Nowe imperium czy Polska?

 |  Written by Katarzyna  |  3
Nie byłoby [...] w ogóle walk wyznaniowych o podkładzie niby to 'ideowym', gdyby nie było dzikiej teorii, że pewna część mieszkańców danego państwa lub kraju ma prawo uważać się za jego 'gospodarzy', a inna może sobie rościć pretensje co najwyżej do roli gości 'tolerowanych'.
Jan Niecisław Baudouin de Courtenay

Cytat ten, który stał się moim mottem do kilku pytań o przyszłość Polski, zaczerpnęłam z książki prof. Andrzeja Nowaka Historia i polityka. Jest to wybór artykułów, felietonów i esjów pisanych na przestrzeni 29 lat (1987 – 2016). Łączy ich, jak sam tytuł wskazuje, związek historii z polityką.

Niedawno w niepoprawnym radiu pl mieliśmy możliwość rozmowy z Profesorem o tej niezwykłej lekturze.(Audycja 733) Niezwykłej, bo nie da się jej ani streścić, ani zamknąć w jednej choćby najdłuższej rozmowie. Każdy tekst to możliwość niekończącej się dyskusji o tym komu i do czego potrzebna wiedza historyczna, jak ją upowszechnia władza, jak ją wykorzystuje i manipuluje faktami, by rządzącym służyła.
Czytelnik ma możliwość pogłębienia wiedzy o fakty, interpretację wydarzeń, ale i skonfrontowania swoich przemyśleń na temat, między innymi, tożsamości wspólnoty narodowej kształtowanej w wirze dawnych i współczesnych decyzji politycznych, odszukania na mapie sporów politycznych swego miejsca w Ojczyźnie czy określenia swojego stosunku do wspólnoty narodowej, tradycji,kultury, religii i historii Polski.
W związku z tym pozostał niedosyt rozmowy. Wiele pytań, których nie udało się z braku czasu zadać, trzeba odłożyć na inną okazję lub samemu szukać odpowiedzi w gąszczu gorących dziś opinii i politycznych sporów, posługując się wskazówkami autora.
A spór toczy się o niebagatelną sprawę; już nie tylko o poprawę bytu większości społeczeństwa, sprawiedliwości i bezpieczeństwa, ale o istnienie Polski jako państwa suwerennego złączonego unią z pozostałymi 27 krajami europejskimi czy też Polski wtopionej w peryferie superpaństwa europejskiego z Centrum imperium w Brukseli.

A jeśli suwerenna to jaka? Jakiej Polski chcą Polacy?

Wyniki wyborów minionego roku pokazały, że na pewno większość tych, którzy głosowali na PiS, chciała przede wszystkim poprawy swego bytu, chciała wyjść z wykluczenia i poczuć się obywatelami we własnym kraju.
Można już jednak mieć wątpliwości czy wszystkim zależało na obronie polskiej tożsamości wyrastającej z kultury, religii i przeszłości. Czy przypadkiem to nie strach przed imigrantami, fatalne decyzje rządzącej koalicji w Brukseli i zagrożenie rosyjską imperialną polityką, a nie poczucie przynależności do Narodu i pragnienie silnej Ojczyzny, kierował wyborem.

Zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w 2007 obnażył postawę Polaków; większość wybrała święty spokój łudząc się, że wszystko będzie po staremu i jakoś da się żyć. (Od Polski do post-polityki)
Problem w tym, że władza po wygranych wyborach zapomniała o naczelnej zasadzie post – polityki, którą przed wiekami zaproponował chiński mistrz Laozi, a którą przywołuje Andrzej Nowak:
Władca sprawując rządy, opróżnia serca, a napełnia brzuchy, osłabia wolę, a wzmacnia kości. Zabiega stale, aby lud niczego nie wiedział i niczego nie pożądał; ci natomiast, co wiedzą, aby nie śmieli działać. Kiedy uprawia się niedziałanie – wówczas są dobre rządy. (Od Polski do post polityki Str. 92)
Wbrew kardynalnej zasadzie niedziałania zamiast napełniać, opróżniano Polakom skutecznie kieszenie, spychając na margines większość peryferii kraju. Okazało się, że nie da się już tak dalej żyć.
Z powodzeniem jednak udawało się opróżniać serca Polaków realizacją programu zapomnienia, która miała z nas uczynić mrówki, niepamiętające o polskiej historii, zwłaszcza tej, którą należało się, zdaniem władzy, wstydzić; ciągłej walki prowadzącej do kolejnych klęsk. Syty Polak miał zapewnić wtopienie się w krajobraz multikulturowej Europy. Niestety nie, nie stał się sytym, ale za to coraz bardziej wykorzeniony z polskości.

Służyła temu polityka wstydu. Andrzej Nowak pisze:

Nieustannie jestem zawstydzany. Przez ostatnich kilkanaście lat wciąż czytałem, jakim to wstydem jest bycie Polakiem: zacofany naród, ciemny i okrutny dla innych. […] historycznie zajmowaliśmy się gnębieniem mniejszości, a w czasie II wojny przede wszystkim zabijaniem naszych SĄSIADÓW. (Wstyd i jego kapłani str. 61)
Polityka wstydu wydała owoce, czy wszystkich zatruły? Czy dla sytości wszyscy gotowi jesteśmy wyrzec się swej tożsamości? Na to pytanie najpełniej mogą nam odpowiedzieć badania socjologiczne. Lektura Historii i polityki z pewnością pomoże spojrzeć szerzej na wyniki badań.
Ostatnie patriotyczne uroczystości świadczą jednak, że nachalna propagandowa polityka wstydu importowana również z zagranicy, np. Rosji, Niemiec czy USA, budzi już sprzeciw.
Tysiące, zwłaszcza młodych ludzi, wzięło udział w pogrzebie majora Zygmunta Edwarda Szendzielarza „Łupaszki”. Na nic zdał się jazgot polskojęzycznych mediów, oburzonych na powrót do bohaterskiej przeszłości Polski. To był pogrzeb i jednocześnie duma, satysfakcja i radość. Historia nasza w tym momencie napisała najpiękniejsze epitafium Niezłomnym, Wyklętym sponiewieranym w dołach zapomnienia.

Pytanie jednak pozostaje; jaki to jest powrót i jakie będą tego owoce?

W eseju

Horodło z perspektywy XX i XXI wieku: pamięć modernizacji, pamięć republiki, pamięć imperium

(str. 253) czytelnik spotka się z istotnymi, dla poznania zachodzących nie tylko w Polsce, analizami Franka Ankersmita i Paula Connertona przyczyn i konsekwencji procesów zapominania w pamięci historycznej.

O czym, kiedy i dlaczego zapominamy?

1. Zapominamy o tym, co jest bez znaczenia dla naszej tożsamości.
2. Znika z pamięci historycznej to, czego znaczenia dla naszej tożsamości nie jesteśmy świadomi.
3. Wypieramy z pamięci to, co jest szczególnie bolesne, o czym nie chcemy pamiętać.
4. Zapominamy, bo wyrzekamy się swojej tożsamości wybierając nową.
Bywa, że zapominanie jest wymuszane przez zwycięzców, bądź zalecane jako korzystne dla wszystkich (gruba kreska). Zapomnienie staje się fundamentem nowej tożsamości, po starej pozostają w historii wspólnoty głębokie blizny.
Tu warto zapytać – Nowa tożsamość? A za jaką cenę? Jaką odpowiedź dadzą sobie i innym młode pokolenia Polaków i ich dzieci, taka będzie historia naszej tożsamości.

A jaka powinna ta tożsamość być?

I tu przywołam jakże ważny komentarz prof. Andrzeja Nowaka, bo on pozwala na refleksję i ocenę tego, co się dziś w Polsce dzieje w związku z powrotem wypartych z pamięci historii zdarzeń, twórców i realizatorów ważnych decyzji politycznych i ich bohaterów.
...niekiedy odkrywamy takie blizny na zbiorowej świadomości na nowo, jako dolegliwe, uwierające – po latach, albo nawet po wiekach. Nowa tożsamość jest dla nas jakby przejrzysta, nie widzimy jej konturów, nie umiemy jej relatywizować – bo jesteśmy w niej całkowicie zanurzeni, nie mamy dystansu. Poprzednia, zakwestionowana i odrzucona tożsamość staje się mitem, którego inni mogą wciąż bronić albo który można odnaleźć po latach czy wiekach właśnie na śmietniku historii. Można ją wtedy przemienić w pomnik (str. 265)

Dla Litwinów Unia Horodelska stała się pomnikiem zdrady tożsamości narodowej, dla Polaków pięknym przykładem budowania Rzeczypospolitej wolnych obywateli, równych wobec prawa.
Na tezie, iż Unia Horodelska budowała „panteon polskości na mogile Litwy” politycy uczynili z Polaków odpowiedzialnymi za zatrzymanie budowania litewskiej kultury narodowej.
Myśl ta tak dalece zawładnęła ideologią nacjonalistów litewskich, że znaleźli się obrońcy okrutnych represji wobec powstańców styczniowych, które „czyściły” Litwę z żywiołu polskiego.
Andrzej Nowak przytacza tu opinię księdza Kazimierza Propolanisa w 500. rocznicę Unii Horodelskiej:

Po 479 latach polskiej hegemonii w Litwie, Murawjow pierwszy jął się kruszeniem na 'mogile litewskiej' wspaniałego Panteonu polskości, w którym nie zostawiono miejsca Litwinom.

 

Wyrazem sprzeciwu wobec rosnących tragicznych konfliktów narodowościowych na Kresach II Rzeczypospolitej był głos polskiego językoznawcy, naukowca i publicysty - Jana Niecisława Baudouina de Courteny – którego zacytowałam we wstępie.
Czy diagnoza profesora z przełomu XIX i XX wieku była słuszna, czy wszyscy zgodzilibyśmy się dziś na budowanie państwa wielonarodowego w imię zażegnania waśni narodowych i spokoju?
A może lepiej byłoby dla nas tak jak chcą narodowcy, zwłaszcza radykalni; uniezależnić się od UE i USA, wprowadzić rządy narodowo-chrześcijańskie. Szczelnie zamknąć granice.
A może w imię nowej europejskiej tożsamości wyrzeknijmy się, wyrzućmy na śmietnik historii naszą przeszłość, która jest kulą u nogi w pościgu za zachodnim dobrobytem? (Czy Polska jest szubieniczną pętlą?)

Kto szuka odpowiedzi lub tylko argumentów na potwierdzenie swoich odpowiedzi na pytania - Czy jeszcze Polska? A jeśli tak, to jaka i jak przywracać Polakom pamięć historyczną? - koniecznie musi sięgnąć do tej niezwykłej lektury.

Andrzej Nowak, Historia i polityka, Biały Kruk, Kraków 2016

Ps.

Szczególne podziękowanie należy się Wydawnictwu Biały Kruk za pietyzm przy opracowaniu tej książki. To prawdziwy Biały Kruk :-)

__________________________________________________________

Źródło:Rozmyślania przy zmywaku mamy Katarzyny ;-)

Zapraszam do słuchania

audycja 737 (czwartkowa)

5
5 (2)

3 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista

Nie słuchałem audycji, więc nie wiem co w tekście jest cytatem względnie omówieniem tez profesora, a co pochodzi od Katarzyny, więc nie wiem, czy polemizuję z Profesorem czy Katarzyną, ale mimo wszystko spróbujmy. Czytam:

"czy wszystkim zależało na obronie polskiej tożsamości wyrastającej z kultury, religii i przeszłości. Czy przypadkiem to nie strach przed imigrantami, fatalne decyzje rządzącej koalicji w Brukseli i zagrożenie rosyjską imperialną polityką, a nie poczucie przynależności do Narodu i pragnienie silnej Ojczyzny, kierował wyborem."

Wszystkie wymienione "negatywne" motywacje są zarazem świadectwem polskiej tożsamości. Trudno o strach przed imigrantami, jeśli nie odbieramy ich jako z gruntu "obcych", prawda? Przejrzenie na oczy i zrozumienie, że rząd prowadzi Polskę w fatalnym kierunku to również słaby, ale jednak element polskiej tożsamości - demokracji. Odbieranie Rosji jako zagrożenia to również ścisły element polskiej tożsamości. Także przynależność Polski do UE i akceptacja tego faktu przez część społeczeństwa to nie tylko efekt propagandy i mącenia w głowach, ale element polskiej tożsamości. Zwróćmy uwagę, że Unia Lubelska (choć trudno ja porównywać z UE) miała jedną wspólną cechę: słabeusze się połączyli, aby sprostać wyzwaniom, szczególnie zaś Turcji i Moskwie.

Nie trzeba być Polakiem-katolikiem, aby byc Polakiem. Dajmy szansę Polakom-niekatolikom, Polakom-nienacjonalistom, aby z czystym sumieniem mogli sie czuc Polakami. Tudzież Polakom-bylejakim również. Są tacy, o lewicowym sposobie życia, "niepoukładani", którzy jednak patrzą na rządy PiS z nadzieją. Nie spychajmy ich na dno tylko dlatego, że nie mówią do nas w sposób, który potrafimy dosłyszeć.

Z powodzeniem jednak udawało się opróżniać serca Polaków

Pisząc o opróżnianiu serc ludu Lao-tze miał na myśli przede wszystkim złe emocje, swary i niezgody. Niedziałanie nie polega na fataliźmie i biernym czekaniu na los, ale na "niedziałaniu ponad potrzebę", czyli nietyranizowaniu poddanych i nie zawracaniu im głowy głupimi pomysłami władcy. Jednak w innym miejscu swego traktatu Lao-tze pisze o tym, że mądry człowiek nie czeka na innych, lecz zakasuje rękawy i działa dla dobra wspólnego. Wszystkie społeczne tezy Lao-tzego zmierzają do zasady zgody, do harmonii. PO niczego takiego nie zbudowała. Zresztą to dzieło należy rozumieć w kontekście czasów, w których powstało i nie da się zrozumieć taoizmu bez konfucjanizmu, bo taoiści nie negując zasad konfucjanizmu, próbowali odkryć sposób na to, by zasady Mencjusza i Konfucjusza działały w sposób naturalny i niewymuszony.

Część tez Lao-tzego przejął Sun-tzu i na swój sposób poprzekręcał, traktując je jako świetna metodę manipulacji, sprawnej socjotechniki, oszustwa. Macherów PO podejrzewałbym bardziej o inspirację Sun-tzu, niż Lao-tze.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Cytaty są z ksiażki autora. Akurat tych problemów, o których piszę nie poruszaliśmy w dyskusji z prof. Nowakiem. Zaznaczyłam w nawiasie, z jakich artykułów, podałam nawet strony. Pytania, które stawiam są moimi, ale wynikają z treści zamieszczonych w książce tekstów. To są moje reflksje, na które nie mam osobiście odpowiedzi poza dyskusyjnych, przynajmniej wobec niektórych . :-)

Pierwszy Twój cytat, to moja refleksja wynikająca z obserwacji ale i z książki. I tu nie zgadzam się z Tobą.
Strach, lęk, stosunek do  imigrantów czy obawa przed Rosją to są reakcje społeczne i dotyczą nie tylko Polski. Tożsamość to nie tylko historia, wydarzenia, które nauczyły nas ostrożności wobec obcych ale to tradycja, np. współżycie z innymi narodami, które wspólnie z nami ją tworzyły, to jest kultura, religia.

Owszem lęk przed przed obcą kulturą czy religią może wypływać z obrony tych wartości narodowych, ale wcale nie musi. Imigrantów boją się również polscy Tatarzy.  I wcale nie znaczy, że ci, którzy się boją, to Polacy akceptujący polską tożsamość, a ona wyrosłą z chrześcijaństwa czy tego chcemy czy nie. Bez tej części tożsamości wypieramy się tego, co nas jako Naród ukształtowało. Wiedzą o tym nasi wrogowie.
Jeśli chodzi o Laozi, to nie znam jego nauczania. Zacytowałam Profesora, a on cytowwał ten fragment, który przytoczyłam w kontekście post - polityki.  (str. 92) Czyli niedziałania w polityce, rządzący nami manipulują, odgradzają od wiedzy, uciszają tych, kórzy wiedzą. Moja refleksja na marginesie tego i innych artykułów polityki historycznej, nauczania w szkole, wyśmiewania patriotyzmu, polityki wstydu, która wielu Polakom  "opróżniła serca".
Dziękuję za rozszerzenie tematu.

Twój cytat:

Nie trzeba być Polakiem-katolikiem, aby byc Polakiem. Dajmy szansę Polakom-niekatolikom, Polakom-nienacjonalistom, aby z czystym sumieniem mogli sie czuc Polakami. Tudzież Polakom-bylejakim również. Są tacy, o lewicowym sposobie życia, "niepoukładani", którzy jednak patrzą na rządy PiS z nadzieją. Nie spychajmy ich na dno tylko dlatego, że nie mówią do nas w sposób, który potrafimy dosłyszeć.

I tu ogromne pole do dyskusji; co znaczy być Polakiem, czy wystarczy być dobrym obywatelem? Nie chcę zawężać dyskusji do PiS i do idologii nacjonalistycznej, bo to problem szerszy. 
Dwie sprawy; tożsamość narodowa i poglądy polityczne, które nie tylko z tożsamości narodowej, ale i z sytuacji politycznej wewnętrznej i międzynarodowej i wreszcie filozofii społecznej wynikają. 
Mnie osobiście wkurza, kiedy politykę broniącą polskiej racji stanu utożsamia się z nacjonalizmem. Jeśli tak  by było, to Józef Piłsudski był skrajnym "nacjonalistą".;-))  A przecież wiemy, że PPS - Frakcja Rewolucyjna wbrew nazwie była patriotyczna.
Piszesz:

Zwróćmy uwagę, że Unia Lubelska (choć trudno ja porównywać z UE) miała jedną wspólną cechę: słabeusze się połączyli, aby sprostać wyzwaniom, szczególnie zaś Turcji i Moskwie.

Profesor Nowak mówi tu o Unii Horodelskiej (1413) UL  to późniejszy akt (1569). Ta pierwsza przez Litwinów oceniana jest negatywnie. Andrzej Nowak stawia problem czy jest szansa zażegnać konflikt litewsko - polski. Odwołuje się w eseju do idei republiki, w której jest miejsce dla wszystkich.  I w tym kontekście autor również odwołuje się do idei unijnej w ogóle, która nie zniewala, a buduje. Czy możliwa jest UE bez cech Imperium? To pytanie też nasuwa się po lekturze artykułów zawartych w książce.

Trudno mi rowijać ten temat, bo musielibyśmy opierać się na tekście, o którym piszę: "Horodło z perspektywy XX i XXI wieku: pamięć modernizacji, pamięć republiki, pamięć imperium", a także na innych tekstach, np. z rozdziału III - Głębsza pamięć imperium,  dotyczących rozumienia czym jest imperium, pamięć itd.

I może jeszcze jedna moja refleksja, nie wiem czy słuszna, ale tak sobie myślę, że teoretycznie można by dziś zbudować państwo polskie wolne, silne i wielokulturowe, wystarczyłaby lojalność obywateli, ale czy byłaby to Polska?

Pozdrawiam serdecznie
 Katarzyna

 
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista

może jeszcze jedna moja refleksja, nie wiem czy słuszna, ale tak sobie myślę, że teoretycznie można by dziś zbudować państwo polskie wolne, silne i wielokulturowe, wystarczyłaby lojalność obywateli, ale czy byłaby to Polska?


Tak, to byłaby Polska. Polskość ma wiele odsłon, ale ja wyróżniam dwie. Pierwsza z nich to Polskość już istniejąca, niejako zastana, tworzona in statu nascendi, oparta na tradycji. Jednak dopuszczam myśl, że gdzieś daleko, powiedzmy w Oceanii, istnieje kraj bliźniaczo podobny do naszego, to znaczy oparty na podobnym zestawie wartości. Nie twierdzę, że to akurat Malezja laugh, która dziwnym trafem ma monarchię elekcyjną...

Druga kwestia to taka, że Polacy łącząc się z Litwinami zrobili własnie to, o czym napisałaś. To znaczy zbudowali państwo polskie wolne, silne i wielokulturowe (choć religią panującą był katolicyzm, ale to przecież nie wyklucza wielu kultur), z silnym społeczeństwem obywatelskim. Trwało ono dłużej, niż Polska w wieku XX, nawet jeśli wliczymy w to trwanie okres PRL. Warto wracać do tej idei, mimo niepowodzeń.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>