W prawie uznawanych za kolebkę współczesnej demokracji Stanów Zjednoczonych funkcjonuje zasada „owoców zatrutego drzewa”. Mówi ona o tym, że przeciwko oskarżonemu nie można wykorzystywać dowodów zdobytych nielegalnie. Sformułował ją w 1939 roku sędzia Sądu Najwyższego, Feliks Frankfurter, ten sam, który kilka lat później nie mógł uwierzyć w opowieść Jana Karskiego o mordowaniu przez Niemców europejskich Żydów.
To teoretycznie bardzo praworządna zasada, choć w praktyce w bardzo wielu przypadkach chroni ona tyłki zbrodniarzy i przestępców, co Amerykanie uświadomili sobie dobitnie przy okazji procesu O.J. Simpsona. A Polacy, dzięki nowatorskiej implantacji prawa zastosowanej przez polskich sędziów, np. Igora Tuleyi w/s doktora Garlickiego, czy Pawła Rysińskiego, w/s posłanki Sawickiej.
Tyle tytułem wstępu.
Czy prywatna wypowiedz nagrana przez kochankę jest dowodem rasizmu?
Pewien bardzo bogaty Amerykanin, właściciel klubu koszykarskiego należącego do NBA okazał się być rasistą. A właściwie kryptorasistą, bo powiedział swojej kochance:
„Możesz sypiać z czarnymi, możesz przyprowadzać ich do domu i robić z nimi co chcesz, ale nie przychodź z nimi na moje mecze. Nie musisz się też pokazywać obok nich na zdjęciach na Instagramie.”
http://www.sport.pl/koszykowka/1,65035,15880974,NBA__Donald_Sterling_z_d...
Procesu karnego jeszcze nie było. Nastąpił za to powszechny ostracyzm, mający wszelkie cechy procesu pokazowego. NBA praktycznie odebrało właścicielowi prawo zarządzania klubem i wlepiło mu regulaminową (?) grzywnę w wysokości 2 milionów dolarów, że o histerycznym potępieniu Donalda Sterlinga przez sterowaną medialnie opinię publiczną nie wspomnę.
I tylko jedna przedstawicielka tzw. czwartej władzy – tej gorszej, bo prawicowej – reporterka TV Fox, zapytała publicznie:
"Czy powinno się odbierać drużynę za karę za prywatną wypowiedź? Czy to nie jest równia pochyła?"
Jej wypowiedz została wyśmiana i potępiona.
A żona Sterlinga przyłączyła się ochoczo do chóru potępień. No, jej akurat trudno się dziwić.
Swoja drogą, urocza delatorka, panna Stiviano, ma interesujący życiorys:
http://www.foxnews.com/us/2014/04/29/some-key-facts-about-v-stiviano-wom...
Panna Stiviano i pan Sterling na meczu Clippersów
Nie jedzcie owoców zatrutego drzewa – przestrzegał sędzia Frankfurter. Właściwie dlaczego, skoro są takie „smaczne” i konsumowane „w słusznej sprawie”?
Społeczna ORMO czuwa na całym globie nad przestrzeganiem political correctness.
16 Comments
Czymże jest polityczna poprawność?
01 May, 2014 - 10:58
Pozdrawiam
@HdeS
01 May, 2014 - 11:10
Ale to wszystko nic, wobec rasizmu :-)))!
Pozdrawiam
PS. Proponujesz wolne tłumaczenie trójjęzyczne? Z angielskiego i niemieckiego na polski ;-)?
PPS. W oryginale Sterling używa sformułowania "black people". Warto zwrócić uwagę, że tak okraślali siebie i innych Afroamerykanów członkowie ruchu Czarnych Panter jeszcze 40 lat temu. Wtedy było to sformułowanie ze wszech miar poprawne politycznie ;-)))!
To teraz Czarne Pantery
01 May, 2014 - 11:41
Pozdrawiam
@HdeS
01 May, 2014 - 11:51
A na razie rozlatuje się to, co stworzyli szacowni Ojcowie Założyciele... :-(
Szanowny, piszesz...
01 May, 2014 - 17:10
Jednak z zalinkowanego tekstu wynika, że żona pana Sterlinga najpierw pozwała pannę VS o zwrot nadmiernie kosztownych prezentów, w tym dwupoziomowego apartamentu, a dopiero potem wypłynął urywek nagrania z godzinnej rozmowy, zawierającej ponoć żarliwie rasistowski fragmencik, którą panna VS przeprowadziła z właścicielem klubu pół roku wcześniej... Co rzuca trochę światła na motywy obu stron.
Ciekawe, jak Amerykanie poradzą tu sobie ze świętym podobno w kapitalizmie prawem własności. Odbierać komuś własność tylko dlatego, że coś kiedyś chlapnął w cztery oczy? Myślę, że to dobry przykład odwracania uwagi tamtejszej gawiedzi (moronic people) od naprawdę ważnych kwestii.
Waldemar Żyszkiewicz
@Waldemar Żyszkiewicz
01 May, 2014 - 17:21
Amerykanie już wielokrotnie radzili sobie ze "świętym prawem własności". Poradzą sobie i teraz, tym bardziej, że Sterlingowi póki co klubu nie odebrano, a tylko uniemożliwiono mu wykonywanie zarządu właścicielskiego. Tym bardziej, że uczynił to nie sąd, lecz NBA...
Poniekąd przypomina to sytuację PZPN sprzed kilku lat, gdy grożba FIFA uniemożliwiła ingerencję państwa w sprawy związku sportowego.
To nie jest przykład odwracania uwagi, to raczej przykład grzebania fundamentalnych, zdawałoby się, wartości amerykańskich, tj. właśnie prawa własności i wolności słowa.
Pozdrawiam
Żona wkurzona na oboje!
01 May, 2014 - 17:50
Uniemożliwienie "wykonywania zarządu" to jednak forma ingerencji w prawo własności,
podobnie jak pozbawienie możliwości czerpania korzyści z prawa własności czy dysponowania majątkiem... Podobieństwo do sprawy z PZPN i Drzewieckim jest, ale trochę na opak, bo u nas
FIFA uchroniła PZPN przed państwem, tam NBA wyręcza państwo, a w zasadzie sądy w wymierzaniu sprawiedliwości.
Sama sprawa niewątpliwie narusza tradycyjne wartości amerykańskie. Pisząc o odwracaniu uwagi, miałem na myśli fundowanie spektaklu opartego na błahych, a właściwie absurdalnych podstawach w kraju, który ma realne problemy do rozwiązania. Ale emocje społeczne ogniskuje się wokół "rasisty Sterlinga" - to taka Mama Madzi czy esemesy do Kasi Tusk w wydaniu USA.
Pozdrowienia,
Waldemar Żyszkiewicz
@Waldemar Żyszkiewicz
01 May, 2014 - 21:52
To zapewne racja, że sprawa Sterlinga ogniskuje emocje społeczne. Ale są to emocje bardzo jednoistronne. To kolejne, wbrew pozorom bardzo poważne, ostrzeżenie przed śmiertelną chorobą "american way of life"...
Zgoda. Bo przecież...
01 May, 2014 - 22:17
A political correctness to nic innego jak marksistowska jedyna słuszność
albo stuprocentowa jednolitofrontowość w postmodernistycznym kostiumie.
Czyli forma totalitarnego zatykania ust oponentom. Wystarczy pamiętać
o desancie teoretyków marksizmu na amerykańskie uniwersytety
w połowie zeszłego stulecia. I trochę później.
Pozdrawiam,
Waldemar Żyszkiewicz
@Waldemar Żyszkiewicz
01 May, 2014 - 22:24
Czyżby POlska była w awangardzie postempu?
01 May, 2014 - 20:48
A w Stanach ciemnota.
@wicenigga
01 May, 2014 - 21:55
Pozdrawiam
A propos political correctness
01 May, 2014 - 22:32
A WASPy w Stanach to właściwie kto to jest, Euroamerykanie? Żartuję, nie będziemy się zastanawiać nad logiką przygłupów.
Pozdro czułe :)
@wicenigga
01 May, 2014 - 23:11
Z WASP-ów, Wiceniggo, to im została pamięć historyczna o dziewięciu okrętach USN o tej nazwie. Dwa ostatnie były lotniskowcami i dzielnie spisywały się podczas II WŚ...
Wybraż sobie kogoś, kto dzisiaj ochrzciłby tym imieniem jakikolwiek, najmniejszy nawet okręt US Navy... Prezydent byłby chyba zmuszony do zlikwidowania marynarki wojennej :-)))!
Pozdrawiam równie czule ;-)!
Gdzie te czasy,
01 May, 2014 - 23:55
Ale ale, zastanawiał się ktoś ,co by było gdyby w swoim czasie żandarma nie było?
Co by się działo na Dalekim Wschodzie, w Korei, Wietnamie, Kambodży, Laosie... wreszcie w Chinach ? Setki milionów ludzkich istnień... ktoś podziękował tym amerykańskim "świrom"?
Ci od Nobla jeszcze kontaktują?
@wicenigga
02 May, 2014 - 09:28
Myślisz, że ktoś jeszcze - oprócz samych Koreańczyków - pamięta o wojnie koreańskiej? Że ktoś rozważa alternatywną historię świata bez Korei i Wietnamu?
O wojnie koreańskiej to już sami Amerykanie zapomnieli... :-( A ci od Nobla nie kontaktują od dawna ;-).