Ostatni argument

 |  Written by Zebe  |  2
W zasadzie nie powinienem pisać tego tekstu, bo będzie on nudny, oczywisty dla wielu i nic nowego nie wnoszący, a na dodatek niezbyt optymistyczny. No bo jak tu pisać do ludzi, którzy prawie w całości godzą  się już 25 lat na stałe obniżanie standardów życia w Polsce.

Pisząc o standardach nie mam na myśli poziomu życia jednostek czy też rodzin, grup zawodowych lub korporacji dbających o to, by ich poziom życia systematycznie się podnosił kosztem innych obywateli. Przez ten cały czas trwa systematyczne rozwarstwianie osiąganych dochodów, a bezrobocie na dłużej  zatrzymało się na poziomie 14 %.
Co można tłumaczyć ludziom, którym wszczepiono dogmat o wolnym rynku, który w zasadzie załatwia całą sprawę. Co można tłumaczyć ludziom, którzy godzą  się  na stwierdzenie „ na to nie ma pieniędzy” lub „państwa na to nie stać”, a przecież płacimy podatki i to coraz wyższe podatki  - tak jawne jak i ukryte. Jak więc można nie wymagać od rządzących poprawy lub w najgorszym razie dalszego nie obniżania standardów obowiązujących w takich obszarach jak ochrona zdrowia, szkolnictwo, preferencje dla rodzin wielodzietnych czy też budownictwo mieszkaniowe na warunkach nie urągających godności człowieka. Polska jest wyjątkiem na mapie Europy.

Jesteśmy jedynym krajem, w którym obie izby parlamentu są zdominowane przez ludzi o poglądach neoliberalnych, by wymienić PO, SLD, Twój Ruch i koniunkturalnie PSL. Po przeciwnej stronie plasuje się tylko PIS, określany pogardliwie partią socjalistyczną. To są właśnie absurdy polskiej rzeczywistości. Kuriozalne zaś jest to, że polskie społeczeństwo  tak właśnie wybiera. Wybiera na swoją niekorzyść.
Państwo, które nie potrafi  przez ćwierć wieku zapewnić podstawowych standardów przyjętych jako średnia  w Unii Europejskiej, jest państwem  chorym strukturalnie. 

Radzę przy okazji  wszystkim euro entuzjastom ochłonąć zanim zaczną  mówić o skoku cywilizacyjnym z powodu pozyskanych środków unijnych. Przez prawie dekadę, pomimo wpompowanych w gospodarkę  ogromnych pieniędzy, ani na krok nie przybliżyliśmy się poziomem życia do państw starej Unii. Wpompowane w infrastrukturę  pieniądze  nie pracują  tak jak powinny. Utopione w asfalcie miliardy nie stworzyły nowych miejsc pracy ani nie przyczyniły się do modernizacji sektora budowlanego – wprost przeciwnie – doprowadziły w dużym stopniu do jego zapaści. Państwo nie stało się partnerem przedsiębiorstw w aspekcie innowacyjności. Nie stworzono podwalin  pod rozwój nowych, unikalnych technologii, które mogłyby konkurować z najnowszymi osiągnięciami w skali europejskiej, a co dopiero światowej.
Nie piszę tu o takich ośrodkach jak chociażby „Krzemowa Dolina”, ale o bazie ze sporym potencjałem rozwojowym. To była rola państwa. Tymczasem wszystko rozmieniono na drobne, bez najmniejszego sensu.
 
Nikt dziś nie wie ile z tych kwot unijnych przeleciało nam przez palce jak przysłowiowy piasek. Podejrzewam, że strach się bać. Warto też przypomnieć, że rozliczanie środków z poprzedniej perspektywy finansowej jest w toku i prasa co jakiś czas donosi o zakwestionowaniu przez Brukselę co niektórych wydatków. Obecna perspektywa finansowa jest ostatnią dla Polski jako beneficjenta. Za pięć  lat staniemy się płatnikiem netto, czyli będziemy więcej wpłacać do kasy Unii niż stamtąd dostawać. Do końca roku 2013 wydane pieniądze w zdecydowanej większości nie będą przynosiły wpływów do budżetu z powodu złego rozplanowania inwestycji, w których infrastruktura była dominująca. Na to nakłada się konieczność spłaty potężnego zadłużenia.

Jeżeli w obecnej perspektywie nie zmieni się proporcji w  priorytetach gospodarczych na korzyść produktywności i związanej z tym wspomnianej innowacyjności, to jako kraj, staniemy pod ścianą.
W państwie, w którym od kilku lat panuje coś na wzór miękkiej dyktatury, bierni obywatele nie będą mieli racji bytu. Pozostanie emigracja lub krajowa wegetacja w warunkach urągających  wszelkim cywilizowanym normom.
Rząd, który lekceważy głos społeczeństwa wyrażony chociażby w inicjatywach obywatelskich, działaniach organizacji pozarządowych, czy też odrzuca obywatelskie projekty ustaw  nawet nie kierując ich do pierwszego czytania, jest rządem wrogim i jak wspomniałem dyktatorskim. Każda dyktatura zaś charakteryzuje się tym, że zakłada iż to władza jest celem nadrzędnym, a obywatel ma byś środkiem ku temu.

Jako obywatele tego kraju mamy dwa wyjścia – albo pokazać środkowy palec neoliberałom  w majowych wyborach do Europarlamentu, w kolejnych wyborach samorządowych i parlamentarnych, albo … niech każdy dopisze sobie zakończenie tego tekstu we własnym zakresie.

Edit img. SK źródło: http://biznes.interia.pl
5
5 (2)

2 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic

Witaj,

Ja wyliczyłem, że za rządów PO notujemy cały czas ujemny wzrost  gospodarki realnej. Liczby mówią za siebie:

Skumulowany wzrost PKB w latach 2009 - 2013 wyniósł: 297,3 mld zł (oficjalne dane, nic nie zmyślam)

Napływ środków z EU - 300 mld (sam widziałem jak się chwalili)

Przyrost zadłużenia - 279 mld (oficjalne dane, nic nie zmyślam)

Razem napłynęło - 579 mld zł.

Eksport przewyższa import, na saldzie obrotów bieżących nic takiego niepokojącego się nie dzieje.

No to k.... gdzie jest 281,7 mld zł????

Wiesz może? Czy to możliwe, że to jest ten podatek korupcyjny?

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Zebe

Zebe
Rocznie spłacamy długi oraz odsetki od nich. Same odsetki to 44 mld zł. A teraz przykład autostradowy:
Firma buduje odcinek i pobiera za to kolejne transze pieniedzy. Następnie inspektorzy GDDKiA kewsionuja rzetelność i nakładają umowne kary lub więcej nie płacą. Firma bankrutuje i pieniążki są nie do odzyskania, a droge trzeba poprawić i skończyć. Nowej firmie trzeba zapłacić. Z czego ? Dwa razy nie wolno płacić za tą samą robotę. To tylko jeden wariant. Drugi zastosowali Chińczycy z COVEC'u. Skasowali pieniadze i wypoiwiedzieli umowę zanim GDDKiA sie zorientowała. A teraz chcą się sądzić. Szukaj wiatru w polu... a robotę trzeba skończyć i kolejnemu wykonawcy zapłacić. Przy okazji - ten kolejny też zbankrutował. I tak mozna w kazdej dziedzinie gospodarki, gdzie rozdzielano unijne frukty. Jest jeszcze sprawa przepłaconych stadionów i ich utrzymanie.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>