PiS kontra RN – czyli droga do klęski

 |  Written by Gadający Grzyb  |  24

Żadna z obecnych sił patriotycznych w pojedynkę nie odzyska Polski.


I. Musztarda po obiedzie

13 grudnia odbędzie się organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość marsz protestacyjny przeciw fałszerstwom wyborczym. Jednocześnie ten sam PiS odciął się od demonstracji przed PKW z 20 listopada potępiając „pogłębianie chaosu” (Mastalerek) i „swego rodzaju napaść” (Duda), jednocześnie pouczając, iż „niepokój obywateli (…) powinien być wyrażany w ramach przedsięwzięć, które przewiduje system demokratyczny”. Przy tej okazji do szturmu ruszyły „niepokorne” media imputując organizatorom manifestacji – w kompletnym oderwaniu od faktów i rzeczywistego przebiegu wydarzeń – agenturalność, realizację rosyjskiego scenariusza destabilizacji Polski, tudzież postulując „marginalizację” takich nieodpowiedzialnych elementów jak Grzegorz Braun i Ewa Stankiewicz.

Czy tylko ja mam poczucie schizofrenii towarzyszącej działaniom opozycji? Albo przyjmujemy, że mamy normalną demokrację i działamy w zgodzie z regułami systemu, albo twierdzimy, że wybory sfałszowano i wtedy o żadnej demokracji i praworządności nie może być mowy. Jeżeli przyjmujemy to drugie założenie, wówczas wszelkie „przedsięwzięcia, które przewiduje system demokratyczny”, jak łaskaw był napisać rzecznik PiS w swym oświadczeniu, tracą rację bytu, bo władza nie działa według tych samych zasad i „system demokratyczny” jest dla niej jedynie parawanem. Natomiast opozycja zachowuje się jakby konstytucyjne państwo prawa istniało i zarazem nie istniało, bo sfałszowano wybory. Otóż, drodzy politycy z jedynie słusznej partii, trzeba było albo nie gardłować o fałszerstwach, albo zmobilizować aktyw oraz sympatyków i poprzeć protest przed PKW oraz późniejszą okupację – to wtedy był właściwy moment, żeby zrobić Majdan w Warszawie. Jeżeli kilkanaście osób mogło wymusić dymisję „leśnych dziadków”, to tym bardziej masowy protest połączonej opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej byłby w stanie wymóc co najmniej powtórzenie wyborów.

Marsz 13 grudnia to musztarda po obiedzie. Demonstracja przejdzie się ulicami stolicy, ludzie pokrzyczą, wysłuchają przemówień, że następnym razem to już na pewno wygramy byleby tylko „przypilnować wyborów”, padną apele o mobilizację, po czym wszyscy rozejdą się do domów. Para w gwizdek. Nawiasem mówiąc, podobny przebieg miała przybrać w założeniu pikieta pod PKW. Gdyby nie inicjatywa Grzegorza Brauna wtedy również skończyłoby się na niczym – ot, Winnicki z Wiplerem mieliby swoje kilka minut w mediach i tyle. No chyba, że liderzy zarówno PiS jak i Ruchu Narodowego zwyczajnie nie wierzą w masowe, zaplanowane fałszerstwa, a radykalnej retoryki używają wyłącznie do utrzymywania zwolenników w stanie permanentnej gorączki emocjonalnej, by nie zaczęli rozłazić się na boki. Jeśli tak jest, jeśli całe to pokrzykiwanie o sfałszowaniu wyborów ma służyć jedynie socjotechnicznej manipulacji, to czym prędzej należy pognać na kopach jednych i drugich. Jeżeli zaś autentycznie uważają, że wybory przekręcono, to czemu ma służyć hamowanie przejawów obywatelskiego nieposłuszeństwa? Czy naprawdę sądzą, że da się cokolwiek wymusić grzecznymi protestami w stylu „prosimy o pieczywko”, bądź skazanymi na niepowodzenie z braku sejmowej większości, pustymi inicjatywami parlamentarnymi?

II. Destrukcyjna wojenka

Na powyższe nakłada się destrukcyjna wojenka między PiS a narodowcami, sprowadzająca społeczne niezadowolenie i ludzką energię w bezpieczne dla władzy koleiny. Z jednej strony narodowcy głupio i bez sensu zarzucają PiS zdradę i umiejscawiają Prawo i Sprawiedliwość w jednym szeregu z resztą politycznego establishmentu III RP jako część „Republiki Okrągłego Stołu”, z drugiej strony - PiS i sympatyzujące z nim media równie głupio i bez sensu wrzucają wszystkie odłamy narodowców do jednego worka z napisem „ruska agentura”. Dopóki obie strony nie przyjdą do opamiętania i nie porzucą swego jadowitego sekciarstwa oraz dewastującej, uniemożliwiającej jakąkolwiek debatę retoryki, dopóty o „obaleniu Republiki Okrągłego Stołu” będziemy mogli sobie marzyć do us...j śmierci i jeden dzień dłużej.

Należy tu zadać pytanie, które od pewnego czasu rozbrzmiewa coraz głośniej po prawej stronie: czy PiS-owi w tej wiecznej opozycji nie jest aby zbyt wygodnie? Jest jedyną liczącą się siłą w obozie patriotycznym, której zahartowany, żelazny elektorat, zapewnia w kolejnych wyborach określoną pulę miejsc w parlamencie i związane z tym państwowe dotacje. W terenie działacze również mogą załapać się na jakieś samorządowe posady. Patrząc z tej perspektywy, wystarczy nieco pogardłować w mediach, utrzymując zwolenników w stanie wzmożeniowego napięcia. No i podstawa - pilnować monopolu na prawicowość i patriotyzm, a jeśli pod bokiem wykiełkuje coś nowego pokroju Ruchu Narodowego, to wystarczy potencjalną konkurencję zdyskredytować jako „rozbijaczy prawicy”, którzy chcą urwać bezcenne głosy, tudzież zwyzywać od „ruskich agentów” i pozamiatane. Socjotechnika toporna jak konstrukcja cepa, ale póki co, skuteczna.

Otóż przypominam, że w wyniku tych wyborów swój stan posiadania znacząco zwiększyła najbardziej prorosyjska partia w Polsce, czyli PSL i to ona może realnie szkodzić, a nie marginalny politycznie RN zbierający jakieś 1,7 proc. Ale ważniejsze jak się okazuje jest tropienie ruskich agentów w szeregach narodowców - w imię realizacji „doktryny Lipińskiego”, wedle której patriotyczny wyborca nie może mieć żadnej alternatywy na prawicy, dzięki czemu tak czy inaczej zagłosuje na PiS. Otóż nie. Skąd pomysł, że gdyby nie istniały ugrupowania narodowe, to te 1-2 proc. zagłosowałoby na Prawo i Sprawiedliwość? Równie dobrze mogą zostać w domach - i nie tylko oni.

III. Odwrócona synergia

Czepiam się w tym tekście głównie PiS-u, ale w końcu ta partia właśnie jest głównym ugrupowaniem opozycyjnym, to ona ma możliwości oraz środki działania, zaplecze finansowo-organizacyjne i to właśnie od niej należy przede wszystkim wymagać skuteczności działania, a nie pustych gestów i biadolenia, że „znowu nas oszukali”. Marsze, takie jak ten 13 grudnia należało organizować przed wyborami – wywierać nacisk zamiast uprawiać „konstruktywną” kampanię i liczyć, że wszystko załatwią mężowie zaufania. Tymczasem po raz kolejny nie udało się nawet zorganizować alternatywnego systemu liczenia głosów. Słyszę, że z mężami zaufania był problem, bo większość działaczy gdzieś kandydowała i trzeba było poszukiwać wolontariuszy z zewnątrz. Cóż, tak się mści formuła wąskiej partii kadrowej i lata odpychania od siebie potencjalnych sympatyków – począwszy od pierwszej fali społecznego zaangażowania po Smoleńsku.

Zresztą, już nawet po wyborach należało zrobić prostą rzecz: miejscowi działacze powinni przebiec się po lokalach wyborczych na swoim terenie i pospisywać wyniki z wywieszonych protokołów, a następnie przesłać dane wyżej. W regionalnych centralach PiS powinno się zliczyć te dane z terenu i porównać z oficjalnymi. Głowę dam, że nawet zakładając fałszerstwa w obwodowych komisjach, to przy info-bardaku i paraliżu PKW wyniki różniłyby się od tego co ostatecznie podały „leśne dziadki”. W ten sposób PiS miałby w ręku twardy argument i dowód nieprawidłowości. Do takiej operacji nie potrzeba ochotników z zewnątrz, można to zrobić wyłącznie partyjnymi siłami. Jednak albo nikt nie wpadł na takie narzucające się wręcz rozwiązanie, albo się nie chciało duszyć rupy.

Zamiast tego, obserwujemy dobieranie „bagnetu” w postaci SLD i oszczędzanie PSL, bo to potencjalnie przyszły koalicjant. Bawcie się tak dalej, to będziecie mieli gwarancję, że nigdy niczego nie wygracie. Przykro mi, ale w poczynaniach „bezalternatywnego” ugrupowania opozycyjnego widzę mieszaninę gnuśności, wygodnictwa i głupoty. Widzę strach przed społecznymi inicjatywami i kanalizowanie nastrojów. Niech PiS podejmuje swoje gry parlamentarno-gabinetowe, lecz niech nie odcina się w panice od oddolnych przedsięwzięć. Nikomu nie zaszkodzą działania dwutorowe – parlament i ulica. W przeciwnym razie, PiS może już wkrótce zapłacić słony rachunek za dzisiejsze kunktatorstwo.

Na zakończenie wrócę jeszcze do opisanej wyżej wojenki na linii PiS – Ruch Narodowy. W moim najgłębszym przekonaniu skutkuje ona efektem odwróconej synergii – walcząc ze sobą oba ugrupowania otrzymują osobno mniej niż wynikałoby z ich potencjałów. A wystarczyłoby, gdyby postawić jeśli nawet nie na sojusz, to chociaż na przyjazną neutralność. Zaprzestanie wzajemnego okładania się kijami jest warunkiem absolutnie podstawowym. Żadna z obecnych sił patriotycznych w pojedynkę nie odzyska Polski. Ani PiS nie zdobędzie realnej władzy, ani narodowcy nie przekroczą progu wyborczego. Koncentrując się na utrwalaniu „stanu posiadania” można sprawić, że utraci się nawet to, co ma się teraz.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 49 (08-14.12.2014)

 

3
3 (2)

24 Comments

Obrazek użytkownika Max

Max
Kilka uwag, które nasunęły mi się po przeczytaniu Twojego tekstu
 
"13 grudnia odbędzie się organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość marsz protestacyjny przeciw fałszerstwom wyborczym. Jednocześnie ten sam PiS odciął się od demonstracji przed PKW z 20 listopada..."
 
Jednak czym innym jest ogólnopolski (w sensie uczestników, którzy przybyli do Warszawy), sześćdziesięciotysięczny (lekko licząc) protest, a czym innym demonstracja licząca 1000 - 1500 osób. Brutalna prawda - liczby mają znaczenie. Patzrąc z innej perpektywy można swtierdzić, iż PiS jest jedyną siłą polityczną, która chciała i (jak widać) potrafiłą zorganizować liczący się, poważny protest. Wydarzenia powyborcze pokazują, że Polacy "oddolnie" organizować się nie chcą, a inne ugrupowania prawicowe nie zrobiły zupełnie nic.
Coś tam próbowała Nowa Prawica, w Krakowie protesty w pierwszym tygodniu po wyborach zainicjowało Stowarzyszenie Koliber, gdzie indziej inni - odzew był tak nikły, że efekt totalnie dezawuuje zaangażowane w te inicjatywy organizacje. Ich wpływy są niewielkie, jeśli nei żadne. Mógłbym napisać, że dezawuuje Polaków, którytm "nie zależy", ale 13 grudnia w Warszawie pokazuje, że ta teza jest fałszywa. Owszem, Polakom, przynajmniej części, się chce - ale nie za wszystkimi pójdą.

Kolejna sprawa. Ja nie słyszałem, aby politycy PiS nazywali Ruch Narodowy "ruską agenturą". Tę łatkę, słusznie czy niesłusznie, obdarzyli RN zwolennicy PiS. A że jest ich 'odrobinę" jednak więcej: to i szum się zrobił "po internetach" i gdzie indziej. Abstrahując na ten moment od słuszności zarzutu, nie sposób nie zauważyć, że wypowiedzi prominentnych polityków RN mogły dać asumpt do wyciągnięcia podobnych wniosków. Oczywiście, fakt, iż z kolei RN nie stroni od krytykowania PiS popularności Ruchowi nie przysporzył, a co bardziej zapalczywi podchwycili hasło "ruskiej agentury". 

Ciężko w tym kontekście zgodzić mi się z Twoją opinią o "wojence". Na pewno jednak RN powinien zaprzestać cokolwiek chaotycznych poczynań, gdyż podażając dalej w tym kierunku popełni samobójstwo i to nie spektakularne, ale zupełnie cichutkie. Straci kolejnych potencjalnych zwolenników, których i tak nie posiada za wiele, co ostatniego lata zweryfikowały wybory do Europarlamentu. 

Ruch Narodowy podąża tą samą ścieżką, którż wcześniej, z katastrofalnymi dla siebie efektami, wypróbowały inne prawicowe partie. Aby zaistnieć, nalezy atakować PiS, bo przecież wśrod elektoratu PiS znaleźć można potencjalne poparcie. Wszystkich, którzy wypróbowali tę strategię już nie ma, względnie wegetują gdzieś na marginesie. Ich los powinien być dla RN przestrogą.

Zmieniając temat. Pojawiają się opinie, że PiS nie "dopilnował" wyborów. Przy okazji zapomina się, że sprawna organizacja uczciwych wyborów to obowiązek rządu. A opozycja może, co najwyżej, wydelegować mężów zaufania, którzy - niewiele, realnie, mogą zrobić. Oczywiście lepiej aby ten mąż zaufania był obecny, niż żeby go nie było, ale też nie przeceniajmy ich roli i możliwości działania. Możemy zapoznać się z relacjami osób, które tę funkcję pełniły - są pouczające, nawet bardzo.

pozdrawiam





 

 


"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
1) I co z tego masowego protestu wynikło?
2) Już w innym miejscu tłumaczyłem ten mechanizm. PiS nie musi atakować RN bo ma od tego media - koncern Sakiewicza, Frondę itp. Taki podział zadań w ramach realizacji "doktryny Lipińskiego".
3) Co do bezsensowności antypisowskiej linii liderów RN - pełna zgoda.
4) To trzeba się bylo nie napinać, że "dopilnujemy wyborów" - nie byłoby pretensji.

 
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Ad. 4. Może i tak. 
Ad. 1. Trzeba protestować, gdyby protest organizowało SLD też bym poszedł. Albo Korwin. Nie może być tak, że robią sobie szopkę z całej tej demokracji, a my nic. Teraz było 60 tysięcy, może następnym bedzie 120 tysięcy. O ile zawsze byłem sceptyczny co do demonstracji 11.11 (patriotyzm to ja mogę na co dzień wyrażać i okazywać, więcej z tego wyniknie niż z listopadowych peregrynacji warszawskich - choc jak ktoś chce, niech jedzie...), to tutaj ludzie pojechali w określonym celu, maszerowac z określonymi hasłami. Protestu przeciwko sfałszowanym wyborom. Obrony niezależnych mediów. To dobre, konkretne hasła i dobrze, że pojechali. Bo juz nam niewiele poza ulicą pozostało, naprawdę...
Ad. 2 Do prawicowych mediów dystans mam od bardzo dawna, wspominałem nie raz. Może na palcach jednej ręki bym wyliczył wszystkich "naszych" dziennikarzy, do których nie mam poważnych zastrzeżeń. Ale co ma do tego PiS? Oni piszą co chcą, kierując się głównie... przesłankami ekonomicznymi. Propisowskie podejście sprzedaje się nieźle, jest target marketingowy. No to piszą pod publiczkę. Dorzuc kwestię Ukrainy - niektórzy, z przyczyn dla mnie niekoniecznie jasnych, tak się zaangażowali w poparcie dla Majdany, że teraz każdy, kto krytycznie o Ukrainie, wróg z urzędu. A RN (piszący te słowa też :D) ten warunek spełnia. Złośliwie dodam, że sprzedaż prawicowych czasopism maleje... Ba, gdyby oni jeszcze pisali "z przekonania". Ale postawię szmaragdy przeciw orzechom, że 90% z nich tego ostatniego warunku nie spełnia.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
1) Nie, nie będzie 60 tys. Bedzie mniej, bo coraz trudniej będzie mobilizować ludzi. Masowość i słuszne hasła nie zmieniają faktu, że to para w gwizdek. Event to pokrzyczenia haseł i wysłuchania zapewnień, że teraz to już na pewno dopilnujemy wyborów i zwyciężymy. I tyle pożytku. Trzeba było poprzeć akcję pod PKW zamiast się odcinać i dezawuować.

2) Piszą co chcą? Żartujesz sobie? Sakiewicz jest połączony z PiS różnymi linkami jak kukiełka. Zresztą mówi otwarcie, że jego gazeta popiera PiS - on realizuje linię partii i tyle. Karnowscy to z kolei SKOK-i rządzone przez pisowskiego senatora. Rzekłbym, że względy czysto biznesowe odgrywają tu co najwyżej drugorzędną rolę - co zresztą widac po malejących wynikach sprzedaży.

Sprawdź priva ;)
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Ad1. Z kilkudziesięciotysięcznej manifestacji nie wynika nic. Z półtoratysięcznej natomiast (pod PKW) coś wynika? Ja wiem, że wszyscy wtedy, w tym tygodniu, byliśmy wkurzeni i oburzeni tym, na ile sobie "wadza" pozwala. Sam poszedłem na manifestację - i co z tego, że organizowaną przez Kolibra, z ktorym, umówmy się, niewiele mam wspólnego. Byli różni ludzie.

Ale, proszę, ten Braun z różańcem... Żeby nei było, nic przeciwko różańcowi nie mam, ale w odpowiednim miejscu i odpowiednich okolicznościach. "Rewolucja" - tak powiedział do Ewy Stankiewicz? No wybacz... Zresztą, ja z całym szacunkiem akurat do niej, ale uważam, że dała się wypuścić. A Braun miał swoje kolejne pięć minut w mediach, żeby zaprezentować swoje, cokolwiek kontrowersyjne, poglądy... Facet, który jest monarchistą i krytykuje demokrację nagle zaczyna tej ostatniej bronić. Czekaj, jakiego ja słowa użyłem wtedy pisząc o nim - chyba "lans". Tak, podtrzymuję, prawicowy lans.

Dziwisz się, serio, że PiS się odciął? Manifestacja ok, dać wyraz oburzeniu, jasne! W krakowie było 2-3k uczestników, ale aż się fajnie patrzyło na tych wszystkich młodych. Od Korwina, z RN, pisowców, ludzi po prostu z ulicy. Byliśmy we czwórkę, jeszcze trójka ode mnie z pracy, nasz wiek to 40/50/50/50 (moje 40-ci, no, z hakiem małym ;) - i byliśmy tam seniorami. Bardzo dobrze. I jeszce nam grzecznie na końcu "do widzenia" mówili.  Hm, starość... ;)

Zupełnie czym innym są peregrynacje prawicowych gwiazdek w czeluściach PKW w Warszawie. Braun nie jest żadnym moim reprezentantem, nie chcę żeby mnie w czymkolwiek reprezentował. Cel? Niejasny... rozmowy z PKW? Czy parcie na szkło? Bo do czego te rozmowy miałyby niby prowadzić? W imieniu kogo? Demonstracji warszawskiej, które już się była i rozeszła praktycznie? Ktoś pana Brauna o coś prosił?

Nie, nie. Facet, który opowiada o bezsensie powstań polskich - bede sie jednak dystansował. Nota bene, nieuk. Pamietasz słynną rozmówkez "pisarzem" Coryllusem? O mało z mojego wysłużonego fotela, przed moim własnym domowym monitorem, nie spadłem jak słuchałem o tajnych transferach finansowych via Afryka. W XIV wieku. Robionych przez templariuszy (!). Dobrali się...

AD.2 Dobra, składam broń, przekonałeś mnie (z udziałem priva). Zresztą, stronniczość GP, Frondy czy Karnowskich widzę od dawna. Paradoksalnie, choć Zychowicza nie trawię i jego pomysłów, jedyną gazetą, którą mógłbym - ewentualnie - kupić jest "Do rzeczy"... (Teraz mnie niektórzy zlinczują, dopiero. :D) 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
1) Dymisja PKW - ich ta kilkugodzinna okupacja spanikowała na tyle, że ustąpili! Co swoją drogą pokazuje, że ta władza jest słabsza niż mogłoby się wydawać, tylko trzeba przycisnąć.

Nie będę kruszył kopii o Brauna, nie jestem jego adwokatem, a on sam swietnie potrafi się bronić. Mnie akurat jego ekscentryzmy aż tak bardzo nie drażnią, lubie takich oryginałów. Zresztą, jak napisałem 20.11 - wole się zgubić z Braunem  i Stankiewicz, niż znaleźć z wiekszością tzw. "naszych". Nadmienię tylko, że różaniec wziął sie m.in. stąd, że w proteście brali udział członkowie Krucjaty Różańcowej.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
I tak by ustąpili, taki był plan. Przecież nie "nacisk moralny" czy tez okupacyjny tych kilkunastu osób (zresztą wyporowadzonych). Społeczeństwu, przynajmniej zainteresowanej części, należało rzucić coś na pożarcie.

Nie zyjemy w normalnym państwie, tu nie ma mozliwości, że ktoś :ze wstydu" poda się do dymisji. Mało przykładów różnych afer dookoła? I tutaj, nagle, miałby stać sie cud. Komunistycznych sądowych aparatczyków ruszylo sumienie i zareagowali na nieliczne prostesty. Nie wierzę.

Zresztą, dobra, na moment, przejmę Twój punkt widzenia. PKW złożyła dymisję. Teraz mamy nową, dobrą i uczciwą, tak?

Rzeczywiście, efekty są...

 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Max

Max
Ale gdzie tutaj jest atak na RN? Przy czym Kamiński ma całkowitą rację mówiąc o zawłaszczeniu warszawskich obchodów 11.11, pisałem to samo od zawsze (czyli od co najmniej dwóch lat :D).

Gdyby PiS zaczął naprawdę Ruch Narodowy atakować byłby to gwóxdź do trumny tego ostatniego, choć zapewne image PiD też na chwilę mógłby ucierpieć. Póki co, liderzy RN mało przemyślanymi wypowiedziami szkodzą sami sobie. Wpadli na pomysł, że wieszanie psów na PiS przysporzy im wyborców. No cóż krzyż na drogę, PiSowi w niczym nie zaszkodzą, do siebie zniechęcą, tak to działa. Już zbierają "frukta". Mam wrażenie, że narodowcy uwierzyli we własną propagandę sukcesu - uwierzyli, iż ludzie przyjeżdżają do Warszawy na Święto Niepodległości ze względu na RN. Niechwalebną (acz w polityce stosowaną) rzeczą jest mamić innych. Ale mamić siebie (nie tylko w polityce) to już co najmniej naiwność.

Jak chcą zaistnieć, to do roboty. Program stworzyć, może kandydata na prezydenta wystawić (wygrać nie wygra, ale notowania może podnieść) i myśleć co się do kamer mówi. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś z PiS na prawicy "wygrał" próbując po nim "jeździć". 

Popatrz, taki Gowin. Partyjka bo partyjka, ale 4% poparcia ma. Może i próg wyborczy pokona, idzie mu całkiem nieźle. A czemu? Bo nie poszedł na udry z PiS. Program fajny, z sensem gada. Jakby to nie był Gowin, może i mnie by zachęcił. Ale że ja bestia pamiętliwa i były platformers platformersem pozostanie, to nie poprę. Ale inni? Kto wie...

Popatrz z punktu widzenia czystej logiki, która w RN nieco szwankuje...
Załóżmy hipotetycznie, jestem sobie wyborcą PiS. Ale do żelaznego elektoratu nie należę, może jakby mi ktoś coś lepszego podsunął, zmieniłbym zdanie. Prędzej przerzucę się na ugrupowanie której na mojej aktualnej miłości politycznej suchej nitki nie zostawia, czy na takie, które z nim dobrze żyje? Na to drugie, prawda? Od miłości do nienawiści droga daleka.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Atakowanie PiS ze strony RN jest bezsensowne, szkodliwe i przeciwskuteczne - tu zgoda.

Co do Marszu - narodowcy organizowali go od samego początku. Owszem, po Smoleńsku na Marsz zaczęły przybywać dziesiątki tysięcy ludzi z różnych politycznych parafii, ale w niczym nie zmienia to faktu, że narodowcy zrzeszeni w specjalnie powołanym Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości pozostali organizatorami i gospodarzami wydarzenia.

A poza tym - PiS wraz z klubami GP najpierw zwiali do Krakowa, bo się przestraszyli łatki zadymiarzy, a teraz Kamiński truje, że narodowcy "zawłaszczyli" coś, co od początku organizowali. Paradne i bezczelne zarazem.
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max

A poza tym - PiS wraz z klubami GP najpierw zwiali do Krakowa, bo się przestraszyli łatki zadymiarzy, a teraz Kamiński truje, że narodowcy "zawłaszczyli" coś, co od początku organizowali. Paradne i bezczelne zarazem.

Zwiali, przestraszyli, truje.
:))
Ok. ;)
Co do przeniesienia uroczystosci do Krakowa - strzał w 10-kę. Mnóstwo ludzi, szczególnie kiedy na Marszu zaczęły się zadymy, nie miało ochoty brać w nim udziału w towarzystwie chłopców w kominiarkach i innych wdziankach. Na przykład ja. W 2011 rozważałem udział, ale po prostu się pochorowałem, mieliśmy zresztą jechać razem z Ursą. W 2012, uprzednio pooglądawszy relacje, posłuchawszy o "sukcesie" narodowców - nie miałem już najmniejszej ochoty. Takich "wybrednych" jest więcej.

Kamiński ma rację, powtórzę. Bo gdyby narracja RN brzmiała tak: "dziękujemy wszystkim Polakom za udział w Marszu, dziękujemy wszystkim partiom i organizacjom oraz ich zwolennikom - itd, etc" nie byłoby sprawy. Ale oni otrąbili wielki sukces ich samych, uznając, że jeśli ktoś jedzie na Marsz, jest co najmniej sympatykiem RN. A to bullshit, nieprawda. I zirytowali wielu ludzi, osoby publiczne i niepubliczne. Przecież wiesz, jak wyglądał Marsz do 2009. Niszowa impreza, w której uczestniczyło kilkaset osób. W 2010 ludzie pojechali do Warszawy na skutek narodowej traumy, traumy smoleńskiej. A tu pojawia się grupka szerzej nieznanych panów i trąbi o swoim sukcesie. Oh, really? :) No to jak się odważyli stanąć w końcu do wyborów, wyszło szydło z worka. Naprawdę, Ruch Narodowy Mk Jeden Koma Cztery (procenta) powinien wyciągnąć wnioski. Bo jak się zestawi ich wcześniejszą buńczuczność z realiami, coż... złośliwi, jak ja, się uśmiechną. A reszta co najwyżej wzruszy ramionami, wrzucając ich do szuflady z etykietką "oszołomy".

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

Gadający Grzyb
Max, uporczywie nie chcesz zrozumieć, co piszę. To narodowcy są organizatorami wydarzenia, więc niczego nie zawłaszczają - bez względu na poglądy ludzi uczestniczących w Marszu. Można się co najwyżej czepiać "wsobności" organizatorów - i ja się tego czepiam. Przypomnę tu fragment mojej niedawnej notki, bo odnoszę wrażenie, że zaczynamy się kręcić w kółko z tą naszą dyskusją:


Na zakończenie jeszcze jeden aspekt, na który zwrócił uwagę prof. Żaryn, będący zresztą członkiem Komitetu Honorowego poprzednich Marszy. Otóż Marsz Niepodległości zatraca swą „ekumeniczną” formułę, w której jest miejsce dla różnych opcji niepodległościowych (endeckiej, piłsudczykowskiej, ludowej itd.) na rzecz docenienia jednego tylko nurtu, tj. narodowego. Wprawdzie w tym roku ze względu na 150 rocznicę urodzin Romana Dmowskiego okazja by właśnie jego dorobek podkreślić w sposób szczególny jest wyjątkowa, jednak Święto Niepodległości nie powinno być zawężane do jednej opcji. Nie wiem doprawdy, czy logika walki politycznej jest aż tak bezwzględna, by PiS z Klubami „GP” fetował w Krakowie Piłsudskiego, a Ruch Narodowy w Warszawie – Dmowskiego, tym bardziej, że spektrum poglądów uczestników poszczególnych demonstracji jest naprawdę o wiele szersze niż organizatorów. Ani w Warszawie nie świętują wyłącznie narodowcy, ani w Krakowie – piłsudczycy. Będąc niepoprawnym zwolennikiem poglądu, że tradycja endecka i piłsudczykowska to dwa płuca polskiego patriotyzmu, które powinny ze sobą kooperować odkładając do lamusa zarówno historyczne jak i bieżące konflikty tudzież ambicje i urazy, stoję na stanowisku, że racja stanu rozumiana jako wybicie się Polski na podmiotowość takiej współpracy bezwzględnie wymaga.

http://blog-n-roll.pl/pl/narodowy-dzie%C5%84-prowokatora#.VJR3nccA

Edycja: Żeby było ciekawiej, ten artykuł wydrukowali mi w sympatyzującym z narodowcami tygodniku "Polska Niepodległa" - warto czasem nieco zniuansować swój ogląd rzeczywistości ;)
pozdr.
GG
Obrazek użytkownika Max

Max
Pamiętam tę notkę, choć mam wrażenie, że jej nie komentowałem - zrobię to teraz.
Wszystko jest kwestią - nazwijmy to - rozłożenia akcentów. Dla mnie, i wielu innych, ma trzeciorzędne znaczenie kto jest zapisany, w kajecie jakiegoś urzędnika III RP, jako organizator. Tylko tyle i aż tyle. 

Dalej. Piszesz, że szkoda ekumenicznej formuły. Czy ja wiem... Pisałem to wyżej, napiszę dobitniej: dla niektórych współuczestniczenie z narodowcami w dowolnych obchodach to "obciach". Można ten obciach przełknąć, dla dobra idei, ale nie wtedy, gdy ledwie tolerowana mniejszość mówi wszystkim "popatrzcie, jaki odnieśliśmy sukces". Sukces... Poniekąd Ruch Narodowy i jego kampf o "własność" Marszu Niepodległości rozumiem. Ponieważ - jest to ich jedyny tytuł do chwały. Poza tym (a i tak dalej nie wiem, co z MN ma wynikać - w przeciwieństwie do sensownej demonstracji 13.12) nie osiągnęli literalnie nic. 

Oczywście, możesz odbić piłeczkę i napisac, że towarzystwo pisowców jest obciachem. :) Zgodze się, zapewne są i tacy, którzy tak myślą. Ale jest ich - jakby mniej.

A to, że "Polska Niepodległa" wydrukowała ten artykuł wcale mnie nie dziwi. Przecież, za "rozłam" obarczasz winą PiS, który przeniósł swoje obchody do Krakowa. :)

Wiesz, ja się zasadniczo z generalną tezą zgadzam. Jednośc na prawicy niekoniecznie jest tak do końca wskazana. Wszelkie monopole prowadzą do nadużyć. Gospodarcze, polityczne. Tylko dlaczego Ruch Narodowy jako "drugie płuco"? Znikome popracie, kontrowersyjne wystąpienia liderów. Czemu nie wspomniany Gowin, czemu nie Nowa Prawica (pomińmy Myszkę Miki :D). Bezkorwinowy UPR też ma podobne poparcie jak RN. Przy wszystkich zastrzeżeniach, bliżej mi do nich wszystkich niż do RN.

Kilka razy usłyszałem, że jestem fanatycznym pisowcem. Uśmiałem się jak norka. Zmuszony żyć w państwie liberalnej demokracji (nie trawię tego ustroju)  jestem zmuszony, zgodnie z logiką faktów zastanych (nie mam trzech dywizji pancernych), wybierać. Wybieram mniejsze zło, jak to w demokracji bywa, czyli wybieram PiS. Mimo, że mi z nimi średnio po drodze. Na gospodarkę mam cokolwiek inne poglądy niż Kaczyński. Pozostaje konserwatywizm. I fakt, ze nie widze żadnego innego poważnego ugrupowania, które mógłbym poprzeć. Pokaż mi takie: potrzebuję czegoś, co prezentuje bardziej liberlane podejście w sprawach gospodarki, a zachowuje profil konserwatywny. I niech ma więcej niż 2% poparcia. 

Ruch Narodowy? A jaki oni mają program? Przecież nie mają...

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
ależ RN wystawił już kandydata na prezydenta.
"Silny człowiek na trudne czasy"!!! Sam pan Kowalski własnoosobiście!
http://wpolityce.pl/polityka/226247-silny-czlowiek-na-trudne-czasy-maria...
Komuś, kto sympatykiem RN nie jest, pozostaje się cieszyć.... więcej nie powiem, po co wkładać kij w mrowisko wink

A przy okazji, chłopcy mieli spory problem z kandydatem. Większość z przywódców RN nie osiągnęła wystaczającej dorosłości, aby mieć bierne prawo wyborcze w wyborach prezydenckich. Ale więcej ambicji niż możliwości. Bywa.

 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Danz

Danz
O kurde!  Jak by mi ktoś obuchem w głochę przyłożył.

Kandydatem na prezydenta nie może zostać osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądu, ścigana z oskarżenia publicznego za winę umyślną.


Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
tuszę, że pozostaną bez kandydata....
W sytuacji, gdy PSL, koniunkturalnie zastanawia się nad poparciem Komorowskiego, półtoraprocentowa kanapa ma swojego kandydata!
Jaka partia, taki kandydat. Wszak to przecie wizytówka! wink
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Jonathan

Jonathan
na okoliczność podejmowania przez zwolenników PiS narracji mediów głównego ścieku. No to voila! Piękny przykład powyżej: g..warta napisała coś o kandydacie Ruchu Narodowego! To na pewno jest prawda! Oczywiście w przeciwieństwie do tego, co gw pisze o PiS :))))))

Be careful what you wish for, cause it may come true.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
i ja, indagacyje jakoweś czyniąca?

Ale do adremu.
Zacytuję słowa umieszczone w komentarzu poniżej:
"Prawdy nie ustala się w drodze głosowania. I to jak długo się mówi, też nie ma znaczenia."
Piękne. Prawda działa zero-jedynkowo, jak w koniunkcji.
Czy fakt, że o madryckich wakacjach byłych już posłów PiS-u, poinformowały brukowce głównego nurtu, spowodował, że Jarosław Kaczyński odstąpił od ich wykluczenia? Uznał, że to jest "mniejsza" prawda albo jej wcale nie ma?
W moralności warto stosować sprawdzone wzory!
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Jonathan

Jonathan
co Kamiński, to wcale nie znaczy, że mają rację. Prawdy nie ustala się w drodze głosowania. I to jak długo się mówi, też nie ma znaczenia. No, chyba, że chodzi o tysiąc gwoździ w tysiąc desek.
Od miłości do nienawiści jeden krok.

Be careful what you wish for, cause it may come true.
Obrazek użytkownika ro

ro
Ale z drugiej strony to że Kamiński mówi to samo, co Max, wcale nie znaczy, że racji nie mają! Rzekłbym: -Wręcz przeciwnie!
cheeky
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Jak to zwykli mówić Rzymianie, gdy dwóch mówi/robi to samo, to nie jest to samo.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Max

Max
Jonathanie...

Wbrew pozorom, moja rada dla liderów RN jest całkiem mądra...
Już się przejeżdżają na krytykowaniu PiS, niebawem przejadą się do końca.
PiS ma potężne zaplecze społeczne. Zaklinaczy tego aspektu rzeczywistości było wielu, od lewa do prawa. Co kieruje tymi z lewej, wiadomo, ci z prawej kończyli zazwyczaj źle. Ludzie są zmęczeni i znudzeni nieustannym wieszaniem psów na PiS, to już nie działa, nie robi wrażenia. PiS zwyczajnie nie da się już nic zabrać, ma swoje minimum 30% głosujących. Szukanie wśród nich potencjalnych celów do przekabacenia - i jeszcze takimi metodami - jest błędem. Są niegłosujący, są rozczarowani do niedawną popieraną sitwą, tam trzeba szukać. To taki oczywisty wniosek... W armii białych Kaczyński ma wszystkie ciężkie figury: obie wieże i hetmana. Ale może udałoby się na początek chociaż skoczka i ze dwa pionki dla siebie? Zamiast mówić ludziom, że wieża krzywa, a królowa się puszcza na prawo i lewo...

Jeden krok, zgodnie z maksymą wielkiego małego Korsykanina, jest od wzniosłości do śmieszności. Na sztandarach i ustach nieustająco "Bóg, honor, Ojczyzna". To piękne słowa. Czy przystają do chłopców w kominiarkach i "Tańca z gwiazdami"? Do pana epatującego publicznie siniakami - to mają byc rany za Ojczyznę, wnoszę?

Tu można się śmiac albo można się oburzać. Wybieram pierwsze, nie dziwię się tym, którzy wybierają drugie.

A tak w ogóle, to vanitas vanitatum...

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>