Polacy na peryferiach patriotyzmu

 |  Written by grzechg  |  4
Do tej pory nikt specjalnie nie przejmował się patriotyzmem, a jak koś chciał być patriotyczny, to był od razu nacjonalistą, albo antysemitą, co na jedno wychodzi w wyrafinowanej filozofii „skrytomarksistów”. Można było być ewentualnie patriotycznym inaczej, to takie nasze patriotyczne political correctness w wydaniu qualitat a`la Tomasz Lis podczas EURO 2012. Orgazm zachwytu, jaki przelał się wtedy przez główne media, jacy my jesteśmy patriotyczni nie miał końca. Biało – czerwone nakładki na samochodowe lusterka to był właśnie szczyt tego patriotyzmu. No i pękło wszystko, gdy okazało się, że Polska jest dziś realnie zagrożona, jeśli nawet nie interwencją zbrojną Rosjan, to co najmniej wyraźnym przesunięciem się na Wschód. Doprawdy, mają nas głęboko gdzieś, jak zawsze. Amerykanie chcą chyba zachować twarz po blamażu resetu z Putinem i ślą dwanaście F-16 do Polski, które mają rzecz jasna jedynie wymiar symboliczny.
 
Trzeba bowiem pamiętać, że Rosjanie w swojej nowej doktrynie wojennej przyjęli, że mogą użyć broni jądrowej nawet wobec państwa, które jej nie posiada, pod warunkiem, że Kreml stwierdzi, że samo to państwo zagraża Federacji Rosyjskiej. Pękło więc to nasze Lemingowo, ta skorumpowana III RP, choć, przyznaję, nawet z rozbawieniem, że część lemingów, czy jak ich tam zwał, powiedzmy, beneficjentów III RP „z urzędu”, zupełnie nic nie widzi. Sądzą, że Fukuyama miał całkowitą rację z tym końcem historii i, przepraszam za określenie, „wpieprzają”  do bólu tę swoją konsumpcyjną egzystencję. Skończą jak czwórka bohaterów z filmu „Wielkie żarcie” Marco Ferreriego. Dla Sowietów – jeśli tu wejdą – mniejszy problem, bo nie będą musieli ich zatłuc, a dla zainteresowanych będzie to kwintesencja życia niemałej części obywateli III RP, zażreć się na śmierć. 
 
To cały czas jeszcze,  gdzieś przed oczami, musi być „zdeponowany” w tylnej części mózgu rok 1946: wiocha, bida i upragniony awans społeczny dzięki towarzyszom. Tak wykształcił się nowy polski konformizm. Nie ważne od kogo, byle micha była pełna. A teraz taki durny zamęt z tą Ukrainą. Ale przynajmniej coś wiemy o sobie. Dwie pracownie, jedna po drugiej pytają Polaków o poświęcenie dla Ojczyzny, rzecz o fundamentalnym znaczeniu dla patriotyzmu. I oto w pierwszym sondażu pracowni HH aż 41% respondentów stwierdza, że dla obecnej Polski nie poświęciło by nic. Zostawmy na boku, że jest to III RP, bo pytamy się o sytuacje ekstremalne, gdy zagrożony jest byt narodu i istnienie państwa. Tylko co piąty Polak gotów byłby poświęcić zdrowie lub życie. A dzielmy to jeszcze przez dwa, bo gotów, to jeszcze nie wszystko.
 
I wreszcie pracownia Millward Brown SMG/KRC pyta o patriotyzm polską młodzież.  44% młodych Polaków gotowych byłoby oddać życie lub zdrowie za Polskę, ale aż 49% nie. Gdyby tak rozjechane patriotycznie społeczeństwo miała II RP, to Niemcy pokonaliby nas w tydzień, albo i mniej. A Sowieci od razu mogliby przyłączyć połowę kraju jako swoją kolejną republikę szczęścia i terroru. Bo przecież oglądając film „Świat się śmieje” w ZSRR było fajnie. Sartre był zachwycony Stalinem. Ale wróćmy do młodych Polaków i ich podejścia do Polski. To nasze patriotyczne rozmemłanie jest przygnębiające. Bo nawet ci młodzi ludzie, którzy deklarują złożenie ofiary życia lub zdrowia, mówią często, że zrobiliby to dla innych ludzi, nie dla Ojczyzny. Z drugiej strony mamy niezwykły renesans zainteresowania młodzieży czasami II wojny światowej, w ogóle naszą historią. Ktoś powie, że młodzi i tak lepiej czują patriotyzm, niż ogół Polaków, ale czy aby na pewno? Młodzież ma mniej do stracenia i zawsze była bardziej skłonna do poświęceń. Wystarczy przywołać tu Powstanie Warszawskie. Mamy więc olbrzymie spustoszenie, obojętność na wartości narodowe, a sami Polacy to twór amorficzny, coraz częściej bez tożsamości, z Brukselą i z michą w głowie, a silne jedynie są różne syndykaty i grupy wpływów. Wielkie żarcie trwa w najlepsze, młodzi sądzą, że zdążą  uciec, a syci w najgorszym razie podzielą los bohaterów filmu Marco Ferreriego. Naród musi zawsze nosić przy sobie nabitą broń, nawet wtedy, gdyby Putin mówił, że nas kocha i jutro odda w końcu wrak TU- 154. Ktoś z rządu jeszcze zapyta o Smoleńsk?
 
4.75
4.8 (8)

4 Comments

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Niestety stada ogłupiałych lemingów a' la Peszek to raczej norma, a nie aberracja. Wystarczy przeczytać fora internetowe na onecie, interii, wp.pl, aby złapać się za głowę.  GW-cza i tefałen wykształciły stada, komformistycznych, nienawistnych wobec kościoła i Polski lemingów, które tak jak piszesz "jest obojętna na wartości narodowe".  I taka jest smutna prawda.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
ja cały czas przypominam, że w sondażu padło pytanie o "dzisiejszą Polskę". Ja za Polskę wolną i sprawiedliwą jestem gotów oddać dużo i dużo oddaję. Czy chcę coś oddawać za Polskę Tuska, Sikorskiego i Komorowskiego - nikt mnie o to nie pyta, ta Polska bierze sobie sama.

Pisałem o tym niedawno do GPC, niestety udostępniają tylko pół tekstu
http://gpcodziennie.pl/27944-patriotyzm-wiii-rp.html

pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
jestem przekonana, że te 42 - 49 %  deklarujących, że nie są w stanie niczego poświęcić dla Polski to wyborcy PO, SLD i Rucha, czyli klony Peszek. Oni nie rozróżniają, że to Polska Tuska, czy Komoruskiego. Albo inaczej, rozróżniają i dla takiej ichniej Polski, to jakiś skasowany bilet są w stanie poświęcić, a może nawet vat od zakupionego piwa przełkną. Zatem nie skład rządu, czy parlamentu jest przyczyną ich deklaracji, tylko wdrukowane przekonanie o tej przysłowiowej ciepłej wodzie.
A ci, dla których "dzisiejsza Polska" z całym jej przerdzewiałym establishmentem jest trudna do przyjęcia i obca, jeśli zaszłaby potrzeba, poświęciliby wiele, łącznie z życiem.
Trudno mi się więc zgodzić z Twoją diagnozą :(
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika giz

giz
Smutna konstatacja, ale konieczna.
Tutaj pragnę przypomnieć, że również w szeroko rozumianym obozie rządzącym wzrosło zainteresowanie patriotyzmem, gdy się okazało, że pomimo wieloletnich starań w jego dezawuowaniu, podważaniu i ośmieszaniu nadal patriotyzm potrafi zjednoczyć ludzi, zwłaszcza młodych, co poważnie zaniepokoiło rządzące w naszym kraju "elity". Rosnące zaniepokojenie tym fenomenem sprawiło, że wśród pragmatycznych sympatyków aktualnie rządzącej ekipy dostrzeżono konieczność "odzyskania" patriotyzmu na własny wyborczy użytek.
Doskonałym przykładem takiego politycznego pragmatyzmu, wręcz trącącego cynizmem jest tekst Aleksandra Halla jaki ukazała się w dzienniku Rzeczpospolita w czerwcu zeszłego roku: Tusk musi postawić na patriotów

Autor wyraźnie zaniepokojony spadkiem notowań PO, a szczególnie wzrostem popularności PiS prezentuje analizę przyczyn tego zjawiska i wysuwa cały szereg propozycji mających zapewnić utrzymanie się u steru władzy obecnego obozu, gdyż jest przekonany, że z powrotem do rządów Prawa i Sprawiedliwości "wiąże się poważne niebezpieczeństwo dla Polski".

W akapicie zatytułowanym "Mściwy PiS" Aleksander Hall zauważa m.in.:

PiS jest ugrupowaniem, które w największym stopniu odwołuje się do motywacji patriotycznej. Jest to jednak patriotyzm – w wielkiej mierze – oparty na wyobrażeniu Polski jako ofiary knowań wrogich sił zewnętrznych, a także nieudolności oraz braku ambicji rządzących nią elit. Chwalebnej narodowej przeszłości przeciwstawiany jest obraz współczesnej Polski: słabej, krzywdzonej i zagrożonej upadkiem. Szczególnie negatywną rolę odgrywa fałszywy mit katastrofy smoleńskiej, przedstawianej jako wynik spisku odwiecznego wroga i rodzimych zdrajców. Traktowany poważnie musi prowadzić do nienawiści. Tymczasem Polakom potrzebny jest patriotyzm, jednak odwołujący się do moralnego obowiązku jednostki wobec narodu, także do poczucia dumy z jego osiągnięć, ale także do realizmu w ocenie jego położenia. W historii mieliśmy wielu wielkich nauczycieli takiego patriotyzmu. Dla mnie szczególnie ważnym był Roman Dmowski.
- koniec cytatu, polecam całość przemyśleń autora, obowiązkowo!

Na efekty tych dobrych rad nie trzeba było długo czekać, zresztą z podobnymi radami i sugestiami pospieszyli na odsiecz rządowi również inni dyżurni myśliciele i publicyści utrwalanego od 25 lat systemu III RP. Jednym z przykładów podjętej kontrofensywy jest propagowanie tzw. "patriotyzmu lokalnego", czyli program pod patronatem urzędującego prezydenta, który trafił już do szkół. Jest tam mowa o tzw. "małych ojczyznach", lokalnej tożsamości, własnym ogródku i takie tam, ale już rzadziej o Ojczyźnie dużej, o Polsce, o polskiej tożsamości. Jeśli chodzi o premiera, to jeszcze do niedawna nie było żadnych sygnałów z jego strony "w temacie" patriotyzmu, co do pewnego stopnia jest zrozumiałe, gdyż prawie wszyscy, a zwłaszcza "mściwy PiS" pamiętają jego słynne "polskość to nienormalność".

Dopiero ostatnio, na skutek wydarzeń na Ukrainie i bandyterki uprawianej przez Putina strona rządowa zaczęło coś bełkotać na temat polskiej armii, polskiego przemysłu zbrojeniowego i dość ogólnie, choć nadal nieśmiało, o patriotyzmie. Oczywiście warto tym poczynaniom rządu i sprzyjających mu elit z uwagą się przyglądać i komentować, ale również warto przeczytać tekst Aleksandra Halla i tezy w nim zawarte.

Pozdrawiam
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>