Political correctness uber alles

 |  Written by  |  16

W prawie uznawanych za kolebkę współczesnej demokracji Stanów Zjednoczonych funkcjonuje zasada „owoców zatrutego drzewa”. Mówi ona o tym, że przeciwko oskarżonemu nie można wykorzystywać dowodów zdobytych nielegalnie. Sformułował ją w 1939 roku sędzia Sądu Najwyższego, Feliks Frankfurter, ten sam,  który kilka lat później nie mógł uwierzyć w opowieść Jana Karskiego o mordowaniu przez Niemców europejskich Żydów.

 

To teoretycznie bardzo praworządna zasada, choć w praktyce w bardzo wielu przypadkach chroni ona tyłki zbrodniarzy i przestępców, co Amerykanie uświadomili sobie dobitnie przy okazji procesu O.J. Simpsona. A Polacy, dzięki nowatorskiej implantacji prawa zastosowanej przez polskich sędziów, np. Igora Tuleyi w/s doktora Garlickiego, czy Pawła Rysińskiego, w/s posłanki Sawickiej.

 

Tyle tytułem wstępu.

 

Czy prywatna wypowiedz nagrana przez kochankę jest dowodem rasizmu?

 

Pewien bardzo bogaty Amerykanin, właściciel klubu koszykarskiego należącego do NBA okazał się być rasistą. A właściwie kryptorasistą, bo powiedział swojej kochance:

Możesz sypiać z czarnymi, możesz przyprowadzać ich do domu i robić z nimi co chcesz, ale nie przychodź z nimi na moje mecze. Nie musisz się też pokazywać obok nich na zdjęciach na Instagramie.”
http://www.sport.pl/koszykowka/1,65035,15880974,NBA__Donald_Sterling_z_d...
 

 

Procesu karnego jeszcze nie było. Nastąpił za to powszechny ostracyzm, mający wszelkie cechy procesu pokazowego. NBA praktycznie odebrało właścicielowi prawo zarządzania klubem i wlepiło mu regulaminową (?) grzywnę w wysokości 2 milionów dolarów, że o histerycznym potępieniu Donalda Sterlinga przez sterowaną medialnie opinię publiczną nie wspomnę.

 

I tylko jedna przedstawicielka tzw. czwartej władzy – tej gorszej, bo prawicowej – reporterka TV Fox, zapytała publicznie:

"Czy powinno się odbierać drużynę za karę za prywatną wypowiedź? Czy to nie jest równia pochyła?"

Jej wypowiedz została wyśmiana i potępiona.

 

A żona Sterlinga przyłączyła się ochoczo do chóru potępień. No, jej akurat trudno się dziwić.

Swoja drogą, urocza delatorka, panna Stiviano, ma interesujący życiorys:

http://www.foxnews.com/us/2014/04/29/some-key-facts-about-v-stiviano-wom...

 
Panna Stiviano i pan Sterling na meczu Clippersów

 

Nie jedzcie owoców zatrutego drzewa – przestrzegał sędzia Frankfurter. Właściwie dlaczego, skoro są takie „smaczne” i konsumowane „w słusznej sprawie”?

 

Społeczna ORMO czuwa na całym globie nad przestrzeganiem political correctness.

 

 

 

 

 

5
5 (8)

16 Comments

Obrazek użytkownika HdeS

HdeS
Czy wieloznaczność wypowiedzi może byc politycznie poprawna? Oto ostatni przykład (oczywiście proszę ja rozpatrywać w kategorii political-fiction correctness) - polityk będący wnukiem wermachtowca, wszystko na to wskazuje, że był onegdaj finansowany przez niemieckich politycznych macherów, pełni teraz wysoka funkcję państwową i publicznie śpiewa piosenkę "Hey Jude" co w wolnym tłumaczeniu wykłada się na "Hej Żydzie". I  do tego jeszcze głupkowato się śmieje. Czy tu nie powinien zadziałać jakiś publiczny ostracyzm? A może jakaś sprawa karno-antysemicko-mowonienawistna?
Pozdrawiam
Obrazek użytkownika tł

To bardzo skomplikowana materia ;-). Odnośnie do opisywanego przypadku warto dodać, że pan Stirling jest de domo Tokowitz i posądzano go już o rasizm wobec ras wszelakich, a pani Stiviano, de domo Perez, jest z latynoamerykańskiej matki zgwałconej przez NN (możliwe, że przez Afroamerykanina, o czym świadczą nieco negroidalne rysy jej twarzy). Na dodatek ciążą na niej oskarżenia ze strony żony pana Sterlinga, a to powszechnie potępiane nagranie pochodzi sprzed ponad pół roku... ;-).

Ale to wszystko nic, wobec rasizmu :-)))!

Pozdrawiam

PS. Proponujesz wolne tłumaczenie trójjęzyczne? Z angielskiego i niemieckiego na polski ;-)?

PPS. W oryginale Sterling używa sformułowania "black people". Warto zwrócić uwagę, że tak okraślali siebie i innych Afroamerykanów członkowie ruchu Czarnych Panter jeszcze 40 lat temu. Wtedy było to sformułowanie ze wszech miar poprawne politycznie ;-)))!
Obrazek użytkownika HdeS

HdeS
powinny się nazywać "Ciemnoskóre Pantery"? A może "Afroamerykańskie Pantery"? A co będzie jeżeli jedna Pantera przybędzie z Afryki i wtedy będzie musiała być "Afro-afrykańską Panterą"? A jeżeli taka Pantera urodzi się ze np. związku Azjaty i Afro-amerykanki to będzie oczywiście "Azjato-afro-amerykańska Panterą". Straszne rzeczy, bo przez takie pomieszanie z poplataniem tak piekne ruchy jakim były niewątpliwie "Czarne Pantery", rozlecą się przez kwestie nomenklaturowe. Jak zresztą wszystko co wykugluje lewactwo. Na szczęście.smiley
Pozdrawiam
Obrazek użytkownika tł

Pamiętasz może taką serię wariacji n/t kim najlepiej być w USA?  Szło to mniej więcej tak: czarnoskórym/urą, biseksualnym/ą transwestytą wyznania mojżeszowego o przekonaniach lewicowych...;-)

A na razie rozlatuje się to, co stworzyli szacowni Ojcowie Założyciele... :-(
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
żona Sterlinga przyłączyła się ochoczo do chóru potępień. No, jej akurat trudno się dziwić.

Jednak z zalinkowanego tekstu wynika, że żona pana Sterlinga najpierw pozwała pannę VS o zwrot nadmiernie kosztownych prezentów, w tym dwupoziomowego apartamentu, a dopiero potem wypłynął urywek nagrania z godzinnej rozmowy, zawierającej ponoć żarliwie rasistowski fragmencik, którą panna VS przeprowadziła z właścicielem klubu pół roku wcześniej... Co rzuca trochę światła na motywy obu stron.

Ciekawe, jak Amerykanie poradzą tu sobie ze świętym podobno w kapitalizmie prawem własności. Odbierać komuś własność tylko dlatego, że coś kiedyś chlapnął w cztery oczy? Myślę, że to dobry przykład odwracania uwagi tamtejszej gawiedzi (moronic people) od naprawdę ważnych kwestii.
 

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika tł

No, wszystko się zgadza. Żona najpierw zaskarżyła kochankę, a potem przyłączyła się do "antyrasistowskiego" chóru. I nadal twierdzę, że trudno się jej dziwić ;-)!

Amerykanie już wielokrotnie radzili sobie ze "świętym prawem własności". Poradzą sobie i teraz, tym bardziej, że Sterlingowi póki co klubu nie odebrano, a tylko uniemożliwiono mu wykonywanie zarządu właścicielskiego. Tym bardziej, że uczynił to nie sąd, lecz NBA...

Poniekąd przypomina to sytuację PZPN sprzed kilku lat, gdy grożba FIFA uniemożliwiła ingerencję państwa w sprawy związku sportowego.

To nie jest przykład odwracania uwagi, to raczej przykład grzebania fundamentalnych, zdawałoby się, wartości amerykańskich, tj. właśnie prawa własności i wolności słowa.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Mocniej pewnie na męża. I całkiem słusznie :)

Uniemożliwienie "wykonywania zarządu" to jednak forma ingerencji w prawo własności,
podobnie jak pozbawienie możliwości czerpania korzyści z prawa własności czy dysponowania majątkiem... Podobieństwo do sprawy z PZPN i Drzewieckim jest, ale trochę na opak, bo u nas
FIFA uchroniła PZPN przed państwem, tam NBA wyręcza państwo, a w zasadzie sądy w wymierzaniu sprawiedliwości.

Sama sprawa niewątpliwie narusza tradycyjne wartości amerykańskie. Pisząc o odwracaniu uwagi, miałem na myśli fundowanie spektaklu opartego na błahych, a właściwie absurdalnych podstawach w kraju, który ma realne problemy do rozwiązania. Ale emocje społeczne ogniskuje się wokół "rasisty Sterlinga" - to taka Mama Madzi czy esemesy do Kasi Tusk w wydaniu USA.

Pozdrowienia,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika tł

Stan emocjonalny i majątkowy małżonki oraz kochanki są tu dla mnie drugorzędne, popdobnie jak faktyczne motywy ich działań  ;-). Natomiast pierwszorzędne są histeryczne reakcje niemal wszystkich mediów i manipulowanej  przez nie  opinii publicznej. Dawniej w USA należało solidnie zapracować na miano "wroga publicznego nr 1". Teraz wystarczy zostać posądzonym o niepoprawność. W/s Sterlinga zabrał głos nawet Burack Obama... A o obrońcach nic nie słychać...

To zapewne racja, że sprawa Sterlinga ogniskuje emocje społeczne. Ale są to emocje bardzo jednoistronne. To kolejne, wbrew pozorom bardzo poważne, ostrzeżenie przed śmiertelną chorobą "american way of life"...
 
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...tamtej prawdziwej Ameryki już (oby tylko przejściowo) nie ma.
A political correctness to nic innego jak marksistowska jedyna słuszność
albo stuprocentowa jednolitofrontowość w postmodernistycznym kostiumie.
Czyli forma totalitarnego zatykania ust oponentom. Wystarczy pamiętać
o desancie teoretyków marksizmu na amerykańskie uniwersytety
w połowie zeszłego stulecia. I trochę później.

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika tł

Obawiam się, że "prawdziwa Ameryka", która zaczęła coraz wyrażniej znikać już gdzieś w latach `60 ub. wieku, zniknie na dobre. Ale to intuicyjne i nieco aprioryczne przekonanie. Tylko od wewnątrz można właściwie ocenić jej aktualny potencjał... przetrwania.

 
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
W POlsce, w prywatnej rozmowie wolno wszystko. Pani w Poznaniu miała swoje zdanie o Papieżu i je prywatnie, bezkarnie, wypowiedziała. O bardzo konkretnym człowieku. Każetca, miała prawo.

A w Stanach ciemnota.
Obrazek użytkownika tł

Ależ oczywiście! Polska jest w światowej awangardzie, nie tylko zresztą postępu ;-)! Nawet władza nasza kochana tak twierdzi... :-)))

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
to straczkę z powodu czarnych należałoby określać jako murzyńskie drażliwe jelito. I stanowczo proszę o tolerancję dla mojego poglądu. Bo taki go mam, ten pogląd :) 

A WASPy w Stanach to właściwie kto to jest, Euroamerykanie? Żartuję, nie będziemy się zastanawiać nad logiką przygłupów.

Pozdro czułe :)
Obrazek użytkownika tł

Czule? No, no... ;-)))

Z WASP-ów, Wiceniggo, to im została pamięć historyczna o dziewięciu okrętach USN o tej nazwie. Dwa ostatnie były lotniskowcami i dzielnie spisywały się podczas II WŚ...

Wybraż sobie kogoś, kto dzisiaj ochrzciłby tym imieniem  jakikolwiek, najmniejszy nawet okręt US Navy... Prezydent byłby chyba zmuszony do zlikwidowania marynarki wojennej :-)))!

Pozdrawiam równie czule ;-)!

 
Obrazek użytkownika wicenigga

wicenigga
kiedy był ten "żandarm"...  
Ale ale, zastanawiał się ktoś ,co by było gdyby w swoim czasie żandarma nie było?
Co by się działo na Dalekim Wschodzie, w Korei, Wietnamie, Kambodży, Laosie... wreszcie w Chinach ?  Setki milionów ludzkich istnień... ktoś podziękował tym amerykańskim "świrom"?

Ci od Nobla jeszcze kontaktują?
Obrazek użytkownika tł

Imperialistom się nie dziękuje! Chyba, że są to imperialiści udzielający "bratniej pomocy" :-))).

Myślisz, że ktoś jeszcze - oprócz samych Koreańczyków - pamięta o wojnie koreańskiej? Że ktoś rozważa alternatywną historię świata bez Korei i Wietnamu? 

O wojnie koreańskiej to już sami Amerykanie zapomnieli... :-( A ci od Nobla nie kontaktują od dawna ;-).

Więcej notek tego samego Autora:

=>>