Prowadzone od jesieni 1939 roku rozmowy polsko-czeskie napotykały na znaczne trudności wynikające z różnic politycznych i kulturowych obu narodów.
Po wstępnych rozmowach polsko-czechosłowackich, prowadzonych przede wszystkim przez ambasadora Raczyńskiego, w dniu 18 grudnia 1939 roku rząd RP ogłosił deklarację, w której podkreślono, iż „rok 1939 znaczy w dziejach Europy największą klęskę Słowiańszczyzny zachodniej na przestrzeni tysiącletniej walki z zalewem germańskim. Wszystkie swoje postępy w odwiecznym pochodzie na Wschód Niemcy zawdzięczają przede wszystkim zręcznemu wyzyskiwaniu sporów, jakie toczyli między sobą krótkowzroczni Słowianie. Polska świadoma swej przodującej misji w walce z parciem niemczyzny na Wschód wskazuje na potrzebę wysunięcia należytych wniosków z gorzkiej nauki dziejów. W ramach nowej organizacji politycznej Europy Środkowo-Wschodniej, jedną z głównych podstaw stać się musi solidarny zespół państw słowiańskich. Nowa organizacja w tej części Europy powinna stworzyć między Bałtykiem, Morzem Czarnym a Adriatykiem zwarte i zgodne współdziałanie państw, odpierać napór Niemiec na Wschód i oddzielić Niemcy od Rosji. Zmierzając do takiej budowy, Polska zgodna jest ze sprzymierzeńcami w dążeniu do mocnej i trwałej równowagi, chroniącej Europę przed nowymi wstrząsami”.
Niezależnie od krytyki polityki rządów pomajowych, rząd Sikorskiego nawiązywał do piłsudczykowskiej koncepcji międzymorza. Do przyszłego związku państw środkowoeuropejskich, obok krajów słowiańskich miały wejść Litwa, Węgry, Rumunia, na samym południu Grecja, a myślano też o Albanii, a nawet Turcji. Myśląc o federacji państw środkowoeuropejskich Sikorski i jego ministrowie myśleli także o powojennej organizacji całej Europy mniejszych państw.
Było sprawą oczywistą, iż rozmowy o powojennym urządzeniu Europy Środkowej mogły wówczas podjąć jedynie Polska i Czechosłowacja, które miały swe emigracyjne przedstawicielstwa polityczne.
Na przeszkodzie rozpoczęcia intensywnych rozmów polsko-czechosłowackich stała wspomniana rywalizacja pomiędzy Beneśem a Hodżą. Słowacki polityk nie mogąc dogadać się z szefem Czechosłowackiego Komitetu Narodowego, powołał w końcu stycznia 1940 roku Czecho-Słowacką Radę Narodową, która zyskała znaczne poparcie wśród Polaków. Jakkolwiek kontakty z tą organizacją Beneś odbierał jako działanie wrogie wobec siebie, a w dodatku powoływał się na politykę Becka wygrywającą Słowaków przeciw Czechom.
Walka pomiędzy tymi dwoma ośrodkami zaostrzała się. Beneś uważał zwolenników Hodży za zbiorowisko ludzi nieodpowiedzialnych, Hodża natomiast słusznie zarzucał Beneśowi podwójną grę „w odniesieniu do rozgrywek pomiędzy zachodnimi demokracjami z jednej strony, a rządem sowieckim z drugiej”, co miało być niebezpieczne zarówno dla mocarstw zachodnich, jak i interesów narodowych Czechów i Słowaków. Czeski przywódca przez cały czas prowadził poufne rozmowy mające na celu zbliżenie czesko-sowieckie.
W połowie lutego 1940 roku Zygmunt Hładki, b. radcy ambasady polskiej w Pradze, napisał obszerny referat traktujący o stosunkach czeskich. Nieformalny doradca Sikorskiego Józef Rettinger uznał go za znakomite opracowanie, które winno stać się podstawą kształtowania polskiej polityki wobec Czechów i problemu czeskiego.
Zygmunt Hładki podkreślał głęboką skłonność Czechów do mistycyzmu politycznego, to znaczy do opierania się wszelkich politycznych nadziei i programów na zewnętrznych „siłach wyższych”. Stąd też brała się – jego zdaniem – ich mała wiara we własne siły i „skłonność rezygnowania z maksymalizmów” oraz znaczna rola postaw emocjonalno-ideologicznych „jak słowianofilizm, jak w swoim czasie wiara w posłannictwo Wielkiej Rosji, a przed dwoma laty sowietofilizm, jak wreszcie łatwa wiara w zbawienność pewnych instrumentów międzynarodowych, a więc masonerii, Ligi Narodów, idealnego komunizmu, a przede wszystkim demokracji pojmowanej tak zupełnie specyficznie”. Tym nastawieniem tłumaczyć można łatwość z jaką większość Czechów dopuszcza „myśl ograniczenia suwerenności swego narodu na rzecz jakiejś koncepcji „bezpieczeństwowej”.
Czechów charakteryzowało także – wedle polskiego dyplomaty – głębokie odzwyczajenie od używania siły fizycznej w konfliktach zarówno zbiorowych, jak i pomiędzy jednostkami w życiu codziennym oraz brak ambicji heroicznych. W zamian za to posiadali oni „wybitne i powszechne zdolności organizacyjne, w niezwykle wysokim stopniu rozwinięty zmysł praktyczny i ambicje przodowania technicznego”. Zalety te umożliwiły im w bardzo krótkim czasie „zbudować aparat państwowy niemal doskonały, niewątpliwie jeden z najlepszych w nowoczesnej Europie”. Równocześnie zalety te nadały „swój charakter całemu nastawieniu psychicznemu w życiu praktycznym: Czesi, nawet w stosunkach niehandlowych, a więc politycznych, dyplomatycznych czy kulturalnych, zachowali psychologię handlowcy ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Stąd trudności negocjacji z nimi i konieczność kupieckiej ostrożności przy zawieraniu jakichkolwiek kontraktów”.
Analizując politykę przedwojenną Beneśa wskazywał, iż „pod względem genetycznym głębokie nastawienia polityki Beneśa wyprowadzały się częściowo ze szkoły materializmu dziejowego, w której środowisku kształtował swój umysł podczas swej pierwszej emigracji, a częściowo z melanżu wszystkich ideologii międzynarodowych, na jakich jego mistrz Masaryk opierał swoją filozofie humanitaryzmu. (…) W głębi pozostała jednak skłonność do myślenia o swoim narodzie w kategoriach instrumentacji międzynarodowych oraz nie nazwana nigdy publicznie, ale zdradzana nieraz przyjaciołom wiara w jakąś idealnie komunistyczną formę przyszłego ustroju ludzkości. Bieżąca diagnostyka polityki zagranicznej Beneśa była, tak jak każda diagnostyka racjonalistyczna w czasach niespokojnych, na ogół fałszywa. (…) Przeceniał siłę ustrojów międzynarodowych, mechanizm sojuszów, a wreszcie Sowietyzm. Nie doceniał wartości dobrych stosunków w Polską.”
Z kolei czeski polityk Hubert Ripka oceniał, iż „Polska uważała się za mocarstwo, dążąc do uzyskania równych uprawnień na arenie międzynarodowej z Francją, Niemcami, Włochami i Rosją, nie zwracała zaś uwagi na małą Czechosłowację oraz resztę małych państw środkowej i południowo-wschodniej Europy. (…) Zaś Czechosłowacja z dumą zawsze podkreślała, że jej potencjał gospodarczo-wojskowy jest znacznie wyższy niż wskazywałaby na to cyfra jej ludności. (…) Polskiemu kompleksowi mocarstwowości, którym Polacy byli tak obciążeni, przeciwstawiał się kompleks doskonałości demokratycznej, którym szczycili się Czechosłowacy. Arystokratyzm polski, przenikający do warstw ludowych, z trudnością mógł znaleźć wspólną platformę z demokratyzmem czechosłowackich mieszczan, chłopów i robotników. Różnice psychologiczne, odmienny tok historyczny, ruchy religijne i inna struktura społeczna, wszystko to pogłębione było zupełnym brakiem jakiejkolwiek znajomości roli historycznej i cywilizacyjny obu narodów.”
Ta opinia zgodna jest z oceną polityki Beneśa sformułowaną przez Raczyńskiego, który podkreślał, iż czeski przywódca „w gruncie rzeczy uważał Polaków za trudnych i bardzo gwałtownych, nierozsądnych w reakcjach i tak dalej. Sądzę, że w gruncie rzeczy nie był naszym przyjacielem. Jego doświadczenia i nastawienie umysłowe sprawiało, że jako minister bardzo dobrze rozwiniętego, ale mniejszego kraju, uważał nas za „wielkogębnych” i uczuciowych”.
Jakkolwiek strona polska nie ukrywała swego zamiaru nawiązania bliskiej współpracy z Czechami, Beneś obawiał się, że „Polacy chcieliby wykorzystać tę okazję, aby uzyskać od nas przyrzeczenie poparcia” w sprawie swej wschodniej granicy, co byłoby sprzeczne „z naszą tradycyjną polityką” i mogłoby doprowadzić do „skłócenia nas z Sowietami”.
Te podstawowe różnice, obok rywalizacji czesko-słowackiej oraz ww. uwarunkowań agenturalnych czeskiego przywódcy, utrudniały rozmowy polsko-czechosłowackie.
Nowy etap w działaniach na rzecz federacji polsko-czechosłowackiej rozpoczął się po klęsce Francji w czerwcu 1940 roku i utworzeniu w końcu lipca w Londynie tymczasowego rządu czechosłowackiego z ks. Janem Śramkiem na czele. Rozwojem kontaktów polsko-czechosłowackich żywo zainteresowana była Wielka Brytania, przekonana o konieczności powstania po wojnie szerokiej federacji państw Europy Środkowo-Wschodniej jako panaceum na zagrożenia ze strony Rosji oraz Niemiec.
Po wstępnych rozmowach polsko-czechosłowackich, prowadzonych przede wszystkim przez ambasadora Raczyńskiego, w dniu 18 grudnia 1939 roku rząd RP ogłosił deklarację, w której podkreślono, iż „rok 1939 znaczy w dziejach Europy największą klęskę Słowiańszczyzny zachodniej na przestrzeni tysiącletniej walki z zalewem germańskim. Wszystkie swoje postępy w odwiecznym pochodzie na Wschód Niemcy zawdzięczają przede wszystkim zręcznemu wyzyskiwaniu sporów, jakie toczyli między sobą krótkowzroczni Słowianie. Polska świadoma swej przodującej misji w walce z parciem niemczyzny na Wschód wskazuje na potrzebę wysunięcia należytych wniosków z gorzkiej nauki dziejów. W ramach nowej organizacji politycznej Europy Środkowo-Wschodniej, jedną z głównych podstaw stać się musi solidarny zespół państw słowiańskich. Nowa organizacja w tej części Europy powinna stworzyć między Bałtykiem, Morzem Czarnym a Adriatykiem zwarte i zgodne współdziałanie państw, odpierać napór Niemiec na Wschód i oddzielić Niemcy od Rosji. Zmierzając do takiej budowy, Polska zgodna jest ze sprzymierzeńcami w dążeniu do mocnej i trwałej równowagi, chroniącej Europę przed nowymi wstrząsami”.
Niezależnie od krytyki polityki rządów pomajowych, rząd Sikorskiego nawiązywał do piłsudczykowskiej koncepcji międzymorza. Do przyszłego związku państw środkowoeuropejskich, obok krajów słowiańskich miały wejść Litwa, Węgry, Rumunia, na samym południu Grecja, a myślano też o Albanii, a nawet Turcji. Myśląc o federacji państw środkowoeuropejskich Sikorski i jego ministrowie myśleli także o powojennej organizacji całej Europy mniejszych państw.
Było sprawą oczywistą, iż rozmowy o powojennym urządzeniu Europy Środkowej mogły wówczas podjąć jedynie Polska i Czechosłowacja, które miały swe emigracyjne przedstawicielstwa polityczne.
Na przeszkodzie rozpoczęcia intensywnych rozmów polsko-czechosłowackich stała wspomniana rywalizacja pomiędzy Beneśem a Hodżą. Słowacki polityk nie mogąc dogadać się z szefem Czechosłowackiego Komitetu Narodowego, powołał w końcu stycznia 1940 roku Czecho-Słowacką Radę Narodową, która zyskała znaczne poparcie wśród Polaków. Jakkolwiek kontakty z tą organizacją Beneś odbierał jako działanie wrogie wobec siebie, a w dodatku powoływał się na politykę Becka wygrywającą Słowaków przeciw Czechom.
Walka pomiędzy tymi dwoma ośrodkami zaostrzała się. Beneś uważał zwolenników Hodży za zbiorowisko ludzi nieodpowiedzialnych, Hodża natomiast słusznie zarzucał Beneśowi podwójną grę „w odniesieniu do rozgrywek pomiędzy zachodnimi demokracjami z jednej strony, a rządem sowieckim z drugiej”, co miało być niebezpieczne zarówno dla mocarstw zachodnich, jak i interesów narodowych Czechów i Słowaków. Czeski przywódca przez cały czas prowadził poufne rozmowy mające na celu zbliżenie czesko-sowieckie.
W połowie lutego 1940 roku Zygmunt Hładki, b. radcy ambasady polskiej w Pradze, napisał obszerny referat traktujący o stosunkach czeskich. Nieformalny doradca Sikorskiego Józef Rettinger uznał go za znakomite opracowanie, które winno stać się podstawą kształtowania polskiej polityki wobec Czechów i problemu czeskiego.
Zygmunt Hładki podkreślał głęboką skłonność Czechów do mistycyzmu politycznego, to znaczy do opierania się wszelkich politycznych nadziei i programów na zewnętrznych „siłach wyższych”. Stąd też brała się – jego zdaniem – ich mała wiara we własne siły i „skłonność rezygnowania z maksymalizmów” oraz znaczna rola postaw emocjonalno-ideologicznych „jak słowianofilizm, jak w swoim czasie wiara w posłannictwo Wielkiej Rosji, a przed dwoma laty sowietofilizm, jak wreszcie łatwa wiara w zbawienność pewnych instrumentów międzynarodowych, a więc masonerii, Ligi Narodów, idealnego komunizmu, a przede wszystkim demokracji pojmowanej tak zupełnie specyficznie”. Tym nastawieniem tłumaczyć można łatwość z jaką większość Czechów dopuszcza „myśl ograniczenia suwerenności swego narodu na rzecz jakiejś koncepcji „bezpieczeństwowej”.
Czechów charakteryzowało także – wedle polskiego dyplomaty – głębokie odzwyczajenie od używania siły fizycznej w konfliktach zarówno zbiorowych, jak i pomiędzy jednostkami w życiu codziennym oraz brak ambicji heroicznych. W zamian za to posiadali oni „wybitne i powszechne zdolności organizacyjne, w niezwykle wysokim stopniu rozwinięty zmysł praktyczny i ambicje przodowania technicznego”. Zalety te umożliwiły im w bardzo krótkim czasie „zbudować aparat państwowy niemal doskonały, niewątpliwie jeden z najlepszych w nowoczesnej Europie”. Równocześnie zalety te nadały „swój charakter całemu nastawieniu psychicznemu w życiu praktycznym: Czesi, nawet w stosunkach niehandlowych, a więc politycznych, dyplomatycznych czy kulturalnych, zachowali psychologię handlowcy ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Stąd trudności negocjacji z nimi i konieczność kupieckiej ostrożności przy zawieraniu jakichkolwiek kontraktów”.
Analizując politykę przedwojenną Beneśa wskazywał, iż „pod względem genetycznym głębokie nastawienia polityki Beneśa wyprowadzały się częściowo ze szkoły materializmu dziejowego, w której środowisku kształtował swój umysł podczas swej pierwszej emigracji, a częściowo z melanżu wszystkich ideologii międzynarodowych, na jakich jego mistrz Masaryk opierał swoją filozofie humanitaryzmu. (…) W głębi pozostała jednak skłonność do myślenia o swoim narodzie w kategoriach instrumentacji międzynarodowych oraz nie nazwana nigdy publicznie, ale zdradzana nieraz przyjaciołom wiara w jakąś idealnie komunistyczną formę przyszłego ustroju ludzkości. Bieżąca diagnostyka polityki zagranicznej Beneśa była, tak jak każda diagnostyka racjonalistyczna w czasach niespokojnych, na ogół fałszywa. (…) Przeceniał siłę ustrojów międzynarodowych, mechanizm sojuszów, a wreszcie Sowietyzm. Nie doceniał wartości dobrych stosunków w Polską.”
Z kolei czeski polityk Hubert Ripka oceniał, iż „Polska uważała się za mocarstwo, dążąc do uzyskania równych uprawnień na arenie międzynarodowej z Francją, Niemcami, Włochami i Rosją, nie zwracała zaś uwagi na małą Czechosłowację oraz resztę małych państw środkowej i południowo-wschodniej Europy. (…) Zaś Czechosłowacja z dumą zawsze podkreślała, że jej potencjał gospodarczo-wojskowy jest znacznie wyższy niż wskazywałaby na to cyfra jej ludności. (…) Polskiemu kompleksowi mocarstwowości, którym Polacy byli tak obciążeni, przeciwstawiał się kompleks doskonałości demokratycznej, którym szczycili się Czechosłowacy. Arystokratyzm polski, przenikający do warstw ludowych, z trudnością mógł znaleźć wspólną platformę z demokratyzmem czechosłowackich mieszczan, chłopów i robotników. Różnice psychologiczne, odmienny tok historyczny, ruchy religijne i inna struktura społeczna, wszystko to pogłębione było zupełnym brakiem jakiejkolwiek znajomości roli historycznej i cywilizacyjny obu narodów.”
Ta opinia zgodna jest z oceną polityki Beneśa sformułowaną przez Raczyńskiego, który podkreślał, iż czeski przywódca „w gruncie rzeczy uważał Polaków za trudnych i bardzo gwałtownych, nierozsądnych w reakcjach i tak dalej. Sądzę, że w gruncie rzeczy nie był naszym przyjacielem. Jego doświadczenia i nastawienie umysłowe sprawiało, że jako minister bardzo dobrze rozwiniętego, ale mniejszego kraju, uważał nas za „wielkogębnych” i uczuciowych”.
Jakkolwiek strona polska nie ukrywała swego zamiaru nawiązania bliskiej współpracy z Czechami, Beneś obawiał się, że „Polacy chcieliby wykorzystać tę okazję, aby uzyskać od nas przyrzeczenie poparcia” w sprawie swej wschodniej granicy, co byłoby sprzeczne „z naszą tradycyjną polityką” i mogłoby doprowadzić do „skłócenia nas z Sowietami”.
Te podstawowe różnice, obok rywalizacji czesko-słowackiej oraz ww. uwarunkowań agenturalnych czeskiego przywódcy, utrudniały rozmowy polsko-czechosłowackie.
Nowy etap w działaniach na rzecz federacji polsko-czechosłowackiej rozpoczął się po klęsce Francji w czerwcu 1940 roku i utworzeniu w końcu lipca w Londynie tymczasowego rządu czechosłowackiego z ks. Janem Śramkiem na czele. Rozwojem kontaktów polsko-czechosłowackich żywo zainteresowana była Wielka Brytania, przekonana o konieczności powstania po wojnie szerokiej federacji państw Europy Środkowo-Wschodniej jako panaceum na zagrożenia ze strony Rosji oraz Niemiec.
Wybrana literatura:
T. Kisielewski – Federacja Środkowo-Europejska. Pertraktacje polsko-czechosłowackie 1939-1943
M. Kamiński – Edvard Beneś kontra gen. Władysław Sikorski
E. Raczyński – W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora 1939-1945
H. Ripka – O federację polsko-czeską
T. Komarnicki – Próba stworzenia związku polsko-czechosłowackiego w czasie II wojny światowej
ilustracja z: http://www.zaolzie.org/images/beneskontrasikorskimin.jpg
Hun
(2)