym on to nie nadzorujący administrację, rząd tego kraju). Im przede wszystkim chodzi o to, żeby ktoś ich wreszcie wysłuchał.

No i popatrzmy sobie teraz na nasze media. Ich "Dudapomoc" interesuje tylko wtedy, jak ją zaatakuje jakiś kretyn z "Gazety Wyborczej", czy wybełkocze na jej temat jakieś kłamstwo na przykład Pitera. A tymczasem jest to przecież kopalnia tematów dziennikarskich, reporterskich. Magazyn problemów dotykających i obchodzących wszystkich ludzi, także niezbyt albo wcale polityką się nie interesujących.

Dla tych ostatnich, co najmniej jeszcze przez trzy miesiące, esencja najczarniejszych stron III RP w pigułce.

Dlaczego nasze media mają to gdzieś? Czemu tej, darmowej kopalni tematów nie chcą wykorzystać? Dlaczego pożądanie "profesjonalizmu" dziennikarskiego jest u nich ograniczone do cmokania nad felietonistyką i - najczęściej bardzo marnymi - analizami, w których każdy stawia się od razu w roli mega stratega?

Czemu, a to jest zarzut chyba najcięższy, po prostu powielacie, tylko "na odwrót" w sprawach  politycznych, wzorzec z Czerskiej, gdzie problemy zwyczajnych ludzi są ignorowane, bo zwyczajni ludzie nie mają być wysłuchiwani, a jedynie powinni słuchać, a jak uwierzą, dzwonić do "Szkła Kontaktowego"?

Drogie Panie i drodzy Panowie, gwarantuję wam, że jeśli nie zmienicie, i to bardzo szybko, swojego podejścia, to nigdy nie wybijecie się na dziennikarski profesjonalizm. Nigdy nie zdobędziecie większej puli rynku, nie zaiteresujecie naprawdę dużej części czytelników i widzów. Nawet gdy spółki SP zaczną się u was ogłaszać, i będzie trochę więcej pieniędzy.

I chyba najgorsze, co was może czekać.  Za parę miesięcy, to Czerska i Wiertnicza zainteresują się "Dudapomocą". Zrobią to na dużą skalę, z rzemieślniczym profesjonalizmem i skuitecznie. Tylko że wtedy będą mogły próbować to sprzedać - kto wie, z jakim skutkiem - jako prezentację ludzkich trosk, problemów i tragedii, które należy wiązać z rządzącym właśnie PIS.


ilustracja z: http://r-scale-06.dcs.redcdn.pl/scale/o2/tvn/web-content/m/p1/i/df12ecd0...
Hun

5
5 (6)

13 Comments

Obrazek użytkownika ro

ro
Bardzo trafne podsumowanie. 
Faktycznie: w mediach prawicowych coś "siadło". W Internecie też jest nie lepiej.
Obrazek użytkownika karlin

karlin
co zupełnie nie potrafią się dostosować do nowych warunków i wykorzystać nadarzające się okazje.

Teraz czytelnicy czekają, że to oni będa nadawać ton debacie i konstruować tzw. narracje. I o ile PIS się już tego nauczył, a Duda, Szydło czy Kaczyński świetnie sobie z tym radzą, to nasze media i nasi dziennikarze wciąż nie widzą, co mają przed oczami i jakie szanse się przed nimi otwierają.
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Może powinniśmy wziąść poprawkę na 8 lat politycznej "smuty", która wpłynęła na wielu publicystów i dziennikarzy.  Na każdego z nas.  Spójrzmy też na zachowanie zwykłych wyborców, wielu z nich dopiero teraz nie boi się powiedzieć, że głosowali na Dudę, że media kłamią, a PO stała się passe.  Pewne zmiany dokonują się powoli, trudno się przestawić na nowe tory myślenia.  Ja sam mam wrażenie, że dekompozycja układu jest zbyt gwałtowna, wręcz planowana przez ciemne siły, a wypuszczanie Kopacz (dzisiaj jedzie znowu na Mazury!) w Polskę, to po prostu taka kampania PO dla PiS-u. Aż trudno uwierzyć, że to się naprawdę dzieje.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika karlin

karlin
próbuję brać poprawkę, i między innymi dlatego w ostatnich latach, po 2008 r. starałem się nie brać udziału w nagonkach na "prawicowe" media, choć wcześniej bywało różnie. Ale teraz otwiera się pewne "okno" okazji i nie wolno tego zmarnować.

Na przykład ze strachu, że to pewnie ONI nam jej otwierają, żebyśmy wyskoczyli i skręcili sobie kark:)
Obrazek użytkownika ro

ro
Myślę, że strach jest ostatnią rzeczą, którą kierują się te niektóre "prawicowe media". I nie jest to wbrew pozorom tylko komplement.
Obrazek użytkownika karlin

karlin
Nie przepadam za wszystkim, co piszą i robią "prawicowe media", ale jestem jak najdalszy od atmosfery nagonki, jaką niektórzy starają się w stosunku do tych mediów, czasami wywoływać.

Niezależnie od intencji, choć w niektórych wypadkach nie mam wątpliwości, że są one po prostu chorobliwe lub nawet zlecone (nie o tobie, rzecz jasna, myślę:) Bo za każdym razem potępianie w czambuł, za "całokształt", to jest po prostu robota dla naszych przeciwników.

Zdarnie, czy czasem niezdarnie, ale te media najczęściej działają na naszą korzyść, a co więcej, często płaciły i nadal płacą za tę działalność wysoką cenę. I za to należy im się szacunek, a ja o tym nie zapominam. Jeśli więc krytyka, to bardzo konkretna i umotywowana, z propozycjami zmiany. Jak w mojej notatce.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika ro

ro
Półtora roku temu na portalu "wPolityce.pl" pod jednym z artykułów pojawił się "komentarz":



Zauważyłem go koło południa i zgłosiłem do usunięcia. Bez rezultatu.
Napisałem mejla do redakcji. 
Nic. 
Wpis sobie tkwił w najlepsze.
Zrobiłem „skrin” z ekranu i wysłałem do redakcji - może nie zauważyli?
Nic.
Wpis tej samej treści pojawił się w innym miejscu.
Pojawiły się głosy żądające zablokowania trolla i dość szybko... zostały usunięte (sic!). Także oczywiście mój.
Obelżywy wpis pojawiał się regularnie przez wiele godzin, pod różnymi materiałami: pierwszy „skrin” zrobiłem w południe, ostatni – po 19-tej. 
Wysłałem mejle do wszystkich dziennikarzy z grona redakcji i grupy medialnej Karnowskich, których adresy miałem z czasów kiedy zaczynali swój "wielki marsz" i łaknęli każdego głosu wsparcia.
Zero reakcji.
Dopiero późnym wieczorem redakcja łaskawie pousuwała te bluzgi.
Po dwóch dniach dostałem ze spółki Fratria odpowiedź:
"dziękujemy za wiadomość, wszystkie Państwa opinie i uwagi przekazujemy na bieżąco do autorów tworzących "W sieci" oraz osób czuwających nad portalami".
Nic!
Pełna ochrona parszywca i usuwanie oburzonych głosów.
Gdyby nie to usuwanie, można byłoby ostatecznie „dorobić ideologię”, że redaktor dyżurny (moderator) źle się tego dnia czuł i nie zauważył...
Nie! To było celowe trzymanie obelżywego wpisu. Po co? Myślę, że powód dałoby się znaleźć dość łatwo.

Mam ich za to szanować? Począwszy od redaktora dyżurnego z tego dnia, a skończywszy na Karnowskich?
 
Obrazek użytkownika karlin

karlin
bardziej miałem na myśli te tradycyjne, wspierające, z różnymi historiami, różnie, ale jednak opozycję (PC, a potem PIS) od wielu, wielu lat, czyli przede wszystkim GP. W pewnym również stopniu, ale od czasu do czasu sie od PISu dystansujące, bądź krytyczne, "Nasz Dziennik" czy RM.

Natomiast projekt Karnowskich to chyba - kiedyś już o tym pisałem - od początku efekt sporego kompromisu, bez którego, jak się zdaje, nie byłoby tych pieniędzy, które oni dostali, a których nie może się doczekać, wciąż wydawana jak biuletyn z końca XIX wieku, Gazeta Polska. Z wszelkimi tego, dla portalu i gazety, konsekwencjami. Ale na pewno nie można go oceniać na podstawie jednego, choćby nie wiem jak skandalicznego, ale w końcu jednak tego samego dnia usuniętego, komentarza czytelnika. Bez przesady.
Obrazek użytkownika ro

ro
Nie mogę się z Tobą zgodzić. 

Po pierwsze: nie był to jeden "komentarz" a kilkadziesiąt, dodawanych przez wiele godzin w różnych miejscach, pod różnymi artykułami (mam na dowód więcej zrobionych zrzutów z ekranu). 
Po drugie: redaktor dyżurny nie tylko nie usuwał ordynarnego bluzgu, ale chronił i promował go poprzez usuwanie sprzeciwów (co samo w sobie dyskwalifikuje moralnie).
Po trzecie: nie padło ani jedno słowo skruchy ze strony redakcji. Nawet po interwencji SDP, do spowodowania której się "posunąłem". 
Po czwarte: o ile wiem, tamten redaktor pracuje w redakcji portalu po dziś dzień.

Bardzo dobrze tutaj pasuje powiedzonko o łyżce dziegciu w beczce miodu. Choć inne, mniej wyszukane analogie też mi się nasuwają.
 
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna


Walka o czytelnika, słuchacza i widza to nie jest walka o jego poglądy polityczne, to jest najpierw wojna o jego zainteresowanie.

 

Ma Pan zupełną rację. Najpierw trzeba pozyskać czytelnika, by potem móc dzielić się i przekonywać. A prawa strona kupuje to, co poda mainstream, ale jest jeszcze coś i tego nie rozumiem.

Podczas kampanii Andrzeja Dudy działała strona sztabu i samego kandydata wzorowo. Przechowuję twitt z pozrowieniem od już prezydenta - elekta :-). Nie było żadnego problemu z linkiem do jakiejś transmisji czy relacji.
Teraz siadło, szlag mnie trafia za kazdym razem, kiedy czytam np. o godz. 11. oo konferencja z udziałem JK. Pojawiają się twity z prośbą o podanie linka i co? I nic. Nawet nikt się nie odezwie, nie przeprosi, nie poinformuje.
Klika człowiek na stronę PiS i tam nawet nie ma przysłowiowego "pocałujcie nas...". Konferencja rozpoczyna się z 2 godz. opóźnieniem, ale nie ma żadnej informacji.
Nie rozumiem tego. Jak mają się przebić z informacją do opinii, skoro mainstream głównie to opluwa ich, a w internecie brak jest troski o reklamę. Jak przedostać się do PiS z taką, np. jak moja opinią?
Można  pisać na Berdyczów, nigdy nie odpowiadają. To komu powinno zależeć jak nie sztabowi Beaty Szydło, by informacje docierały? Mnie? Mam to gdzieś :-((((
Przepraszam, ale za każdym razem szlag mnie trafia, gdy o tym piszę.  Czy Jarosław Kaczyński o tym wie?
Obrazek użytkownika karlin

karlin
ale się nie rozmnoży. Tak, jak nie rozmnożą sie środki, które PIS ma do dyspozycji. Podejrzewam, że oszczędzają na ostatnie miesiące kampanii, po wakacjach. A muszą miec środki, bo na przyklad sprawnie i non-stop działająca strona internetowa to kilka-kilkanaście osób na dwie, trzy zmiany. Mało kto zdaje sobie sprawę, ile to kosztuje, a wszyscy, czasem słusznie, narzekają.

Teraz ludziom, wyborcom trochę polityka wywietrzała z głowy. Jak nadejdą decydujące miesiące kampanii, po wakacjach, będzie można znowu skorzystać z wolontariuszy.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Akurat wiem, ile to może kosztować,bo od 6 lat z przyjaciółmi prowadzimy w wolontariacie niepoprawneradio.pl
To nie jest żadne tłumaczenie, bo akurat posłowie PiS nie należą do najbiednieszych i utrzymanie strony powinno być priorytetem. Nie ma w tej chwili waznieszej sprawy jak przekaz medialny. I jest to chyba bardziej problem organizacyjny niż finasowy.
Ale skoro JK wie, to nie ma sprawy.
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Trafiles w sedno problemu.

I tak np. wPolityce sa dwie grupy dziennikarzy, jedna nasza a druga w popierajaca 3.RP, prowadzaca wrecz subwersje polityczna.

Na niezaleznej PO byla wrecz chroniono. W artykulach mowi sie o jakims rzadzie, czy jakims ministrze, ale nie pada okreslenie PO, nie padalo nazwiska Tuska.

Mniej wiecej tak, jak pisza o 2.WS nie wspominajac Niemcow.

Moim zdaniem, "nasze" media sa do pewnego stopnia i to do niemalego stopnia spacyfikowane przez uklad.
niezalezna jest na dodatek duzo bardziej spacyfikowana przez Niemcy niz wPolityce.

Do tego dochodzi, ze w "naszych" w zadziwiajcy sposob nie istnieje PiS. Teraz jest goracy okres, to go widac, ale wczesniej.. nie ma PiS

Pod koniec zeszlego roku, na poczatku tego przejrzalem okolo 8 numerow GP. W ani jednym nie bylo niczego o PiS, nie bylo o panstwie (instytucja, potrzeba, sens istnienia etc). W jednym artykule   w zwiazku z Millerem pojawil sie JK w tytule, o ile pamietam autorstwa Michalskiej. Niezorientowany czytelnik nie mialby pojecia, ze PiS istnieje, nie mialby pojecia, ze PO istnieje, wszystko mogloby sie odgrywac na Marsie.

"Nasze" media sa porazajaco antypanstwowe, apolityczne i PiS wrecz bojkotujace.
A przeciez powinno byc dokladnie na odwrot.

Moglyby byc nieporowananie bardziej wplywowe w sensie politycznym i spolecznym a nie sa.

Teraz wPolityce pompuja Kukiza i nawet ucieka sie do celowego anty PiS klamstwa (wczoraj) widzialem.

W "naszych" dzieje sie cos bardzo paskudnego.
Oczywiscie w porownaniu z "zadnymi" mediami b.dobrze ze istnieja ale w sposob oczywisty z jakichs powodow nie sa takie "nasze" za jakie chca uchodzic.



 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>