Po co nam elektrownie

 |  Written by polfic  |  11

Witam,

W ferworze dyskusji o 20 stopniach zasilania, nikt nie zapytał prostego pytania: Po co nam elektrownie. Człowiek normalny taki jak ja, odpowiedziałby, żebyśmy my, jako społeczeństwo mieli prąd. Liberalni ekonomiści, jako ludzie niezbyt rozgarnięci wymyslili coś innego. Elektrownie nie są po to, żebyśmy mieli prąd, tylko po to, żeby elektrownie same sobie przynosiły zyski. Zamiast normalnych w branży strategicznej przesiębiorstw państwowych, potworzyli spółki akcyjne. A spółki akcyjne jak to spółki akcyjne nie myślą o tym, żeby społeczeństwo miało prąd tylko o własnych zyskach (firmy i własnych, osobistych: członków zarządów i rad nadzorczych).

Dlatego też zarządom nie opłaca się budować elektrowni ani inwestować w sieci przesyłowe, ani modernizować. A że spoleczeństwo nie będzie miało prądu? A co ich to ....

Dlatego jest jak jest.

Śmieszny przykład tego absurdu. Elektrowniom "opłacało się" kupować ruski węgiel. Im się opłacało a nasze górnictwo, też państwowe, padło. Elektrowniom się opłacało a społeczeństwu - nie.

Teraz, liberalny ekonomista w postaci ministra Czerwińskiego, rozkazuje elektrowniom zebranie kasy na ratowanie górnictwa. Czyli to co "zaoszczędziły" kupując ruski węgiel, wydają na ratowanie kopalń, czyli tego co same zepsuły. Elektrownie się bronią przed tym, bo to przecież spółki akcyjne nastawione na zysk i byłoby to działanie na niekorzyść firmy, więc minister musi wyrzucać rady nadzorcze i zarządy spółek. Jak się to skończy - nie wiadomo.

Tak oto, dzięki geniuszom liberalnej ekonomii, my nie mamy prądu a górnictwo padło. A oni sami, jak komuniści, dzielnie walczą z problemami, które sami stworzyli.

Pozdrawiam :)

5
5 (3)

11 Comments

Obrazek użytkownika Niepoprawne Radio PL

Niepoprawne Radio PL
Dziś nadamy w audycji.
Pozdr.
MarkD
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Dzięki :)
Trochę mnie dziwi, bo widać tubylcy nie bardzo podzielają moje zdanie.
Jak sądzę, ulegli terrorowi niedouczonych ekonomistów i Balcerowicza. Wszyscy, jak psy Pawłowa, powiedzieć tylko coś o korzyściach z państwowych firm, to już sie boją uznania ich za socjalistów.
Jak natomiast jestem pewien swojej logiki i wiedzy, więc żadnego terroru głupawych i nie umiejących liczyć ignorantów się nie boję. smiley
PS. Nagranie bym poprosił na maila.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Oczywistym jest, że istnieją dobra strategiczne, których musi dostarczać państwo i to niezależnie od obowiązującej ideologii ekonomicznej.

W I RP na przykład takim dobrem była sól. Król miał monopol na produkcję i obrót solą, acz szlachta mogła ją kupować po cenach preferencyjnych i, naturalnie, nielegalnie odsprzedawała ją mieszczanom i poddanym :-) A więc był to biznes tylko częściowo dochodowy, a częściowo charytatywny.

Jest faktem, że bez soli mogą sie obyć tylko te ludy, które spożywają mięso w stanie surowym. Jarosze i smakosze mięsa przygotowanego z uzyciem ognia muszą jeść sól, żeby metabolizm dobrze funkcjonował. Swego czasu trochę o tym czytałem do artykułu, który pisałem na zamówienie w "Mówią WIeki", poświęconemu produkcji soli w dawnej Polsce.

To oznacza, że sól jest niezbędnym elementem gospodarki, towarem "nie do odrzucenia". Musi być więc tania. Podobnie jest z energią elektryczną, bez której nowoczesna gospodarka nie może funkcjonować. Musi więc zostać przywrócony monopol państwa na produkcję energii elektrycznej.

Z biznesów charytatywnych, jakie mi jeszcze przychodza do głowy widzę... kopie husarskie! Jak wiemy w liberalnej I RP kawaleria uzbrajała się sama - konie, uprząż, ubranie, podwody, uzbrojenie itp. Jednak obowiązkiem hetmana było dostarczenie kopii husarskich - ówczesnego produktu hi-tech. Były to lekkie, wydrążone w środku kije, robione z dobrych desek, owinięte jelitami o długości 4,5-5,5 m i musiały być dobrze wykonane - proste i sprężyste. W bitwie używano ich tylko raz, ponieważ się łamały w zetknięciu z celem.

Podobny obowiązek spoczywał też na wojewodzie smoleńskim, któremu podlegało specjalne gospodarstwo "pomocnicze" nastawione wyłącznie na produkcję kopii husarskich dla części pospolitego ruszenia szlachty smoleńskiej (chorągiew husarska tworzona spośród właścicieli danin na prawie lennym).
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Z tego co pamiętam, to sól nie była ważna dla solenia dla smaku, tylko pomagała w przechowywaniu mięsa :)
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Tak, o tym aspekcie - oczywistym - zapomniałem. Nie wspomne juz o ogórkach małosolnych :-)
Tyle, że to nie musiało dotyczyc większości ludności. Większośc ludności miała zwierzęta gospodarskie pod ręką, więc zabicie kury na rosół nie było żadnym problemem, a zatem solone mięso nie było podstawą wyzywienia, tylko zapasem na wypadek głodu. No i zapominamy ciągle o tym, że nasi przodkowie jedli znacznie mniej mięsa, niż je się obecnie...
Nawet mieszczanie mieli de facto gospodarstwa "wiejskie" - polskie miasteczka były w zasadzie dużymi wsiami, które sie różniły tym, że miały rynek i odmienne prawa lub zadania w systemie majątków. Warszawa XVII wieku była miastem ogrodów, bo każdy starał się mieć własne warzywa i owoce.
Obrazek użytkownika polfic

polfic
W którejś z książek Łysiaka jest kawał w tym samym stylu :)
Obrazek użytkownika ro

ro
W każdym razie w odpowiedzi na mejla, w którym przyszedł ten demotywator, wkleiłem Twój artykuł, wpisując w nagłówku: "A tymczasem w Polsce...".
smiley 
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Tak się właśnie zastanawiałem: "O co temu ro chodzi?". laugh
Teraz rozumiem smiley
 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Życie, a raczej idioci, dodają puentę:

Geniusze liberalnej ekonomii wykończyli już Śląsk, przyszedł czas na Lubelskie kopalnie:

"Enea Wytwarzanie wypowiedziała Bogdance umowę na dostawy węgla do Elektrowni Kozienice, z zachowaniem dwuletniego okresu wypowiedzenia - podała Enea w komunikacie." *

Cóż ... liberalni ekonomiści okazują się być jeszcze gorsi niż komuniści. A może to raczej jedna i ta sama swołocz.

* http://cire.pl/item,116007,1,0,0,1,0,0,enea-wypowiedziala-bogdance-umowe...

Więcej notek tego samego Autora:

=>>